18.11 spadł jakiś symboliczny puderek i w takiej wątpliwie wiarygodnej wersji zdołał wytrwać ponad tydzień. Raczej był to i tak żałosny widok, ale zawsze nieco wyższy poziom zimowości niż kiblowanie. W grudniu wyglądało to lepiej, Pierwszy puderek spadł 3.12 i w takiej ciapowej walce zimy z kiblem trwało to do 10.12, po czym przyszła realna mroźna zima z opadami. Niestety opady tam skończyły się na 12.12 i pokrywa choć docelowo taka sama jak w Legiowawicach, to pewnie szybko traciła na jakości. Oczywiście po 20.12 cudu nie było - wszystko płynęło i mimo, że na Wigilię wrócił jako taki mróz, to o bieli nie było mowy. Chociaż o dziwo kamerki z mazurskich jezior pokazują, że 25.12 miejscami pojawił się symboliczny puderek na zamrożonych taflach....
Pojawił się ten marny epizodzik 6-8.01, ale na dobrą sprawę to wiele on wart nie był. Zima na dłużej powróciła 18.01, gdy spadło trochę ciapy - niestety większość tego co padała, się nie utrzymała. Dopiero 21.01 ciutkę poprawił. To, co jednak wyróżnia ten region na tle kraju, to, że gabońskie masy tam nie dały realnej odwilży i od 23.01 wróćił całodobowy mróz, a puderek wysokości 5-6cm sobie trwał. Dopiero na przełomie stycznia i lutego pojawiła się odwilż, która niestety stopiła cały puder przed powrotem mrozów od 4.02 i nic świeżego nie spadło... Zima próbowała wrócić 26.02, kiedy trochę poprószyło, lecz niestety szybko wysublimowało. W dniach 5.03 i 7.03 próbowało coś padać, ale nic z tego nie wynikło. Dopiero 10.03 przy mrozie sypnęło mocniej, 8cm - była to, o zgrozo, najwyższa pokrywa od grudnia. Zimowe warunki, choć i tak nie bez przejść przez zero, trwały 3 dni, po czym 13.03 wszedł bordzik i wszystko popłynęło.
Pierwszy puderek pojawił się o dziwo już 23.11, ale tylko na chwilę, marne 1cm. Kolejne próby wejścia zimy pojawiły się od 26.11 i po kilku dniach walki opadów śnieżnych z ciapą udało się skumulować 1.12 pokrywę na poziomie 8cm. Niestety dzień później weszła patolska odwilż, która stopiła wszystko przed powrotem mrozów. Okres 4-14.12, mimo, że z przewagą ujemnych temperatur, zimy nie dał. Panował niby marny 1cm nalotu, ale to równie dobrze mogło wyglądać jak szron, a nawet gorzej, bo pewnie nieciągłe. Namiastka zimy pojawiła się dopiero w nocy 19/20.12 kiedy spadły 3cm, a w okrsesie 24-25.12 poprawiło do 8cm, w dodatku odwilż tamten region ominęła. Śnieg utrzymał się do nocy 30/31.12, kiedy weszło patolstwo i szybko zaczęło się niestety topić
Styczeń był w tamtych regionach bez dwóch zdań lepszy od grudnia. Pierwszy puder spadł 6.01, około 4cm i przy całodobowym mrozie udało się utrzymać to tydzień. Po kilku dniach odwilży, 17.01 przeszedł wał szkwałowy i zabieliło 2cm ciapy, ale po dwóch dniach znikła. Zima na dobre wróciła 20.01, kiedy spadło w 2 dni 10cm śniegu ziarnistego. Niestety tamte regiony nie zostały oszczędzone i jak 25.01 weszło patolstwo, to śnieg szybko poszedł. Minimalna zima, ale niestety nie bez przejściówki przez zero, zdołała powrócić w dniach 30.01-5.02, kiedy to na zmianę prószyło i się topiło, ale jako taki puder się utrzymywał. Po tym jak 5.02 patolstwo wszystko stopiło, to jedynie na chwilę 12.02 powrócił puderek i potem do końca marca już nic. Kwiecień analizie nie podlega
Pierwszy puderek odnotowany przez stację spadł 10.12, około 2cm, niestety na drugi dzień popłynęło. Jednak o dziwo to nie koniec bo 12.12 znowu poprószyło, a dzień później wrócił całodobowy mróz, dzięki temu utrzymało się to 2 dni. Przypudrowało jeszcze w Święta, a dokładniej w nocy 25/26.12, ale też tylko na kilka godzin.
Pierwsza dekada stycznia to walka zimy z mikroplusami, niestety dość marna. Czasem zabielało, ale o dłuższym utrzymaniu się to nie było mowy. Dopiero 9.01 ładniej przyprószyło i już na stałe było biało, ale dopiero 12.01 spadł realny śnieg i to od razu konkret, bo 14cm. Po kolejnych opadach z 15-16.01 pokrywa urosła do 20cm. 20.01 weszła odwilż, która trwała do 23.01 i w teorii nie stopiła śniegu do końca, ale jak to w praktyce wyglądało, to łatwo niestety się domyślić. 24.01 ładnie tam sypnęło z pre-larsa i pokrywa urosła z 5cm do 12cm. W kolejnych dniach znowu panowała walka opadów śniegu z mikroplusami, ale pokrywa zdołała się utrzymać na dwucyfrowym poziomie, a 28.01 jak wrócił mróz urosła do 16cm. Od tej pory zima zawitała już na dłuzęj. 3.02 pojawiła się mirkoodwilż, ale zakończona naprawdę porządną śnieżycą, po której pokrywa urosła do 28cm. Późniejsze opady z dni 8-10.02 podniosły pokrywę do 35cm, ale w dniach 13-14.02 pojawiła się niestety słoneczna odwilż i trochę śniegu ubyło, na szczęście w nocy 14/15.02 sypnęło świeżym śniegiem z konwekcji i pokrywa urosła z 27 do 30cm. Na tym koniec opadów na ten miesiąc. Odwilż zaznaczyła się 20.02, ale takie porządne sublimowanie ruszyło od 22.02. Jednak w marcu epizody pudrowania jeszcze się pojawiały, niestety z powodu słońca nie umiały przetrwać 24 godzin. Sypnęło z konwekcji 5.03 wieczorem, 7.03 wieczorem i jeszcze 8.03, w nocy 11/12.03 przeszedł zaś śnieżny front ciepły. W drugiej połowie marca formalnie już tam śniegu nie notowano - konwekcje mijały stacje bokiem, choć niby 18.03 i 19.03 pojawiły się jakieś opady, to za małe by przynieść chociaż 1cm śniegu, możliwe też że występowały o złych godzinach, przez co o 6UTC nie notowano mierzalnego pudru.Bartek617 - 7 Listopad 2023, 01:45 Istnieje wiele teorii, czemu śnieg lubi szybko znikać (w marcu, ale i nie tylko)- raczej musi chodzić przede wszystkim o jego konsystencję (ziarnisty czy mokry raczej szybciej znika z powierzchni ziemi niż np. puszysty), na drugim miejscu otoczenie temp. powietrza i gruntu (jak w jakimś miesiącu przeważa wyraźnie ciepło, to obecna pokrywa śnieżna staje się dosłownie i w przenośni "1-dniówką"), później raczej typowałbym moc słońca (taka pogoda jednak w moim nieśmiałym odczuciu bardziej sprzyja osiadaniu niż rzeczywistemu topnieniu- największym niszczycielem puchu jest raczej opad deszczu, lub bardzo suchy wiatr z kierunków południowo-zachodnich w górach).