Ostatnio go Jacob chwalił, ja niestety nie jestem jakiś entuzjastyczny - w moim regionie niemal totalnie pozbawiony rześkich epizodów. A poza drugą dekadą lipca deszczową i dość pochmurną (ale żadnych z tych czynników nawet nie bliską 2018) także bardzo sucho.
Nie miał szczególnie rzeskich epizodow, ale cały czas było umiarkowanie, z jednym strzałem silnego upału. Bardzo podobny do sierpnia 2011 PiotrNS - 8 Kwiecień 2020, 17:23 Jeśli chodzi o mnie, to nie jestem zbytnim entuzjastą tego miesiąca. Nie lubię rozkładu temperatur tego typu - dwie fale gorąca wyraziste nawet jak na współczesne czasy, zaś między nimi tak średnio. Było dużo przyjemnych dni i sporo opadów, w dodatku w miarę regularnych, ale wziąłbym chętnie trochę słońca i ciepła z końcówki i podzieliłbym je w tygodniu 15-21 lipca. Mimo to, dobry miesiąc, tyle że nie jakiś specjalnie wymarzony.
Wakacje 1988 roku, to u mnie straszny rollercoaster. A przecież od termicznych huśtawek jest maj
https://meteomodel.pl/dane/historyczne-dane-pomiarowe/?data=1988-7-31&rodzaj=st&imgwid=252200120&dni=31&ord=ascJacob - 21 Czerwiec 2020, 00:18 No i kolejny bardzo dobry
https://meteomodel.pl/dane/historyczne-dane-pomiarowe/?data=1988-07-31&rodzaj=st&imgwid=353180250&dni=31&ord=ascPiotrNS - 10 Październik 2020, 16:36 Po wyjątkowo lochowym czerwcu, także kolejny letni miesiąc tego roku nie pokazał za wiele dobrego. Był to jeden z lipców o największym termicznym rozchwianiu, równoważącym chłody z gorącem. Równoważenie przechyliło szalę na korzyść tego drugiego, ponieważ średnia miesiąca wynosząca 19,2 stopnia, to dużo, zwłaszcza jak na tamte czasy.
Całkiem pozytywnie oceniam początek tego miesiąca, który pomimo gorąca i upału, a także wysokich sum usłonecznienia, wniósł trochę dynamiki i urozmaicenia w postaci burz. Jedna z nich, w upalne popołudnie 6 lipca przyniosła aż 45,4 mm deszczu, piękną ulewę.
Po bardzo ładnym, delikatnie ciepłym, pozbawionym zbyt zimnego spadku w nocy, a przy tym słonecznym dniu 11 lipca, nadeszła zmiana pogody, przypominającej od tej pory nieco podgrzany czerwiec. O ile w dniach 12-15 lipca było jeszcze wyraźnie ciepło, a pogodę uzupełniały przelotne opady i burze, druga połowa drugiej dekady przyniosła aurę chłodną (choć bez bardzo zimnych dni) i niezbyt słoneczną. Warto było z tego skorzystać, gdyż wraz z początkiem ostatniej dekady, a konkretnie - wraz ze świątecznym 22 lipca - rozpoczęła się fala gorąca i upału silna nawet jak na dzisiejsze czasy. W odróżnieniu od gorącego początku miesiąca, wtedy burz już nie było, ale na szczęście pojawiło się także kilka dni bardziej pochmurnych - m.in. 25 lipca przecinający środek fali upałów, która 24 lipca przyniosła już straszną pogodę - 33,4 stopnia gorąca i prawie 26 średniej dobowej - to najgorętsza doba od 1963 roku 29 i 30 lipca zaczęło się lekko uspokajać, spadł wyczekiwany deszcz (jak zawsze po upale, mimo że ten miesiąc zakończył się sumą w normie), a 31 lipca - podobnie jak 32 lata i jeden dzień później - zapanowała piękna, cumulusikowa, ciepła (a nie gorąca) pogoda.
Za pewną ilość takich fajnych dni, jak również dynamikę na początku oraz sumę opadów w normie (109 mm) należą się temu lipcowi pochwały, jednak przez rollercoaster termiczny nie jestem jego entuzjastą. Chętnie wziąłbym chętnie trochę słońca i ciepła z końcówki i podzieliłbym je w tygodniu 15-21 lipca. Bo od huśtawek jest maj, a nie lipiec