Forum wielotematyczne LUKEDIRT Zdjęcia, pogoda i klimat, astronomia, sport, gry i wiele więcej! Serdecznie zapraszamy!
2011 rok - Kompromitujące "podsumowanie" 2011 autorstwa THN
jorguś - 24 Sierpień 2020, 14:29 Kogoś poniosła taka fantazja, że głowa mała. W jedno lato mielibyśmy mieć ponad 40 stopni, cyklony, burze, powodzie i suszę tysiąclecia xD Szkoda, że autora tego artykułu nie ma tu z nami, bo mógłby tworzyć piękne projekcjejorguś - 24 Sierpień 2020, 14:32 Sierpień będzie podobny do lipca – z tym że burze trochę zelżeją, a burze nie będą już tak energetyczne, jak te, które nas nawiedzają od maja do lipca. Ale susza zrobi swoje – nie będzie czym oddychać. Będą nas stresowały nie tylko te upały i żar lejący się z nieba, ale także ceny w sklepach, na widok których pomyślimy: taniej już było
Też chcę te dragi Bartek617 - 24 Sierpień 2020, 15:26 Myślę, że w tym podsumowaniu (tzn. artykułu z TVN Meteo) da się dostrzec trochę prawdy, tylko jest ona przedstawiona bardzo... subiektywnie. Twórcy skupili się na najbardziej skrajnych wydarzeniach i stworzyli przy okazji ciekawe skojarzenia pomagające całkowitym laikom pogodowym (ja powoli z tej grupy wychodzę, bo od kilku l. interesuję się co nieco tym, co się dzieje) znaleźć różnice między poszczególnymi miesiącami, ale o "normalnej" pogodzie w tamtym roku zapomnieli, choć paradoksalnie było jej całkiem sporo. W całości to podsumowanie sprawia wrażenie "sensacyjnego". Lipiec 2011 do szczególnie ciepłych nie należał, ale pochmurna pogoda ciągnęła się przez noce, dlatego na "mroźne" noce, czyli z temp. poniżej +10 C trudno było liczyć. Styczeń nie był za bardzo przedwiośniem, tak samo jak I połowa lutego też nie. W naszym klimacie temp. w pobliżu +10 C w ciągu dnia mogą się zdarzać, a ich ilość była w tamtym roku i tak dość ograniczona, nie była to z pewnością sytuacja z ostatniego sezonu zimowego. W listopadzie coś mogło w górach poprószyć, ale na nizinach czy wyżynach opady nie przekraczały przeważnie 1 mm (oficjalna stacja w Krakowie odnotowała 0.2 mm).
Archiwalne artykuły z Twojej Pogody od kilku dni wygasły- nie da się ich nigdzie znaleźć.
Powodziowy ten czerwiec był, ale nie wszędzie. Akurat pamiętam tylko 2 ulewy z burzami przechodzące centralnie nad moimi okolicami. Oczywiście pojawiło się wiele dni, w których szlaki burzowe przecierały przez Małopolskę i w ogóle przez S kraju, ale o mnie dosłownie to wszystko zahaczało (jakieś 15 km stąd coś się pojawiało, więc pojedyncze błyski czy grzmoty jakoś się do mnie przedostały, ale z deszczem była lipa). Lipiec faktycznie był nietrafny- pojawiły się wprawdzie bardzo ciepłe dni (ale gdzie tam rekord: temp. nie zbliżała się w ogóle +40 C, nawet +35 C chyba nie było, u mnie najwyższa temp. wynosiła +32 C), ale przeważała spokojniejsza aura, jednak z punktu widzenia pogody był to lepszy letni/wakacyjny miesiąc, bo pojawiło się więcej "ładnych" i słonecznych dni. Tegoroczny sierpień będę pamiętał jako bardzo ciepły, ale też pogoda jest taka niejednoznaczna. Owszem przez większość czasu aura była pogodna, a burze jak się pojawiały, to były przeważnie lokalne i bardzo słabe (tak trochę jakby ich nie było- takie widmo, z wyjątkiem zaskakującego 16.08.), no ale rekordów ciepła nie ma w tym roku i już się raczej na nie nie zapowiada. W tym miesiącu jestem jednak bardzo zadowolony z opadów deszczu, bo wreszcie tego lata pada więcej niż prognozy widzą. Jak będzie we wrześniu i w październiku- nie wiem. Jednak liczę na to, że przez te 2 miesiące z malutkimi przerwami będą wyraźnie przeważać cieplejsze opcje. Akurat od maja (swoją drogą maj w kwestii aury był całkiem pozytywny, temp. były niskie) do lipca pogoda stała na głowie, żeby mieszkańcom S Polski nie było za ciepło (to jednak nie mit, że najładniejsza pogoda przypadała akurat w czasie kwietniowej kwarantanny- może amplitudy były nienajlepsze, ale mnóstwo lampy), to teraz czas na 3 miesiące konkretnego ciepła (pierwszy właśnie się kończy). Październikowe załamanie pogodowe jako śnieżyce to raczej rzadki scenariusz i bardziej jakoś uwierzę w to, że stety lub nie stety większe szkody wyrządzą przymrozki- zresztą nie jest to tajemnica, że zachodzi większe prawdopodobieństwo ich pojawienia się aniżeli białego nalotu ze wschodu czy północy lub z południa (ale w ostatnim przypadku to musiałaby być bardziej wyrafinowana i złożona sprawa- zimne masy z północy Europy przechodzące przez zachodnią część kontynentu do rozgrzanego Morza Śródziemnego, później wielkie ulewy we Włoszech, ruch układu na północ/północny wschód: od Austrii, Czech i Słowacji także śnieżyce).
Sezon 2019 wspominam jako nieznośny: lipiec był rześki w I połowie, ale w II na szczęście uciekłem do miejsca, gdzie słońca jest multum i wieje przyjemny chłodzący wiatr (tylko te noce... jakbym ja wiedział, ile stopni C tam jest...) i tak zostałem do początku sierpnia. Po powrocie do ojczyzny czułem, że obecna jest kombinacja: "mnóstwo ciepła (odczuwalnie większego niż na termometrze), a ładna pogoda ograniczona do minimum". W 2 połowie sierpnia czułem się już trochę lepiej, ale też do czasu zapowiadanych termicznych burz. Raz by pierdyknęło i skończyłby się gorąc, a to i tak znów nadchodziło i ani myślało przestać: dla mieszkańców gór i pogórz to musiał być niefajny okres. Do rejonu Krakowa jednak kawałek jest i z przepowiedzianego tygodnia z możliwością burz, może w 2 coś doleciało do moich okolic. Ale faktem jest, ten sierpień do rekordowych nie należał. Po nim nastąpił bardzo przeciętny termicznie wrzesień, zwłaszcza w ciągu dnia (pogodowo był raczej pozytywny, ale nic szczególnego). Październik też specjalnie ciepłem na początku nie grzeszył, poza pierwszymi 2 dniami i okresem 11-29.10. Listopad mógł sobie wydziergać 1 z wyższych lokat, dzięki wielu bardzo ciepłym nocom, no i w dzień też temp. znacząco przekraczała normę, ale nazywanie tego miesiąca poleciem urąga poleciu- jak dla mnie to był bardzo przeciętny (w dzisiejszych czasach wręcz słaby) październik- między tymi miesiącami rodzi się przepaść tak jak między marcem a kwietniem. Grudzień miał niemalże cały czas zagwarantowane umiarkowane ciepło w ciągu dnia (pomijając okolice połowy miesiąca, kiedy wręcz czuć było "zimowy gorąc"), noce miał niekiedy zimne, ale i tak to prawie nic nie znaczyło, jak w ciągu dnia temp. wynosiła po 5-10 C, w pojedyncze dni nawet było koło +15 C. Styczeń wyglądał podobnie, z tym że był bardziej suchy (w grudniu jednak ochłodzenie przypadło na Święta poprzedzone ulewami) i poza ostatnim dniem nie dopatrzyłem się rekordów ciepła w ciągu dnia- bardzo wysoką pozycję (po 2007 r.) zawdzięcza stabilnemu ciepłu, które jakieś wyjątkowe nie było. Luty to było czyste przedwiośnie: fuzja łagodnej zimy i wiosny, ale też z tego co pamiętam, ten miesiąc nie ustanowił rekordu termicznego. O ile żaden z tych miesięcy nie zapisał się jako "najlepszy" w kwestii temp., to jednak nie należy zaprzeczać, że przez prawie rok (od lipca 2019 do lutego 2020) ciepło było imponujące. Myślę, że w następnym okresie (07.2020-02.2021) tylko 1 miesiąc będzie lepszy w aspekcie temp. i pogody: podejrzewam, że padnie na wrzesień.