Bartek617 - 3 Czerwiec 2020, 16:38 U mnie to szło mniej więcej ze śniegiem jak w Balicach. Tak naprawdę pokrywa rosła stopniowo na wskutek krótkotrwałych, ale mocniejszych opadów ze śniegu. A temp. zaczynała mieć problem z przekraczaniem 0 C. Jednak do 8 stycznia w centrum Krakowa dało się dostrzec prześwity i bezśnieżne dziury- w końcu w mieście nie było jakoś dużo śniegu- tak jak na przedmieściach i też w innych miejscowościach aglomeracji- czyli koło 3-5 cm. Dopiero 8 I był sądnym dniem. Tego dnia miała przebiegnąć odwilż. Temp. nieznacznie przekroczyła 0 C, ale sypało bardzo mocno, średnio z natężeniem 1 cm/h. Spadło ponad 10 cm. Następnego dnia zaczęła się słaba odwilż, podczas których padał słaby deszcz, ale śniegu to nie stopiło. Później 10 I zapowiedziano opady śniegu i pamiętam, jak patrzyłem w prognozy i widziałem przejścia nieznaczne między "-" i "+". Myślałem sobie, że Armageddonu ciąg dalszy. Kolejnym dniem wyroku był 11 I, kiedy ksiądz przyszedł po kolędzie. Spodziewałem się największej śnieżycy tego dnia, ale nic nie padało, pokrywa wynosiła od wtorku do piątku 10-15 cm. Weekend 12-13 I to już mocniejsza odwilż- jak nie musiałem jeździć na uniwersytet, to pogoda była bardziej sprzyjająca (dla mnie- lało) i śnieg choć stopił się do początku nowego tygodnia w lwiej części, to jednak nie w całości. Nadal za Krakowem leżało z 2-3 cm (a w mieście krajobrazy szaro-zielone wróciły, ale na krótko), bowiem po południu 14 I przeszły opady konwekcyjne śniegu (krótkie ale mocne). 15 I miał miejsce ostatni dzień z połączeniem pt. "śnieg+lód", ale zimowa pogoda wydawała się dobiegać końca. W środę 16 I odnotowano 6-8 cm białego puchu, ale znów jak w poniedziałek koło południa, gdy zmierzałem na zajęcia, wędrowałem przez wielkie kałuży typowe dla odwilży- padał mocniejszy deszcz, który już do 0 zredukował u mnie pokrywę śnieżną. Ostatni śnieżny epizod miał miejsce u mnie 25 I- nasypało może z 1-2 cm puszystego śniegu, ale ruch uliczny funkcjonował, jakby spadło z 0.5 m. Dalej to już praktycznie zdarzały się epizody (1 na początku lutego i 1 w połowie marca), które nie miały w ogóle wpływu na powstanie pokrywy śnieżnej.
kmroz - 3 Czerwiec 2020, 20:17 Ależ tam u Ciebie pięknie przysypało, a pokaż zdjęcie, na którym jest maksymalna pokrywa Zimy Trzydziestolecia?jorguś - 3 Czerwiec 2020, 21:05 Bardzo się ciesze, że powstał ten wątek, to jeden z moich ulubionych (o ile nie ulubiony) styczeń. U mnie pokrywa zalegała już od 2.01, ale momentami była niewielka, 18.01 po tym dwudniowym epizodzie, który można akurat nazwać prawdziwą odwilżą pokrywa zmalała do 2-3 cm. Jedyne co mnie w tym miesiącu drażniło to podobnie jak Was, te pseudoodwilże na poziomie t.max 2-3*C. Odjęło to temu miesiącowi trochę uroku, ale i tak go kocham, był na prawdę przeuroczy
https://meteomodel.pl/dane/historyczne-dane-pomiarowe/?data=2019-01-31&rodzaj=st&imgwid=350190560&dni=31&ord=ascFKP - 3 Czerwiec 2020, 21:09 jorguś, jorguś - 3 Czerwiec 2020, 21:12 Ogólnie na ostatnie 5 styczniów aż trzy mi się podobały- 2016 i 2019 (patrząc na nie szczegółowo, trochę się różniły, ale oba przynosiły dominacje zimy i oszczędzały lodowego piekła- styczeń 2016 trochę przegiął na początku, w dodatku na suchą glebę przymroził, dlatego jednak przegra z młodszym kolegą w moim prywatnym rankingu) No i moje uznanie zdobył też kompletnie inny styczeń 2018- to była ta akceptowalna wersja ciepłego stycznia, dużo realnego ciepła, ale i znalazło się miejsce na kilka dni pełnoprawnej zimy na początku III dekady.jorguś - 3 Czerwiec 2020, 21:14 FKP, Oj tam, to był baranek akurat ten styczeń, taki 2006 czy 2010 to są faktycznie , ale ten przyniósł dla każdego po trochu, no może Tobie trochę pozbawił realnego ciepła, ale ciężko każdemu dogodzić jorguś - 3 Czerwiec 2020, 21:17 Swoją drogą byłem pewny, że było trochę więcej tego śniegu przed tą pierwszą odwilżą w styczniu 2016, pamietam że na działce z bratem lepiliśmy bałwana 9.01, ale może u mnie jakoś lokalnie więcej pruszyłokmroz - 3 Czerwiec 2020, 21:26 9.01.2019 - kolejny piękny zimowy dzień ♥♥♥♥♥
Symbolem tego dnia, jak i całego tego stycznia jest dla mnie to foto, przedstawiające dwa białe cudeńka, jakich mi tak brakowało w styczniu 2020 roku...
Rano tego dnia wybrałem się na uczelnie, marnując 4 godziny swojego życia - poszedłem na laboratoria z przedmiotu, który i tak potem olałem.... Ale dzięki temu przynajmniej zrobiłem zdjęcie tego "ataku zimy" jak wyglądał na bardziej zurbanizowanym terenie:
Po powrocie na wieś, zastałem taki widok. Nie różnił się wiele od tego sprzed dnia, ale widać było, że trochę białej magii dosypało ♥
No i jednak - mam zdjęcie pomiaru pokrywy śnieżnej, niestety tak kijowo je zrobiłem, że ciężko właściwie ocenić gdzie ta miarka styka się z granicą śniegu Tak, czy srak, widać, że było dużo
FKP - 3 Czerwiec 2020, 21:45 NIENAWIDZĘ takiego krajobrazu jak na przedostatnim zdjęciu, wszystko jednakowego koloru, nuda, marazm, ziąb, smród i śmierć. Najgorzej jak takie coś się ciągnie bez przerwy tygodniami, tak jak w zimach 2009/10 i 2012/13, to naprawdę wykańcza psychicznie