Forum wielotematyczne LUKEDIRT Zdjęcia, pogoda i klimat, astronomia, sport, gry i wiele więcej! Serdecznie zapraszamy!
2018 rok - 2018 rok - najlepszy - najgorszy miesiąc
PiotrNS - 7 Wrzesień 2020, 10:02 Mnie ten luty specjalnie nie zabolał, bo zima była w nim przez cały czas i ta końcówka niczym specjalnym się nie wyróżniła. Najciekawszy w niej był śnieg padający przy -12 stopniach
Ogólnie bardzo dobry zimowy miesiąc, niemal w całości śnieżny (bez 1 lutego) i to nie jakoś symbolicznie, pozbawiony pluchowatych pseudoodwilży robiących błoto ze śniegu, a przy tym szczędzący silnych mrozów.
W lutym 2018 miałem swoje ostatnie prawdziwe ferie od 12 do 25 lutego i były to najbardziej zimowe ferie od 2013 i jedne z najbardziej kiedykolwiek, mimo że przypadły w ostatnim terminie:DFKP - 7 Wrzesień 2020, 10:15 PiotrNS, U mnie mróz w tym lutym był (chociaż za dnia przeważnie przechodziło na plus i robiło się Vitipararre ) ale śniegu to nic nie było XddPiotrNS - 7 Wrzesień 2020, 10:29 To nie zazdroszczę, kompletnie martwy miesiąc Tutaj przez cały czas panowały takie warunki, w których można było polubić białe krajobrazy (poniżej 15 lutego)
Jacob - 7 Wrzesień 2020, 10:40 Właśnie tj. mówisz Piotr kompletnie martwy, w spadku po styczniu nic nie dostał, bo podczas odwilży w końcowce wszystko stopniało .
To taka lodowa pustynia pokroju października 2010 czy listopada 2011 jorguś - 7 Wrzesień 2020, 14:44 Styczeń: 8/10- bardzo udany, ciepły miesiąc zimowy
Luty: 4/10- nie miał dużo śniegu, ale przez większą część miesiąca leżał, termicznie taka łagodna zima do 20-go i piekło na koniec, nie propsuję jakoś tego miesiąca w mojej wersji
Marzec: 4/10- po prostu miesiąc pozbawiony praktycznie wiosny, wielki plus za trzecią pentadę. No i miał trochę słonka, więc jakieś placebo wiosny można było sobie wkręcać
Kwiecień: 7/10- szkoda mi trochę oceniać go tak nisko, opady wcale nie były jakąś rzadkością, tylko wielka szkoda, że były takie małe.
Maj 10/10- nie będę się niczego czepiać, nawet ta końcówka u mnie miała swój urok i wbrew temu co podaje Muchowiec totalnie sucha nie była, pamiętam bardzo dobrze solidną zlewę 30 maja około południa w pobliżu dworca głównego
Czerwiec: 5/10- Do 20-go szedł pewnie na rekord mimo, że prób upału przekroczył tylko w dwa dni, a dominowały po prostu lekko gorące dni. Ostatniej dekady przedstawiać nie trzeba, plucha i to w dodatku taka dość marna, jałowa
Lipiec: 7/10: U mnie nie był tak gorący jak choćby w okolicach FKP, Jacoba i Kmroza, choć oczywiście wyraźnie przekroczył normę 1981-2010. Rasowy, letni miesiąc i wbrew pozorom pozbawiony jakiś nieprzyjemnycch skrajości, jedynie sama końcówka była trochę za parna
Sierpień: 5/10: Termicznie u mnie trzeci najbardziej odjechany sierpień po tych z lat 1992 i 2015, ostatnio doznałem zdziwienia, że do 23-go to sierpnie 2015 i 2018 miały identyczne średnie :O Jednak mimo że też był dość suchy to jednak o nieebo przyjemniejszy od sierpnia sprzed 3 laty, a końcówka doprawdy była urokliwa
Wrzesień: 5/10: Gdyby nie ta końcówka Ale pierwsza dekada na prawdę była przecudowna
Październik: 6/10: Bardziej go lubię niż rok młodszego, nie był taki nudny, a nieokiełznana lampusia ograniczyła się do 10 dni, a nie 16. No i przedewszystkim nie było takich cyrków jak zimowa średnia ostatniego dnia, a 30.10 to absolutnie jeden z bardziej niezwykłych dni całego wspaniałego dwulecia
Listopad: 4/10: Kiedyś znacznie lepiej na niego patrzyłem, I połowa wręcz wydawała mi się podobna jak w 2010, teraz widzę jednak, że nie da się porównywać nawet tych dwóch listopadów. Chociaż miał trochę fajnego, chociażby dni zaduszne
Grudzień: 6/10: Miał duzo fajnego, i rasową zimę, i ładną, efektywną pluszkę. Zabrakło jakieś 1-2 dni suficiku przy halniaczku. Usłonecznienie niby tylko 7,1h xd Ale na pewno było więcej, np dni 5 i 8.12 były zdecydowanie słoneczne, a uzbierały razem raptem 2,5h. No a poza tym umówmy się, mówimy o grudniu xDkmroz - 7 Wrzesień 2020, 15:24 Najfajniejsze incydenty/okresy 2018 roku (przynajmniej 5 dni)
16.01-1.02 - super druga połowa stycznia z lekkim przedłużeniem na lutka. Pierwsza jej "połowa" upłynęła pod znakiem dwóch śnieżyc i stałej pokrywy, mimo początkowo temperatur przez zero. Potem walnęła fala mrozów, a po jej zakończeniu względnie sucha odwilż, jednak nadal z pokrywą śnieżną - 25.01, słoneczny dzień z tmax +6 i piękną, powoli topiącą się pokrywą, był takim mini lutym 2010. Istne Dolomity. Potem od 28.01 walnęło już konkretnym, atlantyckim ciepłem na 5 dni, z wiatrem, całodobowym ciepłym, okresowymi opadami, ale też codziennymi rozpogodzeniami.
20.05-26.05 - do duetu kwiecień-maj straciłem już resztki sentymentu, ale ten okres akurat uważam za dobry. Nie był jakiś szczególnie gorący, wręcz mam wrażenie, że jak na standardy drugich połów maja w ostatnich latach (ERROR2020), to był umiarkowany. Sporo cumulusowej aury, niestety amplitudowej, ale pod koniec maja już to mi tak nie doskwiera. No i trzy piękne burki - 22.05, 25.05, 26.05. Jakie to ja wtedy miałem szczęście do opadów - spadło w sumie w tych dniach około 40mm
11.08-17.08 - wszystko zaczęło się od NPE, która oficjalnie zakończyła długą falę gorąco-upalną (na szczęście też obfitującą w opady). Spadło ponad 30mm w 12 godzin. Kolejne dni to przeplataniec pogodowy, ale z wyraźnym wskazaniem na anomalie dodatnie rzecz jasna, niemniej w tym czasie tylko 13.08 mocniej przygrzał. 14.08 jeszcze przeszła słaba burza i spadły 3mm
28.10-5.11 - skłamałbym, mówiąc, że to czas moich marzeń, no ale z uwagi na pewne aspekty, musiał się tu znaleźć. Zaczęło się od niestety zimnej pluchy, ale na szczęście, z pewnością zostala ona wykorzystana w kolejnych, skrajnie ciepłych dniach (w przeciwieństwie do 29.10.2008 w Toruniu, który nijak nie został wykorzystany...). U mnie z tej pluchy spadło około 25mm. 29.10 już wieczorem temperatura rosła i rano 30.10 było jak latem. Ten dzień rano wydawał się nudnawy, były rozpogodzenia, ale w ciągu dnia naszły chmury, zaczał wiać silny wiatr i nawet trochę pokropiło. Potem nastał czas gorszy - 31.10 to rasowa, lampowa nuda, w dodatku z naprawdę lodowatym wieczorem, ale piękne w tym było, że to był tylko jeden dzień. 1.11 po lodowatej nocy, w ciągu dnia nasunęły się chmury frontu ciepłego i znowu zaczęło mocno wiać. No i potem nastała noc cudów, jedna z najcieplejszych w historii listopadów. Po niej nastał niestety nudnawy, ale nie w 100%, dzień 2.11 - jedyna jak dotąd listopadowa 20-ka u mnie. Cieszę się, że padła ona po również ekstremalnie ciepłej nocy, a nie w jakimś psuedocieple. Wieczorem tego dnia naszły chmury, ale padać zaczęło dopiero następnego dnia., spadły jednak niestety tylko 3mm. Dni 4 i 5.11 to już wyżowa, stratusowa nuda, ale ze względu na kolejną skrajnie ciepłą noc pomiędzy nimi, uznałem, że zasłużyłyby tu się znaleźć. 5.11 pod wieczór, wraz z rozpogodzeniami się sytuacja już z*ebała, ale dalsze dni listka u mnie i tak były 100 razy lepsze i ciekawsze (nie brakowało mgieł i całodobowych stratusów, amplitud w zasadzie brak) niż na południu Polski
15-25.12.2018 - Piękny okres grudniowy, niestety jest to jedyny okres po 2017 roku, z którego straciłem większość zdjęć (do 23.12, bo wtedy mi się telefon popsuł), tylko pojedyncze, zbeszczeszczone messengerem, udało się zachować. Zaczęło się od pięknej śnieżycy 15.12 wieczorem. No ok, nie była jakaś skrajnie mocna, ale śniegu spadło tyle, co 29.01, z tą różnicą, że padało znacznie słabiej, ale był rasowy mrozio. No i dzięki temu te 4-5cm śniegu się w kolejnych dniach utrzymywało. Następne dni, jakkolwiek to zabrzmi, uświadomiły mi, że nawet w skrajnie pochmurnym czasie, pozornie stratusowem, się zwykle coś dzieje na niebie. Najładniejszy był 17.12, kiedy w drugiej części dnia nachrzaniało pseudosłońce przy świeżej pokrywie. Wieczorem nastąpił największy spadek tego grudnia (1.12 licze do listopada hahaha), u mnie było -11 stopni jak pamiętam, niestety foty straciłem więc dowodu nie mam Kolejne dni to niby przewaga chmur, a jednak z nich też mam foty przebłysków i przejaśnień. 20.12, tuż przed odwilżą znowu ładnie sypło. 21.12 był pięknym dniem, śnieg powoli topniał w blasku słońca. Nie wiem jakim cudem, ale depesze zachmurzenia z Okęcia (o pomiarze usłonecznienia nawet nie wspominając xdddddddd) dają pełne zachmurzenie z każdej godziny, a ja pamiętam i tu już nawet mam pojedyncze foty na dowód, że ładnie dawało słonkiem pare godzin. W nocy z 21 na 22.12 się niestety ociepliło, zaczał lać deszcz i śnieg stopniał. Kolejny dzień jednak też nie był zły, momentami się przejaśniało, było do +7 stopni, a wyraźnie przyjemnie zrobiło się 22.12. I właśnie wtedy popełniłem największy błąd życia - poszedłem na spacer z psem... bez kurtki. I dosłownie 20 minut po tym rozpogodzeniu, doszło do nagłego załamania pogody i z całym impetem walnął układ liniowy z ulewnym deszczem, silnym wiatrem a nawet lekkim gradem O dziwo, nie rozchorowałem się. Kolejny dzień był już chłodnijszy, ale w nocy z 23/24.12 przeszedł decydujący niż. Zabrakło dosłownie walonych 100km, bym znalazł się w zimnym, śnieżnym wycinku i by Wigilia była w całości magiczna. Mój znajomy, który jechał w Wigilię do rodzinnego domu w Mrągowie mówił, że gdzieś przed Ciechanowem krajobrazy nagle zrobiły się białe, a u niego w Mrągowie wręcz pokrywa przekraczała 10cm! Sama Wigilia u mnie była typowo konwekcyjnym dniem - raz się przejaśniało, a raz chmurzyło i waliło krupą śnieżną, niestety zbyt słabą, by mówić o realnej pokrywie. Na dobre rozpogodziło się na zachód słońca, by zobaczyć pierwszą gwiazdkę. Tempreatura właśnie wtedy spadła poniżej zera, po kilkudniowej przerwie. Już się mogło wydawać, że Wieczerza u mnie upłynie bez pokrywy, jednak gdzieś godzinę po zachodzie słońca niespodziewanie z nieba zaczęło Opad był słaby, nie przekraczał 0.5mm, jednak ze względu na ujemną temperaturę, dość szybko utworzyła się słaba, symboliczna wręcz pokrywa. Mało, bo mało, ale jednak.... Pierwsza wigilia ze świeżą pokrywą śnieżną od wielu lat. W nocy z 24/25.12 jeszcze lekko sypnęło i rano 25.12 już wyraźnie widać była białą magię. Niestety, po paru godzinach się stopiła i nadeszła odwilż, która już całodobowo potrwała do końca roku... Niemniej tych ostatnich dni też jakoś źle nie oceniam, a wręcz dobrze, ze względu na fajne opady, całodobową anomalię i jednak zdarzające się rozpogodzenia.FKP - 7 Wrzesień 2020, 15:27 PiotrNS, Chyba u Ciebie, tutaj to się przyroda budziła do życia, niestety atak Arctosa w III dekadzie lutego to zaprzepaścił, a mogła przyjść wiosna Jacob - 7 Wrzesień 2020, 15:32 16 stycznia - 1 lutego
11 - 25 maja
10 - 19 lipca
No i grudzień od początku do końca był naprawdę fajny FKP - 7 Wrzesień 2020, 15:33 6.10-18.10 Jacob - 7 Wrzesień 2020, 15:34