Styczeń.... Pierwsza dekada ciemnica, lekki mróz, 10 cm śniegu. Znane i typowe, chociaż w latach 90tych tak rzadkie. Koło 10.01 chwilowa odwilż, która wystarczyła do zgubienia śniegu. Przy tym bardzo słoneczna. Cała odwilż upłynęła przy 3-5h słońca w ciągu dnia! Szybko jednak wróciły mrozy a przed ich nadejściem spadł cały 1 cm śniegu. Lampowa pogoda jednak trzymała w najlepsze w drugiej pogodzie stycznia. Przeważał umiarkowany mróz ze średnimi dobowymi około i nieco poniżej -5 stopni. Jedynie w okresie 23-26.01 uderzyło lodowe piekło, podczas których średnie dobowe spadły do około -15 stopni! Co ciekawe, tmin jednak nie spadła poniżej -20, mimo, że było bardzo blisko. Koniec miesiąca to "ocieplenie" i więcej chmur - 30.01 pierwszy raz od ponad dwóch tygodni wystąpiło avg>-5
Luty - w całości mroźny miesiąc. Odwilże jeśli były to jednodniowe, w czwartej i szóstej pentadzie lutego. Pierwsza połowa lutego to w całości konkretne mrozy, codziennie tavg<-5! Miesiąc ruchomy 15.01-14.02 należał do ekstremalnie mroźnych, ze średnią koło -7/-8 stopni i ekstremalnie słonecznych tak swoją drogą. A wracając do konkretnie lutego, to druga pentada to kolejny powiew lodowego piekła, z apogeum 8-10.02, znowu avg około -15! I znowu towarzyszyła mu lampeczka. Jednocześnie przed falą mrozów pojawił się opad śniegu i pokrywa wzrosła z 1 cm do 6cm. Przez resztę miesiąca wahała sięona od 1 do 11 cm (te krótkie odwilże jednak szybko topiły śnieg). Druga połowa lutego trochę wyluzowała z mrozem, ale i tak niemal cały czas mroźno, a pod koniec lutego wróciły średnie dobowe < -5 stopni... Jednocześnie od 11 do 24.02 było bardzo ponuro, niemalże totalna ciemnica....
Marzec - Pierwsza połowa to kontynuacja mrozów z wieloma ciemnymi dniami. Tylko przed 10.03 zrobiło się pogodniej i wtedy też najzimniej - mimo lekkoplusowych tmax, tavg spadła poniżej -5. Od 15.03 nastąpił przełom, tmax już trwale wzrosły powyżej zera, a i tavg były mu bliskie. Przy okołozerowych temperaturach i większych ilościach słońca, 10cm śniegu szybko zniknęło... Do końca miesiąca jednak realnego ocieplenia na miarę przedwiośnia się nie doczekaliśmy, 26.03 wystąpił tragiczny abs tmax +7.4, przy jednak tak mroźnej nocy, że tavg wyniosło ledwo +1... Słońca było zdecydowanie więcej niż w pierwszej połowie, ale bez szału....
Kwiecień - Początek to kontynuacja ponurej, okołozerowej pogody. Od 5.04 nadeszło w końcu lampowe przedwiośnie, z tmax przekraczającymi 10 stopni, ale i zarazem codziennymi nocnymi mrozami... W trzeciej pentadzie kwietnia nadeszło kolejne załamanie pogody - ponuro, bardzo zimno, z późnym śniegiem. Jednak lepsze już chwile potem nadeszło. Od 15.04 tmax przekroczyły 10 stopni, a cztery dni później pożegnaliśmy na dobrę nocne mrozy. To wszystko przy wszechobecnej lampuni. Co ważne, od 19.04 zawitała już prawdziwa wiosna z tmax w zasadzie codziennie powyżej +15 stopni. Na kilka dni wręcz powiało latem (od razu po zimie), tmax w dniach 22-24.04 przekroczyły... +25 stopni! Potem zrobiło się chłodniej, ale i tak dosyć ciepło, z potrzebnymi opadami deszczu.
Maj - bardzo dynamiczny miesiąc, ale ładny. Zaczęło się bardzo ciepłą i ładną majówką, potem na chwilę się mocno oziębiło. Jednak od 8 do 20.05 wróciło konkretne ciepło, z tmax trwale >20 stopni, nierzadko powyżej 25 stopni. Przy tym wszystkim dużo słońca i... dużo konkretnych opadów. Ostatnia dekada maja chłodniejsza, ale nie jakaś zimna, tavg głównie 11-14 stopni, słońca nieco mniej, nadal sporo opadów. Ogólnie maj mimo częstych opadów i burz zapisał się jednak w normie opadowej.
Czerwiec - Pierwsza połowa to jeden wielki i suchy lampion. Do 7.06 w wersji przyjemnej, potem z upałem i kilkoma męczącymi nocami. Druga połowa to dla odmiany dużo chmur, ciągłe opady i do tego w przewadze nieletnie temperatury z tavg<15. Trochę podobny czerwiec jak 3 lata wczesniej, ale chyba jeszcze bardziej spolaryzowany.
Lipiec - Znany jako dość nieciekawy miesiąc. Pierwsza dekada jednak nie taka tragiczna. Solarnie przeciętna, opadowo wydajna dzięki porządnej burzy z 8.07, termicznie niestabilna, ale przyjemna, chociaż tropikalnie zrobiło sięw dniach 5-6.07. Druga dekada to niestety esencja PRL-u... może poza cieplejszymi 14-15.07, kiedy było dość ładnie. Najgorsza była czwarta pentada, kupa deszczu, zimno, ponuro. Ostatnia dekada już powiew lepszego. 21-23.07 realnie zimno, ale lampowo, 24-26.07 znowu kaplica z kolejnymi pluchami. ale ostatnie 5 dni znowu bardzo przyjemne. Ogólnie lipiec dość pochmurny, ale nie zabrakło lampowych epizodów, a poza okresem 16-25.07 termicznie był też całkiem przyjemny.
Sierpień - Bardzo niesprawiedliwy solarnie, więc aż ciężko oszacować sumę na pierwszy rzut oka... 3-6.08 plucha, totalna ciemnica, bardzo zimno. 7-12.08 poezja, lampeczka i super temperatury wokoło 23-26 stopni w dzień i 7-10 w nocy. Potem kilka dni ciemnicy i pluchy, ale już w nieco cieplejszej wersji. Od 17 do 25.08 kolejny okres lampy i suszy, tym razem niestety w wersji gorącej - tmax 28-29 niemal cały czas, tmin 14-16 stopni. Także taki już średnio przyjemny. Ostatnia pentada ponura, deszczowa, ale.. całkiem ciepła jak na koniec sierpnia.
Wrzesień - Znamy go aż za dobrze. Pierwsze 4 dni jeszcze niezłe, około 5 godzin słońca i prawdziwie letnie temperatury. Ale od 5.09 już jeden schemat. Bardzo zimno (nie więcej jak 17 stopni, przeważnie poniżej 15), bardzo ponuro i przeważnie deszczowo. Nie ma co tu się rozpisywać, wrzesień całkowicie do kosza.
Październik - Wynagrodził nam wrześniowe zimno i ciemno. Pierwsza połowa bardzo przyjemna i stabilna, tmax na poziomie 16-18 stopni, z małymi wyjątkami w obie strony. Ciekawym wyjątkiem był iście letni 1.10, a także zimny, przymrozkowy, ale lampowy epizod 11-12.10. Ogólnie przeważało słońce, ale nie, nie była to jednostajna lampa, były też pochmurne dni a niebo jednak niemal codziennie zdobyły większe, czy mniejsze chmury. Wadą była niska suma opadów. Zmieniło się to po 15.10 kiedy przez kilka dni nadal było fajnie ciepło, ale coś tam popadało. Ostatnia dekada spieprzyła miesiąc. Ciemna, bardzo zimna (tmax często poniżej 10) i od 27.10 pluchowata. Niestety powiało po całości październikiem 2016.
Listopad - Niesamowite, jak sporo podobieństw widać w rozkładzie z tegorocznym listopadem. Wiele wspólnego. Podobnie jak w tym roku, częste, ale mało konkretne opady. Były trzy ekstremalnie ciepłe okresy kilkudniowe, podczas których mogliśmy się cieszyć tavg przekraczającymi 10 stopni, lub nieco poniżej tej wartości: 2-7.11, 12-13.11 i 18-19.11. Ale i reszta dni w pierwszych dwóch dekadach przyjemna, prawdziwie jesienna z tavg non stop >5 stopni. Ze słońcem wspaniale było w ruchomej dekadzie 4-13.11, która w dość sprawiedliwy sposób wyrobiła 43 godziny słońca. Druga połowa bardziej ponura, z rozkładem nieco bardziej sprawiedliwym jak w tym roku. O dziwo i tak była w normie solarnej. No i w końcu tak samo jak w tym roku kompletnie spieprzona ostatnia dekada, okołozerowa, ciemna, smogowa, chociaż tu prawdziwe ciemno nadeszło dopiero od 24.11.
Grudzień - Pisałem o nim już, więc powtórze. Pierwsza połowa niezwykle stabilna termicznie (cały czas temperatury od -5 do +5!!!! - mowa tu całej dobie), do tego ciemna i sucha. Od połowy miesiąca przyszły konkretne mrozy ze śniegiem na poziomie 4 cm, który potem zdołał stajać do 2cm. Były trzy fazy - czwarta pentada lekki mróz (tavg około -2/-4 stopni), piąta pentada większy mróz (tavg już około -10!) i ostatnia pentada - lodowe piekło z tavg wokoło.... -17/-19 stopni!!!!!!! I tak naprawdę dopiero właśnie w tej ostatniej pentadzie przyszła potężna lampa, wcześniej słonecznie co najwyżej bywało....
Podsumowując... nieciekawy rok. Pierwszy kwartał i grudzień totalnie do kitu. Listopad super, październik w sumie też niezły. Jeszcze plus za drugą połowę kwietnia, maj i początek czerwca. No i lipiec z sierpniem miały kilka naprawdę niezłych okresów, w sierpniu jednak de facto największa lampa była przy skwarze, a obok trafiło się niemało ciemnych okresów... No i "perełka" wrześniowa - najpaskudniejszy jaki mogę sobie wyobrazić (ale spokojnie, w PRL bywały gorsze). 2001 przy nim to raj. A więc rok zdecydowanie najgorszy, ciężko w nim znaleźć większe plusy... No może fakt, iż jesień się w miarę udała poza wrześniem i wiosna jak już przyszła dużo po czasie, to nie zawodziła. Ale to oczywiście za mało. Najgorszy rok lat 90tych i chyba gorszego do dziś nie było...Jacob - 27 Grudzień 2019, 15:52 W skrócie, styczeń i luty fajne, choć miały swoje wady. Marzec dno. Kwiecień spoko, ale prawie brak wymarzonych dni dla kwietnia, może kilka w końcówce. Nie jestem fanem aż tak wielkich amplutud w tym miesiącu. Maj u mnie niestety paskudny, a pierwsza dekada to kwintesencja maja 2010 🤮. Czerwiec też porażka na całego, w miarę fajny początek, potem okres 7-12 VI wroty piekła, a od 18 VII ciemnica do końca miesiąca. Trafne porównanie do czerwca 1993 . Lipiec brzydki w dodatku mega niesprawiedliwie wyrobione uslonecznienie, 3 lampowe dni w I dekadzie i 5 czy 6 w ostatniej, ale trzeba przyznać, że lepsza III dekada lipca była później tylko w 2004. A okres 20-22 VII, to wręcz letnia fala mrozów . Sierpień miał bardzo fajny okres, który opisałeś i że 2 fajne epizody w II połowie, ale już trochę za gorące, paskudny i ulewy okres trafił na dni 13-16 VIII. Września nie chce opisywać, październik miał za*ebista I połowę i z*ebana do reszty druga. Listopad spoko, już pogodziłem się z tym, że zazwyczaj III dekada musi dać ciała. Grudzień spolaryzowany, zgnila i paskudna I połowa, druga mroźna i lampowa.
Fajna tylko zima i tyle w temacie, jeszcze jesień mimo września jako taka. Lato okropne tylko sierpień się do czegoś nadawał i kilka magicznych dni w lipcu. Zdecydowanie najgorszym miesiącem lata był niepozorny czerwiec. Najgorsza niestety wiosna 😭, spoko II połowa kwietnia, ale nie do końca, dla mnie zbyt dynamiczna.PiotrNS - 27 Grudzień 2019, 21:17 Było to dla mnie niemałym zdziwieniem, ale to prawda. 1996 rok był chłodniejszy od 1980. Owszem - z uwagi na dużo wyższe, lecz i tak niższe niż w jakimkolwiek roczniku XXI wieku usłonecznienie nie był tak drastyczny, tym bardziej że wyższą liczbę przedstawia także średnia temperatura maksymalna (11,6 vs 12,2). Zimno jednak było i to bardzo. Pierwszych dwóch miesięcy nie oceniam jednak o dziwo źle. Zwykła trochę chłodniejsza zima z całkiem dobrym usłonecznieniem. Bez hałd śniegu, który zresztą nie utrzymywał się non stop i bez szczególnie paraliżujących mróz. Szczerze to za najgorszy miesiąc tej zimy uważam... listopad 1995. A na drugim miejscu - marzec. Niestety, ale podobnie jak w 2013 roku wiosny wtedy nie było. Bo jak nazwać miesiąc, w którym WSZYSTKIE 31 nocy było mroźnych? Niewiele styczniów osiągnęło takie wyniki, a tutaj mamy marzec. Tylko jeden raz temperatura osiągnęła 10,3 stopnia i w ostatecznym rozrachunku marzec 1996 okazał się u mnie dość sporo chłodniejszy od marca 2013. Oczywiście na plus należy zaliczyć niezłe usłonecznienie, nieporównywalne z tym wisielczym marcem sprzed niecałych siedmiu lat, ale przy takich temperaturach w marcu to jak piąte koło u wozu. I niestety, ale przedłużona zima potrwała praktycznie tyle co w 2013 roku. Wprawdzie w drugiej pentadzie kwietnia na chwilę odezwała się pogodna wiosna, jednak nadal z nocnymi mrozami Ostateczna zmiana i początek pełni wiosny nastąpił dzień po narodzinach Jacoba, 17 kwietnia Temperatury prędko zaczęły regularnie przekraczać 20, a nawet 25 stopni przy bezchmurnym niebie. Jak pięknie musiała wtedy aktywizować się przyroda Koniec miesiąca i początek maja rozpoczął dziesięcioletnią serię ciepłych majówek. Przez wszystkie jej dni temperatury przekraczały 20 stopni, choć - o dziwo - wcale nie było tak słonecznie. No właśnie. Maj 1996 roku choć wyjątkowo ciepły z letnią temperaturą średnią, podobnie jak wrzesień 1994 okazał się miesiącem pochmurnym i do tego dosyć mokrym, więc odczuwalnie mógł wcale nie wydawać się tak ciepły. Wyraźnie niezwykły był jedynie gorąco-upalny epizod w dniach 17-20 maja, podczas którego zanotowano 31 stopni. Ostatnia dekada maja należała raczej do chłodnych, a na pewno niczym się niewyróżniających - aż nadszedł czerwiec. Pierwsze 12 dni tego miesiąca przyniosło iście gorącą, często upalną, a przy tym lampową aurę. Na szczęście przy znośnych nocach. Najgorętszy dzień z z 32 stopniami upału miał średnią "zaledwie" 23,2 stopnia - współcześnie takie doby przeważnie ocierają się o tak "lubiane" przeze mnie 25 Jak to jednak często bywa - kiedy I połowa czerwca przyłoży gorącem i ekstremalnym usłonecznieniem, to druga osiądzie na laurach. Tak było i tym razem. Tydzień 20-26 czerwca był zwyczajnie ciemny, a do tego nierzadko było zwyczajnie chłodno, tak jakby w ramach przygotowania na lipiec. Z tym że (wiem, mogę rozpętać burzę), lipiec 1996 w niemal niczym mnie nie przeraża. Sporo słońca i lampowe dni? Były. Upały? Były? Przyjemne temperatury w słonecznej otoczce? Były. 8 dni z temperaturą maksymalną poniżej 20 stopni to dużo, ale wyraźnie mniej niż w 2000 czy 2004, zaś aż o 5 mniej niż w podobno normalnym lipcu 2011. Usłonecznienie także nieporównywalnie wyższe od każdego spośród tych trzech lipców, 200h to już przyzwoity wynik. W ruchomej dekadzie 1996-2005 za lepsze lipce uważam tylko 1999, 2002 i 2005. W roku 1996 niska średnia temperatura lipca to zasługa niemal wyłącznie wielu lodowatych (i piszę to bez ironii, sam tak uważam) nocy, które w tym miesiącu zbytnio mi nie przeszkadzają, a także dość silnego, ale tylko tygodniowego załamania pogody w dniach 16-22 lipca. Wolę coś takiego niż przedłużającą się bylejakość, więc choć nie cieszyłbym się na powtórkę takiego lipca, to również nie miałbym się czego bać. Wcale nie lepszy byłby dla mnie cieplejszy, ale nijaki sierpień o bardzo niskim usłonecznieniu. Niczego złego nie zrobił, ale i nie zachwycił. Taki miesiąc to jednak i tak raj w porównaniu z prawdziwą patologią, która nadeszła później. Wrzesień 1996 to najbardziej podły miesiąc pory ciepłej. Może i w całym XX wieku. Nawet lipiec 1980 w swojej bezdennej niepogodzie i szarzyźnie uważam za lepszy. 35 godzin usłonecznienia to wynik grudnia 2018 uchodzącego wśród niektórych za najgorsze co ich w życiu spotkało. A to był wrzesień... Rekord zimna został tak wyśrubowany, że nie wiem czy 1912 nie był cieplejszy. Miałem ochotę napisać, że wyśrubował różne parametry na minus tak jak czerwiec 2019 na plus, ale jednak nie. Odwalił jeszcze gorszą robotę. Bezwzględnie lepszy okazał się październik, którego I połowa była naprawdę przyjemna, ciepła i pogodna. Pięć dni (!) pięknego babiego lata w dniach 12-16 października zebrało więcej słonecznych godzin aniżeli cały wrzesień. Pogoda zepsuła się w drugiej połowie miesiąca, ale wtedy trudno jest już mieć o to pretensje. Październik 2016 już był, we wrześniu, więc pogorszenie pogody raczej nie było szczególnie zauważalne, tym bardziej że na pocieszenie został jeszcze bardzo ciepły listopad z wieloma naprawdę anomalnymi dniami. Niestety poza piękną I dekadą był to miesiąc ponury i ciemny z zaledwie 18 godzinami słońca po 11 listopada. Przynajmniej obyło się bez zimy, to dobrze bo będziemy jej jeszcze mieli po dziurki w nosie. Lodowaty tryptyk. Styczeń 1987, luty 2012 i grudzień... 1996. Do 20 grudnia panowała wtedy bardzo fajna, lekka i słoneczna zima, ale na to co zdarzyło się potem, zwyczajnie brakuje słów. -28,3 nie wymaga komentarza. Dwie doby ze średnią poniżej -20 również. Przypieczętowanie ekstremalnie niskiej średniej wyjątkowo zimnego roku. 28 grudnia 1996 roku ze średnią -23,3, to druga najmroźniejsza grudniowa doba po 25 grudnia 1961 i piąta po dodatkowo 19 stycznia 1963, 14 stycznia 1987 i 23 stycznia 2006. W Sylwestra 1996 w domu rodzinnym mojej mamy, która wtedy jeszcze tam mieszkała (teraz mieszka tam wujek), zamarzła woda i dopiero po Trzech Królach udało się kupić jakąś pompę do rozkucia lodu. Rok 1996 skończył się z rozmachem. Nie szczędził chłodu, ale szczęśliwie nie poskąpił też kilku dobrych okresów w lecie. Tak czy inaczej, nie był dobry. Podejrzewam że czułbym się przytłoczony zimnem, bo okres od listopada 1995 do kwietnia 1997 to naprawdę mroczny okres z kilkoma jasnymi punktami. Łagodna zima 1997/98 przy wspomnieniu z roku 1996 musiała być jak wybawienie kmroz - 28 Grudzień 2019, 14:42 Widzę, że nie tylko mi się wrzesień 1996 kojarzy z grudziernikiem 2016 kmroz - 16 Kwiecień 2020, 21:53 Stan na 16.04.2020:
+ maj, listopad (ale dla obu bardzo mocny!)
N styczeń, luty, lipiec, sierpień
- marzec, kwiecień, czerwiec, wrzesień, grudzień
Ogólnie słaby rok, ale wcale nie gorszy od innych z końcówki lat 90tych, do których straciłem mnóstwo szacunku (do tego to wręcz zyskałem trochę)kmroz - 16 Kwiecień 2020, 21:56 Tak patrzę po swoich opisach, że już pod koniec grudnia 2019 dało się dostrzec małe przemiany we mnie.Jacob - 16 Kwiecień 2020, 22:03 +: listopad
N: maj (chociaż gdyby I dekada była cieplejsza to bym się nad lepsza zastanowił), lipiec i sierpień
-: I trymestr, czerwiec, wrzesień, p*ździernik i grudzień
Ogólnie nie mam za co szanować, lodowata pustynia w większości, ale pora ciepła poza 2 skrajnymi syfami, to nawet spoko.
Powiem szczerze, że chyba jednak nawet trochę lepszy od 1997, który u mnie wiele stracił.
Jednak z tamtego roku chciałbym jedynie powtórki mają i lipca, no i listopad może być, ale drugi wręcz taki sam listopad z rzędu, to trochę za nudno Jacob - 13 Czerwiec 2020, 14:00 +: luty, maj, sierpień i listopad
N: styczeń, lipiec i październik (niech już ma)
-: styrzec, kwiecień , k*rwiec, w#&@$%£¥ (xD), grudzień (nie mam pomysłu na fajną nazwę xD)
Aż jestem w szoku, że ten suchy rok tak poszedł do góry, ale tylko w ewidentnie zasłużonych miesiącach. Negatywy niestety były tutaj tak mocne... Naprawdę zastanawiam się czy poza kwietniem może pozostała czwórka była jeszcze kiedykolwiek gorsza, może czerwiec 2000 jeszcze równie odrzucający, ale gorszego marca września i grudnia to nie było...
Tutaj bardzo zadowalające były miesiące że środka kwartału i wybitnie kure*skie miesiące kończące kwartałkmroz - 13 Czerwiec 2020, 14:16 Dobra to ja też spojrzę, ale tu chyba nie ma szans na zbyt wiele zmian:
Wrzesień faktycznie do niczego, ale inne miesiące chyba bywały dużo, dużo gorsze.. Bartek617 - 17 Czerwiec 2020, 12:24 Myślałem o neutr. dla marca, ale w ostatnie dni zima nie zamierzała odpuszczać. Listopad doceniam wyłącznie za opady, nic więcej- I połowa ewidentnie za ciepła.