Forum wielotematyczne LUKEDIRT Zdjęcia, pogoda i klimat, astronomia, sport, gry i wiele więcej! Serdecznie zapraszamy!
Ogólnie o pogodzie i klimacie - Grudniowy atak zimy A.D. 2022 - nasza relacja
FKP - 21 Czerwiec 2023, 13:18 Koniec zimy w przesilenie kmroz - 22 Lipiec 2023, 14:18
PiotrNS napisał/a:
Czekam na ten przyszłoroczny skrajnie zimny i mokry kwiecień i maj.
Jednocześnie skrajnie zimny i skrajnie mokry maj to u mnie na pewno nie jest możliwy Bartek617 - 21 Sierpień 2023, 15:11 Nom, gdy leje deszcz w maju, to spada wyraźnie ryzyko przymrozków- noce przeważnie są wówczas "powyżej normy", nawet jeśli w ciągu dnia występuje konkretniejsze odchylenie w drugą stronę. I człowiekowi łatwiej jest dokonać wyboru w kwestii ubioru, jak temp. prawie stoi w miejscu. PiotrNS - 14 Grudzień 2023, 22:02 Czytam sobie swój pół-rocznicowy post z 14 czerwca i wspominam TO.
Tak już jest, bardzo często nie docenia się szczęścia, kiedy trwa. W latach występowania naprawdę wyjątkowo udanych zim, byłem na nie w pewnym stopniu nieczuły. Myślałem że tak ma być i nie czerpałem ze śnieżyc i mrozów tego co najlepsze. Dlatego właśnie wieczór i noc 14 grudnia 2022 roku uważam dziś za najpiękniejsze, czego doświadczyłem w pogodzie zimą. I w ogóle - jedną z najbardziej niesamowitych, nastrojowych, wręcz mistycznych chwil. To już rok i choć dziś rzeczywistość wygląda zgoła inaczej, emocje tamtego wieczora wciąż we mnie żyją. Bo dzięki nim postrzegam grudzień w sposób odmienny niż jeszcze parę lat temu.
Największe dzieło II dekady grudnia 2022. Najpiękniejszy zimowy dzień. Tęsknię sobie...
FKP - 14 Grudzień 2023, 22:27 Ja tęsknię za 14 czerwca, chociaż jak przypominam sobie tą suszę to mi przechodzi xd Za niecałe pół roku nowe lato, oby tym razem padało.Bartek617 - 15 Grudzień 2023, 11:20 Ja to najbardziej tęsknię za pogodą z ostatnich sezonów jesiennych- wiosną, latem i zimą nic nie wzbudza u mnie szczególnego sentymentu, raczej z reguły liczę na to, by te pory roku jak najszybciej przeleciały. kmroz - 16 Grudzień 2023, 22:36 Minął rok Rok, od dnia, w którym pierwszy i jak na razie ostatni raz w okresie bycia "nowym kmrozem" poczułem naprawdę solidną potęgę zimy. O ile w Warszawie, czy nawet Michałowicach aż tak się tego nie czułem - owszem najebało śniegu, zasypało wszystkie ulice, mam nawet takie zdjęcie gdzie śnieg mi wali prosto w oczy, ale jednak nie było to nic mocniejszego niż 11.12, o tyle jak pojechałem razem z kumplem rozstawiać grę terenową na rajd następnego dnia w regionie Wolicy, Walendowa i Kajetan, to poczułem już naprawdę solidny atak zimy.
Zaczęło się od wyjazdu autobusem z Okęcia. Pamiętam, że razem z moim zaprzyjaźnionem miłośnikiem meteorologii z innego miasta pisałem o coraz gorszych prognozach na wiadomy okres, choć jeszcze o dziwo miałem jakiś cień nadziei, że uda się uniknąć najgorszego. Na Okęciu czekałem o zgrozo prawie godzinę na kolegę, który niestety się spóźniał. Niestety ostatecznie daliśmy radę ruszyć autobusem dopiero o 15:00, co oznaczało, że czeka nas łażenie już po ciemku. Jednak zimowa potęga dopiero rozpoczęła niespodzianki...
Jechaliśmy autobusem linii bodajże 711, który za CH Janki miał odbijać z głównej drogi, na boczne, serwisowe. Bowiem aby wysiąść tam, gdzie planowaliśmy, czyli w Wolicy, musieliśmy być na drodze serwisowej, gdyż przez tę wieś główna droga, to droga ekspresowa, z której nie da się zjechać. Tuż przed zjazdem w Jankach autobus jednak stanął i dość długo się nie ruszał, a kierowca rozmawiał z kimś przez telefon.
Okazało się, że drogi serwisowe całkowicie zasypało, a do tego autobus się wykrzaczał na wiadukcie. O zgrozo, autobus, którym byśmy prawdopodobnie jechali, gdyby kolega się nie spóźnił. Efekt tego był taki, że serwisowa droga przez wieś była nieprzejezdna i po długim zastanowieniu kierowca podjął decyzje o dojeździe do Nadarzyna drogą S8 i zjeździe dopiero przy halach EXPO, co niestety oznaczało dla nas dodatkowe 2-3km do przejścia i stratę dziennego światła.
Gdy w końcu z dużym opóźnieniem dało nam się wysiąść, to było już prawie ciemno, a z hal expo do wolicy mieliśmy prawie 2km do przejścia. Kolega był dość... nerwowy i kazał mi się śpieszyć, przez co niemal każde zdjęcie, jakie zrobiłem w lesie jest rozmazane i do niczego się nie nadaje Gdy w końcu dotarliśmy do Wolicy, gdzie koło zajazdu i wejścia na ścieżke dydaktyczną mieliśmy zostawić pierwszą zagadkę, było już całkowicie ciemno. Pamiętam że próbowaliśmy sobie skrócić drogę na wiadukt przez pole, gdzie serio śniegu było po połowę łydki, albo i wyżej. Właśnie wtedy pierwszy raz poczułem potęgę zimy i miałem wrażenie, że śniegu jest ponad 30cm, ale prawdopodobnie był to efekt nawiania.
Kolejne 2h to dalsze łażenie po lesie sękocińskim i rozstawianie zagadek. Wszystko było zasypane i naprawdę ciężko się szło. Nie lepiej było na drogach, które były całkowicie zasypane. Służby, które dotąd były przeklinane przeze za nadgorliwość, wtedy pierwszy i serio jedyny w ostatnich latach raz były przeklinane za brak działań. Chodniki były całkowicie zasypane i zawiane i trzeba było chodzić po ulicach, które swoją drogą też miejscami były nieudrożnione.
Po wielu godzinach marszu przez lasy, Walendów, Szamoty (naokoło) dotarliśmy w końcu na działki do Kajetan. Choć byłem już tam 3 dni wcześniej, to teraz siła zimy była zauważalnie większa. Furtka na działkę, którą we wtorek 13.12 bez większego problemu otworzyłem, teraz była zasypana i podjęliśmy wspólnie decyzję o przeskoczeniu.
Godzina była już prawie 19:00, co nas stresowało, bo tego wieczora czekało nas jeszcze pojechanie do centrum Warszawy na wydział po prezenty, które dopiero dzień później miał nasz inny kolega dostarczyć autem na działkę. Było to o tyle problematyczne, że wydział był czynny do 22:00. W dodatku tego wieczora miałem jeszcze pare innych spraw do załatwienia. Niestety, gdy poszliśmy na przystanek, okazało się, że mija czas, a autobus wbrew rozkładowi nie przyjeżdża. Razem z nami czekał na oko jakiś 13-14 letni chłopiec. Było nam mega zimno i w końcu postanowiliśmy zapytać chłopaka wprost, czy wie o co chodzi. I nagle okazało się, że dobrze wiedział, ale tak sobie po prostu czekał. To właśnie dopiero wtedy dowiedzieliśmy się, że wskutek wspomnianego wypadku na wiadukcie są braki w taborze i linia 703 została wyłączona. Podjęliśmy decyzję o pieszym dotarciu do Nadarzyna (około 2km) skąd wyjeżdżał autobus 733, jadący zgodnie z rozkłądem po drodze S8 (w przeciwieństwie do 703 i 711, które jeżdża po drogach serwisowych przez lokalne wsie). Chłopiec zdecydował się iść razem z nami. Nie było to łatwe, chodniki były całkowicie zasypane i trzeba było iść po ulicy. Tym razem czekała nas jednak pierwsza miła niespodzianka...
Okazało się, że chłopiec powiedział swojej mamie o tym, że idzie pieszo i ta zdecydowała się podwieść go do Nadarzyna (gdzie miał zajęcia dodatkowe jakieś). Okazało się, że była to całkiem młoda kobieta, ale taka typowo wiejska (mimo, że teoretycznie jest to aglomeracja warszawska). Gdy jechaliśmy te 5 minut autem, to głównym tematem rozmowy mojego kolegi z matką tego chłopca było antygrudniowanie i przecieżtoterazniemazimowanie. Oboje wyrazili autentyczne zaskoczenie tym, co się działo. Ciekawe, co by gadali, jakby trafiło nas coś jeszcze mocniejszego, jak w Lublinie, Radomiu czy Krakowie....
Dotarliśmy do Nadarzyna, gdzie szczęśliwie dość szybko udało nam się wsiąść w autobus i 20 minut później byliśmy już na Okęciu, gdzie zima również była solidna, ale jednak dało się odczuć różnice, że to nie to samo. Śniegu było spokojnie z 7-10cm więcej w regionie Nadarzyna. Reszta wieczoru upłynęła na kolejnych zadanich, w tym wybraniu się do centrum wawy, gdzie miałem zabrać prezenty. Kolejnego dnia czekał mnie i wszystkich już zasadniczy rajd, które skutkiem były poważne odmrożenia, z ranami po których zmagałem się przez niemal 0.5 roku...
Poniżej jedne z niewielu zdjęć z tej wieczornej wycieczki, które nie są rozmazane. Nie zapomnę tej wycieczki i tego dnia NIGDY Piękna, solidna zima, której teraz po roku tak brakuje Ale cieszę się, że mogłem przeżyć ten dzień i tę Królewską Dekadę, która przywróciła moją i nie tylko moją wiarę w dwunasty miesiąc roku i pokazała wszystkim antygrudniowcom, że nie jest on stracony
Bartek617 - 17 Grudzień 2023, 01:57 Zależy co można rozumieć pod pojęciem "stracony grudzień"- jak to tylko oznacza duże śniegi przy mrozie, to raczej wszystko zostaje po staremu- raz coś tam pewnie wyjdzie, innym razem nie za bardzo. Natomiast chłodniejsze okresy w grudniu praktycznie prawie zawsze się pojawiają, mimo że widoki za oknem tego w żaden sposób nie podkreślają. Grudzień podobnie jak marzec jest miesiącem na ogół zdominowanym przez niezimowe dni (przynajmniej na ziemi), temp. też zwykle przekraczają wartość neutralną, natomiast w obydwu tych miesiącach ogromną anomalią jest brak choćby jednego dnia z opadem śniegu.
Wspomnienie rocznicy wydarzeń się podoba , choć fanem opisanych i przedstawionych w obrazkach warunków pogodowych nigdy się niestety nie stanę. kmroz - 17 Grudzień 2023, 16:07 Dokładnie rok temu... Prawdopodobnie jedna z najprzyjemniejszych maluchowych wycieczek, w jakich miałem okazje wziąć udział. Pogoda bardzo, bardzo pomogła, ale nie ukrywam, że organizacja (w której co ciekawe wbrew pozorom nie brałem udziału, odpowiadałem jedynie za udostępnienie działki i zaprezentowanie okolicy) też była znakomita. To był piękny czas i w przeciwieństwie do pewnych złośników z południa, nawet złe prognozy mnie nie wyprowadzały z równowagi.
Pamiętam do dzisiaj, że Jorguś (nawet możliwe, że przy okazji półrocznicy) pisał, że wolałby w tym dniu mieć syf za oknem i bajkę w prognozach na za tydzień (czyli na odwrót niż rok temu), ale ja nie wiem czy się zgadzam. Tydzień to palcem po wodzie pisane. Obecnie prognozy na Święta są fenomenalne, ale to jest nadal tydzień i nic pewnego. A cieszyć się i jarać tym co jest tu i teraz dużo łatwiej. Prognozy, zwłaszcza zimowe, to zawsze duża niepewność, ja nawet 2.12 rano zamiast się cieszyć, tym co miało nastąpić za niecałe 24h, to się obawiałem, że się nic nie uda...
A oto moje fotki z tego wspaniałego dnia Dzisiaj szaro buro i ponuro dla odmiany
FKP - 17 Grudzień 2023, 16:10 Dwa kolory, normalnie cudo...