Forum wielotematyczne LUKEDIRT Zdjęcia, pogoda i klimat, astronomia, sport, gry i wiele więcej! Serdecznie zapraszamy!
Ogólnie o pogodzie i klimacie - Nasze sny o pogodzie
Bartek617 - 9 Luty 2022, 15:59 Zastanawiam się (celem odniesienia się do ostatniego snu) czy Mikołajki 1961 pod Krakowem nie minęły jako burzowe (potężny front chłodny): taka spora ilość opadów w ciągu doby się zwykle nie zdarza (przynajmniej nie w grudniu czy w inne miesiące pory chłodnej).
Ale piękne w tym śnie jest to, że był jawą, bo w tym czasie faktycznie była burza od południowej strony. Oczywiście dużo słabsza niż w tym śnie, ale nadal...Bartek617 - 19 Luty 2022, 13:31 Burza w porze chłodnej ma swój urok (dla mnie jest on większy niż w trakcie sezonu właściwego).
Sam z kolei miałem ostatnio taką wizję, że pracowałem już w jakiejś korporacji (niczym wyjątkowym się nie zajmowałem, jedynie papierkową robotą, no i byłem jakieś 5-10 l. starszy niż teraz, więc to jest spojrzenie na przyszłość), ale miałem wyjątkowo nieprzyjemnego przełożonego. Szef poniżał i wyśmiewał się ze "słabszych", tzn. biedniejszych oraz spokojniejszych ludzi (w tym mnie), a dodatkowo zaczepiał pracownice (w sposób wulgarny, ordynarny), one płakały i niektóre przez niego nawet próbowały z rozpaczy popełnić samobójstwo. Pewnego letniego dnia uznałem, że trzeba położyć kres temu dziadostwu: wiedziałem, jaką drogą zmierza z pracy do swojego domu (mieszkał w okolicy, szedł przez park) i postanowiłem ten fakt wykorzystać do realizacji mojego planu. Przygotowałem napój usypiający/uspokajający, worek oraz linę i sznur. Na drodze złapałem go, nakłoniłem do spożycia sporządzonej substancji (nie stawiał oporu), później związałem mu ręce i nogi (niezbyt mocno, myślę, że przy dobrych chęciach i odrobinie wysiłku byłby w stanie się uwolnić), nałożyłem mu worek na głowę (tu bez wiązania- nie chciałem, by się udusił, wówczas użyłbym raczej taśmy lub knebla, a tych potencjalnych narzędzi zbrodni nie brałem w ogóle pod uwagę) i wepchnąłem do pobliskiego stawu. Ta sytuacja nie miała na celu pozbawić go życia, raczej chodziło o próbę ośmieszenia, że nowoczesny (posiadał dobry telefon komórkowy i inne elektroniczne urządzenia), elegancko ubrany facet (miał na sobie garnitur), jednak z zachowania no nie był elegancki, zmoczył się w płytkim cieku wodnym, to miała być dla niego taka lekcja pokory, by uświadomił sobie, że niewłaściwie postępuje. Jednak coś mnie później tknęło, by sprawdzić prognozę dla okolic Krakowa (nie zrobiłem tego przed "napadem") i byłem przerażony: wydano 3 stopień zagrożenia nawałnicami, a także warunki stały się w mgnieniu oka naprawdę urągające (temp. wynosząca +30 C, wilgotność 70-80%, punkt rosy: 20-25 C, wiatr 5 km/h, niebo niby jeszcze błękitne, ale z coraz bardziej pojawiającymi się upiornymi, czarnymi chmurzyskami), w dodatku ta strefa która nadchodziła z południa/południowego-zachodu (z pogranicza Czech i Słowacji) była potężna- czułem, że to nie przelewki. Niewiele później doszło do licznych grzmotów i błysków: włosy mi się na głowie zjeżyły (chociaż byłem już praktycznie łysy) i byłem bliski zejścia (znaczy zemdlenia)- deszcz lał się strumieniami, a pioruny waliły dokładnie w ten staw, gdzie znajdowała się moja "ofiara"- biorąc pod uwagę, że szef leżący w wodzie miał w kieszeni spodni telefon, to zdałem sobie sprawę, że to jego koniec, biedak był sztywny (połączenie ciepła, wilgoci w postaci wody oraz prądu/elektryczności razem to niebezpieczna mieszanka- nie mogło być mowy o innym scenariuszu). Gdy doszedłem do siebie, zacząłem w popłochu uciekać, jednak niedaleko w rogu czaił się jeden policjant (dzielnicowy). Nie było wyjścia, zatrzymał mnie i doprowadził na komendę/komisariat. Na miejscu złożyłem zeznania, trochę się denerwując i później zostałem zaprowadzony do aresztu (spędziłem na dechach 48 godzin). Prokuratora została w międzyczasie powiadomiona, a sam z podejrzanego stałem się oskarżonym, bo postawiono mi zarzuty zabójstwa oraz akt oskarżenia i zostałem zabrany na wizję lokalną. W złożonym przeze mnie opisie wydarzeń przyznałem się do tego, że pokrzywdzony w tym miejscu się znalazł z mojej winy, ale nie miałem zamiaru go zabić. Później odbył się proces sądowy, w którym też złożyłem stosowne wyjaśnienia, na szczęście sąd uznał, że to było nieumyślne spowodowanie śmierci (w końcu jaki ja mogłem mieć wpływ na to, że pieprznęło akurat w tym konkretnym miejscu, to był pech, nieszczęśliwy zbieg okoliczności, a sam nikogo nie usiłowałem zabić), ale i tak w kwestii wyroku nie otrzymałem zawiasów, tzn. pozbawienia wolności w zawieszeniu, musiałem na parę lat iść fizycznie do więzienia. Ponieważ zakład karny w Krakowie został zburzony, zostałem wywieziony policyjnym radiowozem (tzw. "suką") do Wadowic. Podczas podróży (na drodze były spore korki) sprawdzałem pogodę i widziałem znów ostrzeżenie przed burzami zagrażającymi życiu (broni nie miałem żadnej przy sobie, jedynie komórkę, klucze i portfel, ale tego mi funkcjonariusze nie zabrali) , śledziłem radar, i rzeczywiście: dwa wielkie szlaki burzowe ponownie zmierzały w następujących kierunkach: Żywiec/Bielsko-Biała/Oświęcim/Chrzanów-Trzebinia/Olkusz zaś drugi Myślenice/Kraków (wschodnia część miasta)/Miechów. Jak się później okazało podczas mojego pierwszego (i w zasadzie jedynego) dnia pobytu w celi, pierwszy szlak na mapie "poszerzył się" w kierunku wschodnim i trafił centralnie w miasto narodzin naszego papieża, a dokładniej w okolice budynku, w którym przebywałem. Na wskutek wręcz "bombardowania" (to nie była bynajmniej zwyczajna burza) doszło do dosłownego zniszczenia obiektu budowlanego. Wszyscy osadzeni oraz strażnicy na miejscu byli martwi, tylko ja cudownie ocalałem z masakry, w dodatku uwolniłem się jakoś zza krat i opuściłem to niezbyt przyjazne miejsce. Byłem wolny i wróciłem do mojego domu na nogach: wraz z moim powrotem pogoda stała się przyjemnie rześka i słoneczna, w pracy przydzielono nam dużo lepszego kierownika, a stan zdrowia koleżanek z pracy uległ wyraźnej poprawie, czuły się dużo lepiej. Jaki morał płynie z mojej wymyślonej opowieści: burza to potężny żywioł, który nie zna kompromisów ani ograniczeń, niszczy praktycznie (prawie) wszystko, co spotka na swej drodze; oraz warto być na co dzień dobrym człowiekiem, bo Bóg z nieba wszystkie nasze poczynania widzi i nas za nie ocenia. jorguś - 19 Luty 2022, 13:38 Bartek617, Całkiem ciekawa wizja Chociaż nie życzę takiego przełożonego Bartek617 - 19 Luty 2022, 14:29 To prawda, sam mam nadzieję, że mój pracodawca (w przyszłości) będzie bardziej ludzki. kmroz - 19 Luty 2022, 14:34 Bartek, piękny sen Bartek617 - 19 Luty 2022, 15:05 Tak jak Twój. kmroz - 22 Luty 2022, 09:02 Dzisiaj kolejny sen, miałem ich kilka, ale niestety tylko ostatni pamiętałem.
Śniło mi się że gronem dość dużego i bliżej nieokreślonego grona znajomych wyjechaliśmy na weekend (piątek wieczór-niedziela) do Ropniaki. Oczywiście jak zwykle w śnie wszystko było na odwrót, chatka zamiast w Dolnie mieściła się kilkadziesiąt metrów dalej na zboczu 😂 Szczerze to sporo rzeczy też było inaczej i działo się dużo dziwnego, jak w każdym śnie 😂 Akcja miała miejsce albo teraz, albo w końcówce października, chyba to drugie, ale ciężko określić. W każdym razie to co pamiętam, to wieczorna wyprawa z auta do Chałupy, oczywiście pośród białej magii i lodzie, następnie w sobotę rano pośród oblepionych drzew i świecącej suki 🌞 wyprawa na biegówkach do gospodarzy. Potem już wszystko się działo wewnątrz Chaty, która była zupełnie inna niż w rzeczywistości - był tam normalny prąd, woda i dużo, dużo pokoi. Wielowątkowość jak w każdym śnie, momentami chatka przypominała jakaś szkole 😂😂😂 Ale ostatnia scena jaka pamiętam, to że już był sobotni wieczór i sobie uświadomiłem, że nie wykorzystałem czasu by sobie połazić po białej magii. Wyszedłem więc już będąc w piżamie, i okazało się że śnieg zaczął się roztapiac, drzewa były już totalnie gołe, pod nimi też lipa i tylko na wolnym polu takie resztki #słabozimowe. Ta końcówka to ewidentne nawiązanie do moich traum. I tak sen się skończył, może i lepiej 😂😂😂PiotrNS - 22 Luty 2022, 09:57 Mnie się dzisiaj przyśniła piosenka "Last Christmas", jakbym naprawdę jej słuchał od początku do końca
A Twój sen mimo wszystko fajny; jeśli w ogóle taki akcent zimowy jeszcze zdarzy się w tym sezonie albo w październiku, to już sam w sobie będzie piękny Co do rozmiarów Chatki i absurdalności snów, to często się zdarza, często miewam takie absurdy w głowie podczas spania, tylko że właśnie dlatego łatwo je zapominam - łatwiej pamiętam te bardziej realistyczne sny. Parę tygodni temu pamiętam jak mi się przyśniło, że pewien youtuber z centralnej Polski mieszka w Nowym Sączu Bartek617 - 22 Luty 2022, 11:13
kmroz napisał/a:
Śniło mi się że gronem dość dużego i bliżej nieokreślonego grona znajomych wyjechaliśmy na weekend (piątek wieczór-niedziela) do Ropniaki.