Forum wielotematyczne LUKEDIRT Zdjęcia, pogoda i klimat, astronomia, sport, gry i wiele więcej! Serdecznie zapraszamy!
2016 rok - Sierpień 2016
PiotrNS - 10 Październik 2019, 13:32 Temat postu: Sierpień 2016Mimo kiepskiego pierwszego dnia, będącego chłodnym i pochmurnym odreagowaniem ostatniego dnia lipca, początek miesiąca okazał się nad wyraz udany. Dominowały łagodne letnie temperatury i bardzo wysokie usłonecznienie, nierzadko bliskie pełnemu. Wyjątkiem był tu tylko upalny 5 sierpnia, kiedy średnia dobowa (mimo nie tak spektakularnej temperatury maksymalnej) osiągnęła aż 24,2 stopnia. Ale to tylko jeden taki dzień, jedyny w sierpniu 2016 kiedy było mi trochę zbyt gorąco. Jego odbiciem lustrzanym był dzień kolejny, 6 sierpnia, kiedy całą dobę zdominowała pochmurna pogoda, a temperatura maksymalna osiągnęła zaledwie 18 stopni (z wartości godzinowych, oficjalnie było to ponad 26 ). To tylko kolejny „wypadek przy pracy”, bo już następny dzień przyniósł lampkę i 23 stopnie, zaś kolejny (8 sierpnia) już 28. Po rześkiej nocy i tak lazurowym niebie jak wtedy, grzechem byłoby niespędzenie takiego dnia w całości poza domem. Na tym etapie sierpień był niemalże wymarzony. Łagodna termicznie i wyjątkowo pogodna, a zarazem nie do końca sucha I dekada miała się jednak ku końcowi, nadchodziło pogorszenie aury połączone z niemałym ochłodzeniem. 9 sierpnia temperatura była blisko dobicia do „trzydziestki”, jednak po południu z rowerowego rajdu poza miasto przepłoszyła mnie bardzo ciemna chmura. Wróciłem do domu niemal w ostatniej chwili (często mi się to zdarza ), by obserwować jak za chwilę z nieba w świetle błyskawic runie znaczna ulewa. Spadło 25,1mm deszczu, lecz ten stan rzeczy nie uległ zmianie wraz z odejściem burzy. 10 sierpnia, kiedy w Tatrach spadł deszcz, był w całości bardzo mokry i wręcz nieprzyzwoicie zimny. Temperatura zamiast rosnąć, spadała i w pełni dnia notowano zaledwie 12-13 stopni. Zmarzłem wtedy, a sierpień 2016 bardzo mi wtedy podpadł. Nie tylko mnie, bo przez ten epizod wielu komentujących umniejsza wartości tego miesiąca. Okaże się jeszcze, że było to niepotrzebne, ale na razie trwa niezbyt miły pogodowo czas. 11 sierpnia zanotowano najniższą od dwóch lat temperaturę maksymalną wynoszącą 15,2 stopnia (ten poprzedni z 13 stopniami miał oficjalnie 17, ech… ). Dzień był odczuwalnie lodowaty i jedynym marzeniem stało się dla mnie spełnienie prognozy ECMWF widzącej znaczne rozpogodzenia w Noc Perseidów. I tak się stało Już bardzo zimnym wieczorem, w porze zachodu słońca chmury zaczęły się rozstępować i nawet na chwilę padły na mnie promienie zachodzącej Dziennej Gwiazdy. W nocy zaś niebo stało się klarownie czyste. Widoczność była niezwykła i rozgwieżdżone sklepienie wyglądało jak gdzieś na głębokiej prowincji. Meteory spadały bardzo często, widziałem także kilka bolidów. Było to bardzo komfortowe widowisko dla wszystkich zmysłów, poza jednym… Zimno! O ile w lipcu nie zależy mi tak na temperaturach minimalnych, to przy skracających się dniach w sierpniu zyskują one na znaczeniu. 5,2 stopnia… nie no, to już była przesada. Mimo założonej kurtki (bez niej nie było co nawet na balkon wychodzić) nie dotrwałem do końca widowiska i przed świtem zmyłem się do domu. Noc z 11 na 12 sierpnia 2016 roku okazała się najzimniejszą sierpniową nocą w moim życiu. Niższą (i to sporo) wartość odnotowano w nocy z 28 na 29 sierpnia 1998 roku, kiedy nad ranem były tylko zniewalające 3 stopnie. Możliwe że czekałem już wtedy w kolejce do przyjścia na świat, ale pewności nie ma Tak czy inaczej, po nocy Perseidów ogrzanie i wypoczynek były konieczne – tym bardziej że miałem już plan na 12 sierpnia. Wyjazd rowerowy z przyjaciółmi miał odbyć się przy chłodnej, ale bardzo ładnej pogodzie i faktycznie tak było. Dzień 12 sierpnia okazał się jak na zamówienie do tego typu aktywności – pogodny, akceptowalny termicznie (maksymalnie 19,2 w pełnym słońcu to już nieźle), suchy i bezwietrzny. Niska temperatura maksymalna i jeszcze bardziej niezwykła minimalna sprawiły jednak, że wspomniana doba zapisała się jako zdecydowanie „nieletnia” - ze średnią zaledwie 12,9 stopnia. Nie powiem jednak nic złego, przyjemny dzień, zwłaszcza że zaczynało się ziszczać małe ocieplenie. Kolejnego dnia notowano już niemal 22 stopnie, choć w przewadze było pochmurno, zaś 14 sierpnia dość niespodziewanie „stuknęło” 26. Dzień nie był jednak na tyle pogodny, jak można się spodziewać po takiej temperaturze, a dodatkowo utrzymana została regularność opadów i wieczorna burza nawodniła ziemię. Te dni aż do 17 sierpnia, były trochę „niewyraźne”, charakterystyczne bardziej dla polecia w końcówce lata. Z wyjątkiem chłodnego i pochmurnego 17 sierpnia (kolejny dzień, który bardzo mi wtedy podpadł, był bowiem dość wyraźnie „jesienny”), temperatury nieznacznie przekraczały 20 stopni, a słońce na niebie ścigało się z chmurami. Nie było to jednak tak złe dni. Może to nie jest takie lato, jakiego całkiem bym oczekiwał, ale… zimno nie było, ciemno nie było, bo codziennie w sprawiedliwych ilościach na niebie gościło słońce, temperatury minimalne nie były złe jak na drugą połowę sierpnia… a poza tym najlepsze dopiero przed nami 19 sierpnia temperatura po przerwie wróciła na pułap 25 stopni, ogrzewając wszystkich przy użyciu wręcz nieograniczonych ilości promieni słonecznych. Jeszcze cieplej i jeszcze bardziej pogodnie było kolejnego, pięknego dnia, kiedy od trzeciej dekady dzieliły nas już tylko godziny. A ta, choć wspaniała, zaczęła się falstartem. 21 sierpnia, w niedzielę po południu, wzrost temperatury atakujący już próg upału, zakłóciła burza z silnym opadem, który w słabszej formie przetrwał do dnia następnego, odcinając dostęp słońca na cały dzień 22 sierpnia i nie pozwalając temperaturze wzbić się do „minimum przyzwoitości” (20 stopni). Na tym etapie sierpień 2016 wydawał mi się bardzo przeciętnym miesiącem, ale cała jego reszta pozbawi mnie wszelkich złudzeń. Dekada 22-31 sierpnia, to jedna ze zdecydowanie najlepszych ostatnich dekad lata w historii. Nawet nie ma co opisywać każdego dnia z osobna, do końca sierpnia obowiązywała pełna lampa uatrakcyjniona tylko małymi cumulusami. A i to nie zawsze, trafiła się cała seria dni, kiedy można było zapomnieć o tym, jak wyglądają chmury. Temperatury okazały się wymarzone, pokazały całe spektrum letnich kombinacji termicznych – od łagodnego ocieplenia do 23/24 stopni przez 26/27 aż do jednorazowego zastrzyku upału. 28 sierpnia maksymalnie zanotowano 30,1 stopnia. Mimo to był to dla mnie wyjątkowo przyjemny dzień. Nienagannie czysty, pogodny, z umiarkowanym porankiem i wieczorem. Mój ulubiony typ tego rodzaju temperatury, zresztą co to za upał, kiedy temperatura średnia ledwo przekroczyła 20 stopni? Te dni sprzyjały aktywności o każdej porze dnia i nocy – te bowiem dzięki niskiej wilgotności powietrza i idealnej czystości nieba zapewniły doskonałe warunki do obserwacji astronomicznych – świetny seeing, przejrzystość i stabilność atmosfery. Sprawę ułatwiała niska faza Księżyca, dzięki której z powodzeniem mogłem zaczaić się na bardziej subtelne obiekty głębokiego nieba. Przed wschodami Słońca polowałem na heliakalny wschód Syriusza (kiedy starożytni Egipcjanie o brzasku zauważali tę gwiazdę – posłańca Ozyrysa/Oriona – po raz pierwszy w sezonie, wiedzieli że zbliża się wylew Nilu). Także u nas było podobnie pogodnie jak w kraju faraonów – już do końca. Mała przerwa nastąpiła 29 sierpnia, kiedy wieczorem przeszła burza z dość mocną ulewą, zaopatrując w wodę każdy okres miesiąca. Po niej nadeszło ochłodzenie i dwa ostatnie dni lata 2016 roku upłynęły przy temperaturach maksymalnych rzędu 21-22 stopni i nadal rajskim usłonecznieniu. Ostatnia letnia noc okazała się jednak „nieletnia” (Tmin 7,6) i tym samym lato zrobiło ukłon w stronę jesieni. Ale nie tak prędko
Moje ulubione lato zakończyło się normalnym termicznie sierpniem ze średnią temperaturą 17,7 stopnia. Przeciętna była też średnia temperatura maksymalna, równa 24,4 stopnia. Łagodne lato w wyjątkowo ładnej wersji – sierpień 2016 był moim zdaniem najlepszym nie-ciepłym sierpniem przynajmniej od 1973 roku. Jego usłonecznienie wyniosło niemal tyle samo co wynik lipca – 256 godzin. Jest to szósty wynik w XXI wieku i siódmy w całej historii (oficjalnie, bo osobiście poddaję dawne pomiary usłonecznienia pod coraz większą wątpliwość; chyba nie tylko ja). I podobnie jak lipiec pokazał, że bardzo duża liczba słonecznych godzin w lecie nie musi oznaczać niedoboru opadów – te zapisały się minimalnie powyżej normy ustalając sumę na poziomie 95,1mm. Nie były aż tak regularne jak w lipcu (duży był udział opadów pochodzenia burzowego), lecz i tak nie zdarzały się dłuższe bezopadowe okresy. Pod krytykę można poddać dni 10-13, a w najbardziej surowej wersji nawet do 17 sierpnia. Osobiście skracam ten „zły” czas do zaledwie dwóch dni. 10 i 11 sierpnia rzeczywiście nie powinny zdarzać się w pełni lata, jednak już kolejne dni (może poza kiepskim 17-tym), nawet jeśli niezbyt ciepłe jak na lato, nie były wcale złe, mnie się podobały. Dość słoneczne i to systematycznie przez cały czas (a nie tylko rano i wieczorem), z jedynie krótkimi, epizodycznymi opadami i nadal niezłą temperaturą. Wcześniej i później przed tym dwu/trzydniowym okresem źle oceniam już tylko 1, 6 i 22 sierpnia. Cała reszta była dobra, bardzo dobra lub wymarzona. Sierpień 2016 wspaniale i dobitnie pokazał, że tak ładny miesiąc letni wcale nie musi wygenerować dużej (a właściwie to żadnej anomalii). Obalił mit o niezbędności dodatnich odchyleń (i to niemałych) do tego, by subiektywnie odczuwana pogoda była „letnia”; sporo było bowiem naprawdę pięknych dni zapisanych poniżej normy – nawet w tak pięknych okresach, jakimi były I i III dekada. A co do tego ochłodzenia, to powtórzę że w przypadku takich załamań pogody najważniejsze jest dla mnie, by trwało krótko. Niech leje, niech będzie zimno – oby krótko. Takie niewyraźne, przedłużające się pochmurne epizody z ani letnią ani jesienną pogodą, to dla mnie odpowiednik „okołoplusowej” pluchy zimą. A przy ochłodzeniu w sierpniu 2016 przynajmniej sytuacja była jasna – poważne ochłodzenie, jedno z głębszych w ostatnich latach, ale tylko na chwilę. Reszta miesiąca zdecydowanie odpokutowała tę nielubianą parę dni, przez to znów wystawiam mu bardzo pozytywną ocenę Jacob - 3 Czerwiec 2020, 20:41 Dziś ostatnia część najbardziej rzeskich miesięcy letnich, tym razem sierpnie. Było ich najmniej z całej trójki, co z resztą mnie nie dziwi, bo czerwiec przez większość wieku trzymał się starej normy, a lipiec wówczas szalał, dopiero od paru lat stonowal. Chociaż to wg. mnie znak, że i na sierpnie przyjdzie pora by się "uspokoiły"
A sierpień 2016 w Toruniu był pochmurnym i dość suchawym miesiącem, choć do wyrobienia tej sumy opadów nie mam żadnych zastrzeżeń. Układ podobny jak w sierpniu 2019, chociaż tutaj nie mam większych uwag, bo końcówka naprawdę była przyzwoita, a jakby ten chłód przyszedł w 3 dekadzie, to by było aż dla mnie za rzesko kmroz - 5 Sierpień 2020, 22:55 Ostatnio sobie coraz bardziej uświadamiam jaki to był super miesiąc, a ten front 21.08.2016 to był naprawdę prima sort. Jakby każdy front tak wyglądał, Polska byłaby sto razy lepszym krajem do życia :jupi;
Strasznie długo był takim weźdajlampy, a potem z kolei weźdajwody. Strasznie niezdecydowany miesiąc, ale już z łączeniem wad miał niestety mniejszy problem. Na pewno okres 26-28.08 totalnie na odstrzał (resztą tej końcówki mi nie przeszkadza). Poza tym ciężko wymienić jakiś dłuższy zły okres, ale pojedynczych dni to już się znajdzie sporo. Choć mimo to jako całość to 1 połowa była naprawdę fajnym czasem, z takimi wyjątkami jak 9-10 czy 12.08 (do takich dni jak 11.08 nadal mam słabość,ale wolę bardziej coś jak 7 czy 30.08 ). Choć jakby w tym roku przyszedł identyczny po równie mokrym i burzowym lipcu tego bym nie miał z nim problemu