Forum wielotematyczne LUKEDIRT Zdjęcia, pogoda i klimat, astronomia, sport, gry i wiele więcej! Serdecznie zapraszamy!
1963 - Listopad 1963
PiotrNS - 6 Listopad 2019, 21:58 Temat postu: Listopad 1963W ostatnim czasie bardzo zainteresowały mnie najcieplejsze listopady, jakie poznała Polska. Przedstawiam drugi wśród tych z najwyższą anomalią. Choć 1963 rok kojarzy się raczej z potężną zimą, to warto wiedzieć że listopad jaki wówczas się zdarzył, okazał się drugim najcieplejszym w historii pomiarów (po 1926) ze średnim odchyleniem w wysokości +3.36K (listopad 2000 miał +3.23). I podobnie jak 37 lat później, południe kraju znalazło się na uprzywilejowanej pozycji. Tam anomalia przekroczyła +4K.
https://meteomodel.pl/klimat/poltemp/1.0H5/monthly/kriging/196311.png
Mimo to w niemal wszystkich regionach Polski listopad 1963 plasuje się w ścisłej czołówce. W centralnej i zachodniej Polsce (Łódź, Płock, Poznań, Warszawa, Zielona Góra) do dziś dzierży tytuł rekordowo ciepłego miesiąca, trzymając z dala od siebie wszystkie dotychczasowe XXI-wieczne listopady, w Szczecinie przegrywa o 0,2 stopnia z listopadem 2006, w Trójmieście ustępuje listopadowi 1978, zaś na południu uznaje wyższość listopada z 2000 roku.
Pierwsze co rzuca mi się w oczy patrząc na dane z Łodzi, to częste występowanie bardzo silnego wiatru. Powtarzające się wichury musiały zaburzać odczucia tego miesiąca (trochę jak u mnie I połowa marca 2019), a do tego średnie zachmurzenie sugeruje raczej przeciętne usłonecznienie. Na uwagę zasługują jednak temperatury, które siłą rzeczy musiały być bardzo wysokie. We wspomnianej Łodzi wiele statystyk zepsuły dwie ostatnie doby z termiczną zimą w pogodnej wersji, ponieważ do 28 listopada ów miesiąc nie podarował ani jednego poważniejszego ochłodzenia. Przez połowę dni temperatury osiągały maksymalnie 10 stopni wzwyż, a bardzo ciepłe były też noce. Tylko dwa razy temperatura spadła poniżej zera (i to bardzo nieznacznie). Pięć dób odznaczyło się średnią powyżej 10 stopni, lecz absolutne temperatury maksymalne nie okazały się szczególnie szalone. Ani razu nie zanotowano 15 stopni (maksymalnie 14,6), a dni oscylujące wokół tej wartości zdarzyły się podczas najsilniejszego, a zarazem bardzo wietrznego ocieplenia w ekstremalnym tygodniu 6-12 listopada. Podobnie stało się w Warszawie, gdzie szczególnie niezwykły okazał się 7 listopada ze średnią 12 stopni i "maksem" równym 15,1. Przejściowo bardzo ciepło zrobiło się ponownie pod koniec II dekady. W Płocku 20 listopada odnotowano najwyższą temperaturę równą 14,0 stopnia, choć (jak i w całym kraju) obiektywnie ciepłe dni występowały niemal do samego końca, aż 29 listopada niebo rozpogodziło się na tyle, że temperatura poszła w dół jak z bicza strzelił. Mimo to, absolutne maksima nie robią szału, skoro nawet 15 stopni nie zdarzyło się wszędzie.
Odmiennie sytuacja kształtowała się na południu We Wrocławiu aż osiem dni przekroczyło ten próg (więcej niż jakikolwiek listopad do 2014 roku; jeszcze 2015 i 2018 były pod tym względem lepsze, ech ten Ciudad ), zaś podczas pierwszych dwóch dekad tylko jeden raz (!) maksymalna temperatura nie sięgnęła 10 stopni. Równie udane pierwsze dwie dekady wystąpiły w Krakowie tyle że tam temperatura nie ograniczyła się już tylko do 19, lecz wystrzeliła 6 listopada do 20,5 stopnia. A kto wygrywa? Ano ja... 5 listopada w spokojnym miasteczku Nouvel Songe, ciepły wiatr od strony Pirenejów (pomyłka, chodzi o Karpaty) przyniósł aż 22,4 stopnia, co stanowi niepobity do dziś rekord ciepła. Co więcej, jeszcze nigdy nie poczuł choćby oddechu przeciwnika na swoich plecach - drugi najwyższy wynik z 5 listopada 2008 traci do niego 0,6 stopnia. Jak na tego typu rekordy, które bije się na ogół o włos, to niemało. Dni 4-7 listopada 1963 roku to był u mnie obłęd. Ich temperatury maksymalne to po kolei (w zaokrągleniu) - 19, 22, 20, 18. Do tego wiele słońca i jeszcze spokojny wiatr, który z całym impetem wtargnął dopiero w kolejnych dniach.
Jak widać, listopad 1963 robi wrażenie nawet po ponad pół wieku. Choć przez wiele dni stwarzał raczej wrażenie "szaraczka", na uznanie zasługuje już sam niemal całkowity brak dużych ochłodzeń. Gdyby oziębienie z końcówki miesiąca trochę się wstrzymało, listopad 1963 z pewnością walczyłby o rekord. Mający w pamięci potworną zimę ludzie z pewnością przyjęli ten miesiąc z ulgą. Chyba że czasami zbyt mocno powiało
Tutaj oprócz standardowo spieprzonej jednej dekady (ostatniej) mieliśmy także kilkudniowy epizod prawdziwie sztormowy (wiatr ŚREDNI przez kilka dni na poziomie >30km/h!!!).
Jednak pierwsze dwie dekady zasługują z pewnością na oprawienie w ramkę. Szkoda, że tylko nie ma dokładnych danych odnośnie przekroju zachmurzenia - jak widzę średnie zachmurzenie dobowe rzędu 6.3 oktanów, to nie wiem, czy oznacza to brak stratusa i przewagę chmur piętra średniego (jak często w pierwszej połowie tegorocznego listopada), czy też panowanie stratusa przez 70-80% doby i totalne rozpogodzenie (być może w nocy) na 20-30% doby...kmroz - 31 Maj 2020, 11:47 Temat postu: Listopad 1963O nim już się dużo gadało, ale jeszcze raz dam linka:
Powiedziałbym, że "klasyk" - zajebiście ciepłe pierwsze dwie dekady i spieprzona ostatnia. Ale to co go odróżnia od m.in. listopada 2019, to bardzo ładne sumy opadów, które pozwalały bezgranicznie cieszyć się z przedłużającej się prawdziwej jesieni.
Listopad 1963 - dziadek
Listopad 1996 - ojciec
Listopad 2019 - syn
Jeszcze co ciekawe każdy z nich zaczął się w piątek kmroz - 31 Maj 2020, 12:27 Czemu 2019 lepszy?
Jacob napisał/a:
Jeszcze co ciekawe każdy z nich zaczął się w piątek
Kalendarz ma dokładnie cykl 28 letni. Ale przy odstępie 23 lat to faktycznie ciekawy przypadek. Wydaje mi się, że za kolejne 23 lata (2042) listopad zacznie się już w sobotę.