To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum wielotematyczne LUKEDIRT
Zdjęcia, pogoda i klimat, astronomia, sport, gry i wiele więcej! Serdecznie zapraszamy!

Poezja - ZADUMANKI

zgryźliwy tetryk - 20 Październik 2019, 10:24

Julian Tuwim Serce matki

Był niegdyś ciura biedaczyna

Pokochał dziewczę biedaczyna, lecz go nie chciała zła dziewczyna

Idź rzekła do matczynej chatki, przynieś mi serce swojej matki

I z matki sercem masz powrócić – psu na pożarcie chcę je rzucić

Poszedł i zabił matkę miłą, z matczynej piersi serce wyjął

A kiedy biegł z powrotem drogą , upadł i zawadził o coś nogą

Serce się drogą potoczyło, i ludzkim głosem przemówiło

I z niepokojem zapytało: czy ci się Synku nic nie stało?

Magia - 25 Październik 2019, 21:00

12 CZERWONYCH RÓŻ




Pewnego dnia młoda kobieta otrzymała 12 róż z bilecikiem, na którym napisano: "Od osoby, która cię kocha". Nie było jednak podpisu.
Kobieta nie była zamężna, jej myśl pobiegła więc do mężczyzn jej życia: do dawnych sympatii, do nowych znajomych. "Może to matka i ojciec? Jakiś kolega z pracy?"
Zrobiła w myśli listę ewentualnych osób. Wreszcie zatelefonowała do swej przyjaciółki, by ta pomogła rozwiązać zagadkę.
Jedno zdanie przyjaciółki nagle podsunęło jej myśl.
- Powiedz, to ty przysłałaś mi te kwiaty?
- Tak.
- Dlaczego?
- Kiedy ostatnio, gdy rozmawiałyśmy, byłaś w złym humorze. Chciałam, byś spędziła jeden dzień, myśląc o wszystkich osobach, które ciebie kochają.

Magia - 25 Październik 2019, 21:05

ANI JEDNA WALENTYNKA




Mały Chad był cichym i nieśmiałym chłopcem. Pewnego dnia wrócił do domu i oznajmił matce, że chciałby przygotować walentynkę dla każdej osoby ze swojej klasy. Serce matki ścisnęło się z bólu. Chciałabym, żeby porzucił ten zamysł, pomyślała, gdyż wiele razy obserwowała, jak dzieci wracały razem ze szkoły. Jej Chad zawsze podążał kilka kroków za grupą rówieśników. Dzieciaki śmiały się, rozmawiały i brały pod ręce, ale nigdy nie włączały Chada do swego kręgu. Mimo wszystko kobieta zdecydowała, że pomoże synowi w realizacji jego zamierzenia. Kupiła mu papier, klej i kredki. Przez trzy tygodnie każdego wieczoru Chad trudził się nad wykonaniem trzydziestu pięciu walentynkowych kart.
Nadszedł ranek Dnia Świętego Walentego i Chad wprost nie posiadał się z podniecenia. Starannie ułożył kartki, zapakował je do torby i wybiegł z domu. Matka postanowiła, że upiecze jego ulubione ciasteczka, które poda mu na lunch ze szklanką mleka. Dobrze wiedziała, że jej synowi będzie przykro, więc może ciasteczka nieco złagodzą smutek. Myśl o tym, iż Chad na pewno nie dostanie wielu walentynek, a może nawet wróci bez żadnej, sprawiała jej ogromny ból.
Po południu postawiła na stole ciasteczka i szklankę mleka. Usłyszawszy gwar dziecięcych głosów, wyjrzała przez okno. Jak zwykle dzieci zbliżały się całą gromadą, śmiejąc się i bawiąc w najlepsze. Za nimi jak zawsze maszerował Chad. Tego dnia szedł nieco szybciej niż zazwyczaj. Była pewna, że jej synek wybuchnie płaczem jak tylko wejdzie do domu. Zauważyła, że Chad ma puste ręce, więc kiedy otworzyły się drzwi, pospiesznie przełknęła łzy.
- Przygotowałam dla ciebie ciasteczka i mleko - powiedziała.
Chad jednak zdawał się nie słyszeć jej słów. Maszerował dziarsko z twarzą rozjaśnioną uśmiechem i powtarzał tylko:
- Ani jednej. Ani jednej...
Serce matki ścisnął ból.
A potem jej syn dodał:

- Nie zapomniałem zrobić ani jednej. Ani jednej!

Magia - 25 Październik 2019, 21:10

LUNCH Z BOGIEM



Był sobie mały chłopiec, który bardzo chciał spotkać Boga. Dobrze wiedział, że do miejsca, gdzie mieszka Bóg, prowadzi długa droga, zapakował więc do swojej walizeczki sporo herbatników, sześć butelek napoju korzennego i ruszył w drogę. Kiedy przeszedł jakieś trzy skrzyżowania, spotkał starą kobietę. Staruszka siedziała sobie w parku i obserwowała gołębie. Chłopiec usiadł obok niej i otworzył walizkę. Już miał pociągnąć duży łyk napoju, gdy spostrzegł, że staruszka wygląda na głodną, więc poczęstował ją herbatnikiem.
Kobieta przyjęła go z wdzięcznością i uśmiechnęła się do niego. Jej uśmiech był tak
piękny, że chłopiec chciał go ujrzeć raz jeszcze, więc zaproponował jej butelkę napoju.
Staruszka uśmiechnęła się ponownie, a chłopczyk był zachwycony! Siedzieli tak przez
całe popołudnie, jedząc i uśmiechając się do siebie, choć nie padło ani jedno słowo.
Kiedy zaczął zapadać zmrok, chłopiec poczuł, że jest bardzo zmęczony, i podniósł się z
ławki z zamiarem odejścia. Nie zdążył jednak zrobić więcej niż kilka kroków, gdy nagle
odwrócił się, podbiegł do staruszki i uściskał ją, a ona obdarzyła go swoim
najpiękniejszym uśmiechem. Gdy chłopiec przekroczył próg swojego domu, jego matkę zdziwił wyraz szczególnej radości malujący się na twarzy dziecka. - Cóż takiego dziś robiłeś, że jesteś taki szczęśliwy? - spytała. - Jadłem lunch z Bogiem - odpowiedział i zanim zdążyła zareagować, dodał - Wiesz co? Bóg ma najpiękniejszy uśmiech, jaki kiedykolwiek widziałem! Tymczasem staruszka, również promieniejąca radością, wróciła do domu. Wyraz spokoju, który rozświetlał jej twarz, zastanowił jej syna do tego stopnia, że zapytał:
- Mamo, co dziś robiłaś, że jesteś taka szczęśliwa? - Jadłam w parku ciasteczka z Bogiem.
- I zanim jej syn zdążył cokolwiek powiedzieć, dodała: - Wiesz co? Jest znacznie młodszy, niż sądziłam....

Magia - 25 Październik 2019, 21:12

PROFESOR




Stary, zmęczony życiem profesor przechodził korytarzem uczelni. Uśmiechał się ciepło do studentów, unosząc co jakiś czas, pochyloną głowę.
Jedna z mijanych studentek spojrzała w jego łagodne oczy i zapytała..
Panie profesorze, jest pan znaną na całym świecie osobą, jest pan ceniony przez pacjentów, osiągnął pan tak wiele... To dlaczego zawsze chodzi pan z pochyloną głową?
Widzisz moje dziecko, odparł profesor...
" Pełne kłosy chylą się pokornie ku ziemi, puste zaś strzelają wysoko i wiatr nimi targa "

Magia - 25 Październik 2019, 21:16

NAJPIĘKNIEJSZY DAR




Każdego poranka bogaty i wszechpotężny król Bengodi odbierał hołdy swoich poddanych. W swoim życiu zdobył już wszystko to,
co można było zdobyć i zaczął się trochę nudzić.

Pośród różnych poddanych zjawiających się codziennie na dworze, każdego dnia pojawiał się również punktualnie pewien cichy żebrak. Przynosił on królowi jabłko,
a potem oddalał się równie cicho jak wchodził.

Król, który przyzwyczajony był do otrzymywania wspaniałych darów, przyjmował dar z odrobiną ironii i pobłażania, a gdy tylko żebrak się odwracał, drwił sobie z niego,
a wraz z nim cały dwór. Jednak żebrak tym się nie zrażał. Powracał każdego dnia, by przekazać królewskim dłoniom kolejny dar. Król przyjmował go rutynowo i odkładał jabłko natychmiast do przygotowanego na tę okazję koszyka znajdującego się blisko tronu.
Były w nim wszystkie jabłka
cierpliwie i pokornie przekazywane przez żebraka.
Kosz był już prawie całkiem pełen.
Pewnego dnia ulubiona królewska małpa wzięła jedno jabłko
i ugryzła je, po czym plując nim, rzuciła pod nogi króla.
Monarcha oniemiał z wrażenia, gdy dostrzegł wewnątrz jabłka migocącą perłę.
Rozkazał natychmiast, aby otworzono wszystkie owoce z koszyka.
W każdym z nich, znajdowała się taka sama perła.
Zdumiony król kazał zaraz przywołać do siebie żebraka
i zaczął go przepytywać.
"Przynosiłem ci te dary, panie - odpowiedział człowiek - abyś mógł zrozumieć, że życie obdarza cię każdego dnia niezwykłym prezentem, którego ty nawet nie dostrzegasz i wyrzucasz do kosza. Wszystko dlatego, że jesteś otoczony nadmierną ilością bogactw. Najpiękniejszym ze wszystkich darów jest
każdy rozpoczynający się dzień"
Bruno Ferrero

PiotrNS - 28 Październik 2019, 20:39

Pewien człowiek, przed śmiercią powiedział do swojego syna: „ To jest zegarek, który podarował mi twój dziadek. Ma ponad 100 lat. Zanim Ci go dam proszę żebyś go wziął i poszedł z nim do pierwszego lepszego lombardu. Powiedz że chcemy go sprzedać, i spytaj ile za niego mogą zapłacić.”

Syn za namową ojca poszedł z zegarkiem i już po kilkunastu minutach był z powrotem mówiąc:

„Oferują za niego 10 dolarów bo jest stary i mocno zniszczony.” Ojciec poprosił syna żeby tym razem wziął zegarek i poszedł do pierwszego lepszego zegarmistrza.

Syn wrócił po godzinie, mówiąc: „Zegarmistrz zaproponował 20 dolarów za zegarek, ojcze.”

Ojciec ponownie zwrócił się do syna: „Weź ten zegarek i podejdź do pierwszej napotkanej osoby na ulicy i spytaj za ile kupi go od Ciebie.”

Syn wrócił po 10 minutach i mówi: „Nikt nie chciał go kupić, dopiero któraś z kolei napotkana osoba zaoferowała 5 dolarów.”

„Pójdź do muzeum i pokaż im ten zegarek” - powiedział ojciec. Po kilku godzinach syn wraca rozradowany. „Zaoferowali milion dolarów za ten zegarek. Powiedzieli że to prawdziwe arcydzieło. Jak to w ogóle możliwe...”

Ojciec odpowiedział: „Chciałem żebyś wiedział, że właściwe miejsce i właściwi ludzie docenią Twoją prawdziwą wartość. Dlatego nie pojawiaj się w niewłaściwych miejscach i nie denerwuj się kiedy zostaniesz potraktowany jak śmieć. Ci którzy poznają się na Twojej wartości będą Cię zawsze cenić, dlatego nigdy nie zostawaj w miejscu i wśród ludzi którzy nie widzą Twojej wartości. Nie myśl że jesteś niewiele wart. Tak naprawdę to świat jeszcze się na Tobie nie poznał”.

Magia - 28 Październik 2019, 22:48

Piekne opowiadanie Piotrze, nie znałam go jeszcze.

DZIĘKUJE ZE PAMIETASZ




Dzwon w przy cmentarnej kaplicy wybijał 20:00 Na cmentarzu robiło się coraz puściej.
Ludzie powoli rozchodzili się do swoich domów,Jeszcze gdzie nie gdzie zapalały się nowe światełka pamięci i pojawiały się nowe kwiaty.Cmentarz cichł okryty purpurowym niebiem...
Na jednej z alejek na małej ławeczce siedziała Ona Wtulona w swój jesienny płaszcz,
Wpatrzona w marmurową płyte z jego imieniem i nazwiskiem i datą której nigdy nie zapomni...
Datą jego śmierci...Dzień który zabrał wszystko...Wpatrując się w mały płomień świecy przypominała sobie ich ostatnie Wszystkich Świętych...Jeszcze razem wtedy wtuleni w siebie przechadzali się po alejach tego cmentarza, razem zapalali światełka pamięci na grobach znajomych i bliskich im osób...Pamiętała...
Powiedział wtedy tuląc ją do siebie niby do żartu niby na serio słowa których nie zapomniała-
-A gdyby mnie kiedyś zabrakło i będę miał swój grób, A Ty przyjdziesz do mnie,Ja będę tam na Ciebie czekał...
Po to aby Ci powiedzieć jak bardzo Cię kocham i aby, Cię przytulić tak jak dziś.......
Wtedy nie brała tych słów do serca dziś wierzyła Tylko w te słowa ,nic więcej się nie liczyło...
Gdyby wtedy wiedziała co stanie się nie spełna trzy miesiące pożniej....
Miał wypadek drogowy,zmarł na miejscu, Tak poprostu bez pożegnania,bez ostatniego pocałunku na dobranoc, bez ostatniego słowa żegnaj i Kocham Cię...Wtedy gdy odszedł te słowa które wypowiedział wtedy na cmentarzu były dla niej najważniejsze.Wyczekiwała daty 1 Listopada tak jakby to miał być,
Najważniejszy dzień w jej już bezsensownym życiu bez Niego,bez wspólnych marzeń,bez Jego miłości...
Tego dnia Jego grób wyglądał inaczej , Zazwyczaj kazdego dnia przynosiła mu polne kwiaty,
Przypominała sobie wtedy ich wspólne spacery..Dziś kupiła białe róże i żółte chryzantemy,
Zapaliła mnóstwo świec aby oświetlić mu droge do niej, Aby nie zabłądził......
Z samego rana z nadzieją w sercu,że go zobaczy,że go usłyszy...przyszła i czekała,wspominając to co najpiękniejsze,jego kochane oczy i ciepłe dłonie...Nie czuła listopadowego zimna,nie słyszała opadających liści,nie czuła podmuchu wiatru który dziś wiał inaczej...Ani kropel deszczu,które spływały po jej policzkach mieszając się z jej łzami....Wybiła 21:00,On nie przyszedł,nie przytulił,nie powiedział Jak bardzo ją Kocha.......
Wszystko na nic myślała odchodząc,jestem nikim bez Ciebie,Twoje słowa były nadzieją ,były sensem życia...
A dziś wszystko uleciało,odeszło jak Ty,tak poprostu...Ze łzami w oczach spojrzała ostatni raz na marmurową płyte i wyszeptała... Kocham Cię,pewnie zapomniałeś....Ze spuszczoną głową,łykając cholerne łzy mijała
kolejne ulice zastanawiając się jak ma dalej żyć, Dla kogo i po co??? sama była zła na siebie że wierzyła,że
On się pojawi,że miała nadzieje...-Jestem samotną idiotką krzyczała w myślach, Dlaczego mnie tu zostawiłeś???Po co żyje....???
Boże dlaczego mi go zabrałeś????Zmęczona zmarżnięta zasneła,pogrążona w smutku,okryta w wspomnienia i i myśli beznadziei...Gdzieś pomiędzy jawą a snem usłyszała jego kroki,i jego cichy spokojny oddech,chciała go zobaczyć lecz,nie mogła się odwrócić,nachylił się nad nią i wyszeptał słowa na które tak czekała..Kocham Cię i Dziękuje...-Czekałam na Ciebie,tak bardzo wierzyłam,że przyjdziesz,dlaczego Cię nie było...Mój Ukochany...
I za co mi dziękujesz...???
Byłem Kochanie ,byłem tam cały dzień wraz z Tobą Patrzyłem na Twoje niebieskie smutne oczy,Tuliłem Cię do siebie tak jak obiecałem...Byłem wiatrem,Siedziałem z Tobą na tej samej ławce...Byłem liściem,
Głaskałem po policzku,ocierając łzy...Byłem deszczem,Mówiłem "Kocham"zdmuchując płomień świec byś usłyszała...A teraz jestem tu po to,aby Ci podziękować,że pamiętasz i ,że pamiętałaś,że wierzyłaś i wierzyć chciałaś..Po to abyś zrozumiała,że zawsze jestem przy Tobie....On odszedł,Ona budząc się z jakże pięknego snu,Nie czuła się już tak samotna,usmiechneła się czule do Jego fotografi i powiedziała--Ide do Ciebie Kochany,zapalić kolejną swiece,poprawić Kwiaty i jeszcze raz Cię poczuć i usłyszeć...Kati

Magia - 28 Październik 2019, 22:54

ROZGWIAZDA





Pewien turysta o zachodzie słońca wybrał się na swój zwyczajowy spacer opustoszałym brzegiem morza. Idąc tak w zamyśleniu, spostrzegł nagle w oddali sylwetkę jakiegoś starszego mężczyzny. Podszedłszy nieco bliżej, przekonał się, że to ktoś miejscowy. Mężczyzna bezustannie schylał się, podnosił coś i ciskał to do wody.
Kiedy turysta zbliżył się jeszcze bardziej, dostrzegł, że staruszek zbiera rozgwiazdy, które fale oceanu wyrzuciły na plażę. Wielce zaintrygowany podszedł do niego i powiedział:
- Dobry wieczór. Przechodziłem właśnie i zastanawiałem się, co robisz.
- Wrzucam te rozgwiazdy z powrotem do wody. Widzisz, mamy odpływ i wyniosło je na brzeg. Jeśli nie wrócę ich morzu, umrą z braku tlenu.
- Rozumiem... - odparł turysta - Lecz takich rozgwiazd muszą być pewnie na tej plaży tysiące i w żaden sposób nie uda ci się uratować wszystkich... Jest ich po prostu zbyt wiele. Poza tym zdajesz sobie chyba sprawę - tłumaczył - że na tym tylko wybrzeżu podobnych plaż są setki i na każdej z nich morze wyrzuciło pełno rozgwiazd. Nie sądzisz więc, przyjacielu, że to, co robisz, nie ma większego znaczenia?
Staruszek uśmiechnął się, a potem pochylił, podniósł kolejną rozgwiazdę i wrzucając ją do wody, odrzekł:
- Ma znaczenie dla tej!

zgryźliwy tetryk - 29 Październik 2019, 17:50

Cytat:
Staruszek uśmiechnął się, a potem pochylił, podniósł kolejną rozgwiazdę i wrzucając ją do wody, odrzekł:
- Ma znaczenie dla tej!

Bo ja wiem... Czy taka rozgwiazda w ogóle cokolwiek odczuwa (tak jak np. ssak) :!: Nie posiada przecież MÓZGU :!:
Cytat:
Układ nerwowy składa się z pierścienia okołogębowego i 5 pni nerwowych. Brak zwojów.

https://pl.wikipedia.org/wiki/Rozgwiazdy
Ale jeśli ująć to nie dosłownie, lecz symbolicznie, to ładny "przykład" :-)



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group