Listopad 2022: tu podobna relacja jak Kmroza z jeszcze bieżącym miesiącem . Parę miesięcy temu patrzyłbym na niego dużo bardziej krytycznie, teraz jednak bardzo doceniam jego złośliwość. Epizod 19 - 21.11 mimo, że może wyglądać śmiesznie, to jednak pod względem pokrywy i termiki (3 dni całodobowego mrozu pod rząd w listku to naprawdę coś, zwłaszcza gdy nie są to 28 - 30.11 xD) był naprawdę wyjątkowy jak na standardy tego miesiąca od 2000 roku. Boli mnie jednak ta patolska suchość, gdyby nie plucha 4/5.11 to nawet 5 mm by nie miał
https://meteomodel.pl/dane/historyczne-dane-pomiarowe/?data=2022-11-30&rodzaj=st&imgwid=353180250&dni=30&ord=asc
Grudzień 2010: już długo kochałem, ale mam wyrzuty sumienia za porównania do stycznia 2010, o którym można powiedzieć wiele dobrego, ale jednak dobre 2 tygodnie przestoju było, a w nim totalnie nie 😍. Prędzej grudzień 1969 zostanie przebity nawet i o 3 stopnie niż jakikolwiek grudzień z przyszłości w ogóle zbliży się do jego fenomenu.
https://meteomodel.pl/dane/historyczne-dane-pomiarowe/?data=2010-12-31&rodzaj=st&imgwid=353180250&dni=31&ord=asc
Grudzień 2022*: tu znając siebie sprzed kilku miesięcy pewnie bym bronił za niższą anomalie niż 2013-20 i te suche mrozy
https://meteomodel.pl/aktualne-dane-pomiarowe/?data=2022-12-31&rodzaj=da&wmoid=12250&dni=31&ord=asckmroz - 5 Styczeń 2023, 13:17 Styczeń 2007 - Jakiś czas temu napisałem, że spadł w moich oczach, ale byłem zbyt surowy. Nadal uważam oczywiście, że był to straszny miesiąc, lecz obiektywnie rzecz biorąc... jego niezimowość była niewiele dłuższa niż w takim grudniu 2022 A okres zimowy... może mniej stabilny niż wtedy, bo zima przyszła 24.01, już w nocy 28/29.01 pojawiła się na kilkanaście godzin zafajdana, a w nocy 30/31.01 weszła już trwała odwilż. Ale jednak pod względem pokrywy był naprawdę konkretny i też sobie uświadomiłem, że to jednak nie była żadna przejściówka - przez 5 dni 24-28.01 była naprawdę porządna, kompletna zima, z olbrzymią pokrywą, pozwalająca na dłużej niż chwilę zapomnieć, z jakim sezonem mamy do czynienia. Na dzień dzisiejszy uważam, że styczeń 2007 był lepszy od 2001, 2008, 2015, 2020, 2022 i wcale niegorszy niż 2002, 2005 i 2012.
Jakkolwiek to głupio nie zabrzmi, wiele bym dał, żeby dzisiaj był 5.01.2007. Miałbym przed sobą jeszcze 18 dni totalnego trzydziestolatkowania, ale powiedzmy sobie szczerze, one są w tym momencie i tak pewne jak śmierć i podatki. Ale potem wynagrodzenie. Na krótko, ale nie aż tak krótko jak się mogło wydawać. I jeszcze luty, który może był dosyć słaby, ale miał dwa wyraziście zimowe okresy, chociaż oczywiście ze śmieszną "pokrywą" (ten drugi to nawet 5cm nie przebił). Mając widmo niekończącej się strefówki, brałbym w ciemno powtórkę tych dwóch miesięcy... kmroz - 5 Styczeń 2023, 13:26 Maj 2007 - Wstyd przyznać, ale sporą część wcześniejszych edycji robiłem "z pamięci". Muszę sprostować. Ubzdurałem sobie, że okres 6-15.05.2007 to był Czas Euforii i wzór cnót dla pierwszych połów maja. Niestety... aż tak kolorowo nie było. Okres 6-10.05 oprócz 7.05 to niestety spore bubu, ozdabiane czasami sztucznymi tmax (w przypadku 6.05 z 18UTC dnia poprzedniego, w przypadku 8.05 po prostu wzrost krótki). Opady w tym okresie były bubu. Niestety jedynym urozmaiceniem była tutaj burza z 11.05, oraz bardzo słaby opad z burzą w nocy 13/14.05 - co ciekawe dokładnie w tym momencie, kiedy wg obserwatora ze Srokęcia waliło piorunkami, to pamiętam, że zbudziłem się w środku nocy z powodu przeraźliwego bólu ucha, ale szczerze to burzy z tego dnia nie pamiętam, chociaż jak przez mgłę kojarzy mi się z taką ciepłą wilgocią ten poranek xd Ale to równie dobrze może być autosugestia.
Tak czy siak, pierwsza połowa była taka przeciętna, wbrew pozorom złośliwa - z wyjątkiem 11.05 i niestety 1-2.05... A drugiej nigdy szczególnie nie lubiłem, nawet ten okres upału od 25.05 - niby fajnie, że codziennie latały konwekcje, niemal zawsze z piorunami, ale jednak dominował żar i było po prostu za gorąco. Także po dokładnej analizie leci ten maj w moich oczach, niestetykmroz - 5 Styczeń 2023, 13:30 Maj 2014 - Trochę podobny przypadek do maja 2007, wiele rzeczy oceniałem z pamięci. A tak naprawdę poza bardzo fajnym okresem 7-11.05, który codziennie dawał konwekcje przy WZGLĘDNYM cieple i dominacji chmur, ale niestety sumy opadów były słabe, to ogólnie maj nie był szczególnie ciekawy, dominowała złośliwość (przeplatana drastyczną antyzłośliwością z 4-5.05), a dni 16-17.05 też niestety przyniosły pluchy przy dużo niższych temperaturach niż pamiętałem. 16.05 ma tmax odziedziczony z poprzedniego dnia, jego własny tmax to było +13, a w czasie porannej pluchy było poniżej +10 17.05 formalnie przyzwoity tmin +12 tmax +18 i koło 15mm opadów - niestety lwia część w pierwszej połowie dnia, w której temperatura stabilnie trzymała na poziomie +12 - dopiero po południu temperatura urosła i pojawiła się słaba burza. Także poza 7-11.05 i jeszcze 26-27.05 niestety był to po prostu słaby, bubu/pustynny maj...kmroz - 5 Styczeń 2023, 13:34 Patrząc na to wszystko, to muszę JESZCZE BARDZIEJ podnieść ocenę maja 2019, który okej, do połowy był bardzo słaby, ale obiektywnie nie jakiś drastyczny, dość spory chłód dominował w okresie 3-8.05, ale było sucho, dość słonecznie i paradoksalnie bez temperatur wstydu. Okres 9-12.05 nawet szanuje, potem jeszcze 13-14.05 bardzo zue, ale potem nadeszło wiadomo co. Coś o co naprawdę trudno nawet epizodycznie, tutaj trwało po prostu niemal dwa tygodnie, nawet ten nudniejszy fragment 24-26.05 (w sumie większość dnia 27.05 też należy zaliczyć do nudy), był w granicach pozytywnej oceny. Coś pięknego i tak naprawdę narzekamy niby na ostatnie sraje, a fakt jest taki, że tak zajebistego okresu w maju nie było przed 2019 od 9 lub nawet 13 lat, a na taką skalę to po prostu chyba NIGDY.kmroz - 9 Styczeń 2023, 11:38 Rok 2005 - Myślę, że trochę poleciał w mojej ocenie, bo obecnie jestem coraz bardziej zniechęcony do bubu/pustynności, która w tamtym roku przeraźliwie dominowała. Jeśli chodzi o zimę, to styczeń i luty mi trochę spadły, zaś grudzień i marzec - urosły, co do listopada to bez wielkich zmian. Ale do pory ciepłej się niestety jeszcze bardziej zniechęciłem, zwłaszcza jak ostatnio zobaczyłem zdjęcie bagien kampinoskich z 11.09.2005
Rok 2006 - On też jakichś wielkich zmian nie zaliczył, doceniłem ostatnio maj i trochę sierpień, za to spadł w moim odczuciu kwiecień, był czas, że go zestawiałem niemal z 2004 i 2012, a teraz widzę, że był chyba najsłabszy ze wszystkich parzystych kwietniów w latach 2004-2016. Okres wrzesień-grudzień bez wielkich zmian, już wcześniej hejtowałem.
Rok 2007 - On to zdecydowanie spadł, do wszystkich trzech zimowych miesięcy się trochę zniechęciłem (ostatnio na powrót doceniłem styczeń, bo miałem okres totalnego hejtu), również listopad trochę upadł w moich oczach, w sumie to cała jesień. Maj po przyjrzeniu się mu też poleciał, czerwiec niestety trochę też. Sierpień bez zmian kocham.
Rok 2008 - A on za to zauważalnie urósł, ostatnio jakoś mocno doceniłem wakacje, trochę polubiłem się z kwietniem, mocno urósł też marzec, a i maj z uwagi na początek jakoś lepiej oceniam. Zimowych miesięcy nadal nie znoszę, ale to akurat nic nowego xd Jeszcze chyba listopad trochę urósł, epizod 22-26.11.2008 to nie licząc 2010 roku chyba był największy fenomen listopadowy w XXI wieku, nawet 2004 i 2005 u mnie czegoś takiego nie miały.
Rok 2009 - Tutaj to sam nie wiem, na pewno maj upadł, lipiec ciutkę też, ale za to luty i grudzień urosły (trochę je hejtowałem za nietrwałość, ale teraz doceniam za konkrety). Marzec, czerwiec też trochę urosły, a spadły jeszcze listopad oraz styczeń.
Rok 2010 - Jakkolwiek to możliwe, to jeszcze urósł Bardzo doceniłęm luty, grudzień jakkolwiek to możliwe też, listopad też za konkrety (ale 1-2.11 i 14-15.11 to rozstrzelać). No i oczywiście maj poszedł w górę. W dół poleciało za to całe lato, włącznie niestety z sierpniem, którego nadal bardzo lubię, ale widzę jego duże wady.
Rok 2011 - On za to podobnie jak u Jacoba upadł. Styczeń i luty bez większych zmian w odczuciu, ale cała wiosna w dół, czerwiec też, chociaż to już jakiś czas temu. Właściwie tylko lipiec poszedł w górę, sierpień właściwie bez zmian, chociaż był już moment kiedy go trochę hejtowałem, więc można powiedzieć, że znowu w góre poszedł xd No i do jesieni już nie mam tolerancji.
Rok 2012 - Oj on niestety też trochę spadł, zwłaszcza pierwsza połowa, którą na powrót hejtuje - poza super kwietniem i dobrym czerwcem, które poszły trochę w góre. Ale do marca i sraja, które przez pewien czas rozgrzeszałem, nie mam już tolerancji. Styczeń i luty jak pisałem, też w dół, zabrakło w nich po prostu soczystej zimy, takiej jaka była w 2 dekadzie grudnia 2022. No a apropos grudnia, to poszedł za to u mnie w górę, zwłaszcza, gdy zobaczyłem nagrania z lasu z 30.12.2012 - 10 lat później już po 3 dniach zafajdanej odwilży można było pomarzyć o takich widokach, a tutaj trzymało prawie tydzień. Jesień trochę w dół, ale nie jakoś mocno, nadal uważam za jedną z lepszych w wieku.
Rok 2013 - On to nie wiem czy urósł, na pewno pierwszy kwartał mocno w górę, kwiecień też za chociażby epizod 11-13.04 doceniony. Maj i czerwiec bez większych zmian, miałem moment jak mi maj spadł, ale ostatnio urósł, więc się zneutralizowało. Wakcje na pewno w dół, reszta w roku już bez wielkich zmian
Rok 2014 - On chyba mi trochę spadł, tzn doceniłem mocniej kwiecień na powrót, marzec za te żabkowe epizody trochę też, no i styczeń wiadomo, ale poza tym to prawie wszystko w dół (głównie maj, lipiec, sierpień, październik) lub bez zmian.
Rok 2015 - Też chyba trochę w dół, do "zimy" straciłem cierpliwość, jesień też trochę zleciała, zbyt bubu/pustynna poza 2 tygodniami w listopadzie i fragmentem września. Czerwiec i lipiec zaś trochę w górę poszły, podobnie maj, ale to jedyne miesiące.
Rok 2016 - On to chyba ciutkę w górę, na powrót doceniłem wiosnę, która mimo, że sucha, potrafiła przynosić konkrety. Lato na czele z lipcem też trochę lepiej. Jesień sam nie wiem, zaś z zimy na pewno styczeń doceniłem, grudzień w sumie ciężko powiedzieć, luty tylko w dół.
Rok 2017 - On zdecydowanie w górę, no zimowe miesiące wprawdzie w dół, ale okres od kwietnia do listopada poszedł chyba każdy miesiąc z osobna w górę, może poza sierpniem.
Rok 2018 - Tu na pewno luty i marzec w dół, do całej pory ciepłej też mocno się zniechęciłem, nie wiem czy cokolwiek w górę, ogólnie rok zleciał mocno
Rok 2019 - Do niego też coraz większe obrzydzenie czuje, jedynie maj mega doceniłem, a reszta jeszcze bardziej w dół, no ewentualnie to co było już na dnie jak kwiecień, październik i grudzień to zostało w miejscu, no i styczeń z wrześniem też bez zmian xd
Rok 2020 - A jego chociażby za okres od czerwca do października ciutkę doceniłem. "Zimy" nie dało się zgnoić jeszcze bardziej, a lato i sezon burzowy się po prostu udały, na czele z Czerwusiem
Rok 2021 - Tu w sumie nie wiem, na pewno okres od stycznia do maja poszedł w górę, wrzesień chyba trochę też, a w dół grudzień, październik, czerwiec i trochę niestety lipiec
Ogólnie drugie miejsce chyba nadal ma 2012 rok, ale na pewno nie jest ono już takie wyraziste, 2009 i 2017 go trochę gonią Jacob - 11 Styczeń 2023, 10:15 Fajny pomysł
2001 rok - całokształt beż większych zmian, na pewno na plus poszła wiosna z naciskiem na duet marzec-kwiecień, zwłaszcza ten drugi zdecy lepiej oceniam. W drugą stronę spadł sierpień I też długi sucho-mroźny okres obejmujący wyraźną część tamtego listopada do ok. 20 grudnia.
2002 rok - całokształt beż większych zmian, z jednej strony przestał razić mnie marzec ze swoją złośliwością, która chwilami była jego zaletą. Z drugiej na pewno bardziej krytycznie patrzę na wrzesień, zwłaszcza 2 połowę czy też bardzo suchy grudzień.
2003 rok - on za to poszedł bardzo mocno w dół wlasciwi od samego początku do końca... Wlasciwi nie ma nic co bym bardziej cenił, za to większość miesięcy poszła ostro w dół. Strasznie suchy i pustynny rok, nieraz zachęcający fizycznościa i antyzłośliwością, ale też nie zawsze.
2004 rok - za to on zyskał z powrotem mój szacunek, zwłaszcza wiosnę na powrót polubiłem i lato, którego nadal nie znoszę, ale nie uważam już, że było jakieś wybitnie złe, nawet na tle wieku. Z drugiej strony chyba tylko do września tamtego roku się znów zraziłem.
2005 rok - po dość krótkim okresie gloryfikacji za okres od połowy lutego do połowy marca i z drugiej strony roku też od połowy listopada z krótkimi przerwami do końca roku, pora ponownie zgnoić. Już początek roku był niewiele lepszy niż 18 lat później, a ten przełom od końcówki stycznia do połowy lutego naprawdę marny i symboliczny, właściwie to dopiero od ostatniego dnia lutego zaczęło się robić konkretniej. Dalej nadal propsuje kwiecien za antyzlosliwosc, ale też spadł w moich oczach, bo dał dużo nudy. Dalsza część roku, aż do połowy listopada była naprawdę straszna... Niesamowicie sucha, poza czerwcem też okropnie zlosliwa i uboga w burze, lato i jesień tamtego roku to okropny czas .
2006 rok - on też okropnie zleciał i już 1 kwartał bardzo dużo traci swoją suchością, zwłaszcza styczeń i marzec, bo luty jeszcze całkiem ciekawy. Kwiecień jako taki, ale złośliwy I bardzo się dziwię, że kilka miesięcy temu mu się odpowiednio nie oberwało, oj hipokryzja . Zaletą jest to, że był pochmurny, ale też bardzo suchy bez końcówki , maj to w ogóle wredne, złośliwe szambo, czerwiec z powrotem mi obrzydł, lupitak samo. Później za to sierpien nieco zyskał i nieznacznie doceniłem jeszcze przełom października i listopada. Wrzesień I grudzień dalej podobnie demonizuje, z resztą slusznie. Ogólnie był to naprawdę koszmarny rok, bardzo "niedoceniany" przeze mnie, w negatywnym tego słowa znaczeniu .
2007 rok - w porównaniu do poprzedniego roku mi nie obrzydł aż tak, wręcz w końcu uważam że był lepszy od poprzednika , ale bez przesady. Obrzydła mi podobnie jak w poprzedniku ta zimniejsza część roku, tym razem mowa oczywiście o 2 połowie, zwłaszcza nie widzę powodów abym darzył sympatią tamtą nudna i sucha jesień tamtego roku, albo tymbardziej grudzień .
2008 rok - on za to nieco zyskał. Najważniejsze, czyli miesiące zimowe niestety bez zmian na plus, no może styczeń nieco bardziej doceniam, ale grudzień na powrót mi obrzydł i chrzanić ten trend. Na wyraźny plus przede wszystkim poszedł okres sierpien - listopad, którego mocno niedoceniałem, wręcz nie raz niesłusznie gnoiłem, w mniejszym stopniu też duet marzec - kwiecień, pomiędzy niestety też się trafił mroczny okres, budzący niestety skojarzenia z porą ciepłą 2005, mowa o kwartale maj - lipiec , okropnie piachowy i też dość złośliwy czas .
2009 rok - na tle słynnego 5-lecoa chyba najbardziej zyskał, ale też trzeba wziąć pod poprawkę, że startował z najniższej pozycji , na pewno sporo zyskał czas od połowy maja do końcówki lipca i później także październik. Z drugiej koniec cackania się z fizycznym śmieciem.
2010 rok - on niestety nieco stracił i mowa tu o środkowej połowie roku. Nie licząc sierpnia, to okres od kwietnia do października z jednej daleki od koszmarnosci tj. w 2005 czy 2006 roku, ale z drugiej praktycznie nic dobrego nie wniósł (cały czas wykluczając oczywiście sierpien). Z drugiej jeszcze bardziej pokochałem właśnie sierpień czy grudzień
2011 rok - oj ostatnio to mu się solidnie obrywa, z resztą slusznie. Zimowo naprawdę słaby rok, ginący w otoczce sąsiednich lat. No i przestałem się cackać z sucharska wiosną i jesienią . Do tego też przestałem gloryfikować czerwiec tamtego roku, nie jara mnie już taka ilość lampy, z drugiej przychylniej patrzę na lipiec.
2012 rok - on nie aż tak, ale też lekko w dół. Głównie przez wiosnę, w mniejszym stopniu lipiec. No i też listopad mi obrzydł, chociaż idzie docenić pochmurnosc, a z drugiej grudzień, za którym można było tęsknić 10 lat później, ale bez przesady, nie zasłużył w moich stronach na szczególne pochwały, na pewno był on zakałą tamtego DJFM. Z drugiej strony doceniłem jeszcze czerwiec no i może w mniejszym stopniu październik.
2013 rok - jeszcze bardziej lubię i szanuje 1 kwartał, zwłaszcza zimowe miesiące. Nieco też doceniłem maj i w sumie jeszcze 1 dekadę czerwca. Z drugiej strony obrzydl mi do reszty kwiecien i właściwie cały 3 kwartał roku . Całość chyba na 0.
Podsumowując
Na spory plus: 2004
Na niewielki plus: 2008 i 2009
Bez zmian: 2001, 2002 i 2013
Na niewielki minus: 2005, 2007, 2010 i 2012
Na ogromny minus: 2003, 2006 i 2011
CDN. ( )kmroz - 11 Styczeń 2023, 15:34 Kwiecień 2004 - zdecydowanie przeceniałem. Spojrzałem na dane z niego i był niestety mega złośliwy... To już się pogubiłem, który kwiecień oprócz 2012 mogę uznać za bardzo dobry, chyba żaden
PS Jestem w szoku jak bardzo inaczej ułożyła się ta 2 połowa kwietnia 2004 w Toruniu. Niby większość dni podobna jak tutaj, ale kluczowy okres 17-25.04 ułożył się zdecydowanie na odwrótkmroz - 24 Styczeń 2023, 16:50 To teraz zimy
Na + mi urosły:
2001/2002 - Niezwykle ją szanuje za fakt, że do 20.01 po prostu była zimą. Szału z sypaniem zawsze nie było, nie umywa się mój region do tego co się działo na południu, ale po prostu 20.01, gdy zaczęła pojawiać się patologia w prognozach, a potem w realu, można było jasno powiedzieć - MIELIŚMY ZIMĘ! Oczywiście to nadal przeciętna zima jak dla mnie, ale mocno w moich oczach urosła
2006/2007 - Tutaj przypadek kontrowersyjny, ale zaznaczam, wzrost nie oznacza, że ją "neutralizuje". Po prostu na tle innych wielu słabych, chociaż znacznie zimniejszych zim, była naprawdę spoko. Styczeń w ostatniej dekadzie pokazał przez kilka dni naprawdę solidną moc, nie tylko duża pokrywa, ale ładny, stabilny mróz, a i luty sam w sobie był powiedzmy przeciętny, a nie jakiś słaby.
2009/2010 - Wbrew pozorom. Ostatnio zobojętniałem na takie nawet dłuższe, ale przynajmniej wyraźnie ograniczone okresy patologii, mam tu na myśli 1 dekadę grudnia. Podobnie na Święta zobojętniałem. Zima ta była przez długi czas czymś naprawdę niezwykłym i niezapomnianym.
2012/2013 - Też od dawna wyróżniam, wybielam, ale teraz jeszcze mocniej skoczyła. Bardzo ją cenie za maksymalne możliwe wykorzystanie potencjału i to, że te zimowe okresy, to było coś więcej niż epizody!
2013/2014 - Po prostu, za piękną stabilność zimową przez 3 tygodnie, do tego porządną. Coś, co już później się nie wydarzylo, ani razu w takiej sile i takiej długości
A na minus poleciały
2000/2001 - Dla mnie to nie była zima, z dzisiejszej perspektywy totalne łajno
2005/2006 - Kurcze no, patrząc po kilku aspektach nie mogę jej darować tych wjazdów odwilży, często tuż po opadach śniegu. A jak był okres mrozu ciągiem przez miesiąc, to opady, jakiekolwiek występowały tylko kilka dni. Wolałbym już jakiś wyraźnie niezimowy okres tej zimy, niż takie cackanie się
2007/2008 - Zero litości. Pierwowzór 30-latki, suchy mróz przez 3 tygodnie to nie zima
2011/2012 - Też żart, a nie zima. Troche przejściówki z niewielką pokrywą w 2 dekadzie stycznia i ładny atak w połowie lutego, niestety tuż przed dużym ociepleniem. Poza tym zero zimy. Trochę prowokuje, ale sorry, ta słynna fala mrozów to nie zima. To suchy mróz.
2014/2015 - Kolejny sezon, który nie umiał w trwalszy epizod i przede wszystkim nie umiał w realną pokrywę. Same pudry.
2016/2017 - Trochę niestety to co wyżej. Ani razu poza nocą 1/2.12 nie było takiego wypełnienia śniegiem. Nie powiem okres od 5 do 17.01 da się szanować, no ale nie widzę nic specjalnego w tej zimie. Dla mnie słaba sztuka, brakowało czegoś w niej konkretnego
2021/2022 - Nic do niej już nie mam. Nawet szacunku. Brak pokrywy poza kilkugodzinnymi incydentami. Święta ładne, ale z pudrem i łysymi drzewami. Okej, jak na Święta to nieźle, ale jak na szczytowanie zimy to śmiech na sali.