Forum wielotematyczne LUKEDIRT Zdjęcia, pogoda i klimat, astronomia, sport, gry i wiele więcej! Serdecznie zapraszamy!
2019 rok - Druga połowa maja 2019
FKP - 29 Listopad 2019, 17:52 U mnie za to czerwiec poszalał z burzami - od 14.06 do samego końca gleba była nawilżona i jednocześnie tak ciepła, że wieczorem parowała Głębsze warstwy to nawet na początku lipca były jeszcze ciepłe.kmroz - 29 Listopad 2019, 17:55 O no to fajnie ci się trafiło, w Płocku tylko 3 porządne burzy były widzę (wg stacji).FKP - 29 Listopad 2019, 18:11 Silne burze były 13/14.06, 20.06 (padało tak ulewnie, że woda stała w obniżeniach terenu do następnego dnia ), 21.06.PiotrNS - 29 Listopad 2019, 20:07 Piękne opracowanie, aż udziela tych emocji i nastroju No nie powiem, zazdroszczę tej drugiej połowy, bo w porównaniu tej jaka czekała na mnie, była wręcz świetna. Przypomniało mi się, jak 17 maja zobaczyłem Twój post o początku lata i moje zdziwienie Tu na południu, niemal do końca maja perspektywy były bowiem dość kiepskie.
Ostatnim dniem I połowy był 16 maja - dzień już przyzwoicie ciepły, lecz w przewadze nadal pochmurny. Kończył się drastyczny okres - w Krakowie, gdzie spędziłem większość czasu, ale przede wszystkim w Nowym Sączu. Nie uwierzyłbym że przez tak wiele dni w maju będę chodził w kurtce. Nigdy tak się nie zdarzyło, nawet w 2010 poza kilkoma bardzo zimnymi i potwornie mokrymi dniami, kiedy kompletnie nikt bez bardzo ważnego powodu nie wychodził z domu (a nawet ci z ważnymi powodami zostawali), nie było aż takiej kostnicy. Cztery ładne i normalne termicznie dni - 1,2,4 i 11 maja. Poza nimi obraz nędzy i rozpaczy. 1991 rok w pełnej krasie. I to łagodne porównanie, bo I połowa maja 1991 była cieplejsza od 2019. Obliczyłem średnie temperatury I połów maja w NS i widzę, że zimniejsze zdarzyły się tylko w latach: 1957, 1962, 1965, 1979 i 1980. Od ostatniego czegoś w tym rodzaju upłynęło niemal 40 lat, a jak dodamy do tego niemal codzienne opady, mnóstwo chmur i aż 5 dni z jednocyfrowym "maksem", spośród których wszystkie były tak brzydkie, że gdyby nie długość dnia przypominałyby grudzień, uzyskujemy naprawdę drastyczny okres. Aby wyprowadzić maj do normy i powyżej, co sugerowali zwolennicy poglądu "ledwo zauważalne ochłodzenie do poziomu normy, a później ekstremalne ciepłełko jak w masełko", trzeba było II połowy w iście lipcowym wydaniu. Tak nie było, jednak 17 maja nareszcie powiał wiatr zmian. W Krakowie po raz drugi w maju temperatura wspięła się do 20 stopni, czyniąc podobnie w Nowym Sączu. Zza chmur zaczęło wyłaniać się Słońce. Tego dnia miałem pierwszy egzamin, przedtermin po którym, około 15-tej nieco wymęczony wróciłem do Nowego Sącza. Zrobiło się bardzo przyjemnie, niebo się oczyściło i temperatura wzrosła do niewidzianych od trzech tygodni 22 stopni. 17 maja był pierwszym w tym miesiącu dniem letnim, a wkrótce miała nas czekać kontynuacja.
18 maja to najlepszy dzień tego miesiąca - słoneczny z niewieloma chmurami, suchy i bardzo ciepły. Wszystko pięknie kwitło, dęby były już niemal pełne i ten jeden jedyny raz można było przypomnieć sobie maj sprzed roku... Piękny, zupełnie nie pasował do maja 2019.
Urodzinowy 19 maja, na wzór dziewięciu poprzednich 19-tych dni maja postanowił kontynuować serię bardzo dobrej pogody w moje urodziny. Już od rana było pięknie i bezchmurnie, a temperatura szybko rosła. Około 11:30 nagle na niebie pojawiło się jednak więcej chmur. Przez godzinę pogoda jakby się zawiesiła i temperatura to lekko rosła, to spadała, aż o 13:00 usłyszałem grzmot. Fajny prezent od pogody. W moim kierunku zmierzała młoda, dobrze zbudowana komórka, która w krótkim czasie znalazła się bezpośrednio nade mną. Spadł ulewny deszcz połączony z silnym wiatrem, tak że otwierając okno, można było wpuścić deszcz do domu. Po kilku wyładowaniach i kilkunastu minutach ulewy wszystko wróciło do normy. Wyjątkowo szybko niebo znów się rozpogodziło, a temperatura po szybkim spadku, ponownie poszła wzwyż. Tego dnia odnotowano absolutne maksimum miesiąca, trzecie najniższe w XXI wieku 25,2 stopnia. Kolejny raz pogoda się udała i to nawet z takim burzowym urozmaiceniem. Wieczór też był już ciepły. Ostatnim dniem wspaniałej serii był 20 maja. 22 stopnie ciepła, dużo słońca (choć nie bez przerw) i pogodny wieczór, kiedy naprawdę można było już poczuć, że to miesiąc do przesilenia letniego. I koniec tego dobrego. Kolejne cztery dni (21-24 V), to więcej chłodu (zwłaszcza 23 i 24-go, kiedy było po 13 stopni). Pojawiło się zagrożenie powodziowe, bo stany wód znacząco wzrosły gdy spadło łącznie 76mm deszczu. Wyjątkowo drastyczny był czwartek 23 maja, kiedy musiałem odpuścić sobie juwenalia mojej uczelni. W Krakowie lało wtedy non stop i zbierał się sztab kryzysowy. Zdecydowałem zmienić swoje plany i wrócić do domu na weekend, gdzie 24 maja po osłabieniu deszczu odważyłem się pójść nad pobliską rzekę, podziwiać żywioł brunatnej, spienionej wody. Na szczęście już prawie po wszystkim. Dni 25-28 maja były ciepłe, letnie. Temperatura przekraczała 20 stopni, osiągając 27 i 28-go aż 24 stopnie przy jednocześnie ciepłych, pochmurnych nocach. Najcieplejszą dobą był 28 maja, kiedy wysoka TMin (14,2) zaowocowała średnią dobową równą 18,8 stopnia. Nawet wtedy było jednak dość deszczowo, to były takie dni jak te dominujące na Mazowszu. Całkiem ładna pogoda, choć po tak silnych deszczach chciało się więcej lampy. Tej znowu zabrakło 29 maja. Kolejne pogorszenie pogody, kolejny spadek temperatury, kolejny silniejszy deszcz. Ale to i tak jeszcze nie to.
30 maja 2019 to kpina z tej pory roku, kpina z chyba najpiękniejszego miesiąca, najgorszy dzień II połowy maja od nawet nie wiem kiedy. Ostateczne pogrążenie. Jednocyfrowe temperatury przez większość doby (8-9 stopni), permanentne zachmurzenie i deszcz. Nie wymaga większego komentarza. Poprzedniego weekendu, kiedy przyjechałem do Sącza, zostawiłem już w domu kurtkę, przekonany że mi się już nie przyda. 30 maja około 18-tej po przyjeździe czekałem aż ktoś odbierze mnie z przystanku i przez chwilę stałem na tym ziąbie w samej bluzie. Wróciłem do domu przemarznięty, autentycznie przemarznięty. Wieczorem zacząłem nawet kaszleć i dla bezpieczeństwa zażyłem apap i położyłem się wcześniej spać. Choć jedno mi na to nie pozwalało. Meteomodel Tego wieczora doszło do słynnej wymiany zdań między kilkoma użytkownikami a Kmrozem, który po raz pierwszy podjął temat... upałów. I... ekstremalnego czerwca. Spojrzałem na prognozy i nie znalazłem w nich żadnych upałów lecz wymarzoną I dekadę czerwca. Ale chyba nigdy nie byłem tak zdumiony. 7 stopni, deszcz, przemarznięty ja... a tu upały. Nie do uwierzenia. Jak może być rekordowo ciepło, skoro teraz jest ekstremalnie chłodno? Uczucia jakie mnie wtedy nawiedzały, są chyba nie do podrobienia Pozostawała nadzieja na to, że takiego dnia nie zobaczę do października. Niespełniona nadzieja, bo nie zobaczyłem go do listopada xD
31 maja po południu niebo się rozpogodziło i temperatura wzrosła do 20 stopni. Pięknie, lampowo, choć przez pół dnia nadal było ponuro. Późnym wieczorem poszedłem obserwować gwiazdy i około 23-ej widziałem bolid w gwiazdozbiorze Łabędzia. Czyje życzenia spełni ta spadająca gwiazda? Hmm... teraz już wiemy, że życzenia FKP
Szkoda że nie udała się ta połowa, tych kilka fatalnych dni ją pogrążyło Na szczęście kilkakrotnie było też naprawdę dobrze.Jacob - 29 Listopad 2019, 20:23 Bardzo bym chciał długo nie uświadczyć podobnego maja jak tegoroczny, o tym z 2010 nie wspominając. Potem przyszedł jeszcze gorszy koszmar zwany czerwcem, naprawdę dawno nie było obu tak wrednych miesięcy obok siebie, wcześniej dopiero lipiec i sierpień 2006, ale przynajmniej w odwróconej kolejności szło docenić sierpień 2006, który i tak był rajem w porównaniu do maja 2019. Po czerwcu, przeklinałem ten rok i do dziś nie jestem w stanie mu wybaczyć tych oby dwóch miesięcy, nawet biorąc pod uwagę luty, marzec, kwiecień i październik. W przyszłym roku, nawet nie proszę o coś wspaniałego, tylko przede wszystkim przyzwoitego najlepiej mokrego, ale nie tj. maj 2010. Jedyne życzenie na przyszły rok, to 0 rekordów i brak tak traumatycznych miesięcy jak ta wstrętna dwójca PiotrNS - 29 Listopad 2019, 20:45 Podpisuję się pod tym Więcej termicznego umiarkowania zamiast kolejnych wyskoków i przede wszystkim - moje marzenie, to aby po dwóch latach nareszcie zakończyć problemy z suszą i niedoborem wody. Po ubiegłym czerwcu wiem, że nieco opacznie zrozumiałem słowa Profesora Arctic Haze o wpływie suchej gleby na ryzyko wystąpienia upałów (nawet po takim maju 2019 mogły się zadomowić), ale na pewno będę spokojniejszy jeśli wiosna 2020 okaże się mokra od początku do końca.FKP - 29 Listopad 2019, 22:01 PiotrNS, W 2020 w Płocku śr. t. roczna wyniesie 11 st., opady wyniosą 600 mm a usłonecznienie 2300 h kmroz - 29 Listopad 2019, 22:27 ROZDZIAŁ 4, ROLLERCOASTEROWY KONIEC
27.05.2019
Kolejny dzień maja, z którego jakoś niewiele pamiętam. Szkoda, więc spamować i lać wodę. Wspomnę więc o podstawowych rzeczach. Był to bardzo ciepły dzień, ponad 25 stopni. Trochę parny. Pamiętam z tego dnia wyjącą Dorkę na Metemodel (nie ogarniam czemu, był to naprawdę fajny i przyjemny dzień, ta kobieta serio jest jakaś dziwna). Druga rzecz to wieczorna burza. Superkomórka, która zmierzała z Opoczniańsko-Radomskiej Alei Burz na północ oczywiście szybko zamierała, ale i tak parę "pierdów" i ładna sumka trafiła się u mnie.
28.05.2019
Pochmurny, ciepły, burzowo-deszczowy. Moje główne wspomnienie z tego dnia, to wielka ulewa, jaka złapała mnie na Ochocie, gdy jechałem autobusem linii 159 z uczelni do CH Bluecity (już nie pamiętam po co). To była zdecydowanie największa ulewa, jaką widziałem w stepowym 2019 roku, chociaż trwała bardzo krótko. Szybko minęła. Wieczorem, podobnie jak dzień wcześniej z okolicy Opoczna zmierzała na północ superkomórka burzowa i tradycyjnie przed dotarciem do mnie zamarła. Została z niej tylko spokojna, acz konkretna ulewa. Ostatnia przed długą przerwą....
29.05.2019
Tu już się zatrzymam na dłużej. To był jedyny dzień między 17.05 a 17.09 w którym serio pożałowałem tych krótkich spodenek. Pogoda z dnia na dzień zmieniła się diametralnie, było o ponad 10 stopni chłodniej. To był JEDYNY dzień w drugiej połowie maja, w którym tmax nie przekroczyła 15 stopni i jeden z czterech w którym nie przekroczła 20 stopni. Było pochmurno i bardzo wietrznie, typowo sztormowa pogoda. I tego dnia, zupełnie przypadkiem, przechodziła przez wawkę fala wezbraniowa na Wiśle. Podobno i tak bez szału, nawet nie przekroczyła stanów ostrzegawczych, ale wyglądało to zjawiskowo. Oczywiście zdecydowałem się tam wybrać i pocykać fotki. Zalało całe schodki na których ledwie 3 tygodnie wcześniej sobie piłem piwko ze znajomymi. Po drugiej stronie Wisełki zalało plażę, na której tyle razy byłem na ognisku. Aby pocykać zdjęcia wszedłem na górny deptak (dolny był kompletnie pod wodą), na który był zakaz wstępu Skończyło się to tym, że musiałem uciekać przed strażą, ale co sfotografowałem to moje. Jeśli znajdę sposób, by w szybki sposób dostarczyć wam zdjęcia, to z pewnością to zrobię, bo warto.
Potem wsiadłem do autobusu linii 118, aby dostać się na uczelnie. I tu jest kolejny ciekawy wątek, bo właśnie wtedy na meteomodel rozgorzała dyskusja o ataku gorąca. Ciekawe to było uczucie, jak już Piotr wyżej napisał, przy ledwie 11 stopniach, zimnym wietrze i chmurskach. Mimo wszystko, ja absolutnie nie tęskniłem, tak do 27 stopni spoko, ale w prognozach było już widać dużo gorsze rzeczy. I powiem szczerze, już wtedy czułem, że czeka nas rekord czerwca. Nie pamiętam, czy od razu to napisałem na meteomodel, czy dopiero po paru dniach, ale już wtedy miałem takie przeczucie
Dzień szybko minął. Na wieczór pogoda się poprawiła, rozpogodziło się i szykowała się lodowata noc
30.05.2019
Tego dnia zaczął się dłuuuuuuuuuugi ciąg światła, kolejny pochmurny dzień to w zasadzie dopiero... 19.06
Na niebie sporo cirrusów, ale lampa pięknie grzała. W ogóle się nie czuło, że jest chłodno, a pod koniec maja aby odczuć "lodowatą noc", to chyba trzeba by wstać o 5 rano. Ja wstałem o 7 i było już przyjemnie a słonko waliło aż miło. Nie ma co się oszukiwać, od maja do lipca jeśli jest słonecznie, to odczuwalnie zimno nie będzie.
31.05.2019
Ten dzień, po stosunkowo chłodnej nocy, przyniósł bezchmurny i już przyjemnie ciepły poranek. Było naprawdę przyjemnie, pamiętam czułem taką ekstazę i zarazem zniesmaczenie prognozami na kolejny parszywy tydzień. W ciągu dnia rozwinęły się kochane baranki, które chwilami przykrywały słońce.
Tutaj skończę wędrówkę po tej drugiej połowie. Naprawdę patrzę, że była miła. Jest czego zazdrościć, Piotr, nie powiem Przedstawiła ona dla mnie zupełnie inny poziom, niż dotychczasowe najlepsze drugiej połowy maja. Z zupełnie nowej strony poznałem ten miesiąc.PiotrNS - 29 Listopad 2019, 23:59 No przyznaję, to było mega dziwne czytać o upałach przy takiej pogodzie. Jeszcze jedno wspomnienie ode mnie. Mój Tata nie lubi upałów, nie ma nic przeciwko temperaturom 25-28, ale wyżej to już tylko sporadycznie, nie przepada za tym. 30 maja w tym ziąbie zapytał mnie kiedy ta okropna pogoda się skończy. Byłem wtedy na świeżo po lekturze Meteomodelu i odpowiedziałem że w najbliższych dniach będzie ładnie i już ciepło, ale pod koniec I dekady czerwca możemy wpaść pod rynnę i zaczną się upały. A wtedy mi odpowiedział - no i nareszcie, bo do czego to podobne że maj się kończy a tu prawie cały miesiąc taka zimnica
A Dorke 27 maja też pamiętam, tak jakby ona pierwsza wyczuwała to co się święci O rekordzie czerwca zacząłeś pisać tego okropnego u mnie 30 maja, pamiętam jak pan z Katowic się na Ciebie burzył, a nie miał racji pawel - 30 Listopad 2019, 11:56 Najlepiej by było z tej dwójcy, żeby maj był cieplejszy o 3 stopnie, czerwiec chłodniejszy o 3 stopnie, opady rozdzielić po równo(średnia temp. za te dwa miesiące wyszłaby taka sama, łączna suma opadów również, a by było zupełnie inaczej - w czerwcu by nie było aż takiej suszy). A tak to w maju nic nie rosło, bo za zimno i za pochmurno, a potem w czerwcu mało co urosło, bo za sucho.