Forum wielotematyczne LUKEDIRT Zdjęcia, pogoda i klimat, astronomia, sport, gry i wiele więcej! Serdecznie zapraszamy!
Ogólnie o pogodzie i klimacie - Burze Waszego życia
LukeDiRT - 19 Maj 2019, 19:07 A w Gliwicach po południu przeszła burza, drugi dzień z rzędu.
Na szczęście nie były one szczególnie groźne.LukeDiRT - 7 Czerwiec 2019, 12:47 Wczoraj (6 czerwca 2019) była u mnie taka burza, że warto on niej wspomnieć w tym temacie. Spadło sporo deszczu, były podtopienia, a błyskawice waliły tuż nade mną. Jeden piorun walnął tak blisko, że słyszałem "syczenie" - pewnie jedna mała odnóżka z głównego wyładowania musiała trafić w okno lub dom.
A że teraz przebywam na jakiś czas na działce w drewnianym domku letniskowym, który nie ma rzecz jasna piorunochronu, to miałem trochę stracha.
Ponadto, przez tę burzę nie miałem wiele godzin prądu - aż do godziny 22:30.PiotrNS - 13 Sierpień 2019, 22:25 Miniona noc okazała się wyjątkowo burzowa. Może zjawiska nie były najsilniejsze ani najbardziej gwałtowne, jednak naprawdę wyjątkowe.
Burza "wisiała w powietrzu" już od 13-tej, kiedy niebo na stałe się zachmurzyło. Temperatura nie za bardzo chciała spadać i jeszcze długo, niemal do wieczora było upalnie przy braku słońca i dużej "parności". Nigdzie w Polsce nie notowano jednak wyładowań i przez długi czas prognozy gwałtownych zjawisk mogły wydawać się mrzonkami. Wkrótce po 18 dostałem SMS-a z alertem RCB. Wtedy było jeszcze spokojnie, a ja ograniczyłem swoją aktywność do przebiegnięcia po nowej ścieżce rekreacyjnej w pobliżu mojego domu. Zbyt przyjemnie nie było, przy tak wysokiej temperaturze i dużej wilgotności nie jestem w pełni kontent Dopiero po 20-tej przypomniałem sobie o burzach tak szumnie zapowiadanych na dzisiejszą noc. Zerknąłem na blitzortung i zobaczyłem wręcz nagły, bardzo dynamiczny rozwój komórki burzowej idącej na linii Nowy Targ-Tarnów. Zerknąłem za okno i... jest!
Powyższe zdjęcie zrobiłem o godzinie 20:24, mniej więcej godzinę po tym jak doszło do pierwszych wyładowań. Zaciekawił mnie fakt, że poza chmurą burzową straszącą na zachodzie, reszta nieba niemal zupełnie się rozpogodziło.
Sympatia do burz kazała mi wyjść na pole (na dwór jak kto woli )
Początkowo nie widziałem wyładowań, dopiero po kilku minutach w górnych warstwach chmury dojrzałem nieśmiały rozbłysk. Stanąłem przodem do pięknie rozwiniętego cumulonimbusa, mając za sobą świecący, lekko zamglony Księżyc z Jowiszem i Saturnem. Było bardzo ciepło i błogo zapadał zmrok.
I tak rozpoczął się cudowny spektakl. Obłędnie piękny. Najpierw w dali zaczęły połyskiwać nieśmiałe iskierki, jak pierwsze fajerwerki na dziesięć minut przed północą. Godzina zbliżała się do 21-ej, kiedy wyładowania nagle zaczęły się wzmagać, tak jakby ktoś ciągnąc za pewną dźwignię, stopniowo przyspieszał tempo rozwoju zdarzeń. Chmura ułożyła się naprzeciwko mnie, jak koncertowa scena błyszcząca setkami świateł.
Na radarach zobaczyłem tworzące się bow echo, a burza zdawała się zbaczać z obranego wcześniej toru, kierując się na Nowy Sącz. Wykonałem kilka telefonów do rodziny i przyjaciół by ich ostrzec. A sam podziwiałem to boskie widowisko. Lśniące złotem wyładowania międzychmurowe wybuchały co trzy sekundy. Psy w okolicy zaczęły szczekać.
I wtedy stało się coś wręcz nierealnego, coś co sprawiło że serce zabiło mi mocniej. Połączenie dwóch pasji w najlepszej chwili i najlepszym miejscu. O 21:07 tuż nad kotłującą się burzą przemknął Perseid. Ale nie zwykły meteor. Przecudny, zielony bolid o jasności porównywalnej z Wenus. Lecąc przez cały nieboskłon, lśniąc zahaczył o wierzchołek cumulonimbusa, gdzie w tym samym momencie eksplodowało żółte wyładowanie. To było tak piękne, że kiedyś w takiej scenerii mógłbym się oświadczyć Cykające świerszcze, gwiazdy Wielkiego Wozu o dyszlu skierowanym na gorejącą nawałnicę niosącą grozę w rejonie Limanowej, i wreszcie ta chmura, sprawiająca wrażenie czegoś żywego, interaktywnego. Dało się usłyszeć pierwsze grzmoty.
Nadejście nawałnicy wydawało się kwestią czasu, jednak jakby na zawołanie, burza wróciła na swój pierwotny tor, nieznacznie tylko muskając okolice Sącza. Widoczne wyraźnie na radarach bow echo miało wkrótce sięgnąć Tarnowa.
Choć wyładowania skryte za gęstymi chmurami kryły na ogół swoje walory i kształty, kilka razy dane mi było widzieć rozgałęziające się pioruny i stroboskopowe strzały niegasnące przez dłuższy czas. Burza przesuwała się, a ja z nią przeszedłem w inne miejsce.
O 22-giej, kiedy w Tarnowie trwała sądna noc, błyskawice przestawały być widoczne z mojej perspektywy, niknąc za drzewami. I tak wydawało się, że piękny spektakl już minął.
***
Dokładnie o 4:45 nad ranem obudził mnie potężny grzmot i błyskawica. Tak sobie myślę, że chyba nic tak bardzo nie motywuje mnie do natychmiastowego wstania z łóżka jak burza (no i jeszcze jak 14 maja 2019 rano zobaczyłem że za oknem jest tak dziwnie jasno)
Tym razem burza nacierała klasycznie, od południowego-zachodu. Z uwagi na "ścianę deszczu" nie było widać kształtów błyskawic, jednak białe błyski ukazywały się nad wyraz często. I tym razem nie był to film niemy. Grzmoty przybliżały się wraz z chmurą. Po paru minutach zobaczyłem na blitzortung jak front burzowy wytworzył specjalną "wypustkę" wycelowaną we mnie.
Nie wiem kiedy ostatnio widziałem tak ekspresowo nadciągającą burzę. Pioruny zbliżały się i zbliżały, aż nagle rozgałęziony na dwoje piorun strzelił dosłownie pół kilometra ode mnie. Pośpiesznie, w tempie sprintera pobiegłem powyłączać wszystkie urządzenia elektryczne, a następnie w akompaniamencie głośnych grzmotów wróciłem do okna. I już wtedy, choć akcja ratowania dobytku zajęła mi najwyżej dwie minuty, spostrzegłem jak daleko przesunęła się nawałnica. Zaczął padać ulewny deszcz, a błyskawice miałem już po swojej drugiej stronie. Mimo to, jeszcze ten jeden raz, doszło gdzieś do bliskiego uderzenia pioruna. Niestety nie znalazł się w kadrze.
Było już sporo po 5-tej i robiło się jasno. Zdziwiony byłem jak szybko błyskawice znikły mi z oczu. Pewnie przez jakiś czas byłyby jeszcze widoczne na południowym-wschodzie, ale widok w tym kierunku zasłaniają mi drzewka owocowe, a o wyjściu na balkon nie było mowy. Intensywny deszcz począł zagłuszać grzmoty. Burza jednak nie gasła, lecz po prostu wyjątkowo szybko odeszła w kierunku Rzeszowa. Pół godziny i po wszystkim. Mogłem jeszcze się zdrzemnąć
Takiego natężenia wyładowań jak wieczorem 12 sierpnia, nie widziałem od niemal dokładnie pięciu lat - od czasu opisanej wyżej burzy z 14 sierpnia 2014 roku. Gdybym znalazł się bliżej, miałbym takie widowisko jak Śląsk 15 lipca 2009 czy Warszawa 21 sierpbia 2007 roku. I tak było jednak wspaniale. Poranna burza okazała się z kolei gwałtowna, pewnie wydaje mi się tak głównie z powodu bliskich uderzeń piorunów. Nie potrafię stwierdzić kiedy ostatnio doszło do tak mocnej burzy, na myśl przychodzi mi 25 czerwca 2016 i 11 lipca 2017; pewne jest jednak to, iż okazała się nieporównywalnie silniejsza od jakiejkolwiek burzy z ubiegłego roku.
Dotąd uważałem sezon burzowy 2019 za najsłabszy. Pierwszy od 2010 roku kwiecień pozbawiony błyskawic, tylko jedna burza w maju, dwie w czerwcu i jedna w lipcu (plus jeszcze ze dwie małe konwekcje, które trudno nazwać burzą). Pierwsza połowa sierpnia weryfikuje ten pochopny sąd. Ot, między innymi dlatego nie chwali się (ani nie gani) dnia przed zachodem słońca A ostatniej doby długo nie zapomnę kmroz - 3 Grudzień 2019, 20:40 W końcu się wywiązuje z obietnicy!
Tak wyglądała piękna burza w nocy z 13 na 14.06.2019. W pełni nieprzespanej nocy - z dwóch powodów. Pierwszym z nich był zbytni tropik by spać (temperatura dopiero nad ranem spadła poniżej 20 stopni), drugi powód chyba oczywista, takiej nawałnicy przegapić nie można ♥
LukeDiRT - 3 Grudzień 2019, 21:00 Piękne widowisko
A o której godzinie była ta burza Bo zdaje mi się, że w tle słychać ćwierkanie ptaków. Więc to musiało być gdzieś około 4:00 nad ranem.kmroz - 3 Grudzień 2019, 21:21 Burza trwała kilka godzin, od północy do 4:00 nad ranem. Jej apogeum, downburst od Pruszkowa po Tarczyn nastąpił po godzinie 3:00 i dokładnie wtedy nagrałem te fimilki. Gdybym nagrywał północną "ścianę" (a nie południową), pewnie byłoby już widać pierwsze oznaki brzasku PiotrNS - 3 Grudzień 2019, 21:54 Zazdrość to jeden z grzechów głównych, ale nie ukrywam - zazdroszczę tego pięknego widowiska Tak aktywne elektrycznie i długotrwałe burze mogą zrekompensować nawet najgorszy tropik, bo wyjątkowo zachwycają. Jak oglądam te filmiki, wyobrażam sobie jakby taka burza zawitała do mnie i jak błogo bym się czuł Dodatkowo klimatu dodaje ćwierkanie ptaków witających nowy dzień, miło się słucha. Całonocne burze (w Twoich okolicach błyskanie na pewno było widoczne już od zmierzchu) to jeden z najpiękniejszych spektakli jakie daje nam natura. Mnie takie coś równocześnie ekscytuje jak relaksuje, stąd taką np. burzę (poszła bokiem, ale swoje widziałem) jak wieczorem 13 sierpnia za każdym razem chcę podziwiać od pierwszego do ostatniego aktu
A tego wieczora, kiedy do Ciebie zbliżała się nawałnica, ja widząc co się dzieje w Twoim regionie, oglądałem sobie live z Placu Defilad i z ciekawości wszedłem w Flightradar podpatrzeć jak z superkomórką radzą sobie kontrolerzy ruchu lotniczego Zrobiłem taki screen.
Taką burzę trwającą znaczną część nocy miałem u siebie ostatnio w nocy z 14 na 15 lipca 2016 (szkoda że nie wspomniałem o niej pisząc o lecie 2016 ze swojej perspektywy). Wtedy akcja rozpoczęła się około 20 wieczorem, kiedy w okolicy Piwnicznej wystąpiły pierwsze wyładowania, a kolejno burza zbliżała się, dając apogeum około północy, rozświetlając całe niebo co 3-5 sekund. Koniec widowiska miał miejsce jakoś około 1:30.
Ale czerwcowa burza u Ciebie to klasyka gatunku U mnie z powodu dużych smug opadowych nie można było podziwiać kształtu większości błyskawic.kmroz - 3 Grudzień 2019, 22:12
PiotrNS napisał/a:
Całonocne burze (w Twoich okolicach błyskanie na pewno było widoczne już od zmierzchu) to jeden z najpiękniejszych spektakli jakie daje nam natura.
Ta burza to od zachodu mijała mnie bokiem już od 16:00
Około godziny 22:00 błyski znalazły się na tyle blisko, że się dało je dostrzec. Niestety, z mojego domu na zachód nie ma tak dobrego widoku, zwłaszcza latem, gdy są jeszcze liście na drzewach. Wyszedłem sobie więc na okoliczne pole i podziwiałem. Ale przed północą wróciłem do domu bo przetoczyła się pierwsza ulewa.kmroz - 3 Grudzień 2019, 22:14
PiotrNS napisał/a:
Zrobiłem taki screen.
O, właśnie przypomniało mi się jak opowiadałeś o wyjeździe do Ciechocinka
Apropos skrinów radaru, to mi się przypomniało co dzisiaj oglądałem........
PiotrNS - 3 Grudzień 2019, 22:54 Podróże kształcą i pomagają w lepszym poznaniu rodzimego, polskiego klimatu, nawet w taką duchotę jak 19-20 lipca
Przypomniała mi się jeszcze jedna taka sytuacja z burzą mijającą mnie od popołudnia i uderzającą późno w nocy. 25 lipca 2015 roku trudno zapomnieć. To było "królujące" w moim mieście lato 2015, ekstremalnie gorący lipiec i dzień na jego miarę. W sobotę od rana panował niesamowity skwar. Temperatura rosła jak zaklęta, już w południe kiedy wracałem z roweru, były 32 stopnie przy pełnym słońcu. O 15-tej upał dobił do 34,2 stopnia i właśnie wtedy niebo na południu trochę pociemniało. Na niebie pojawiło się więcej chmur, co pomogło zbić temperaturę i w dwie godziny od zanotowania maksimum dnia, spadła już o 7 stopni. Zaczęło lekko pogrzmiewać, ale burza która zrodziła się niedaleko Piwnicznej/Starej Lubowli, poszła w stronę Gorlic i Jasła. Pod wieczór znów poszedłem pojeździć na rowerze, i choć burza znajdowała się już dosyć daleko, to było ją widać jak na dłoni. Zachodzące słońce oświetlało znajdującą się po przeciwnej stronie nieba chmurę, która wydawała się bardzo ciemna. Z jednej strony miałem piękny zachód słońca i niewiele kłębiastych chmurek oświetlonych na pomarańczowo (byłem wtedy w pobliżu rzeki, pamiętam rozbite namioty i czyjąś sporą imprezę na brzegu), zaś na wschodzie wiało grozą, bo było wręcz czarno, a raz na jakiś czas ciemność przeszywało doziemne wyładowanie. Kiedy zrobiło się już ciemniej, różnice w jasności nieba zaczęły się zacierać, ale błyski z tamtej strony nadal trwały, jakby burza stanęła w miejscu. Wróciłem do domu około 21:30 i nadal było je dobrze widać, więc już od siedmiu godzin miałem burzę w pobliżu. Wieczór był ciepły, ale jak na tak skwarny dzień, zupełnie pozytywnie zaskakujący, temperatura spadła do przyjemnych 20-21 stopni. Poszedłem na balkon i oglądałem oddalające się błyskawice, kiedy postanowiłem sprawdzić na radarach, jak daleko znajduje się już obiekt mojej obserwacji, a wtedy zauważyłem że coś dzieje się nad Tatrami. Dobrze zorganizowana i aktywna elektrycznie komórka pędziła w moim kierunku tak, że postanowiłem na nią poczekać. Spania i tak by nie było, bo w sąsiednich apartamentowcach odbywał się głośny grill, jak to często bywa u mnie w weekendy (w tym roku trzeba było to znosić do października ). Około 23:00 zauważyłem pierwszy silny błysk, a już pół godziny później widziałem jak na dłoni majestatyczne doziemne pioruny bijące już na tyle głośno, że grzmoty pobudziły okoliczne psy. Błyskawice rozświetlały ogromne kowadło przesłaniające nieliczne gwiazdy (niebo było lekko zamglone, stąd nie było ich dobrze widać). I zaraz po północy wszystko runęło. Przez około godzinę, do 1-szej podziwiałem niemałe widowisko. Dominowały groźne wyładowania doziemne, ale nie zabrakło też łańcuchów tnących niebo w poprzek nad moim domem. Spadł jakże potrzebny latem 2015 roku deszcz, aczkolwiek w małej ilości, co zawiodło. Poza tym jednak burza dopisała, trwała dosyć długo, do około 1:30, po czym zaczęła gasnąć. Tym samym pozostawałem w burzowej "strefie wpływów" przez około 10 godzin Nie zmienia to faktu, że sezon burzowy 2015 należał do słabych, jednak takie burze stwarzające niezwykłe widoki pozostają w pamięci. Kolejną burzę miałem 4 sierpnia, kiedy spotkała mnie podczas forsującej wyprawy rowerowej za miastem, już kiedyś o niej pisałem Fajnie kiedy z ciekawymi wydarzeniami w pogodzie można połączyć inne ciekawe rzeczy jakich się wtedy doświadczało