Prognoza z soboty 8 maja 2004, byliśmy wówczas pod wpływem niżów znad Holandii i znad Bałtyku. Zdecydowanie nie doszacowali jak okropnym dniem będzie niedziela, tmax prawie równe 10 st. 🤬. A z drugiej strony nie doszacowano poprawy pogody na poniedziałek i wtorek, te już były naprawdę przyzwoite jak na maj . Warto zwrócić uwagę, że wówczas południowa Finlandia była najcieplejszym miejscem w Europie, tam pojawiły się już gorące dni, a w Toruniu, pierwszy w tamtym roku pojawił się najpóźniej w tym wieku, dopiero 11 czerwca
Aż się łezka wzruszenia uroniła, taka prognoza też uświadamia, że po doświadczeniu prawdziwej traumy, zwykła i przeciętna bylejakość jest warta docenienia. Tak jest w pogodzie, tak jest w całym życiu. Szczerze mówiąc, ostatnio sam czegoś takiego doświadczyłem (nie w pogodzie....)Jacob - 7 Styczeń 2020, 14:01 Prawda, nie tylko w pogodzie, ale i w życiu .
W ubiegłym już roku takim momentem w pogodzie była I dekada lipca, po strasznym czerwcu.FKP - 7 Styczeń 2020, 14:29
Jacob napisał/a:
W ubiegłym już roku takim momentem w pogodzie była I dekada lipca, po strasznym czerwcu.
Nie nie nie, nie nie nie...kmroz - 7 Styczeń 2020, 16:24
Ja też się nie zgodzę do końca, dla mnie największą traumą nie były te dwa wysoki "piekła" tylko susza i bezburzowie. I to niestety w lipcu, ani sierpniu się nie zmieniło. W sierpniu niewiele brakowało, by się udało, ale wszystko mijało o 20-30 km bokiem.FKP - 7 Styczeń 2020, 16:31 W wakacje 2013 też burz nie było ;/kmroz - 7 Styczeń 2020, 16:40 To była jedna z niewielu ich wad
Drugą była ta fala upałów, ale ona była porównywalna do tej fali mrozów ze stycznia 2014, czyli bez realnego wpływu na porę roku, a trzecią zbyt mało opadów w lipcu.
Niestety dwójka lipców należących do moich ulubionych (2013 i 2019) była żenująca pod względem opadów i burz. Za to pozostałe dwa bardzo najlepsze lipce tego wieku (2004 i 2017) miały ich aż zanadto, zwłaszcza lipiec 2004.
Z sierpniami tego problemu nie mam, moje dwa ulubione 2009 i 2011 przyniosły opady w normie i sporo burzPiotrNS - 14 Luty 2020, 11:20 Kiedyś to były zimy Luty 2005 roku nie dość że mroźny (u mnie pięć spadków do -20 pod rząd), to był również ekstremalnie śnieżny. W moim mieście najsłabszą pokrywą śnieżną było 20 cm, zaś przez większość dni wynosiła ona 30-40 cm, a nawet więcej. Pod względem sumy dobowych wysokości porywy śnieżnej był to piąty najcięższy zimowy miesiąc w historii pomiarów, po styczniu i lutym 1963, lutym 1965 i styczniu 1987.
Prognoza pogody sprzed 15 lat:
Jacob - 14 Luty 2020, 11:48 U mnie właściwie zima 2004/5 była swego czasu jedna z najłagodniejszych A propos lutego to wcale nie przyniósł on jakiś dużych ilości śniegu, najwyższe pokrywy u mnie notowano przed Świętami BN, oraz w I połowie marca tamtej pory chłodnej DJFM termicznie niemal taki sam co 2017/18
https://meteomodel.pl/dane/historyczne-dane-pomiarowe/?data=2005-03-17&rodzaj=st&imgwid=353180250&dni=100&ord=ascPiotrNS - 14 Luty 2020, 12:24 U mnie ta zima była tak pół na pół. Grudzień to mielenie późnojesiennej-wczesnozimowej pogody, styczeń do ok. 20-go prawie że jesienny, ale to co stało się 26-27 stycznia, to naprawdę jak wjazd zimy stulecia. Luty i połowa marca bardzo ciężkie ze śnieżnymi rekordami, i w ten sposób pierwszy kwartał 2005 roku nie ustępuje szczególnie wiele analogicznemu z 2006
Aż ciężko mi sobie wyobrazić żeby współcześnie przez całe tygodnie leżała 30-centymetrowa warstwa śniegu.