To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum wielotematyczne LUKEDIRT
Zdjęcia, pogoda i klimat, astronomia, sport, gry i wiele więcej! Serdecznie zapraszamy!

Krajobrazy - Kwietniówka na N przedmieściach Krakowa

Bartek617 - 18 Kwiecień 2020, 09:32
Temat postu: Kwietniówka na N przedmieściach Krakowa
Eh, kiedyś miałem piękny widok na łąki. :-( Teraz jest on ograniczony przez powstające 2-3 piętrowe apartamentowce. :-( Na szczęście drzewa rosnące poza ogrodem trochę mnie strzegą mniej więcej od kwietnia do października włącznie. ;-) Nie umiem robić ładnych zdjęć. :cry: Jak nie działa, to przepraszam, nie mam wprawy do wrzucania tutaj obrazków. :-( Pierwsze 2 to dzisiejszy stan, a pozostałe są sprzed l. ok. 2006-2008, na krótko przed przeprowadzką (1 IX 2008). ;-)

https://photos.app.goo.gl/SP7VG8RyKUHGApMy7

kmroz - 18 Kwiecień 2020, 09:55

Wszystko widać, bardzo ładne zdjęcia. Fajną miałeś wtedy okolice.
Bartek617 - 19 Kwiecień 2020, 01:27

To prawda- pamiętam, jak niekiedy wracałem tymi polnymi dróżkami do domu (ta łąka odgranicza Kraków od Zielonek). Wrażenia były przednie. ;-) Czasem miałem takie nieśmiałe marzenia, że spotkałem tam pierwszą miłość czy jakąś księżniczkę- no, aż mi wstyd dalej wspominać, ale w połączeniu z takim plenerem to byłby raj na ziemi. :oops: Czego ja na tej łące nie znalazłem, to sam nie wiem- niestety ta drobna wada, ale jednak tkwi w tym, że nawet tu ludzie śmiecili (i nadal śmiecą). :-( Poza puszkami, butelkami alkoholu czy papierosami (to akurat "normalka") jakiś telewizor, fotel, komputer- normalnie prawie uśmiech losu dla bezdomnego. ;-) Był taki okres, że tworzyłem wiersze (czysta amatorka nastolatka, pisałem na najprostszy temat, jakim jest no wiadomo co :oops: ), to tu wręcz miałem doskonałe miejsce co do weny, przemyśleń i refleksji. Czasem na jednej ze ścieżek grałem z Rodzicami w badmintona, bo poza rowerzystami i biegaczami miejsce dosłownie świeciło pustkami- także na brak ciszy i spokoju nie mogłem narzekać. ;-) Gdy drzew było więcej, to teren wręcz nadawał się do zabawy w chowanego. ;-) Nawet parę ładnych miesięcy temu zmierzając na pętlę Prądnik Biały (już teren Krakowa- najbliższa mnie zajezdnia autobusowa, ale nieduża- typowa dla przedmieścia) zauważyłem na polanie pędzącą sarnę!!! Ten widok naprawdę mnie zbił z tropu. Kto wie czy niedługo wieś nie będzie anektowana do miasta (ostatnie większe zmiany administracyjne wewnątrz Krakowa odbyły się wprawdzie gdzieś w latach 70.-80. ubiegłego wieku, ale kij wie, może niedługo nadejdzie ten czas), a tu dzika zwierzyna na wolności (widziałem czasem rysie albo lisy, ale jak żyję sarnę zobaczyłem po raz pierwszy w mojej okolicy). To jest jak dla mnie taki sam rarytas, jak widok osoby odmiennej rasy niż biała (tak na żywo- bo w telewizji, jak leci jakiś film, to czasem zobaczę). W ogóle do dziś gdy widzę taką czarnoskórą osobę w okolicy, to jestem pod niemałym wrażeniem (zapewniam z ręką na sercu, że nie jestem rasistą). :-(

Niestety, z ponurą rzeczywistością dotyczącą bajecznych krajobrazów nie da się wygrać. Jakiś przedsiębiorca (znaczy, właściciel biura nieruchomości) nabył sobie jakoś prawo do ziemi, przeznaczył ją wedle swojej koncepcji na strefę mieszkaniową (bo mógł np. sam sobie zbudować dom i się osiedlić- tak byłoby lepiej), wycięto drzewa (po części okresowe wichury temu "pomogły") i teraz będę miał więcej sąsiadów. :-( Jeszcze na domiar złego niektórzy inwestorzy do spraw komunikacyjnych snują plany budowy drogi dojazdowej do północnej obwodnicy Krk (nad którą prace trwają od kilku l., tzn. nad obwodnicą, przetarg w kwestii budowy drogi dojazdowej został oficjalnie wygrany jakiś rok temu, choć poza mną nadal wielu mieszkańców osiedla domków sprzeciwia się temu projektowi (nie pytałem, bo tych ludzi tak nie znam- znalazłem 2-3 artykuły na ten temat w sieci) i z tego co widziałem w I połowie marca, to prace niemrawo zmierzały do przodu), a ona miałaby przecinać tą łąkę z 2 strony. :-( Jednym słowem zrobiło się niezłe dziadostwo. :cry: Myślałem, że obecna faza urbanizacji skupia się na bardziej odległych peryferiach, a nie na terenach przygranicznych z wielką metropolią. :-( Zostały mi tylko zrzuty z Google Street View, by podziwiać te piękne łąki, zdjęcia pamiątkowe Rodziców+moje z okolic i osobiste wspomnienia. :cry:

No nic, przepraszam, trochę się zagalopowałem z tą krainą marzeń i z innymi opiniami. :cry: Quod factum est, non revertetur. (czy jakoś tak- niestety nie uczyłem się i nie znam łaciny, chodziło mi o powiedzenie: "Co było, nie wróci"). :-(

kmroz - 19 Kwiecień 2020, 10:09

Bartek617 napisał/a:
Quod factum est, non revertetur.



kmroz - 19 Kwiecień 2020, 10:22

Ja mam podobne obserwacje o swojej okolicy. Mieszkam parę kilometrów od granicy Warszawy, ale kiedyś Ursus i południowe Włochy to z Warszawą nie miały za wiele wspólnego - mnóstwo pól, zagajników itp. Jakoś w codziennym pośpiechu nie zwróciłem uwagi na to, co tam się stało. Ostatnio jednak już zwróciłem uwagę - stawiają wszędzie gdzie się da bloki na potęgę, a z super dzikiego miejsca jakim był kiedyś Fort Włochy, teraz zrobili niemalże park, a nawet boisko tam postawili.... :cry:

Na szczęście pola w mojej okolicy wydają się być bezpieczne - nowa wójt naszej gminy jest zdecydowanie przeciwna psychicznej deweloperce.

Bartek617 - 19 Kwiecień 2020, 23:06

To rzeczywiście zła wiadomość, że u Ciebie też przestrzeni zaczyna brakować :-( ale cieszę się, że się rozumiemy w kwestii ekspansywnej zabudowy. ;-)

Boiskiem bym się tak nie załamywał (chyba że u Ciebie to większy stadion, to rzeczywiście nie masz za fajnie) :-( , bo z reguły u mnie na wsi to od święta ktoś tam ćwiczy- jak są tam jakieś większe mecze, to raczej jedynie w okresie wakacyjnym (głupio się przyznać, ale nie byłem w ogóle w klubowym, tj. Zieleniczanka Zielonki, albo 1-2 razy przejeżdżałem obok na rowerze, bo tam rzeczywiście treningi odbywają się częściej). Najbliższe w powiecie krakowskim mi są te przy szkole i kościele w Zielonkach (a to są jakieś 2-3 km od domu, bardziej w centrum wsi) albo te w Pękowicach- ok. 5 km na N (wprawdzie boisko jest położone trochę niżej, czyli ok. 240-250 m. (jak osiedle domków, na którym mieszkam), ale jak pójdę na górę w stronę zajezdni, to z tamtej miejscowości mam ładny widok na Kraków, a przynajmniej na dzielnicę Prądnik Biały, jak schodzę z niedużego wzniesienia- do 300 m.). ;-) Czasem jeżdżę na rowerze też na boisko w Giebułtowie- ok. 10 km na N (podobna elewacja, też maks. 300 m n. p. m.), bo poza tamtym boiskiem również rysują się piękne krajobrazy (tylko no z uwagi na odległość i większe zagęszczenie domków, to Krakowa już tak nie zobaczę). :-( No i tam jak w Pękowicach znajduje się też pętla autobusowa, ale jak to na wsi jest ona niedużych rozmiarów. Tam jeszcze mogę szukać azylu. Możesz sobie sprawdzić na mapce, gdzie to. ;-)

Piosenka, którą mi udostępniłeś, jest bardzo klimatyczna: refleksyjna, melancholijna i ogólnie życiowa. :-( Znaczy ja tam starałem się być ułożony: rozrabiałem raczej rzadko (czasem w szkole się niestety zdarzało- tak to jest, gdy się chce imponować koleżankom, kolegom i innym osobom) :-( , nie kradłem (w końcu to 7 Przykazanie Boże- wprawdzie kiedyś, jak miałem 5-10 l. zdarzyło mi się wziąć grę od kolegi, czy książkę koleżance, ale zawsze potem oddawałem), nie paliłem, nie spożywałem alkoholu i nie wagarowałem ;-) , ale nie ukrywam, parę wspomnień mam jak podmiot liryczny ;-) Dziewczyny z kwiatkami we włosach były takie śliczne i urocze- w sumie kiedyś mnie nawet lubiły, nie to co chłopacy. :oops: Mecze w piłkę też były fajne, choć niekiedy się stresowałem, bo koledzy byli dużo lepsi, więc przeważnie zostawała mi tylko bramka i ewentualnie obrona (nie byłem nigdy gruby ani wysoki, po prostu słabo grałem- jak gola strzeliłem, to było wielkie święto :-( - choć faktycznie wówczas się działo, czułem się trochę dowartościowany). :oops: Z dzieciństwa pamiętam, że jeszcze chodziłem do pewnej krainy, zwała się (znaczy to się akurat nie zmieniło- właściciel jest ten sam od ok. 25 l. (ta idylla powstała gdzieś w l. 1993-1994), a sala zabaw wciąż funkcjonuje) Anikino- ul. Nieduża, Kraków (możesz sobie sprawdzić- taki żółty mały budynek na tle domów i bloków). ;-) W środku znajduje się (i znajdowało- sam to pamiętam) dużo zjeżdżalń, różnych platform i mini-kondygnacji, drabinek, oczywiście też basen z kulkami, hamak, trampolina- prawdziwy raj. ;-) Z racji tej, że trafiłem na półkolonie (wakacje od 2005 do 2010 włącznie), to każdego dnia powszedniego (chyba, że była wielka ulewa albo poważna nawałnica, to nie było bola- musieliśmy niekiedy zostać) przemieszczaliśmy się po Krakowie, a czasem nawet jechaliśmy gdzieś na wieś. ;-) Niekiedy, gdy było gorąco, chodziliśmy nad basen Polfy (ul. Eisenberga, Kraków)- to było coś w rodzaju kąpieliska. Bo na miejscu basen otwarty i obok niego zarośla, drzewka i jakieś małe domki w tle, ludzie siedzieli sobie- po prostu piękne miejsce. ;-) Ale niestety zamknięto go gdzieś w 2008 r. :-( Mieli zrobić lodowisko, ale coś nie wypaliło i znów inwestorzy ostatnio przerzucili się na basen, tylko niestety kryty. :-(

No nic, przepraszam, znów odnoszę wrażenie, że mój wpis przybiera formę osobistego wyznania albo jakiegoś pamiętnika. :-( Chciałbym się spytać, czy Ty też w pewnym sensie utożsamiasz się z autorem piosenki? ;-)

kmroz - 20 Kwiecień 2020, 00:00

Bartek617 napisał/a:
Chciałbym się spytać, czy Ty też w pewnym sensie utożsamiasz się z autorem piosenki?


W dzisiejszych czasach aż za bardzo.... Zwłaszcza jak ostatnio w dziale muzyki wspominałem 2013 rok.... :cry: najpiękniejsze czasy, nie tylko w pogodzie.

Bartek617 napisał/a:
To rzeczywiście zła wiadomość, że u Ciebie też przestrzeni zaczyna brakować


Nie no, u mnie to jest git i będzie git, dopóki się wójt nie zmieni :-D Ale jak się przekracza granice Warszawy, to zaczyna być to czuć, a kiedyś to dopiero tory kolejowe na granicy Włoch i Ochoty były takim symbolicznym wjazdem do prawdziwej stolicy.

Bartek617 napisał/a:
Boiskiem bym się tak nie załamywał


Bardziej mnie boli ogólnie fakt, że kiedyś totalnie dziki teren, zaczyna być gospodarowany. Jak chodziłem tam za "bajtla" (jak w tytule piosenki), to czułem się jak w dzikich górach (bo fort miał dużo różnych wzniesień wiadomo). Ostatnio jak tam byłem to co chwila jacyś ludzie z psami... Po 10 latach zupełnie inna bajka.

Bartek617 napisał/a:
Dziewczyny z kwiatkami we włosach były takie śliczne i urocze- w sumie kiedyś mnie nawet lubiły, nie to co chłopacy.


Też kiedyś miałem bliski kontakt z koleżankami. Wtedy to się tego wręcz wstydziłem (bo w takim młodym wieku to był obciach), a teraz... heh miło wspominam.

Bartek617 - 20 Kwiecień 2020, 21:28

No w sumie, może kiedyś pogoda była bardziej ogarnięta. Dzisiaj jak sobie na spokojnie myślę, to ten sezon zimowy nie był za bardzo "normalny". Wolę zimy w łagodnym wydaniu, ale przed praktycznie bezopadowym kwietniem ostatnie 4 miesiące były praktycznie bez śniegu. Mrozy jakieś tam się pojawiły, ale tylko nocami (i to też nie zawsze)- w ciągu dnia było praktycznie cały czas chociaż te kilka C powyżej 0, co było w sumie przyjemne, ale nietypowe. :-(
Muzyka była niewątpliwie lepsza- jak słucham przebojów, to głównie takie 1990+/2000+, ewentualnie do ok. 2010. ;-)

Jak się przeprowadzaliśmy do Zielonek, to zarówno Rodzice jak i ja byliśmy pod niemałym wrażeniem, jak jest pusto. Teraz sytuacja wygląda (hmm... jakby to tak ładnie ująć) jeszcze w miarę kameralnie ;-) , ale na niektórych ulicach robi się niezręcznie. :-( Ze swojej strony pozostaje mi trzymać kciuki, by obecny wójt w Twojej gminie jak najdłużej pozostał u władzy. ;-)

Mnie też boli fakt większego zagęszczania obiektów, ale co mamy zrobić? :-( Zagrajmy w SimCity lub inną grę strategiczną związaną z budownictwem, gdzie wszystko będzie od nas zależeć. ;-) Nie zdziwiłbym się szczególnie, gdybyśmy lepiej zaplanowali zabudowę otoczenia niż przeciętni prawdziwi robotnicy. :lol: Normalnie nie lubię się chwalić i na ogół mam o sobie złe zdanie :-( , ale czuję, że lepiej bym okolicę przestrzennie zagospodarował (przynajmniej wedle samej teorii/koncepcji- bo nie posiadam niestety praktycznych kompetencji za grosz). :-( Budowa drogi dojazdowej do obwodnicy i tak nie odciąży od korków, bo coraz więcej ludzi porusza się samochodem, a tylko sprawi, że ludzie nie będą w stanie przejść zaledwie 2-3 km w stronę miasta. :-( Martwię się, że to działanie tylko rozleniwi społeczeństwo i ludzie na zwykły spacer nie pójdą albo chociaż na rowerze pojeżdżą, tylko oczywiście będą musieli odpalać auta. :-(

Co do dziewczyn, wystarczało tylko im nie dokuczać, a zamiast tego z nimi normalnie porozmawiać (chociaż sam nie byłem otwarty, to jednak te parę słów sukcesywnie zamieniałem). ;-) Chociaż jak sobie myślę o moich relacjach z koleżankami i kolegami, to byłem strasznie nieporadny. :cry: Wiecznie trzeba było mi pomagać. :-( Dziewczyny były chyba dla mnie sympatyczniejsze tylko dlatego, bo widziały moje zagubienie i rozlazłość. :cry: Teraz dochodzę do takich trochę niepokojących myśli, że nie traktowały mnie jak rówieśnika, tylko nie wiem, jak jakiegoś młodszego brata. :-(

kmroz - 20 Kwiecień 2020, 21:56

Bartek617 napisał/a:
No w sumie, może kiedyś pogoda była bardziej ogarnięta. Dzisiaj jak sobie na spokojnie myślę, to ten sezon zimowy nie był za bardzo "normalny". Wolę zimy w łagodnym wydaniu, ale przed praktycznie bezopadowym kwietniem ostatnie 4 miesiące były praktycznie bez śniegu. Mrozy jakieś tam się pojawiły, ale tylko nocami (i to też nie zawsze)- w ciągu dnia było praktycznie cały czas chociaż te kilka C powyżej 0, co było w sumie przyjemne, ale nietypowe.
Muzyka była niewątpliwie lepsza- jak słucham przebojów, to głównie takie 1990+/2000+, ewentualnie do ok. 2010.


Jak czytałeś nasze podsumowania, to w latach 90tych to był niemal standard - bardzo łagodna zima i potem sucha wiosna.

Akurat rok 2013 to głównie za lato chwaliłem pod względem pogody, chociaż - jak też być może czytałeś -cały rok mi się podobał.

Bartek617 napisał/a:
Jak się przeprowadzaliśmy do Zielonek, to zarówno Rodzice jak i ja byliśmy pod niemałym wrażeniem, jak jest pusto. Teraz sytuacja wygląda (hmm... jakby to tak ładnie ująć) jeszcze w miarę kameralnie , ale na niektórych ulicach robi się niezręcznie. Ze swojej strony pozostaje mi trzymać kciuki, by obecny wójt w Twojej gminie jak najdłużej pozostał u władzy.

Mnie też boli fakt większego zagęszczania obiektów, ale co mamy zrobić? Zagrajmy w SimCity lub inną grę strategiczną związaną z budownictwem, gdzie wszystko będzie od nas zależeć. Nie zdziwiłbym się szczególnie, gdybyśmy lepiej zaplanowali zabudowę otoczenia niż przeciętni prawdziwi robotnicy. Normalnie nie lubię się chwalić i na ogół mam o sobie złe zdanie , ale czuję, że lepiej bym okolicę przestrzennie zagospodarował (przynajmniej wedle samej teorii/koncepcji- bo nie posiadam niestety praktycznych kompetencji za grosz). Budowa drogi dojazdowej do obwodnicy i tak nie odciąży od korków, bo coraz więcej ludzi porusza się samochodem, a tylko sprawi, że ludzie nie będą w stanie przejść zaledwie 2-3 km w stronę miasta. Martwię się, że to działanie tylko rozleniwi społeczeństwo i ludzie na zwykły spacer nie pójdą albo chociaż na rowerze pojeżdżą, tylko oczywiście będą musieli odpalać auta.


Dlatego najlepsze rozwiązanie, to szukać mieszkania w oddaleniu od większego miasta, ale przy linii kolejowej, po której pociągiem szybko dojedziesz do pracy. Już mam kilka takich upatrzonych miejsc. Tam ryzyko, że ci zabudują okolicę jakimś syfem, jest prawie żadne :jupi:

Bartek617 napisał/a:
Co do dziewczyn, wystarczało tylko im nie dokuczać, a zamiast tego z nimi normalnie porozmawiać (chociaż sam nie byłem otwarty, to jednak te parę słów sukcesywnie zamieniałem). Chociaż jak sobie myślę o moich relacjach z koleżankami i kolegami, to byłem strasznie nieporadny. Wiecznie trzeba było mi pomagać. Dziewczyny były chyba dla mnie sympatyczniejsze tylko dlatego, bo widziały moje zagubienie i rozlazłość. Teraz dochodzę do takich trochę niepokojących myśli, że nie traktowały mnie jak rówieśnika, tylko nie wiem, jak jakiegoś młodszego brata.


Też miewałem podobnie. Zresztą, jako mały dzieciak w podstawówce (6-8 lat) lubiłem zagadywać starsze "dorosłe" koleżanki (wtedy taka 12-13 latka to mi się wydawała w pełni dojrzała). Miałem kilka takich "fanek" :lol: A byłem zabawnym dzieciakiem, z pamięcią ejdetyczną i kalkulatorem w głowie - i wiele innych :lol: Zresztą do dzisiaj niektóre koleżanki się tym "zachwycają", ale to już nie to samo :cry:

PiotrNS - 20 Kwiecień 2020, 22:26

Moja okolica to takie typowe przedmieścia, które za mojego życia zmieniły się do poznania. Dziś trudno mi sobie wyobrazić swoje otoczenie w czasie, gdy się rodziłem albo tuż przed. Z relacji rodziców wynika, że dookoła rozciągały się tylko pola, jedna z dwóch ulic do których mogę dojechać była nieutwardzonym traktem, a w promieniu 300 metrów stały tylko dwa domy. Jeszcze pamiętam z czasu kiedy miałem 4-5 lat, jak latem koło domu jeździły kombajny i pasły się krowy. Za czasów mojego dzieciństwa pobudowało się dużo nowych domów, po wszystkich stronach. Na odcinku między mną a jedną z ulic (tą o mniejszym znaczeniu) powstało 10 nowych domów, podczas gdy 20 lat temu był to jeden w budowie. Poza tym w 2003 roku na sąsiedniej posesji oddano do użytku osiedle składające się z trzech apartamentowców (jeszcze jedno jest kawałek dalej), później doszło kilka "bliźniaków" i okolica zmieniła się nie do poznania. Tylko pole po drugiej stronie ogrodzenia małe pole warzywne jest tak jak dawniej uprawiane przez starszych państwa i przypomina że to prawie wieś (osiedle na którym mieszkam zostało wcielone do Nowego Sącza dopiero pod koniec lat 70). Negatywnymi skutkami tych zmian jest większy, ale na szczęście i tak niespecjalnie duży ruch, trochę więcej zanieczyszczeń, o wiele mniej motyli, którymi kiedyś bardzo się interesowałem i gorsze niebo. Latem dodatkowo sąsiedzi z apartamentowców potrafią "umilić" noc swoim imprezowaniem przy grillu i głośnej muzyce nieraz do 1-2 w nocy ;)
Co do drugiego tematu - ja przez długi czas byłem postrzegany jako taki młodszy brat, być może też dlatego że zawsze wyglądałem młodziej niż naprawdę jestem (teraz wyglądam tak na 18 lat), a poza tym byłem dosyć nieśmiały i raczej skryty. Dopiero nie tak dawno, po skończeniu szkoły, zacząłem nabierać więcej odwagi w tych relacjach :)
O mojej pamięci ejdetycznej i kalkulatorze w głowie wie w sumie niewiele osób, ale jak ktoś się o tym dowie, to zawsze jest bardzo zaciekawiony. Rodzice nieraz dziwią się tej mojej pamięci i temu, że wiele szczegółów z dość odległej przeszłości pamiętam dokładniej od nich mimo bycia dzieckiem i tak świetnie zapamiętuję daty. A jak rozmawiamy o pogodzie i opowiadam dzień po dniu jak było np. w maju 2002 (niedawno Tata wspominał tę upalną majówkę), to już jest podziw :D Mówią że mam to po takim dalszym wujku, ale nikt nie wie po kim mam kalkulator i kalendarz w głowie. W każdym razie już jak miałem 6-7 lat, imponowałem rodzinie jak sumowałem w głowie trzycyfrowe sumy, a w gimnazjum wywołałałem zaciekawienie, kiedy na lekcji matematyki obliczyłem w pamięci ile to 144 do kwadratu :D
O tych zdolnościach nie mówię jednak wielu osobom - lepiej nie odkrywać za wielu kart naraz, zwłaszcza w kontaktach z płcią przeciwną, która lubi trochę tajemniczości ;)



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group