Forum wielotematyczne LUKEDIRT Zdjęcia, pogoda i klimat, astronomia, sport, gry i wiele więcej! Serdecznie zapraszamy!
Ogólnie o pogodzie i klimacie - Grudniowy atak zimy A.D. 2022 - nasza relacja
zgryźliwy tetryk - 17 Grudzień 2023, 16:49 W roku 2022 takie krajobrazy zimowe mieliśmy w dniu 21 grudnia
za to wcześniej.
9 marca 2022
A tak było 4 kwietnia 2022 roku.
zgryźliwy tetryk napisał/a:
Przez cienkie chmury czasami wygląda lazur nieba, nawet słoneczko. Wiatr na razie niewielki. .
+5 stopni, ale śnieg jeszcze wszędzie leży. Tak sporo go napadało. 4 kwietnia godz. 15:08.
[/quote]kmroz - 17 Grudzień 2023, 16:51 zgryźliwy tetryk, szkoda, że nie masz zdjęć ze szczytu ataku zimy. Bo 21.12 to już wszystko się topiło i śniegu ubywało w oczach zgryźliwy tetryk - 17 Grudzień 2023, 17:23 Mam za to z 3 kwietnia 2022 z działki:
Z 21 listopada 2022
Oraz z 10 grudnia 2022
kmroz - 17 Grudzień 2023, 18:46 zgryźliwy tetryk, to wszystko breja, w dodatku drugie zdjęcie to nie z 21.11 z 25.11.2022 chyba było jak pamiętam, znowu ci foldery przestawiły datę Jak teraz sobie przypominam, to z tego realnego atakuwstawiłeś jakieś zdjęcie, ale z okna w mieście, a nie z działki. Nic zresztą dziwnego, w takich warunkach jak wtedy dojazd na działkę był mocno utrudniony
Nawet znalazłem to zdjęcie w dziale "jaka jest teraz u Was pogoda", to było 11.12, czyli dopiero na początku ataku zimy
zgryźliwy tetryk - 17 Grudzień 2023, 19:45 W każdym razie w wigilię jeszcze było biało (ale "ciapciato") a potem już szaro. A w Nowy rok 2023 słoneczna i dosyć ciepła wiosenka. Tylko zielonych listków brak. Tę fotkę wklejałem już nie raz.
Potem pierwszy mini śnieżek w 2023 roku sfotografowałem 10 lutego.
Potem dopiero 7 marca.
PiotrNS - 17 Grudzień 2023, 22:38 kmroz, zawsze jest ogromnie miło przeczytać relację z takiego dnia, która nie jest tylko opowieścią opartą na suchych danych możliwych do sprawdzenia na różnych stronach, lecz przede wszystkim zapisem pięknej chwili życia, kiedy wiele okoliczności po prostu sprzyjało.
Od czasu, kiedy jesteś zadeklarowanym fanem zimy, był to pierwszy tak syty pod względem ilości śniegu epizod w grudniu. Do tego, przypadł na czas, kiedy w Twoim życiu dużo się działo i choć nie zawsze było łatwo, to sprawy szły w dobrym kierunku.
W jesienny rajd włożyłeś dużo serca i pogoda zdawała się wynagradzać Twoje poświęcenie i chęć uczynienia tych dni jeszcze bardziej magicznymi dla innych. Dużo się nachodziłeś... Ja 17 grudnia miałem podobnie, ale dopiero na dalszym etapie dnia. Niestety, ale 17 grudnia do ok. 14:00 upłynął mi pod znakiem kompletnego rozwalenia, absolutnego doła. Nigdy wcześniej nie wpadłem z powodu prognoz w takie załamanie. Świadomość, że dokładnie na najważniejsze dni nadejdzie tak okrutna zmiana pogody, która zabierze nam tak piękną, długo wyczekiwaną bajkę, była czymś strasznym. Nie dawałem sobie z tym rady i dopiero pod wieczór ogarnąłem się na tyle, by spakować się na powrót do domu na Święta. W Krakowie znowu intensywnie padał śnieg i właśnie ten wycinek owej historii był dla mnie niezwykle istotny. Droga przez Kraków z walizką i dużą torbą na ramię w padającym śniegu i autentycznych zaspach, była czymś niesamowitym. Grzązłem w śniegu, szło się ciężko, ale widoki były czymś, co momentalnie podnosiło poziom endorfin. 3 km przez zasypane miasto, patrzenie na całkowicie białe ulice i dachy, radość, a zarazem straszny żal... Niesamowity moment. Nie miałem jak zrobić zdjęć, ale zapewniam, że było niewiele słabiej niż 14 grudnia. Kiedy już wyruszyłem autobusem, puściłem sobie playlistę nigdy nienudzących mi się piosenek kojarzących się z przełomem 2014 i 2015 roku i przez długo pisałem z pewnym dobrym przyjacielem, dzięki któremu udało się uratować ten dzień i odzyskałem dobry nastrój. Przed dojazdem do NS puściłem sobie "Driving home for Christmas" i tak dojechałem do zaśnieżonego, magicznego miasta. Później popisałem jeszcze z pewną osobą... i w ten sposób dociągnąłem do końca tego słynnego trenowego dnia. A 18 grudnia żyłem przede wszystkim spadkami temperatury w nocy oraz cudownym, genialnym i fenomenalnym finałem Mundialu
Twoja relacja ma w sobie jednak więcej. Przebija się z niej czysta fascynacja Twoja i innych znajomych tym, co stało się udziałem pierwszego grudnia od tak wielu lat. Fascynacja przywrócenia tego miesiąca zimie w ludzkiej świadomości. Grudzień 2023 być może lokalnie przyniósł nawet więcej. Ale to 2022 był pierwszą miłością, tą która rozpala w sercu żar, którego (potwierdzam) nigdy nie da się tak na dobre ugasić. Tym bardziej zawsze warto wracać do tych pięknych dni kmroz - 18 Grudzień 2023, 01:42 PiotrNS, bardzo Ci dziękuje za komentarz. Choć nie popieram Twojej fascynacji finałem Mundialu, a jego wynik mnie obrzydza (jebać Argentynę i wszystkie kraje tego kontynentu!), to co do resztyto widzę, że się zgadzamy. To były wspaniałe dwa dni, które mogłyby być jeszcze piękniejszy, gdyby nie łamiące serce prognozy i - co ważniejsze - jednak trudny okres mojego życia. Wbrew pozorom, jeszcze byłem daleki od wiary od tego, że mój trudny cel, na który, jak podkreśle, miałem ostatnią szansę się mi uda. To zupełnie co innego, niż ostatnie miesiące twojego pisania pracy, kiedy po pierwsze nie był to twój absolutny deadline, a po drugie - mam wrażenie - szło Ci to dużo pewniej i lepiej. Dziś po roku, kiedy życie nabrało zupełnie innych, lepszych barw, trochę boli, że nie udało się powtórzyć czegoś takiego, w takiej skali Ale masz rację, dużo łatwiej się funkcjonuje w tej patoli, gdy się ma świadomość, że rok temu przyszedł okres, który pokazał, że grudzień to miesiąc prawdziwie zimowy. W tym roku również była tego namiastka, możliwe, że bez tej psychosoli na moim osiedlu, bym dużo bardziej się cieszył z tego epizodu, ale nie ma co zaklinać - nawet on nie stoi wobec tego co było roku temu
Tak czy siak z punktu widzenia stricte pogodowego, było to jedno z najpiękniejszych przeżyć mojej całej pasji, a okoliczności polegające najpierw na przygotowaniu, a potem na biernym uczestnictwie w tej wycieczce, na pewno dodały temu barw Dziś, po roku, z jednej strony się ciesze, że w tej pierdolonej szarudze nie muszę tego powtarzać, a z drugiej strony trochę mi brakuje tych przeżyć Mam nadzieję przynajmniej, że te pozytywne prognozy na okres świąteczny i tuż po nim się sprawdzą i że już niedługo wrócimy do normalnosci i skończy się to jebane patolstwo. Mimo wszystko świadomość przeżycia pseudozimowej drugiej połowy listopada i prawdziwie zimowego początku grudnia, pomaga i to bardzo, a szczytem byłem wspaniała impreza firmowa 7.12 w prawdziwie świątecznym, białym klimacie i przede wszystkim cudna wycieczka na Starówkę w dniu 9.12. Szkoda, że po tylu latach nadal nie umie pogoda w grudniu połączyć pięknej zimowej potęgi z REALNA STABILNOŚCIĄ, ale cóż. Mejbi nekst jer...............PiotrNS - 18 Grudzień 2023, 09:13 Ale to nie tylko moja fascynacja Ten finał był jednym z najlepszych, najbardziej emocjonujących meczów rozgrywanych na tak wysokim szczeblu także w opinii milionów innych kibiców i ekspertów, którzy niejedno widzieli. Za Ameryką Południową nie przepadam (to ostatni kontynent, na który byłbym chętny pojechać), ale bez przesady z takim gnojeniem tego czy innego kraju.
Ja też nie byłem pewny swojego powodzenia w kończeniu studiów, bo choć nie był to deadline, to bardzo zależało mi na tym, aby zakończyć wszystko w czerwcu. Byłbym bardzo zawiedziony, gdyby przez jakieś potknięcie konieczne stało się czekanie na wrzesień, a żeby ten cel osiągnąć, musiało udać mi się wszystko - zdanie dwóch trudnych egzaminów i sprawne ukończenie pracy. Dlatego te czerwcowe dni jak 27.06 czy 29.06 (wymarzony chill na Stawach, kiedy dotarło do mnie, co właśnie wydarzyło się w moim życiu) są dla mnie czymś tak przyjemnym - bo dojście do nich wymagało dobrej organizacji i wypełnienia wszystkich zamiarów punkt po punkcie bez możliwości pomyłki. Dlatego Cię rozumiem i tym bardziej cieszę, że udało się tak dobrze, a całość wypełniły dobre emocje związane z pogodą. Dostrzegam jednak pewną zmianę nastawienia. W tamtym roku ja nie dawałem sobie rady podczas gdy Ty cieszyłeś się pogodą tu i teraz i nie przejmowałeś jakoś zbytnio przyszłością, zaś teraz ja staram się to olać, a po Tobie widzę, że bywa Ci ciężko. Ja też się bardzo martwię, bo o ile na zimowe Święta nie liczę, to patolstwa w sensie 5+ stopni nocą czy 10 w dzień, jak również deszczu nie zniosę. Podobnie jak dalszego odwlekania powrotu zimy. Może to głupie i nadmiernie filozoficzne, ale jestem zły na to, że aby dostać się na brzeg Atlantyku, trzeba przejechać co najmniej dwa duże państwa (Niemcy i Francję), najwygodniej jest lecieć samolotem z powodu odległości, a jednak ten złoczyńca ma tak duży wpływ na pogodę u nas zimą... Co to, Belgia czy SE Polski
Z niektórymi rzeczami potrafię się pogodzić, ale to, że podobnie jak rok temu, na 10 wiązek zimnych sprawdza się jedna, zaś na 10 ciepłych sprawdza się 11, wyprowadza mnie z równowagi. Szarobura, patolska, błotnista i wietrzna zima jest dla mnie jedyną opcją pogodowo-przyrodniczą bez żadnego uroku. Trzymam kciuki za to, aby w tym sezonie zjawiło się jeszcze coś, o czym będziemy opowiadać w półrocznicowych i rocznicowych wspomnieniach. Bądźmy bezkompromisowi kmroz - 18 Grudzień 2023, 12:26 PiotrNS, no finał był bardzo ciekawy, ale wynik już niezbyt. Ja jednak kibicowałem tej bardziej "czarnej" reprezentacji, czyli tej z niebieskimi koszulkami
A co do zamartwień prognozami, to tak jak już napisałem. Chyba wolę mieć coś miłego tu i teraz, niż tego po prostu nie mieć i musieć czekać.FKP - 18 Grudzień 2023, 16:35 #AtlanticPower