Forum wielotematyczne LUKEDIRT Zdjęcia, pogoda i klimat, astronomia, sport, gry i wiele więcej! Serdecznie zapraszamy!
2019 rok - Wrzesień 2019
kmroz - 17 Marzec 2021, 22:37 Moje zdanie o tym wrześniu nie jest już tak dobre jak kiedyś, mimo, że nadal uważam go za Króla XXI wieku, jednak obok prawdziwego Króla - września 1994 - to on nawet nie stoi.
Miesiąc ten, tak jak Piotr mówi, zaczął się z dniowym opóźnieniem. Zakończenie upału było olbrzymim rozczarowaniem - nawet ono nie przyniosło burz i przeszło bez kropli deszczu. Dzień 2.09 to była już nowa, chłodna i dość pochmurna rzeczywistość, ale - podobnie jak niemal dokładnie 2 miesiące wcześniej - przeszło "bez bólu" (a jak "ból" by się wtedy przydał, dobrze wiemy...). W momencie, gdy już traciłem wiarę w to, że spadnie cokolwiek, pogoda sprawiła jednak miłą niespodziankę - w nocy 2/3.09 z ostatniego zafalowania jednak przeszła strefa opadu ciągłego. Słabiutkiego, ale trwającego niemal 6 godzin, dzięki czemu spadło te 8mm.
Kolejne dni to raczej słoneczna pogoda, ale w odczuciu po końcówce sierpnia, wydawała się wręcz chłodna - nawet 5.09 nie robił takiego wrażenia ze swoimi 26 stopniami. Dzisiaj patrzę na te dni z lekkim niesmakiem, ale... uwaga! Uważam, że w takiej dawce i z takimi urozmaiceniami (jakieś tam cumulusy i inne chmury się pojawiła) takie amplitudowe pseudociepło jest we wrześniu dozwolone!
Dni 7-10.09 w moim regionie to coś zupełnie innego niż u Jacoba - niestety. Ta dość pochmurna 4-dniówka mogła by upłynąć u mnie tak jak na wschodnich krańcach Polski, m.in. u Zgryźliwego Tetryka, bowiem niemal wszystkie pluchy minęły od zachodu. Ale po kolei.
Dni te opiszę jedynie z punktu widzenia obserwacji radarów i danych ze stacji, bowiem - jak wiecie - mnie wtedy tutaj nie było:
Dzień 7.09 to niestety rozczarowanie. Szeroka strefa pluchy minęła o jakieś 50 km od zachodu. Do mnie jedynie jakieś wieczorne burze próbowały zawitać, ale nic z tego nie wyszło. Tego dnia było jeszcze całkiem ciepło, koło 23 stopni, co było trochę szokiem, jako, że dzień był pochmurny, a poprzednia noc - lodowata (tmin koło 7-8 stopni).
Dzień 8.09 od rana wyglądał dużo lepiej, bowiem tego dnia strefa pluchy dała radę przejść nieco bardziej na wschód. Kilkugodzinnny opad o sporym natężeniu zrobił swoje - spadło aż 18mm upragnionego deszczu. Ledwo 50km na wschód nie spadła już ani kropla, co tylko podkreśla, jak dużo miałem wtedy szczęście. Tego dnia przez całą dobę temperatura utrzymywała się na poziomie 15 stopni. Późnym wieczorem, dość niespodziewanie moją miejscowość trafiła jeszcze konwekcja z 2mm opadu, ale to już taki opad "guzik warty".
Dzień 9.09 przyniósł ponownie wycofanie fali frontowej na zachód. Do wschodniej Polski napłynął wtedy strumień zwrotnikowego powietrza. Podczas, gdy Jacob doznawał NPE przy nadal ledwo 15-16 stopniach, to tutaj temperatura podskoczyła do aż 26 stopni, był to tym samym najcieplejszy dzień września. Było też dosyć słonecznie, ale rozpogodziło się dopiero nad ranem, dzięki czemu tmin nie spadła poprzedniej nocy poniżej 12 stopni. Wieczorem powtórka z poprzedniego dnia - pseudokonwekcja niosąca 2mm opadu, niestety mega lokalna. Widać jednak, że prognozy były na tyle "poważne", że mecz na Stadionie Narodowym odbył się przy zamkniętym dachu.
Dzień 10.09 był już chłodniejszy, ale ponownie bez opadów, tym samym kończąć taką nie do końca prawilną, ale jednak skuteczną Najpiękniejszą Pluchę Ever w wykonaniu legiopruszkowawickiej
Jeszcze potem napiszę coś więcej o dalszej części tego września, ale to za chwilę. Na tym etapie był to co najmniej niezły miesiąc, a pierwsza dekada biorąc pod uwagę konkurencję zasługuję mimo wszystko na duże pochwały, bo po prostu była mimowolnie najlepsza w wieku (te z 2012 czy 2018 uważam, za ciekawsze, ale zabrakło tam opadowej skuteczności )
Reszta faktycznie taka sobie, nawet dość kiepska, ale i tak to jeden z najlepszych wrześniow ostatnich lat, pomijając te naprawdę cudowne jak ostatnio tylko 2017. Wrzesień 2020 niby też miał 2 zdecydowanie mokre epizody, ale jednak 3 tygodnie pustyni zrobiło swoje, ba we wrześniu 2019 jedyny dłuższy okres lampy to 3-6.09, przez te pozostałe niezbyt ciekawe 2 tygodnie trochę się jednak działo. Wrzesień 2018 to też w ogromnej mierze to tylko anomalna pustynia. Jedyny miesiąc niepasujący do pomylonego roku ruchomego czerwiec 2019 - maj 2020kmroz - 17 Marzec 2021, 22:54 Dobra mam wenę to lecę dalej
Drugą dekadę tego września to bym chętnie pominął. Nie była ona ani pożyteczna, ani ciekawa, ot taka zimna bylejakość.
Dni 11-15.09 to powrót wstrętnego Atlantyku (dzisiaj to piszę bez ironii), a co za tym idzie suchej i amplitudowej pogody. Tylko dzień 13.09 zasługuje na ukłon - w ciągu dnia było więcej chmur, po naprawdę nieprzyzwoitej nocy (tmin +13.5) w ciągu dnia było +24 stopni i popadały 2mm deszczyku. Mało, bo mało, ale jednak zawsze jakieś uwieńczenie incydentu letniego.
W zasadzie to już od 14.09 wkroczyliśmy w bubu, ale od 17.09 rozpoczął się naprawdę iście listopadowy okres.... No dobra, może październikowy, ale te lodowate noce serio dobijały. Taka pogoda naprawdę nieciekawa trwała ponad tydzień, długo. Król z 1994 roku nie musiał nawet w myślach się czymś takim martwić.
Okres ten charakteryzował się całkiem dużymi ilościami słońca (przynajmniej do końca drugiej dekady, która była u mnie naprawdę ekstremalnie słoneczna), ale także dynamizmem pogodowym - wiatr, konwekcje a nawet... wyładowania atmosferyczne (z czystej przyzwoitości tego burzami nie nazwę). Nie ukrywam, że zimnicę wynagradzały trochę ciekawe widoki na niebie i gwałtowne opadówki, które potrafiły uzbierać nawet 5-7mm w ciągu dnia. Ogólnie dni 17-20.09 przyniosły w sumie około 15mm opadów, w formie wprawdzie może średnio ciekawej, poza tym przy takiej zimnicy opady mnie mało interesują, ale jednak... byliśmy nadal w trakcie ciężkiej suszy i w sumie każdy opad trzeba docenić.
Od 21.09 pogoda zmieniła się na wyżową. 21.09 był jeszcze ponury, dzięki czemu trafiła się jedyna cieplejsza noc w tym lodowym okresie (tmin 21.09 to +9.3 stopni), po czym 22.09 pojawiła się obrzydliwie amplitudowa lampa. Jeśli szukać plusów tego dnia, to chyba właśnie tylko faktu, że lampie towarzyszyła minimalnie ujemna anomalia - chociaż media i tak piały jak to ku*wa gorąco nie jest Kolejne dwa dni u mnie? Mgliste do południa, lampowe po południu. I już realnie zimne, 24.09 dopóki lampka nie wyszła, to było poniżej 10 stopni, no masakra jakaś.
Ale wszystko co złe, się kiedyś kończy. 25.09, po ostatniej lodowatej nocy, w ciągu dnia temperatura wzrosła do 17 stopni i wieczorem pojawiły się opady, rozpoczynające tygodniowy okres... który już raz opisałem, zapraszam tutaj:
Był to szczerze mówiąc jeden z niewielu pozytywnych akcentów tego śmiecia, jakim był 2019 rok. Rok pustynii, rok nudnego bordu, rok bezburzowia, rok złośliwości. Troll przy nim był mimo wszystko złoty.FKP - 17 Marzec 2021, 22:57
kmroz napisał/a:
incydentu letniego
PiotrNS - 17 Marzec 2021, 23:06
kmroz napisał/a:
Dzisiaj patrzę na te dni z lekkim niesmakiem, ale... uwaga! Uważam, że w takiej dawce i z takimi urozmaiceniami (jakieś tam cumulusy i inne chmury się pojawiła) takie amplitudowe pseudociepło jest we wrześniu dozwolone!
Też tak uważam, byle tylko to było kilka dni, a nie jakieś powalone ciągi. Trzeba oddzielić jedno od drugiego. We wrześniu wręcz czułbym niedosyt, gdyby taka pogoda się nie ziściła, zawsze ceniłem ten miesiąc za możliwość otrzymania słonecznej pogody przy jednocześnie bardzo komfortowych temperaturach. Problematyczne często są noce, ale jeśli temperatura minimalna kręci się wokół 10 stopni, to już jest do przyjęcia.
A propos września 2018, to coraz częściej myślę o nim jako o całkiem dobrym miesiącu. Był u mnie zielony, pseudociepła nie było w nim wiele i tylko końcówka II dekady trochę przeholowała. A przymrozek na końcu... z jednej strony niedobrze, a z drugiej strony akurat w tym rozgrzanym do czerwoności roku i tureckiej porze ciepłej fajnie to wyglądało kmroz - 17 Marzec 2021, 23:10 Dobra jednak dość słabo opisałem tę fenomenalną Szóstą Pentadę Marzeń, więc zrobię to dość szczegółowo tutaj
26.09.2019 - po ładnej żabkowej i obłędnie ciepłej nocy (tmin +12.6 stopni), w ciągu dnia panował suchy loszek, z temperaturą maksymalnie koło +15 stopni. Super pogoda na grzyby, na które się wtedy wybrałem - niestety musiałem pojechać spory kawałek na zachód, do Puszczy Bolimowskiej, bo u nas wysyp rozpoczął się dopiero na początku października. Wieczorem, jak wracałem z grzybów, popadał symboliczny deszczyk. Pamiętam, że już w czasie grzybów pojawiły się pierwsze objawy złego samopoczucia, a jak wróciłem do domu to już serio było mi mdło i słabo...
27.09.2019 - Po kolejnej mega ciepłej nocy (tmin +12.8 stopni), rankiem symbolicznie popadało (2mm), a potem się nieśmiało rozpogodziło, przy jednak zachowaniu poziomu (spora wilgoć w powietrzu i niemało malowniczych chmurek). Temperatura wzrosła do +18 stopni. Wieczorem niebo ponownie zasnuło się chmurami co było zapowiedzią już naprawdę fenomenalnej nocy.... Niestety, nie była to noc dla mnie. Tego dnia, po spacerze z Buką, który widać w moim albumie, mnie wzięło konkretnie - kibel i łóżko, a najlepiej jedno i drugie naraz
28.09.2019 - 8mm deszczu i tmin +14.3 stopni. Brak słów, naprawdę noc rzucająca na kolana. Fenomen i marzenie, jakich naprawdę mało w tych wrednych wrześniach. W ciągu dnia 18 stopni i zmienne zachmruzenie oraz przyjemny, zachodni wiaterek. Mnóstwo malowniczych cumulusów, które zapowiadały po południową burze - która niestety na wschód nie doszła, ale jednak nieco pomżyło wieczorem. Tego dnia się przejściowo lepiej poczułem i nawet wieczorem udało mi się wybrać na piłkę.
29.09.2019 - W nocy temperatura spadła do +11.5 stopni, co kontynuowało serię świetnych nocy. Ten dzień niestety wspominam życiowo, a raczej zdrowotnie fatalnie - rotawirus sprawił, że się całkowicie odwodniłem i osłabiłem i szczerze myślałem już by dzwonić po pomoc medyczną. Po przespaniu się było ciut lepiej, ale tego dnia niestety ani trochę nie odżyłem. Co do pogody, to jej praktycznie nie pamiętam, ale z tego co widzę było pochmurno z symbolicznymi rozpogodzeniami koło południa i ponownie 18 stopni. Coś tam mżyło, ale realnie zaczeło padać dopiero wieczorem.
30.09.2019 - Kolejna żabkowa noc cudów. Minimalnie było koło 12 stopni i spadło jakieś 5mm. A dzień był pochmurny, z kolejnymi falami deszczu i - niestety - silnym wiatrem, który na szczęście tylko jeden dzień dokuczał, ale i tak ta wichura jest sporą rysą na tym cudnym okresie. Podczas popołudniowej fali opadów spadło u mnie 8mm deszczu, a tej wieczornej - kolejne 6mm. W sumie niemal 20mm, razem z nocą, a za ten 6 dniowy okres wychodzi koło 35mm. Mówię tu o moich pomiarach. W ciągu dnia maksymalnie było +17 stopni, ale jeszcze przed 18UTC spadło do ledwie 11 stopni, tym samym tmin doby meteorologicznej został zanotowany dość nietypowo przed 20:00... Tego dnia już zacząłem wracać do zdrowia i udało mi się wybrać na spotkanie ze znajomymi - większą część wichury spędziłem w knajpie w Bluecity.kmroz - 17 Marzec 2021, 23:11 PiotrNS, a zdjęcia się podobają? Bo chyba nie mieliście jeszcze okazji ich widzieć kmroz - 17 Marzec 2021, 23:13 Wrzesień 2018 to jednak miał naprawdę potencjał na fajną pierwszą połowę. Bardzo żałuję, że konwekcje w dniach 4-8.09 mnie mijały mocno bokiem, bo jakby spadło jakieś 10-15mm wtedy, to - razem ze zlewą z nocy 13/14.09 (tyż koło 15mm) by była to naprawdę dobra opadowo połowa, a przy okazji niemal pozbawiona dni pustynnych - za takowe uważam tylko 2-3.09, oraz w mniejszym stopniu 7.09. No i - niestety nie można zapomnieć - obrzydliwy 12.09, który był (na szczęście tylko jednodniowym) przedsmakiem kolejnego tygodnia...PiotrNS - 17 Marzec 2021, 23:21
kmroz napisał/a:
obrzydliwy 12.09
Tak złorzeczyłem wtedy na ten dzień z powodu jego "tureckości", a teraz wspominam go miło, bo zaobserwowałem wtedy mnóstwo samolotów W ogóle to był dla mnie super miesiąc, który obrzydziłem sobie na własne życzenie, pochłaniając dyskusje wiadomej treści na Meteomodelu i dając się im ogłupić...
Zdjęcia widziałem i podobają mi się; muszę przyznać, że trochę zazdroszczę Ci wrześniowego dynamizmu w tak fajnej wersji, ja mimo wszystko nie doświadczyłem go w podobnej odsłonie, trochę inaczej. We wrześniu nie mam z reguły dużych wymagań opadowych i - jak pewnie wiesz - nie wymagam, by ocieplenia koniecznie wiązały się z deszczem (ale chcę tego), jednak wtedy większe zlewy były bardziej niż oczekiwane.