Trochę się z nim pogodziłem, ale szczerze mówiąc to dalej go nie lubię. Przede wszystkim ostatnio uswiadomilem sobie, jakim złotem były dni 11-18.07, może nie jest to mój ulubiony typ pogody latem, ale w tamtym roku to zdecydowanie najlepszy w tamtym wrednym lecie. No, ale niestety poza tą oktawa to pół dobrego słowa nie powiem. 1 dekade strasznie znienawidziłem, a trzeciej to nienawidzę chyba jeszcze bardziej niż kiedyś... Taka bezużyteczna lampowa szklarnia, tj. 12-13.06 br. Były tylko 2 niewielkie lekko wydajne burze, ale wyszło marne 10 mm.
Niestety w dużej mierze strasznie suchy miesiąc i te 8 dni wyrobiło normę . Szczerze to ja bym sobie w każdym miesiącu tegorocznego lata życzył takiej oktawy jak 11-18.07.2018, no, ale żeby poza nią też te miesiące coś dawały od siebie i nie były tak martwe PiotrNS - 19 Czerwiec 2020, 22:20 Lipiec 2018 to miesiąc, który trwając w czasie teraźniejszym lub "ledwie-przeszłym", niezbyt mi się podobał, lecz teraz patrzę na niego bardziej przychylnym okiem. Rozpoczął się wspaniałą I dekadą, której fanem byłem już wtedy (może poza 1 lipca . Był to swego rodzaju "czas euforii" po III dekadzie czerwca 1985. Przyjaźnie ciepła, słoneczna choć nie stepowa miała bardzo ciekawy przebieg. Dni 2-3 lipca przyniosły tak bardzo oczekiwane umiarkowanie ciepłe, wręcz majowe dni łączące temperaturę pokojową z bardzo wysokim usłonecznieniem. Majowa była jednak przede wszystkim łącząca je, emocjonująca, gorąca noc (mecz Brazylia-Japonia i wyniki matur ), podczas której temperatura spadła do zaledwie 6,3 stopnia, czyniąc ją najchłodniejszą lipcową nocą od 1996 roku. Miałem okazję to poczuć szukając ukojenia emocji na balkonie, ale na szczęście następnego dnia rano nie było już źle choć Tata zakomunikował, że wstając przed 6:00 do pracy widział na termometrze niecałe 5 stopni 4 i 5 lipca to już dni gorące w przystępnym, lampowym i suchym wydaniu, jednak już 6-go przypomniały o sobie opady. Burza, która przyniosła te 12 mm deszczu złapała mnie na rowerze i ledwo zdążyłem przed nią uciec. Kolejne dni to ponownie niższa, bardzo miła pogoda z cumulusami i pewną dozą cirrusów na niebie. Tak było do skończenia I dekady, aż 11 lipca pogoda przestawiła się na nowy, żabkowy tryb. Nie zapomnę ulewy, jaka spotkała mnie na rowerze w górach, około 500 m.n.p.m i mojego zjazdu leśną drogą, która prędko pokryła się kałużami. Zrobiło się tak zimno, że aż trząsłem się chłodu (bububu) i musiałem na chwilę stanąć. Co ciekawe, po dojechaniu na dół, do głównej drogi wiodącej do Sącza, deszcz przestał padać i nagle się ociepliło, tak że nawet zdążyłem wyschnąć zanim dotarłem do domu. Kolejne dni tej dekady były ciepłe, a poza codziennym deszczem i sporadycznymi burzami zdarzały się chwile pogodnego nieba. Łagodność pogody wyczerpała się jednak w dniach 16-19 lipca, które przyniosły apogeum pochmurnej i deszczowej pogody, owocującej zagrożeniem powodziowym. 18 lipca spadły aż 44 mm deszczu, ale dzięki wysokim temperaturom i wręcz znikomym amplitudom, anomalie ciągle trzymały się normy. Tylko 19 lipca temperatura maksymalna nie zdołała dobić do 20-tki, tracąc zaledwie 0,1 stopnia. I następnego dnia, nad zlaną deszczem ziemią i wzburzonymi rzekami zaświeciło słońce. Właśnie tego pięknego popołudnia poznałem wymarzony wynik rekrutacji na studia, słońce zaświeciło także dla mnie. Czasem aż się zadziwiam, jak bardzo dobrze pogoda potrafi odzwierciedlać mój nastrój 21 lipca, pierwszy dzień III dekady, był dniem pięknym - jeszcze dosyć umiarkowanym i suchym. Spędziłem go aktywnie, co pod takim błękitem i przy tak żywej zieleni było czystą przyjemnością. 22 i 23 lipca pojawiły się już jednak punktowe opady i niewielkie burze i od tego czasu do końca lipca panowała niezbyt przyjemna, bardzo parna pogoda. Choć oficjalnie tylko jeden, jedyny raz, 29 lipca temperatura przekroczyła 30 stopni (i to między godzinami, tuż przed burzą - była wielka szansa na pierwszy od 2000 roku lipiec bez upału), to wiele razy z powodu parnoty i wysokich temperatur o niemal każdej porze, czułem się mocno niekomfortowo, co potęgowały mało optymistyczne prognozy na początek sierpnia i skwarna atmosfera na Meteomodelu. Na szczęście zdarzały się chwile ochłody w czasie słabych konwekcyjnych burz i opadów deszczu, jak np. ulewa ze wspomnianego 29 lipca, która złapała mnie w mieście. Wiata przystankowa przeżyła oblężenie, choć deszcz był jak ciepły prysznic. I tak naprawdę dopiero wtedy anomalia w Nowym Sączu przeszła na wyraźny plus. Do tej pory trzymała się normy wręcz kurczowo. Pamiętam jak 28 lipca wieczorem byłem zdziwiony patrząc na mapę dotychczasowego przebiegu anomalii, na której dawne województwo nowosądeckie było enklawą normalności. Lipiec 2018 zakończył się szklarniowym, gorącym i pochmurnym dniem, kiedy pierwszy i jedyny raz w życiu znalazłem się idealnie na granicy deszczu. Tak ciekawie zakończył się miesiąc, który mimo wysokiej anomalii w skali kraju, u mnie odznaczał się średnią temperaturą równą jedynie 19,3 stopnia, więc niewiele powyżej normy. Był też miesiącem mokrym, który przyniósł 133 mm deszczu i pozwolił definitywnie zapomnieć o suszy, która nie była już problemem mojego regionu. Ten miesiąc był też bardzo regularny i nie miał ani jednego suchego okresu. Najdłuższa przerwa od opadów trwała tylko cztery dni (przyda się do zagadki, której wszyscy się boją ). Ogólnie nie był to miesiąc dobry ani zły. Myślę, że każdy znalazłby w nim coś dla siebie. Z mojej perspektywy najlepsza była pierwsza, a najgorsza - trzecia dekada, która jednak rzadko się udaje. Druga dekada była za to pewnego rodzaju fenomenem, który jednak każe się uszanować. Tak obfite i codzienne opady przy tak wysokich temperaturach nie zdarzają się często. Mają moje uznanie
https://meteomodel.pl/dane/historyczne-dane-pomiarowe/?data=2018-07-31&rodzaj=st&imgwid=349200660&dni=31&ord=asc
Jacob - 19 Czerwiec 2020, 22:35 PiotrNS, U Ciebie dużo fajniejszy PiotrNS - 19 Czerwiec 2020, 22:41 Całe to lato bardzo mnie wyróżniło, choć niestety i tak było dość słabe. Niemniej jednak doceniłem je rok później
Zapomniałem jeszcze o pewnej ciekawostce; mianowicie lipiec 2018 był u mnie czwartym najcieplejszym lipcem pod względem średnich temperatur minimalnych. Wyniosła ona 14,6 stopnia (i to pomimo kilku "mroźnych" nocy na początku) i ustępuje tylko lipcom 2010, 2012 i 2014. Na toruńskie standardy takie noce byłyby jeszcze dość rześkie
Wstawiłem jeszcze kilka zdjęć z 21 lipca, zapraszam do obejrzenia Jacob - 19 Czerwiec 2020, 22:53 Widziałem, piękne widoki
A noce w porównaniu z Toruniem bardziej rześkie (choć różnica nieco mniejsza, niż na pierwszy rzut oka, bo Toruń miał śr. tmin 15,0 st.), ale chyba tmax bardziej poróżniły te stacje kmroz - 20 Czerwiec 2020, 12:01 Ja też się coraz bardziej przekonuje do tamtego lipca, pierwsza dekada była bardzo spoko, tylko wycie czerwonego awatara ją trochę mi uprzykrzało. No i przyznam, że dni 4-5.07 to jednak za fajne nie były, potem już spoko, ale mogły być trochę wydajniejsze te burze.
No druga dekada to mikroklimacik, w sumie bardzo miło, że takie letnie deszcze nie musiały od razu lodowej pogody przynieść, tak trzymać!
A trzecia dekada to 21-24.07 koszmar, ale dalej dni 25-29.07 już spoko, nawet jak burza szła bokiem, to w godzinach popołudniowych nachodziły chmurska i łagodziły gorąc, 30 i 31.07 już było upalnie, ale tak naprawdę tylko 30.07 koszmar, bo tutaj burze przyszły dopiero po 18, 31.07 pośpieszła się i już od 14 podlewało Bartek617 - 24 Październik 2020, 14:07 Słabiutki. Opady pod koniec 2 dek. bardzo cieszą, ale tmin. na poziomie +18 C błyskawicznie pozbawiają uśmiechu. Tak naprawdę najlepsza była 1 dekada (choć też nie bez wad).
https://meteomodel.pl/dane/historyczne-dane-pomiarowe/?data=2018-07-31&rodzaj=st&imgwid=350190566&dni=31&ord=descFKP - 24 Październik 2020, 14:25 Bartek617, Nie wiem naprawdę, co Ci te letnie noce wadzą xdBartek617 - 25 Październik 2020, 00:37 Fanie, pewnie znasz moją odpowiedź, ale mogę powtórzyć: utrudnienia związane ze snem u mnie występują. Chociaż w tym przypadku jestem w stanie je poniekąd zrozumieć, bo ładnie się lało (co ciekawe w sposób ciągły) i wyraźniejszy wiatr się pojawiał w ich trakcie, więc pewnie mimo bardzo wysokich temp. "chłodniejsze powiewy" mogły się pojawiać. Jacob - 25 Październik 2020, 00:40 Bartek617, W 2 dekadzie, kiedy temp. przez całą dobę była na podobnym poziomie i było lochowo raczej noce nie były takie ciężkie
Gorzej w 3 dekadzie, gdzie w dzień często było gorąco i słonecznie, a mimo niższych tmin niż w 2 dekadzie wieczory były cieplejsze