I ogólnie w nim opadów nie brakowało początkowo ciepły wyż niestety, ale znajdzie się kilka całkiem fajnych dni .
Zły listopad, ale naprawdę niegodny konkurencji niżej kmroz - 23 Czerwiec 2020, 17:19 No ja jednak w listopadzie mam tak, że ciepło ponad wszystko, no oczywiście mówię tu o prawdziwym cieple. Nawet taki nudny szmatus i +7 całą dobę jak 10-11.11.2018 wolę od mrozu i śniegu w tym miesiącu.Bartek617 - 24 Czerwiec 2020, 11:18 Listopady są na ogół miesiącami, w którym zdecydowanie kończy się "wyraźne" ciepło. Jak sama nazwa wskazuje, niestety drzewa robią się łyse. Wiatry halne mniej więcej wtedy się zaczynają, o ile jeszcze nie w II połowie października. Spróbuję wedle kryteriów ocenić. Mało będzie "+", bo ten miesiąc mi się nie podoba zbytnio- na ogół bez większych okresów wolnego, a już ewidentnie chłodniejszy). Przepraszam, jeśli moje wybory wydadzą się absurdalne.
"+":
2007 (pierwsze dni wcale nie były szczególnie zimowe, dopiero po Dniu Niepodległości białe krajobrazy zatriumfowały, owszem był to chłodny miesiąc- swoją drogą chyba też najbardziej zimowy w sezonie 2007/2008 (grudzień był chłodny, ale prawie że bez śniegu, styczeń i luty bardzo ciepłe i prawie "czyste", marzec względem norm już chłodniejszy, ale też jak to typowy miesiąc z jakimś epizodem, no i kwiecień w miarę pozytywny, tyle że za pochmurny), ale opadów nie brakowało, zarówno deszczu i śniegu, podziwiam też za umiarkowane temp. i brak późnoletnich wyskoków)
2017 (pierwsze dni ciepłe, nawet do 14-16 C, ale dalej temp. już nie przekraczała za często +10 C, a jak się zdarzało to nieznacznie i oczywiście wyraźne opady deszczu i deszczu ze śniegiem, w ostatnie dni przechodzące też w śnieg, na szczęście nie taki wielki)
"N":
1999 (tak naprawdę podziwiam za to, że epizod zimowy się pojawił w 2 połowie i że zaczął wycofywać się na przełomie listopada/grudnia, bo 1 połowa to nic szczególnego, największe opady wystąpiły w związku z ochłodzeniem)
2001 (ten Dzień Zmarłych trochę za ciepły, ale 2 połowa spoko)
2004 (początek anomalnie ciepły, co mi się nie podoba, ale w połowie wreszcie jakieś ostudzenie i konkretniejszy epizod zimowy, na grudzień pogoda znów zmieniła się w późnojesienną)
2005 (tu z kolei 1 połowa bardziej sprzyjająca termicznie (solarnie to nie bardzo, ten miesiąc wolę w pochmurnym i chłodnym/przeciętnym termicznie wydaniu)- temp. wskazały maks. +15 C przy pogodnym niebie, no tylko że sucha 2 znów bardziej wilgotna i z powiewem zimy)
2006 (1 połowa perełka z lekką zimą tuż po Świętach Zmarłych, ale 2 to błąd- nie dość, że bardzo ciepło, to jeszcze sucho)
2008 (1 dekada mi ewidentnie nie przypadła, ale 2 już ciekawsza, z większym rozrzutem termicznym (od 0 do 10 C), no i 3 też nie najgorsza, bo na moment ziemia się zrobiła biała)
2009 (1 połowa arcydzieło- zwłaszcza okolice Dnia Niepodległości , ale 2 to już wyżowe ciepło i wszechobecna ptasia grypa)
2013 (gdyby wykluczyć 8 dzień albo zamienić na znacznie niższy tmaks. to byłoby w porządku, doceniam wydajne opady i słabe epizody śnieżne)
2014 (2 połowa to prawie pogoda marzeń (5-10 C i mocniejsze opady), no może wyłączając ostatnie dni, ale jak patrzę na 1, to mi się słabo robi)
2015 (to niezręczny okres, bo opady skoncentrowały się, gdy było ciepło, tak więc miesiąc wypadł jako wilgotny, ale tmin. wynoszące powyżej 10 C to jakaś pomyłka, "+" że coś tam zima próbowała dodać od siebie w ostatnich dniach, ale to był krótkotrwały incydent)
2016 (tutaj z kolei 1 połowa fajna, z uwagi na większe opady, ale 2 to nieporozumienie, zwłaszcza z 21. dniem, daję "N" tylko ze względu na wilgoć i wodę)
"-":
2000 (wiecznie ciepły miesiąc, bez jakichkolwiek załamań pogodowych, żeby w najchłodniejszym dniu tmaks. wynosił po +8 C, to coś tu nie gra)
2002 (suchy i to ciepło na przełomie 1-2 połowy uważam zdecydowanie za zbyteczne)
2003 (też wodą nie poskąpił i ten odjazd w 2 połowie również sądzę, że był niepotrzebny)
2010 (przez większą część wyglądał na całkiem wilgotny październik (tak jakby próba rekompensaty za chłód we wcześniejszych 2 miesiącach), ale 3 dekada okazała się zupełnym zaprzeczeniem tego "cudu"- przykro mi, ale nic fajnego nie widzę w tym miesiącu)
2011 (co tu pisać, rekordowo suchy miesiąc (choć z temp. bez jakiejś wielkiej tragedii- szczególnie ciepło nie było), zresztą cały okres wrzesień-listopad należał raczej do "pustynnych", dopiero grudzień przyniósł zmianę)
2012 (po październikowym uderzeniu styczniowej pogody (koniec 2 dekady), listopad pozostał tym "normalnym" miesiącem (w kwestii termicznej), ale w sumie nic szczególnie fajnego tam nie dostrzegłem, mimo wilgoci i pochmurności miesiąc zapisał się jako suchy)
2018 (i tak fenomen pory ciepłej 2018 (kwiecień-październik) dobiegł końca: 1 połowa z rekordami ciepła (ale wcale tak supersłonecznie nie było) i dopiero po ochłodzeniu w 2 połowie pojawiły się pogodniejsze okresy, choć miesiąc był i tak bardzo suchy, masy kontynentalne ewidentnie dużo dawały o sobie wówczas znać)
2019 (tylko za opady mogę ten miesiąc jako tako doceniać, choć i tak raczej równał do norm, nawet jak sugerowano powiewy wiatru halnego, to powietrze zostało osuszone, ale chmury na nim zostały, tak więc praktycznie ani 1 ewidentnie pogodnego dnia nie dostrzegłem, w sumie to ciepło wydawało się dość irytujące i końcówka miesiąca z mgłami nie wzbudziła we mnie pozytywnego sentymentu)
Najlepsze listopady: 1999, 2001, 2007, 2013, 2017
Najgorsze listopady: 2000, 2002, 2003, 2010, 2012, 2018, 2019kmroz - 24 Czerwiec 2020, 11:26 Oj tego Twojego uwielbienia do zimna w listopadzie to ja akurat nigdy, przenigdy nie zrozumiem. Dla mnie to jedyny miesiąc, który niech sobie ma i anomalie +10K (w innych bym chyba tego mimo wszystko nie chciał)
A, drobna uwaga (sorry jeśli brzmi to jak się czepianie...) - w drugiej połowie listopada 2009 było niżowe ciepło, nie wyżowe, a poza tym była to akurat świńska grypa. Swoją drogą wcale nie wiele słabsza od koronawirusa, a totalnie zlekceważona przez wszystkich... . Swoją drogą, ciekawe kiedy słowniki internetowe będą traktowały wyraz koronawirus jako znajomy i przestaną go podkreślać na czerwono Bartek617 - 24 Czerwiec 2020, 11:42 Wiem, tak już mam. Zaczyna się mniej więcej wówczas czas, gdy masy powietrza zaczynają mieć odmienny wpływ, np. napływ kontynentalnych mas (z E) oznacza bardziej chłód, a morskich (z W) ciepło, więc no faktycznie moje upodobania są trochę bez sensu no ale w sumie poza wakacjami i ewentualnie marcem+listopadem na ogół wolę scenariusze ciepłe.
A dla mnie ten 11.11.2009 to był taki wręcz symbol "świńskiej grypy". Taki pluchowaty, zimny dzień. Pamiętam, że w mojej klasie była też wtedy epidemia grypy, wskutek czego nawet przełożyliśmy świętowanie 20 lecia naszej szkoły (miało być 21.11.2009, ostatecznie... się chyba wcale nie odbyło). Czy faktycznie była to świńska grypa, czy tylko zwykła? Nigdy się chyba nie dowiemy...PiotrNS - 24 Czerwiec 2020, 11:50 Kmroz, u mnie 11 listopada 2009 roku święty Marcin na białym koniu przyjechał Około 12:00 zaczął padać ładny, duży śnieg, który wytworzył nawet nietrwałą pokrywę, zrobiło się biało. Za sprawą tego wydarzenia nie zapamiętałem tego listopada jako szczególnie ciepły.
Swoją drogą ten dzień miał u mnie wyższą sumę opadów niż jakikolwiek dotychczas miniony dzień... czerwca 2020. Trochę to dziwne.