To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum wielotematyczne LUKEDIRT
Zdjęcia, pogoda i klimat, astronomia, sport, gry i wiele więcej! Serdecznie zapraszamy!

2018 rok - Styczeń 2018

LukeDiRT - 18 Grudzień 2018, 11:35
Temat postu: Styczeń 2018
Oto podsumowanie stycznia 2018 w Gliwicach.
Był to miesiąc ciepły, nawet bardzo ciepły. Zdarzały się dni z dwucyfrową temperaturą na plusie. Nie było za to dużych mrozów dwucyfrowych, nawet nocami.

Moje dane z Excela,
tabela:


wykres:


Wykresy z mojej stacji pogody,
temperatury:




Ciśnienie:


Wilgotność:


Zapraszam do komentowania!

kmroz - 18 Grudzień 2018, 11:48

A posiadasz jakies informacje o obecnosci słońca w danych dniach? Bo z tego co sie orientuje to wiele tych dni z dopiskiem "deszcz" przynosiło, oprócz opadu, także przejaśnienia i rozpogodzenia.
LukeDiRT - 18 Grudzień 2018, 11:52

Niestety, nie. Nawet nie mam dużo własnych zdjęć z tego miesiąca, na których można byłoby zobaczyć pogodę.

Ale na Ogimecie widać, które dni były ze Słońcem a które nie -

https://www.ogimet.com/cg...min=30&ndays=31

kmroz - 18 Grudzień 2018, 22:40

Problem w tym, ze z tego co opowiadał m.in. Alewis to w tamtym miesiącu było akurat sporo błędów na tej stacji (brak pomiaru dla danego dnia/zaniżanie pomiaru usłonecznienia. Stad pytanie czy nie ma alternatywnych pomiarów z Twojej strony :)
Od kolegi z Krakowa dostałem dane, ze słoneczne (przynajmiej 2-3h w Krakowie, z jego obserwacji) były 3,4,5,6,9,14,15,17,18,22,24,25,30,31. Tez spora różnica do tego co pokazuje katowicka stacja.

PiotrNS - 3 Maj 2019, 21:10

Takie podsumowania to ja lubię :) Styczeń 2018 to zdecydowanie mój ulubiony ciepły pierwszy miesiąc roku w historii. Jakkolwiek styczeń i listopad to miesiące których najbardziej nie lubię, to ten szczerze mi się podobał. Nawet bardzo. Zresztą - listopad w 2018 roku też był super, ale jeszcze o nim napiszę :)

Nowy Rok 2018 od początku był niezwykłym rokiem. Sylwestrowa noc była bezmroźna, a 1 stycznia powitało nas ponadnormatywne ciepło sięgające w dzień 8 stopni. Dzień był raczej pochmurny, ale okresowo przez chmury przebijało się słońce. Poniższe zdjęcie zostało zrobione około godziny 13, w trawie widać jeszcze pozostałości po nocnym pokazie ;)


W kolejnych dniach rozpogodzeń było jeszcze więcej, a dzień bez słońca był dniem straconym. Było sporo pogodnych poranków, kiedy bezchmurne niebo występowało przy dodatniej temperaturze, jak na poniższej fotografii z 3 stycznia. Przykład na to, że dobre usłonecznienie i pogodne noce wcale nie muszą oznaczać mrozów.


Pogoda rozpieszczała zwolenników ciepłych zim - a ja do nich trochę należę. Dlaczego trochę? Otóż moje poglądy i upodobania dotyczące warunków atmosferycznych są dość zawiłe nie tylko w porze ciepłej. Zimą preferuję raczej dużą zawartość zimy w zimie (to taka alegoria do znanej sceny w filmie "Poszukiwany, poszukiwana" Stanisława Barei :) ), a więc mróz i śnieg (byle bez przesady). Bardzo nie lubię pluchowatej pogody i niepotrzebnych, krótkich odwilży z deszczem i niezbyt przyjaznymi temperaturami. Często odwilże wydają mi się niepotrzebne, ale jeśli pogoda się postara - potrafią być dla mnie wspaniałym darem od natury. Wychodzę z założenia, że jeśli zimą ma być ciepło, to na całego i w parze ze słońcem. Coś takiego jak w lutym 2014 (2019 był jeszcze przyszłością) albo grudniu 2015 to bajka, i w tym wypadku zimy ani trochę mi nie brakuje. Styczeń 2018 od początku spełniał te założenia, zaś wstępnym ukoronowaniem jego starań był 6 stycznia. Takiego święta Trzech Króli nie pamiętam. 11,4 stopnia w środku zimy to wyczyn. Podobnie ciepło było 6 stycznia 1994 roku, ale przy nieporównywalnie gorszych warunkach solarnych. Tym razem można było się poczuć jak w marcu. Mimo że słońce górowało bardzo nisko, można było wyraźnie poczuć jego ciepło na skórze, co skłoniło mnie do zdjęcia kurtki, co w styczniu baaardzo rzadko mi się zdarza. Nasza Dzienna Gwiazda zdecydowanie nie była tego dnia tylko "żarówką", bo temperatura jakiej towarzyszyło, jest znamienna dla końcówki pierwszego miesiąca wiosny. Okresowo niebo lekko się chmurzyło, ale nie wpłynęło to na moje odczuwanie tego dnia. Jak widać, nawet trawa była jakby lekko zielona.


Kolejne dni przyniosły kontynuację spokojnego, ciepłego stycznia. 10 stycznia ponownie temperatura przebiła próg 10 stopni, jednak już bez "lampy". Częściej nadchodziły stratusy i padało, jednak nigdy cały dzień. Zawsze zdarzał się czas, kiedy można było bez parasola wyjść z domu.


Dni 13-16 stycznia, to suche ochłodzenie, bez śniegu, ale za to z prawie pełnym usłonecznieniem (14 i 15 I). Dzienna Gwiazda i brak bieli na ziemi sprawiły, że ochłodzenie do dzisiaj umknęło z mojej pamięci, szczególnie go nie zauważyłem. Dotkliwiej można było się o tym przekonać rankiem 15-ego, kiedy temperatura spadła u mnie do -10 stopni (-8,9 na stacji, gdzie zimowe TMiny niemal zawsze są trochę wyższe niż u mnie). Było to pewnego rodzaju zderzenie z rodzimą rzeczywistością, bo do tej pory temperatury minimalne były wręcz "brytyjskie". Ciepłe dni wróciły, ale już w słabszej postaci. Nie było cieplej niż 5 stopni, słońca też mniej, ale nadal sporo jak na zimę. O "ciemnicy" można było zapomnieć.
20 stycznia nadeszło kolejne krótkie ochłodzenie połączone z opadami śniegu, które rozpoczęły się tego dnia w miłej dla oka scenerii zachodzącego słońca.


Największe opady wystąpiły jednak wieczorem w niedzielę 21 stycznia. To był jedyny moment w tym miesiącu, kiedy można było odczuć naprawdę "porządną" zimę. Następnego dnia był całodobowy mróz, a słońce znikło z nieboskłonu; można więc powiedzieć że ciepła i słoneczna zima poszła wtedy na urlop ;)


Tego dnia odnotowano największe w styczniu zanieczyszczenie powietrza, na szczęście kontynuacja pogody dominującej przed tym epizodem już śpieszyła nam z pomocą. 23 stycznia po najchłodniejszej nocy tego miesiąca (-10,8) rozpoczęło się ocieplenie połączone z warunkami, które jak na zimowe realia, można spokojnie nazwać "pełną lampą". Dni do 27 stycznia włącznie miały razem niemal pełne usłonecznienie (jedynie 24 I był trochę słabszy). Mimo że koniec stycznia jest statystycznie najchłodniejszym okresem roku, temperatury wspięły się ku górze i ponownie zaczęły regularnie przekraczać 5 stopni, osiągając apogeum 29 stycznia, kiedy padło absolutne termiczne maksimum tego miesiąca (11,5 stopnia, zatem o 0,1 cieplej niż na Trzech Króli). Tego dnia gościłem w Polsce przyjaciela z Włoch, który był bardzo zaskoczony tym, że u nas zimą pogoda potrafi być tak ciepła, niczym w jego ojczyźnie. Jeśli dobry miesiąc poznaje się po tym jak kończy, to styczeń 2018 pokazał klasę. 31 stycznia znów panowało bowiem prawie całkowite usłonecznienie, a temperatura wynosiła ponad 7 stopni. Nie przypuszczałem, że za rogiem czai się mroźny luty.


Styczeń 2018 miał średnią temperaturę wynoszącą 1,7 stopnia i średnią temperaturę maksymalną na poziomie 5,1 stopnia. Był miesiącem anomalnie ciepłym, cieplejsze wystąpiły tylko (od 1954 roku) w latach: 1975, 1983, 1988, 1994, 2007 (najcieplejszy) i 2008. Żaden z tych styczni nie mógłby się jednak pochwalić tak imponującym usłonecznieniem, które wyniosło aż 87,5 godziny i było czwartą najwyższą styczniową sumą w historii po 1988, 1998, 1999 i 2017 (rekord). Jak widać, wyjątkowo słoneczne stycznie lubią występować w parach. Pierwsza to grupa 1998-99, zaś druga to stycznie 2017 i 2018, które dzieli jednak aż 7,2 (!) stopnia różnicy. Chcę tu jednak podkreślić, że mimo wystąpienia kilku dni z niemal pełnym usłonecznieniem, nie miały one wyłącznej zasługi dla bardzo wysokiej sumy tego miesiąca, gdyż słońce było na niebie widoczne prawie codziennie. Były tylko dwa krótkie "ciemne" okresy (nie więcej niż pół godziny ze słońcem w ciągu dnia) - od 10 do 13 i od 19 do 22 stycznia. Jak na środek zimy, to bardzo niewiele, poza tym szarugi ani trochę nie doskwierały. Nieraz można było poczuć przedwiośnie i rozmarzyć się o rychłej wiośnie (a to psikus, w tym roku nie będzie rychłej wiosny tylko rychłe lato ;) ), co w styczniu jest bardzo miłą perspektywą. Tylko cztery dni z lekkim całodobowym mrozem, to nawet w dobie ciepłych zim bardzo mało. Nie było kiedy zmarznąć i aż prosiło się wracać do domu na nogach.
Do 2018 roku nie miałem swojego ulubionego ciepłego stycznia w bieżącym stuleciu. Ten z 2007 roku miał dla mnie wiele wad (choć nie był zły), których nie powtórzył styczeń sprzed roku. 2005 był dość fajny, ale pod jego koniec nadszedł śnieżny kataklizm niczym w marcu 2013, 2008 też w porządku, ale... to nie to. Styczeń 2018 nie ma w moich odczuciach konkurencji. Fajnie się złożyło, że okazał się drugim z rzędu podobającym mi się styczniem. Zawsze będę go miło wspominać :)

LukeDiRT - 4 Maj 2019, 19:21

Dla mnie trudno ocenić które stycznie były najbardziej udane. Czy zimowe i słoneczne czy przedwiosenne i słoneczne. Jeśli chodzi o ten pierwszy wariant, to niezłe były stycznie w 2009 i 2017 roku. A jeśli chodzi o przedwiosenny wariant (także z dużą ilością Słońca) to fajne stycznie były w latach: 2007, 2008, duża część 2014 no i właśnie 2018.
kmroz - 11 Maj 2019, 17:37

Jeśli chodzi o mnie i moje regiony, to dla mnie jedynym takim "kompletnym" styczniem był ten z 2008 roku - był to jedyny styczeń w OBECNYM wieku, który przypominał te wspaniałe stycznie z lat 90-tych, chociaż i tak się do nich nie umywał. Z tamtego stycznia w pamięc wrył się głównie sielankowy okres 9-16 stycznia - słonko dzień za dniem i cieplutko, niekiedy blisko 10 stopni. Ale i reszta stycznia nie była zła, jak na standardy styczniowe wręcz rewelacyjna. W ciągu miesiąca trafił się jeden brzydki okres, do tego niezwykle wilgotny - były to dni 19-22.01. Ale plus taki, że nawet wtedy było bardzo ciepło (a właściwie, to najcieplej w całym miesiącu).

Inne stycznie w moim regionie miały co najwyżej fajne fragmenty. Ten z 2002 roku super końcówka, 2005 od około 7 do 18.01, 2007 był bardzo fajny od 8 do 21 stycznia, 2014 pierwsza dekada i 2015 podobnie jak 10 lat wcześniej - od około 9 do 17 stycznia. No i w końcu opisywany tutaj styczeń 2018 miał wspaniałą pierwszą dekadę, ale później był już przeciętny - najpierw mroźna wersja zimy w drugiej dekadzie i na początku trzeciej, a potem dość pochmurna (ale przynajmniej sucha) odwilż.

Jacob - 3 Czerwiec 2020, 21:40

To był brylancik, zwłaszcza przez śnieżyce w połowie, najwieksza, albo i podobnie silna do tej z Wielkanocy 2013 :mrgreen:
https://meteomodel.pl/dane/historyczne-dane-pomiarowe/?data=2018-01-31&rodzaj=st&imgwid=353180250&dni=31&ord=asc

Niestety, żeby nie było tak kolorowo to wpier*olil się wyżowy syf od 7 do 15.01, ale i tak nie trzymał w nieskończoność jak w lutym :roll:

kmroz - 3 Czerwiec 2020, 21:44

Ale ja głupoty rok temu pisałem :lol:
jorguś - 3 Czerwiec 2020, 21:46

Dużo dobrego w nim było, kilka dni istne cudeńka- tych ciepłych, to raczej nie trzeba wymieniać ale te kilka dni na początku III dekady kiedy się odezwała zimka, też niczego sobie.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group