Forum wielotematyczne LUKEDIRT Zdjęcia, pogoda i klimat, astronomia, sport, gry i wiele więcej! Serdecznie zapraszamy!
1987 - Styczeń 1987
Bartek617 - 11 Listopad 2020, 21:12 U mnie był to akurat pochmurny miesiąc, o sumie ledwo ponad 30 h (czyli średnio 1 h dziennie). Ale w sumie słońce i tak niewiele znaczy zimą bo średnio co 2 czy co 3 zapowiadany pogodny dzień rzeczywiście taki jest, więc powiedzmy, że w tej kwestii był taki "jak Bóg przykazał". PiotrNS - 11 Listopad 2020, 21:40 Styczeń 1987 powtarza się w 2021 roku.
Spotkanie rodzinne, Nowy Rok, 1 stycznia 2021 - "kiedyś to były zimy, nie do pomyślenia żeby w zimie padał deszcz i nie było śniegu. Za komuny to było..."
Niewątpliwie był to miesiąc wyjątkowo ciężki do przeżycia, mający znamiona zimowej klęski. W Nowym Sączu szczęśliwie sytuacja miała się do sytuacji w Białymstoku czy Suwałkach tak jak pseudolipiec 2020 do lipca 2014, ale także robiła wrażenie. Miesiąc skrajnie zimny, ze średnią temperaturą -10,4 stopnia, deklasuje wszystko, co zdarzyło się póżniej. Styczeń 2006 czy luty 2012 były od niego o trzy stopnie cieplejsze, a właściwie - mniej mroźne. To drugi najzimniejszy styczeń w historii (po 1963, traci 0,5 stopnia) i trzeci miesiąc ogółem.
Rozpoczął się bardzo nietypowo, bo pięcioma stopniami na plusie i deszczem padającym na rozpuszczający się śnieg. Okropna, brejowata pogoda. Zima wkroczyła 2 stycznia, kiedy nadeszły mrozy, a pokrywa śnieżna systematycznie powiększająca swoją grubość, w pięć dni doszła do 30 centymetrów. I wtedy zaczął się mroźny dramat. 8 stycznia temperatura spadła do -27,6 stopnia, a następnego dnia do -26. To już wartości dramatyczne, których nie chciałbym specjalnie powtarzać. Świadomość wystąpienia średniej dobowej na poziomie -22,8 stopnia robi wrażenia (w 2012 roku było to minimalnie -20), a to nadal nie był szczyt. Po kilku bardziej znośnych dniach, 13 i 14 stycznia piekło zamarzło. Tego drugiego dnia słupki rtęci zjechały aż do -29,2 stopnia (największy mróz od 1963 roku), a -20 trzymało się przez prawie cały dzień. Najwyższą temperaturą było -17,3 stopnia, jedna z najniższych temperatur maksymalnych w historii (rekord z 2006 roku, to -17,9). Przy bezchmurnym niebie i ostrym cieniu mgły oraz 36 centymetrach śniegu, zapewne pękały drzewa, wielu ludzi zamarzało, a sceneria przypominała biegun. Na szczęście od początku drugiej połowy zrobiło się bardziej znośnie. Mrozy z jednym wyjątkiem (21 stycznia) nie schodziły już do 20 stopni, lecz wynosiły przeważnie ok. -10--11. Typowy styczeń 2017, tylko temperatury maksymalne trochę niższe niż wtedy. 23 stycznia wystąpiły intensywne opady śniegu, a jego warstwa urosła do niemal pół metra. 25 i 26 stycznia temperatury w dzień przekroczyły nieznacznie zero (nawet 3,2 stopnia ), po czym opady śniegu wróciły. Nie powiększały ogólnej pokrywy już tak znacznie, bowiem był to śnieg drobny, zmrożony. Ale dopóki padał, było dobrze. Kiedy pod koniec miesiąca opady ustały, wróciły mrozy i przpieczętowały ekstremalnie niską średnią. 31 stycznia notowano -24,4 stopnia, a mroźno było jeszcze na początku lutego.
Styczeń 1987 był skrajnie mroźny, śnieżny i... mało słoneczny, drugi najbardziej "nocnopolarny" w historii. Całodobowy mróz trzymał przez 26 dni, co oznacza rekord współdzielony wraz ze styczniem 1963. Miesiąc należy także do ścisłej czołówki pod względem liczby spadków temperatury do -20 stopni i niżej. Stało się tak osiem razy (co ciekawe, o jeden raz mniej niż w lutym 2012), to również współrekord ze styczniem 1963.
Miesiąc, którego przeżycie byłoby cięższe od chyba wszystkiego co znamy. Na pewno wzbudziłby skrajne emocje, od zachwytu po zgrozę, wywróciłby do góry nogami wiele upodobań. Nie podoba mi się jego ekstremalna forma, ale niektóre aspekty, epizody mógłbym przyjąć. Przyda się poczuć jeszcze kiedyś porządną zimę.
Oto piosenka stycznia 1987, słuchałoby się wyglądając jednocześnie przez okno na połacie zmrożonego i dosypującego śniegu
Jacob - 11 Listopad 2020, 21:47 Kwiecień 2009, lipiec 2006 i wiele podobnych byłyby dużo gorszym kataklizmemjorguś - 11 Listopad 2020, 21:47 Ja jednak podziękuję, z wielkim bólem serca powtórzyłbym już sryczeń 2020 PiotrNS - 11 Listopad 2020, 21:55 Czy ja wiem... Oprócz kwietnia 2020, który przyczynił się do klęsk jakich Polska nie widziała, to chyba nie było sytuacji aż tak niekomfortowych. W 1987 był niewątpliwie okazały estetycznie styczeń, ogólnie jednak taki miesiąc byłby np. na wsi tragiczną sprawą, przy której o tamtych miesiącach można byłoby zapomnieć. U siebie miałbym względny komfort, ale gdyby mieszkać na prowincji, np. na Podlasiu czy Lubelszczyźnie, gdzie było już iście polarnie, warunki byłyby po prostu wojenne.
Po styczniu 1987 aż chciałbym lipca jak w 2006, 2010 czy 2014, żeby stworzyć prawdziwie kontynentalny, fioletowy rok Jacob - 11 Listopad 2020, 21:57 PiotrNS, południowy lipiec 2014*
Jakby jeszcze dać czerwiec 2020 i sierpień 2010 to byłby fajny kontynentalny rok, pod warunkiem oczywiście rekordowo mokrej wiosny i jesieni PiotrNS - 11 Listopad 2020, 22:00 Czasami musi być sucho, nawet dla samego podkreślenia pory roku, jaką jest lato, choćby epizod suchego gorąca się przyda, nie musimy trzymać się tak kurczowo tych opadów.
A rekordowo mokra wiosna po styczniu 1987 byłaby tragedią, prawdziwą tragedią. Od swojej przemiany chyba zdarza Ci się zapominać, że deszcz i woda w nadmiarze potrafi być strasznym żywiołem. A sucha pogoda, to nie od razu pustynia Jacob - 11 Listopad 2020, 22:03 Po co suche gorąco, w lipcu 2020 nie raz było sucho i idealnie, jak gorąco to musi być od razu też parno
A z tym styczniem 1987 to nie przesadzaj, mogło być dużo lepiej. Zobacz ile puchu miały stycznie 1970 i 1979Jacob - 11 Listopad 2020, 22:04 Poza tym lato to najbardziej mokra pora roku, więc nie wiem jak pustynia może podkreślić tą porę roku Bartek617 - 11 Listopad 2020, 22:09 Kuba, kontynentalne lato (w wydaniu wschodnioeuropejskim) z reguły nie jest zbyt burzowe.