To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum wielotematyczne LUKEDIRT
Zdjęcia, pogoda i klimat, astronomia, sport, gry i wiele więcej! Serdecznie zapraszamy!

Ogólnie o pogodzie i klimacie - Grudniowy atak zimy A.D. 2022 - nasza relacja

PiotrNS - 18 Czerwiec 2023, 18:49

Ja teraz nie miałem za bardzo czego komentować, gdyż dni 16-17 grudnia były dla mnie niezwykle ciężkie i smutne. Gdyby nie spotkanie towarzyskie po ostatnich zajęciach przed długą przerwą, które odbyło się 16 grudnia, miałbym dwa dni wręcz wyjęte z życia z powodu żalu. A tak to miałem "tylko" jeden, 17 grudnia. Nic od dawna mnie tak nie złamało. Nie mogłem się wtedy za nic zabrać, tak było mi przykro. Tego dnia znienawidziłem zimę za to, jaką podłość wyrządza mi znowu. Ale takiej siły i takiego zniszczenia piękna nie było prawie nigdy, tak drastycznie wyglądały te prognozy.
Jestem za przełamaniem czerwca, ale wolałbym dziś widzieć tydzień z temperaturami 30+ w wersji pustynnej niż widzieć tamto guano zapowiadane 17 grudnia :zygacz:

Z 17 grudnia nie mam żadnych zdjęć. Do niczego się nie nadawałem. Mam za to pamiątki z wieczoru 16-go. Słuchając koncertu pastorałek na Rynku, stojąc przy ośnieżonych choinkach, próbowałem wyobrazić sobie, że jest Wigilia i jak byłoby cudownie, gdyby choć raz wystąpiła w takich okolicznościach. Nie wystąpi.
To zdjęcia z tego jeszcze pięknego czasu. Ale nie ogląda mi się ich tak przyjemnie, jak tych z 11-14 grudnia, kiedy wszystko zapowiadało się jeszcze dobrze lub prawie dobrze.












kmroz - 18 Czerwiec 2023, 19:43

PiotrNS napisał/a:
Ale takiej siły i takiego zniszczenia piękna nie było prawie nigdy, tak drastycznie wyglądały te prognozy.


Mam takie spostrzeżenie, że w ostatnich latach jak po pięknym, zimowym okresie przychodzi odwilż, to od razu w wersji skrajnie patolskiej, za to takie lekkoplusowe, czy wręcz okołozerowe niemal zawsze pojawia się w okresie bezśnieżnym i z nieskutą glebą.
Przecież jakby taki kibel typu 17.11-10.12.2022 albo 22.01-31.01.2022 przyszedł bezpośrednio po Królewskiej Drugiej Dekadzie (albo po 38 dniach Pięknego Snu), to śnieg by dalej trzymał i praktycznie nie ubywało go, mimo, że jego jakoś by szybko sprawiała pewnie wiele do życzenia

PiotrNS - 18 Czerwiec 2023, 22:02

kmroz, to jest właśnie strasznie bolesne... Ja nieraz podnoszę, że odwilż sama w sobie, to jeszcze nie dramat, zwłaszcza jeśli w dalszym ciągu utrzymuje się spora ilość śniegu. Jest naprawdę wiele opcji pośrednich i ocieplenie nie musiało być od razu tak koszmarne :( Faktycznie, gdyby temperatury były wtedy takie jak na przełomie listopada i grudnia... A zresztą. To właśnie to, czego nie cierpię we współczesnych zimach. Zawsze to "gdyby". Gdyby odwilż była inna, gdyby nie wiał halny, gdyby było o stopień chłodniej, gdyby wytrzymało jeszcze jeden dzień, gdyby śnieg spadł o jeden dzień wcześniej... Każda z tych sytuacji została przerobiona w ostatnich latach. I tylko zwiększa sumaryczną frustrację.
pawel - 19 Czerwiec 2023, 09:09

PiotrNS napisał/a:
znienawidziłem zimę za to, jaką podłość wyrządza mi znowu.

Jak z jakiegoś "Odkrytego Kłamstwa" albo "Ciężkich Spraw" :-D

kmroz - 19 Czerwiec 2023, 22:33

Pożegnanie z zimą...

Mija właśnie pół roku od momentu, kiedy z prawdopodobnie najlepszym okresem zimowym po styczniu 2014 się musiałem żegnać. Pożegnanie odbyło się w towarzystwie opadów marznącego deszczu, który to przyczynił się później do tragedii w moim mieście. Na ile to wina marznącego deszczu, a na ile po prostu niezdarności ofiary (prawdopodobnie antygrudniowca lub przecieżteraztoniemazimowca), to nie wiem, ale tak czy siak marznące opady są złem pod każdym względem. Wtedy wyjątkowo cieszyły, bo dawały dodatkową konserwacje białego złota.

Prawdopodobnie dzięki temu wytrzymało go sporo do środowego wieczoru 21.12, kiedy to odbyłem trzecią wycieczkę na Stare Miasto. Mimo patolskiego ciepła czułem satysfakcję, że dużo bardziej widać zimę, niż było to niemal dokładnie rok wcześniej. Wtedy w betonie miejskim był suchy mróz z jakimiś pudrowymi płatami na trawnikach - niestety na betonowej starówce trawników i tak nie ma.

Ale wracając do meritum. 19.12 był przepięknym dniem, w którym wyszło słońce i panował jeszcze całkiem piękny mrozik. Tego dnia miałem w centrum wawy do załatwienia sporo spraw - najpierw spotkanie w sprawie projektu z ostatniego przedmiotu na uczelni, potem wizyta u higienistki przy Hali Mirowskiej i w końcu po 15:00 spotkanie z promotorem w sprawie dość istotnego przełomu w robieniu pracy inżynierskiej. Korzystając z cudownej pogody, większość trasy między uczelnią a okolicą Kina Femina i z powrotem - pokonałem pieszo. Podziwiałem przy tym zaśnieżone miasto i boczne ulice, które mimo, że minęło kilka dni od opadów, były nadal białe i śliskie. Szczególnie ulica Śliska :serce: , którą widać na poniższym zdjęciu.




Jeszcze cztery inne fotki, wszystkie wykonane na terenie Mirowa oraz Filtrów (subdzielnice niedaleko Dworca Centralnego)






I jeszcze jedno ważne zdjęcie. Tak wyglądał Plac Politechniki tego dnia. W głowie niewątpliwie krążyły mi myśli odnośnie tego, że bardzo bym pragnął, aby w dniu mojej obrony w lutym, w którą wtedy zaczynałem wierzyć, wyglądał względnie podobnie. Wiedziałem już, że zima odchodzi na dłużej, ale bardzo pragnąłem, by zdążyła wrócić do tego ważnego dnia...



Tego dnia czułem niemal to samo, co 18.02.2021. Chociaż znosiłem to bez porównania lepiej. Czułem satysfakcję, że zima już na swoim początku tyle pokazała. Miałem za sobą 10 dni przecudownej zimy i naprawdę anomalnie mroźny miesiąc ruchomy. Ale żal był. Zawsze jest, gdy trzeba opuścić prawdziwy raj....



Dobranoc, do widzenia! Cześć, giniemy! (*)






FKP - 19 Czerwiec 2023, 23:05

I to mi się podoba :jupi:
zgryźliwy tetryk - 21 Czerwiec 2023, 10:42

Ty wszystkim, którzy na przełomie wiosny i lata (dla niektórych pod koniec pierwszego miesiąca lata) w dniach bardzo ciepłych wspominają ubiegłoroczny jesienno-zimowy (kalendarzowo jesienny, pogodowo zimowy) epizod dedykuję tę piosenkę z lat mojej młodości:

kmroz - 21 Czerwiec 2023, 10:49

Ostatecznie pożegnanie z zimą dokładnie 0.5 roku temu. Tego dnia śniegu było jeszcze sporo, chociaż był w takiej formie, że ciężko go nazwać białą magią. Niestety, tmperatura w tym dniu osiągnęła patolskie +4 stopnie, wieczorem lunął deszcz i przez całą noc temperatura potem nie zeszła poniżej +2 stopni. Chociaż ciężko w to uwierzyć, to dzień później po śniegu zostały już tylko kupki i lokalne płaty, a dominowała zgniła zieleń :zygacz:











Żegnaj Królowo. Na zawsze zostaniesz w moim sercu :prayer:


PiotrNS - 21 Czerwiec 2023, 12:07

kmroz napisał/a:
Niestety, tmperatura w tym dniu osiągnęła patolskie +4 stopnie, wieczorem lunął deszcz i przez całą noc temperatura potem nie zeszła poniżej +2 stopni. Chociaż ciężko w to uwierzyć, to dzień później po śniegu zostały już tylko kupki i lokalne płaty, a dominowała zgniła zieleń

I właśnie tego tak strasznie nienawidzę :zygacz: Tak jak napisałem wyżej, zazdroszczę Ci tego, że potrafisz cieszyć się zimą, wiedząc, że za chwilę z tego piękna nic nie zostanie. Ten cały biały raj trwał tydzień, tyle co nic. Nawet w taką niby nieszczególnie ostrą zimę w 2004 roku moglibyśmy boki zrywać ze śmiechu nad tym, że 20 lat później jaramy się jedną dekadą, w dodatku w połowie zrujnowaną fatalnymi prognozami :( Nienawidzę odwilży i ostatnich zim, a do czasu gdy się nie poprawią, w ogóle nie chcę o nich myśleć, planować ani sobie ich wyobrażać. Bo jak wyobrażam sobie zimę, której chciałbym z przyjemnością doświadczyć, myślę o zimie, a nie o Narniach w patolskich miesiącach, zabielaniach koło torów i pojedynczych fajnych epizodach, po których przychodzi koszmar...

Jeśli chodzi o moje wspomnienia, to muszę wrócić jeszcze do przedostatniego dnia tej krótkiej bajki, czyli 18 grudnia. To był pierwszy dzień po wieczornym powrocie do domu na Święta. Przez długi czas tylko analizowałem wzrokowo tę pokrywę, kalkulując czy ma szansę wytrzymać i w jakim stopniu naruszył ją ciepły sektor.









Humor poprawił mi dopiero fantastyczny wieczorny mecz finałowy Mistrzostw Świata, podczas którego na chwilę zapomniałem o tym horrorze w prognozach. Wolałbym spędzić Boże Narodzenie w Katarze, położyć się nad morzem i pospacerować pod palmami niż znosić tę obrzydliwą patologię.



Temperatura bardzo ładnie spadała i jeszcze w trakcie trwania meczu zbliżała się do -15 stopni. Chciałem, aby spadała ile wlezie i mróz zakonserwował tę pokrywę... Nad wszystkim królował Orion.



A to 19 grudnia. Poza tym, że miałem wtedy jedne zdalne ćwiczenia i seminarium, mało go pamiętam. Kiedy wieczorem temperatura przeszła przez zero, znowu poczułem się tak fatalnie jak 17-go :/







Pozostała walka, ale perspektywy były złe.

kmroz - 21 Czerwiec 2023, 12:15

PiotrNS, akurat w 2004 też zima ciągiem trwała maks dekada, a pomiędzy wchodziło patolstwo jak w masełko


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group