Forum wielotematyczne LUKEDIRT Zdjęcia, pogoda i klimat, astronomia, sport, gry i wiele więcej! Serdecznie zapraszamy!
Zdjęcia zimowe - Marcowy atak zimy (2018)
PiotrNS - 19 Marzec 2024, 09:15
Cytat:
Było, ale pozwolę sobie przypomnieć, że 7.12 nie był początkiem tego ataku Tak skupiasz się na trwałości, a trwałość w marcu 2018 była po prostu krótka.
Pamiętam o tym i uważam przełom listopada i grudnia za najlepszy epizod tej minionej zimy. Jak na tamten czas był to naprawdę solidny atak, do tego potrwał już akceptowalnie długo - tutaj możemy się zgodzić. Martwi tylko to, że później ten potencjał został tak zmarnowany, a apetyt był jak wiadomo... ta zima będzie inna I była inna. Nie była bardzo ciepła jak poprzednie. Była najcieplejsza w historii
Cytat:
Tylko, że własnie na takie ataki jest czas w styczniu, a nie w marcu. To tak, jakbym ja rozgrzeszał słabą zimę atakiem z 2.04.2022 - a sorry, ale to tylko dwa tygodnie różnicy. Owszem, potrzebowałem wtedy tego ataku jak tlenu, gdyż w przeciwieństwie do zimy 2023/2024 naprawdę nie miałem za sobą w tamtym sezonie nic, co mogłoby być piękne czy stabilne, a do tego wiadomy pożarzec. W styczniu 2007 zima przypuściła atak wtedy, gdy należy i osobiście dużo bardziej doceniam swoją wersję ataku z 24-29.01.2007 niż Twoją z 18-23.03.2018...
Ale zauważ, że obok ataku samego w sobie chwalę właśnie jego niezwykłość w stosunku do okresu, w jakim wystąpił. Analog w styczniu już byłby niezwykły, pomijając kwestię trwałości. Ale odpowiednikiem pod względem termicznej i śnieżnej anomalii byłoby w styczniu coś w stylu ponad 30 cm śniegu w dobę przy całodobowo dwucyfrowym mrozie, atak zimy rodem z 1987. Niczego takiego nie było, więc jak na swoje możliwości, marcowa zima sprzed sześciu lat deklasuje zdecydowaną większość zimowych epizodów ostatnich lat. I nie ma co porównywać tego do początku kwietnia 2022. Wtedy ta dziwna zima nadeszła po pożarcu z sumą opadów lokalnie 0 mm, a także fatalnym, trzydziestolatkowym lutym, jednej z najgorszych zim. Dni 18-22 marca 2018 stanowiły pewną ciągłość z poprzednią piękną zimą, która skończyła się raptem dwa tygodnie wcześniej (przerwa w zimie trwała krócej od większości tych współczesnych "chwilowych" wejść strefówki tak swoją drogą). Dlatego moim zdaniem zasługują na szacunek. I między równonocą wiosenną a 2 kwietnia różnica jest spora - na początku kwietnia taka rasowa zima (nie że błotko, choćby wysokie) jest już ledwie możliwa, a 18-22 marca dało się jeszcze wycisnąć z tej pogody coś naprawdę genialnego. I udało się to zrobić najlepiej jak się mogło.
Aha, i jak tak krytykujesz i deprecjonujesz ten marcowy atak zimy, to napiszę tyle, że "Twój" 02.04.2022, który tak wielbiłeś, wygenerował dużo więcej szuryzmów niż te wszystkie jesienne "dupy wołowe", których wręcz obsesyjnie nie lubisz. A przecież za szuraniem nie przepadasz.
Cytat:
Patrzysz trochę shekenowymi kategoriami. Pisał on, że np zima 22/23 miała u niego 60 dni z pokrywą śnieżną, podczas, gdy poczas połowy tych dni narzekał że była to brzydka breja, zamiast której wolałby brak śniegu. Jak weźmiesz pod uwagę, że znaczna większość z tych 26 dni to była jednak konkretna, świeża pokrywa, to już chyba robi się lepiej.
Tak, aczkolwiek poza grudniem tego śniegu nie było już jakoś wyraźnie dużo. Oczywiście wystarczyło mi to, ale nie przesadzajmy z tym, że np. styczniowy epizod był jak na moje warunki czymś zasługującym na specjalne wyróżnienie. W pierwszych 13 latach XXI wieku śmialibyśmy się z takiego wywyższania tego okresu, żeby nie napisać - epizodu.
kmroz napisał/a:
Po drugie. Pozwól, że przypomnę Ci pewną inną zimę, 2020/2021. Biorąc pod uwagę dość poważne lagi w dniach 38 dni pięknego snu, uzyskujemy wcale niewiele więcej zimy w zimie. Z tą różnicą, że tutaj wszystko przypadło na zimę, a nie tak jak w tym sezonie - mały kawałek trafił na listopad. Jedynie fakt, że weźdajbieli 2020 był dużo, dużo mniej anomalny od lutego 2024 (choć w górach równie żenujący), sprawia, że zima 20/21 była bliższa normy.
Począwszy od spóźnionego, ale pięknego otwarcia 13 stycznia, każdy lag zimy był szybko nadrabiany. Zima wracała i do 20 lutego jej obecność była niezaprzeczalna. Człowiek przyzwyczaił się do śniegu i kiedy pod koniec lutego się stopił, wszystko wydawało się jakby dziwne. Nawet te kilka dni koszmarnego halniaka i pogodowego cierpienia w styczniu zostało szybko i sowicie odkupione. W ostatnim sezonie po ciepłym sektorze nie nasypało, zima nie wróciła. Także w grudniu nastała długa stypa przerwana tylko jedną dobą 23-24 grudnia, pełna ekstremalnego ciepła. Pięknego Snu proszę mi nie obrażać porównując do tej zakały. A grudzień 2020 choć straszny, poza wiadomymi paroma dniami nie wypełniał mnie dosłownym obrzydzeniem do tego, co widziałem za oknem i nie sprawiał, że miałem ochotę zaszyć się w swoim pokoju i zasłonić okna, nie ruszać się nawet na zewnątrz.
kmroz napisał/a:
Tu się w pełni zgadzam. Bardziej chodzi mi o sam fakt, że odnosisz marcowy, 4 dniowy incydent (jakkolwiek mocny), że był dla Ciebie czymś lepszym niż łącznie ponad 3 tygodnie solidnej zimy w sezonie 23/24, jest po prostu trochę... śmieszne
Tak jak wcześniej napisałem, na swoje możliwości. Ten epizod stanął w szranki z atakiem zimy z marca 1962 czy 1969. A kiedy ostatnio grudzień stanął do rywalizacji z grudniem 1969 czy 2001, a styczeń z 1963 lub 1987
Cytat:
A i tak jak napisałem, dostałeś to o czym tak marzyłeś w dniach 7-11.01. Tego na taką skalę nie miałeś ani razu podczas wielu poprzednich zim. Nie wiem jedynie jak ze styczniem 2017 i być możę przełomem lutego i marca 2018, gdy ta pokrywa faktycznie mogła być niewiele mniejsza...
No i widzisz, sam napisałeś... Pięć dni, słownie pięć dni... Help A naprzeciwko tego patolskie ciepło tuż przed i patolskie ciepło wkrótce po. Nawet rzeki nie zdążyły zamarznąć.
Takie bronienie patolsko ciepłej zimy i chwalenie jej za krótki epizodzik przypomina mi coś takiego, jakby nasze forum istniało ponad 40 lat temu i ktoś przekonywał kogoś, żeby docenił lato 1977, bo miało solidny letni okres w czerwcu i dwa krótkie, lecz sympatyczne ocieplenia w sierpniu, że bywały gorsze.
kmroz napisał/a:
Był pozytywny, ale nie mogłeś się powstrzymać. A ja postanowiłem, że będę surowo piotrował każdy przejaw Twojego negowania istnienia zimy 23/24 w Twoim regionie, czy tym bardziej gadania o niezasłużonej wiośnie. I uprzedzam - dopiero zaczynam
Też nieraz nie możesz się powstrzymywać przed swoimi odpałami. Ja byłem tutaj umiarkowany, sam przyznałeś że mój post był pozytywny, a tu taki odwet Bronisz tej zimy, a ja naprawdę mam solidne powody do tego, by ją krytykować. Zresztą nawet jeśli ja zamilknę, przemówi statystyka. Ona mówi, że:
- wszystkie miesiące były ciepłe
- żaden miesiąc nie wyciągnął nawet ujemnej Tśr
- w każdym miesiącu zima stanowiła mniejszość
- w każdym miesiącu wystąpiły patolsko ciepłe doby sytuujące się na podium najcieplejszych dób w historii, lecz nie wystąpiła żadna sytuacja odwrotna
- luty był miesiącem o parametrach i "naturze" tak koszmarnej, że aby pomóc Ci wyobrazić sobie moje uczucia wobec niego, muszę kazać Ci wyobrazić sobie w Legiowawicach październik wgniatający w ziemię 1907, ze średnią Tmax 22 stopnie, usłonecznieniem 240 godzin, sumą opadów 0,1 mm i dającym na sam koniec (kiedy błagałbyś o jakąkolwiek litość, choćby ochłodzenie do +2K) największe ocieplenie z 26 stopniami i brutalnym zgwałceniem fizyki w nocy
- zima była najcieplejsza w historii, pobiła Trzydziestolatkę, zimę 2013/14 i 2006/07
Cytat:
Tutaj wklejam zdjęcie z 7.12.2000 aby przypomnieć sobie, jakie co roku były cudowne zimy na przełomie wieków. Szkoda, że teraz tak nie może być...
Możesz się śmiać, ale zimy z przełomu wieków to złoto w porównaniu do tego, co musimy teraz znosić i nie możesz temu zaprzeczyć. Rok po grudniu 2000 był grudzień 2001, a w pobliżu też 1996, 1998 i 2002. Teraz z taką częstotliwością trafiają nam się miesiące patolsko ciepłe, a o czymś wybitnym, naprawdę cudownym już chyba nawet marzyć przestajemy.kmroz - 19 Marzec 2024, 09:48 PiotrNS, teraz to już Ci grubo odwala
PiotrNS napisał/a:
Pięć dni, słownie pięć dni...
\
Ale to nie było 5 dni jakiejkolwiek zimy, tylko 5 dni pięknej fali mrozów z piękną pokrywą. Coś, czego nie miałeś podczas Pięknego Snu, czego zabrakło podczas zimy 22/23, nad czym podczas naszych dyskusji w połowie maja ubiegłego roku tak ubolewałeś. Ile dokładnie tego śniegu miałeś wtedy to nie wiem, bo stacja nie podaje danych, ale na pewno była to obfita, ładna pokrywa, lepsza niż podczas całego lutego 2018, którego tak bronisz.
PiotrNS napisał/a:
Począwszy od spóźnionego, ale pięknego otwarcia 13 stycznia, każdy lag zimy był szybko nadrabiany. Zima wracała i do 20 lutego jej obecność była niezaprzeczalna. Człowiek przyzwyczaił się do śniegu i kiedy pod koniec lutego się stopił, wszystko wydawało się jakby dziwne. Nawet te kilka dni koszmarnego halniaka i pogodowego cierpienia w styczniu zostało szybko i sowicie odkupione. W ostatnim sezonie po ciepłym sektorze nie nasypało, zima nie wróciła. Także w grudniu nastała długa stypa przerwana tylko jedną dobą 23-24 grudnia, pełna ekstremalnego ciepła. Pięknego Snu proszę mi nie obrażać porównując do tej zakały. A grudzień 2020 choć straszny, poza wiadomymi paroma dniami nie wypełniał mnie dosłownym obrzydzeniem do tego, co widziałem za oknem i nie sprawiał, że miałem ochotę zaszyć się w swoim pokoju i zasłonić okna, nie ruszać się nawet na zewnątrz.
Ja się tylko odniosłem do tego, że napisałeś, że 30 dni to drastycznie mało. Absolutnie nie chce umniejszać zimie 20/21.
PiotrNS napisał/a:
- wszystkie miesiące były ciepłe
- żaden miesiąc nie wyciągnął nawet ujemnej Tśr
- w każdym miesiącu zima stanowiła mniejszość
- w każdym miesiącu wystąpiły patolsko ciepłe doby sytuujące się na podium najcieplejszych dób w historii, lecz nie wystąpiła żadna sytuacja odwrotna
- luty był miesiącem o parametrach i "naturze" tak koszmarnej, że aby pomóc Ci wyobrazić sobie moje uczucia wobec niego, muszę kazać Ci wyobrazić sobie w Legiowawicach październik wgniatający w ziemię 1907, ze średnią Tmax 22 stopnie, usłonecznieniem 240 godzin, sumą opadów 0,1 mm i dającym na sam koniec (kiedy błagałbyś o jakąkolwiek litość, choćby ochłodzenie do +2K) największe ocieplenie z 26 stopniami i brutalnym zgwałceniem fizyki w nocy
- zima była najcieplejsza w historii, pobiła Trzydziestolatkę, zimę 2013/14 i 2006/07
Wszystkiego te argumenty opierają się na tym trzecim bracie-kryminaliście lub jak sam napisałeś, na pojedynczych termicznych odpałach grudnia i stycznia, które klaunowały ich anomalie. Grudzień pod względem swojej śnieżności i trwałości zimy u Ciebie pobił znaczną część grudniów z historii, robiąc to zresztą drugi rok z rzędu. Może do walki z najlepszymi sztukami typu 2001 i 2010 nawet nie próbował stanąć, ale różnica od "cudna zima" do "nie było zimy" jest bardzo duża. 10 dni solidnej zimy, pierwsza dekada będąca najlepsza w tym wieku i w absolutnej czołówce historii (szkoda mi tylko tego 2.12, ale to też pokazuje, że nawet bez niego umiało być niesamowicie), potem powoli topiący się śnieg i jeszcze ten incydent w Wigilię, który - czego nie muszę chyba Tobie tłumaczyć - absolutnie nie jest oczywistością...
I potem ten styczeń... Robisz z niego jakiś dramat, a prawda jest taka, że choć - jak na możliwości regionu - był u Ciebie gorszy niż u mnie, to jednak obok większości styczniów po 2013 roku i ogólnie sporej części z historii, nie wypada wcale jakoś tragicznie. Po prostu taki sobie miesiąc, ale miał jednak te 10 dni solidnej zimy. Solidnej, a nie cienkiej i słabiutkiej jak 2018, 2017, 2016, 2014, 2022 czy - nie wierze, że to piszę - 2023 (kiedy to po szybkich roztopach po Larsie, zostały u Ciebie małe ilości zmrożonej ciapy, która choć trwała i Ci jej zazdrościłem, to za piękna nie była, a do tego temperatury miały problem by spaść jakoś wyraźnie poniżej zera). Dość powiedzieć, że na stacji w Łącku (jedyna stacja bliska Twojej lokalizacji i na względnie podobnej wysokości, która mierzy pokrywy) był pod względem SDWPŚ błękitny, co oznacza, że tylko odrobinę gorszy od mediany z lat 1956-2023 (a nie z lat 2024-2023 xd). I akurat tu mnie nie podejdziesz, że te statystyki były nieprawidłowe, bo jak sam zauważyłeś - śniegu w styczniu wcale nie było jakoś dużo. Np taki styczeń 2007 wyrobił u mnie większe SDWPŚ niż styczeń 2024 w Łącku, ale zrobił to podczas naprawdę krótkiej bajki. Tu jednak było to 10 dni konkretów. Konkretu, a nie jakieś żałosnego pudru, czy też temperatur przez zero...
I przyszedł luty, który brutalnie rozwalił wszelkie starania. Trochę mi to przypomina: https://pl.wikipedia.org/wiki/Mistrzostwa_Europy_U-21_w_Pi%C5%82ce_No%C5%BCnej_2019 . Nie zamierzam Ci zabierać prawa do nienawiści i poniżania tego miesiąca. Ale zabieram Ci prawo do tego, że wykorzystujesz ten miesiąc do negowania wszystkiego co było wcześniej. Zgadzam się, że grudzień 2020 był inny niż luty 2024. Był równie niezimowy, równie szary, równie depresyjny, ale jednak termicznie to jakby porównać (tak po Twojemu) Ferrari do Skody. Tylko, że właśnie o to w tym chodzi. Sam dobrze wiesz, jak ten miesiąc sklaunował średnią tej zimy...
PiotrNS napisał/a:
Możesz się śmiać, ale zimy z przełomu wieków to złoto w porównaniu do tego, co musimy teraz znosić i nie możesz temu zaprzeczyć. Rok po grudniu 2000 był grudzień 2001, a w pobliżu też 1996, 1998 i 2002. Teraz z taką częstotliwością trafiają nam się miesiące patolsko ciepłe, a o czymś wybitnym, naprawdę cudownym już chyba nawet marzyć przestajemy.
O ile w przypadku Twojego regionu nie wzbudza to może jakiegoś mojego gigantycznego sprzeciwu (bo w przypadku 90% kraju to co napisałeś to brzmi jak absurd nad absurdami xd), to jednak takie robienie z tego innej ligi też trochę śmieszy. Teraz też - poza zimą 21/22 i wcześniej 19/20 masz każdej zimy solidne okresy i piękne widoki
Pozwolę sobie podsumować krótko: Najbardziej mnie niepokoi, że wykorzystujesz każdą okazje by dopiec ostatniej zimie, a przy okazji... sobie. Wspominasz sobie epizod z marca i słusznie zauważasz, że jak na marzec był solidny i masz pretensje do mnie, że go porównuje do stycznia 2007, czy ogólnie zimy. Ale problem w tym, że Ty to zrobiłeś... pierwszy Sam w swoim rocznicowym poście dokonywałeś porównania do dokonań ostatniej zimy, a tutaj po prostu nie ma czego porównywać nawet. Krótki, 4 dniowy epizod, jakkolwiek silny - ale sam wyżej wstawiłeś, też bardzo szybko poszedł w błoto. W ostatnim sezonie już abstrahując od stycznia i jego pięknej wstawki i fali mrozów z solidną pokrywą, to miałeś przede wszystkim te 2 solidne tygodnie na przełomie listopada i grudnia. Takie więc gadanie, że ostatni sezon nie umiał w ładne ataki i zestawianie go z marcowym incydentem sprzed 6 lat, po prostu jest błędem. PiotrNS - 19 Marzec 2024, 10:21 kmroz, tak, to było 5 dni pięknej zimy, ale niestety przepadła ona nie tylko w skali całej zimy, ale i samego stycznia. Już tydzień po tych pięciu dniach ciepły sektor odebrał mi zimę bezpowrotnie. W 2021 po paru dniach koszmaru przyszedł Lars. W tym roku przyszedł jeszcze gorszy koszmar. II dekada grudnia 2022 była dużo lepsza. Czas trwania praktycznie ten sam, ale pokrywa wyższa, mróz też się trafił, a ponadto miała miejsce w grudniu, gdy oczekiwania są jeszcze inne. W styczniu mam prawo traktować taki okres jak w tym roku jako zwykłą przyzwoitość. I jeszcze większe prawo do tego, by oczekiwać trwania zimy przez przynajmniej połowę miesiąca. Byłem przygotowany, że potrwa do 22 stycznia i już godziłem się na to, że później będzie ciężko. Ale wszystko straciłem już cztery dni wcześniej.
Co do brata-kryminalisty, to jak pamiętasz, sam broniłem tej zimy przed jej całkowitym umniejszaniem, gdy z upodobaniem przywoływano jej sklaunowaną anomalię. Niemniej jednak trzeba stanąć w prawdzie i przyznać, że luty stanowi nieodłączną część zimy i bardzo zaprzepaścił jej wcześniejsze dokonania. Pod koniec lutego już chyba nikt nie myślał o zimie. Ta skończyła się 18 stycznia, a od kilku tygodni normą były noce bez mrozu i przekroczenia 10 stopni w ciągu dnia.
Styczeń nie był dramatem, ale był słaby jak na możliwości mojego regionu, a po długim okresie stypy z grudnia i początku stycznia chyba nie dziwisz się, że zawiódł mnie tak krótki czas jej trwania.
Co do porównywania zimy do marca, to przypomnę ten fragment:
Cytat:
Tak jak wcześniej napisałem, na swoje możliwości. Ten epizod stanął w szranki z atakiem zimy z marca 1962 czy 1969. A kiedy ostatnio grudzień stanął do rywalizacji z grudniem 1969 czy 2001, a styczeń z 1963 lub 1987
Nie wykorzystuję każdej okazji, żeby dopiec tej zimie. Napisałem spokojny rocznicowy post, a Ty się tak oburzyłeś jakbym popełnił jakąś zbrodnię. Nigdzie nie napisałem, że zimy nie było. Napisałem, że była rekordowo ciepła, ale to nie jest moja opinia, tylko obiektywny fakt. A obaj marzyliśmy o przełamaniu i zimy w standardzie pierwszych 13 lat tego wieku. To, że w każdej zimie mam ładne okresy i piękne widoki naprawdę przywodzi mi znowu na myśl aluzję do wspomnianych wyżej lat PRL-u. I lato 1977 i 1978 i 1979 i nawet 1980 miało takie dni, kiedy można było zasmakować w prawdziwie letniej pogodzie, wyłożyć się na leżak, poopalać, obejrzeć romantyczny wschód czy zachód słońca w lekkim ubraniu, a po zahartowaniu może nawet się wykąpać w jakimś cieku wodnym. Ale czy o to nam chodzi kmroz - 19 Marzec 2024, 10:25
PiotrNS napisał/a:
Przykro, że w minionym sezonie nie doświadczyłem czegoś takiego ani razu i zima okazała się jedną wielką pomyłką, o której lepiej byłoby zapomnieć.
Napisałeś coś takiego. Zupełnie niepotrzebnie. I tyle. Już nie kontynuuje tego wątku, ale będę czujny PiotrNS - 19 Marzec 2024, 10:28
kmroz napisał/a:
PiotrNS napisał/a:
Przykro, że w minionym sezonie nie doświadczyłem czegoś takiego ani razu i zima okazała się jedną wielką pomyłką, o której lepiej byłoby zapomnieć.
Napisałeś coś takiego. Zupełnie niepotrzebnie. I tyle. Już nie kontynuuje tego wątku, ale będę czujny
Czujność zawsze się przydaje Może napisałem tamte słowa niepotrzebnie, ale niestety zima była pomyłką w paru kwestiach. Samo to, jak zawiodły nas nasze nieco życzeniowe, ale często racjonalne przeczucia, to już jest jakaś tam pomyłka. Scenariusza zbliżonego do tego marcowego doświadczyłem, aczkolwiek nie w formie tak intensywnej jak wtedy - stąd ten mój lekki przytyk.jorguś - 19 Marzec 2024, 11:46 [quote="kmroz"]
PiotrNS napisał/a:
Wszystkiego te argumenty opierają się na tym trzecim bracie-kryminaliście lub jak sam napisałeś, na pojedynczych termicznych odpałach grudnia i stycznia, które klaunowały ich anomalie
Równie dobrze można powiedzieć, że I dekada grudnia, a tym bardziej 7-11.01 sklaunowały anomalie, tym bardziej że to chłód był w mniejszości w obu tych miesiacach, a w lutym chłodu nie było oczywiście wcale xd
Rozumiem, że bronisz tej zimy, bo doświadczyłeś w niej czegoś, czego brakowało Ci w poprzednich latach, ale akurat ten argument jest moim zdaniem bez sensu. Wszytko można obrócić tak, żeby dać taryfę ulgowa czemuś, co bardziej lub mniej świadomie się lubi. A statystki przytoczone przez Piotra są pozbawione emocjonalnych rozterek. I widać jak bardzo są one bezlitosne. Moim zdaniem one skutecznie dyskwalifikują ta zimę, i bez brata złoczyńcy była mało zimowa (nie mówię że słaba, ale to już inny wątek) ale po prostu bardzo ciepła. A luty wywindował ją do rekordu na S kraju, a I u Ciebie wiele nie brakło.kmroz - 19 Marzec 2024, 11:57 Ale ileż można wam tłumaczyć, że jakby np tydzien 25-31.12 miał tavg +2 stopnie zamiast tylu ile miał, to by grudzień wcale przez to nie był bardziej zimowy xd Tak samo ten grudzień 2020 nie był bardziej zimowy od lutego 2024, oba były po prostu niezimowe.
A mrozy poza tym 8-10.01 to były wręcz słabe, po prostu na tyle zimno było, że ten śnieg się nie topił i pokrywy systematycznie przybywało. Więc ciężko mówić o jakimś klaunowaniu, skoro np w styczniu połowa tego zimowego okresu była koło normy xdkmroz - 19 Marzec 2024, 12:07
PiotrNS napisał/a:
Samo to, jak zawiodły nas nasze nieco życzeniowe, ale często racjonalne przeczucia, to już jest jakaś tam pomyłka
Miałem już nie kontynuować dyskusji, ale to zrobię jednak
Właśnie to, jak bardzo się te zimowe prognozy udawały w grudniu i styczniu, sprawiło, że myślenie życzeniowe w lutym sprawiało wrażenie racjonalnego i realistycznego. Prognozy skrajnego, astrefowego patolstwa, które w realu oznaczały śnieżnego genuana? Nowe, nie znałem. Właśnie to, że poprzednie zimowe miesiące - mówię tu nie tylko o zimie 23/24, ale też grudniu 2022 - spadały na te cztery łapy, a tańcowanie modeli niemal zawsze ostatecznie wychodziło nam na plus, sprawiło, że my dwaj byliśmy tacy pełni nadziei w lutym. Czyli paradoksalnie to, za co tak nie lubisz lutego (poniekąd słusznie), powinno być czymś, za co lubimy poprzednie zimowe miesiące. To właśnie grudzień ze styczniem 23/24 (i drugą połową listopada), sprawiły, że byliśmy tacy pełni nadziei na ten lutyBartek617 - 19 Marzec 2024, 12:39
kmroz napisał/a:
np tydzien 25-31.12 miał tavg +2 stopnie zamiast tylu ile miał, to by grudzień wcale przez to nie był bardziej zimowy
To byłoby po prostu dużo bardziej naturalne. Koniec grudnia lubi przebiegać odwilżowo, ale jednak dużo bardziej typowe jest +5 C/0 C lub całodobowe +2 C/+3 C, niż tśr. powyżej +5 C. kmroz - 13 Maj 2024, 23:08
PiotrNS napisał/a:
A grudzień 2020 choć straszny, poza wiadomymi paroma dniami nie wypełniał mnie dosłownym obrzydzeniem do tego, co widziałem za oknem i nie sprawiał, że miałem ochotę zaszyć się w swoim pokoju i zasłonić okna, nie ruszać się nawet na zewnątrz.
Sprawiał
Cytat:
Pogoda jest okropna. Leje gęsty deszcz zamiast śniegu, temperatura wynosi 6 stopni powyżej, a nie poniżej zera, jest szaro, buro i nieciekawie. Znowu. Już -nasty raz z rzędu stałej zimy w wigilijny dzień nie jest nam dane zaznać. Przy świątecznym stole wolałbym dziś porozmawiać o polityce niż o tym co znów się stało w pogodzie, bo choć z jednej strony cieszę się z Wigilii, to z drugiej czekam na zmrok, by już nie patrzeć z obrzydzeniem na widoki za oknem. Taka "magia Świąt"...