Forum wielotematyczne LUKEDIRT Zdjęcia, pogoda i klimat, astronomia, sport, gry i wiele więcej! Serdecznie zapraszamy!
2019 rok - Czerwiec 2019
FKP - 16 Listopad 2020, 17:01 Interpretuje to dla Cb ;D
"Chcą, aby twoja głowa Poruszała się w górę i w dół W górę i w dół W górę i w dół"
Chcą, abyś zaakceptował Globcia
"Dostali się do twojej głowy Wywróć ją do góry nogami Do góry nogami Do góry nogami"
Poddaj się woli Globcia
"Możemy wyczuć porządek Wchodzący nam w drogę Nie potrzebujemy reguł z wczoraj Rozbijając granice Rozrywając boki Posłuchaj tego po raz ostatni"
Wiadomo o co chodzi
Czerwcuś 2019 ❤❤❤❤❤❤kmroz - 16 Listopad 2020, 17:13 A nigdy tego tekstu nie tłumaczyłem sobie w głowie FKP - 16 Listopad 2020, 17:19 kmroz, Ale nie powiesz, super pasuje do Króla kmroz - 16 Listopad 2020, 17:46 NoPiotrNS - 19 Marzec 2021, 15:10 Miesiąc koszmaru, ale zarazem bezkompromisowy rekordzista, mistrz i wręcz idealne ukazanie natury Globcia. W moim mieście pobicie rekordu nie odbyło się wprawdzie z takim rozmachem jak w kwietniu 2018, ale i tak stary rekord czerwca 1964 stracił na znaczeniu. A przecież miesiąc zaczynał się zwyczajnie, chłodną nocą i 23 stopniami ze Słońcem zakłóconym przez popołudniowy opad deszczu. Lampa zaczęła się w niedzielę 2 czerwca i od tego czasu zbliżaliśmy się już do najgorszego. Do 9 czerwca rzeczywistość wygląda nawet nieźle - nie było jeszcze upałów, wzrost temperatury doszedł najwyżej do 28,8 stopnia 8 czerwca, a poza tym najczęściej zatrzymywał się na 26. Bardzo fajna pogoda, niemal wymarzona po tamtym maju, szkoda tylko że znowu pożegnała się z opadami. Było bardzo słonecznie i tylko 6 czerwca podobno coś spadło z nieba, ale był to tylko przedsmak tego, co miało nastąpić. Fala upałów 10-16 czerwca 2019 była najgorszą jaką przeżyłem i podejrzewam, że w NS byłoby podobnie. Przez sześć dni z rzędu temperatura przekraczała 30 stopni (siódmego dnia było 29,8), przerwa w lampowym skwarze zdarzała się bardzo rzadko, a nadzwyczajnie ciepłe noce doprowadzały do ekstremalnie wysokich średnich dobowych, przekraczających od 11 do 15 czerwca 25 stopni, 13-go sięgając 26,1. Bardzo ciężki czas przerwany został burzą 16 czerwca, kiedy spadło trochę deszczu, ale 5 mm to żałośnie mało jak na zakończenie takiej fali upałów i ponad dwutygodniowego suchego okresu. W kolejnych dniach trochę więcej deszczu udało się zebrać w Boże Ciało, 20 czerwca. Po południu nadeszła jedna z niewielu w tym roku sensownych burz, za której przyczyną spadło 10,6 mm wody i nastroje w odniesieniu do tego miesiąca trochę się poprawiły. Dni po zakończeniu upałów nadal były jednak bardzo ciepłe - temperatura przekraczała lub była bardzo bliska 25 stopniom, średnia przekraczała 20, noce wciąż kontynuowały trend (jedyny wyjątek to spadek do 11 stopni nocą z 17 na 18 czerwca), a do tego pojawiła się parność. Kłębiły się chmury i czasem dało się usłyszeć grzmot, lecz z marnym skutkiem. Nie do zapomnienia jest jednak ładna poranna ulewa z 22 czerwca. Przez chwilę zapomniałem wtedy o tym, jak wyjątkowy miesiąc trwa. Wszystko zmieniło się nagle. Jeszcze 24 czerwca pogoda była pochmurna i nie-gorąca, aż 25 czerwca przy pełnej lampie znowu uderzył 31-stopniowy upał. Następnego dnia - jeszcze większy. Z przerażeniem śledziłem doniesienia o wzrostach temperatury w zachodniej Polsce, ciesząc się z tego, że u mnie upał to "tylko" 33,9 stopnia. Najbardziej dopiekła mi noc. Najcieplejsza noc w historii. Temperatura minimalna 22,8 sprawiła, że lepiej było dla mnie chyba, gdybym w ogóle nie usiłował zasnąć. Przez to, że wieczorem uchyliłem drzwi balkonowe w pokoju, tylko zepsułem sytuację, bowiem dzięki zasłoniętym oknom przez cały dzień nie wpuściłem tam zbyt gorącego powietrza. Wieczorem buchnęło za to czystym złem. Temperatura jeszcze o 1 w nocy wynosiła 24 stopnie i wcale nie chciała spadać - zasnąłem na cztery godziny po 2-giej i kiedy temperatura w dzień znowu pięła się do upału, miałem tego czerwca już tak bardzo dość, jak to tylko możliwe. Trochę ochłodziło się 28 czerwca, kiedy przy zmiennym zachmurzeniu notowano tylko 23,8 stopnia, z kolei 29 czerwca urzekł mnie swymi przyjaznymi warunkami. Był przyjemnie ciepły, a przy tym słoneczny. Zamiast upału - 26 stopni. I nic nie zakłóciłoby cieszenia się tym fajnym dniem, w którym kosiłem trawę ostatni raz przed połową sierpnia, gdyby nie świadomość tego, co miało wydarzyć się dnia następnego. Noc z 29 na 30 czerwca była najchłodniejszą od 12 dni. Temperatura spadła w niej do 12,8 stopnia, dzięki czemu dobrze się wyspałem. Ale co stało się w dzień Rekord z 2013 roku (34,2), który kilka razy dziarsko się bronił, padł. W tę wyjątkową niedzielę zmierzono 34,4. Najbardziej niesamowity upał mojego życia, trudno mi znaleźć inne słowa na jego opisanie. Totalnie pustynny, błękitny, spokojny, tak jakby w pogodzie coś zamarło. Najgorętszy dzień, który zniosłem niemal najlepiej (bo 10 czerwca był jednak lepszy) ze wszystkich. Absolutna magia, puste ulice, zero tłoku nawet na basenie, tak jakbym znalazł się na Sycylii. W tym czasie miałem trudne chwile i nawet nie czułem się całkiem zdrowy, ale w innych okolicznościach normalnie ubrałbym czapkę na głowę i pojechałbym na rower, poczuć to. Nie było drugiego takiego dnia. Pustynna wilgotność przy upale zdarzała się niejednokrotnie, ale nigdy w czerwcu, przy tak wysoko grzejącym Słońcu. Coś niebywałego. Do przeżycia pozostał jeszcze 1 lipca, ale najpierw trzeba było pożegnać czerwiec.
Czerwiec 2019 pobił rekord 1964 roku drastycznie, o 2,1 stopnia. Nie było to najsilniejsze przebicie rekordu w historii, bowiem kwiecień 2018 rozpędził się o 2,2. To wystarczyło jednak do stania się najgorętszym miesiącem w historii, o średniej temperaturze 21,5 stopnia. O 0,1 mniej miał sierpień 1992, który za sprawą tego, że twardo obronił rekord najwyższej średniej temperatury maksymalnej, możemy pozostawić ex aequo na najwyższym stopniu podium. Niezapomniany sierpień 2015 miał średnią 21,1, zaś rekordowo ciepły lipiec, "tylko" (no, przy czerwcu 2019 to wygląda nędznie) 20,9. Czerwiec 2019 odznaczały rekordowo ciepłe noce, na czele z tą afrykańską 26/27 czerwca. Tylko raz, 1 czerwca, temperatura spadła poniżej 10 stopni, zaś średnia wyniosła aż 15,4. Temperatura maksymalna wynosiła w czerwcu 2019 średnio 28,0 stopnia. No, pod tym względem rekordu absolutnego nie ma. Gorętsze były dni lipców 1994 i 2006, a także sierpniów 1992 (rekord, średnia 30 stopni) i 2015. Miesiąc był jednak pogromcą w kategorii ilości dni gorących (TŚr 20+), których naliczono 22. Codziennie temperatura przekraczała 20 stopni, chłód nie miał dostępu do czerwca 2019.
Miesiąc ten prawdziwie mnie przeraził. Suma opadów równa 29 mm (blisko rekordu z 2015), to zła wiadomość. Bo też cały miesiąc był naprawdę niebezpieczny. Jego groźne gierki i niecne zamiary dosłownie spędzały sen z powiek i trudno jest doszukać się w nim pozytywów - nawet I dekada miałaby sens tylko wtedy, gdyby przyszły po niej opady, a nie wielki upał. To ulga, że już minął. I oby długo nie wracał. Czerwusiu 2020, dziękuję Ci serdecznie
I dodatkowy hymn dnia 30 czerwca 2019:
jorguś - 22 Marzec 2021, 20:19 Ja mam bardzo mieszane odczucia odnośnie tego miesiąca...
Termicznie: Poza okresem 10-16.06, który przegiął już z tymi nocami na prawdę super, te uderzenie w ostatniej pentadzie właściwie już mnie kompletnie nie ruszyło, w takim byłem już tureckim transie xd
Opadowo: No tu tragedia. Oczywiście na 3 mm z Muchowca nie można bezrefleksyjnie patrzeć, ta stacja stała się totalną dziurą opadową wtedy, ale nawet zakładając, że z jakiś konwekcyjnych pierdów spadło powiedzmy 20 mm to to jest gówno na taki miesiąc. Przy średniej dobowej ponad 22 stopnie to jest jednak straszne zło.
Do tego na plus na pewno to, że poza tym wspomnianym wyżej dzikim bordem z 3 pentady na prawdę nie dawał jakoś ostro w kość. No i wywolał jednak poruszenie w społeczeństwie, na instagramie widziałem wtedy mnóstwo postów poruszających temat AGW, no ale to było do przewidzenia, że ludzie obudzą się jak na własnej skórze odczują globcia, a nie zaatakuje w lutym czy w kwietniu.
Podsumowując to biorąc pod uwagę to wszystko to nie mogę dać mniej niż 5/10. Sam brak opadów nie może moim zdaniem ściągać oceny do "0". No ale powtórki w tej wersji bym nie chciał. Bordzie, nie tędy droga xdPiotrNS - 22 Marzec 2021, 20:52 Poza tym tygodniem i 25-27 czerwca było nawet nieźle - 30 czerwca ja też byłem już w tureckim transie Suma opadów na Muchowcu wydaje się dramatycznie niska nawet jeśli trochę przekłamana, ale podobnie zły wynik z Balic wskazuje na to, że na tym obszarze naprawdę było mocno nieciekawie.
Też dostrzegałem przejęcie tą pogodą i Globciem, dużo osób zauważyło w tych upałach wyjątkowość, bo naprawdę takiej fali upałów w czerwcu jeszcze nie było. Ciekawe jak wyglądało wtedy życie codzienne w Posnanii i z jakim nastawieniem jej mieszkańcy rozmawiali ze sobą o pogodzie
Z początku lipca pamiętam, że wyraz zaniepokojenia Globciem dał nawet pewien znany denialista z 2013 roku Wtedy uświadomiłem sobie, że naprawdę sprawy zaszły daleko
A co do słynnego denialisty z 2013 roku to ciekawe czy to była u niego stała zmiana czy w miesiąc spod znaku ostrego cienia mgły znów wrócił do swoich dawnych przekonań xdBartek617 - 22 Marzec 2021, 21:20
PiotrNS napisał/a:
Suma opadów na Muchowcu wydaje się dramatycznie niska nawet jeśli trochę przekłamana, ale podobnie zły wynik z Balic wskazuje na to, że na tym obszarze naprawdę było mocno nieciekawie.
Tak pewnie było, trawa na łąkach obok mnie na przełomie czerwca/lipca była wysuszona i prawie że żółta, dni z burzą w czerwcu sam widziałem (jako mieszkaniec północno-zachodnich okolic Krakowa) co najwyżej 2, góra 3 (do tego one miały charakter typowo stacjonarny: tylko obejmowały część aglomeracji krakowskiej i były raczej słabe w kwestii wyładowań), mimo że miesiąc wcześniej padało prawie codziennie i sumy zebrały się na poziomie koło 150 mm. Owszem, gdyby poszukać co się działo się koło Skawiny, Wieliczki, Niepołomic, Słomnik itp. itd. to można uznać, że dni burzowych było więcej (bo tak mogło być), no ale ja się tak nie przemieszczałem po aglomeracji, więc w sumie najbardziej interesowały mnie okolice lotniska, do których mam bliżej niż do np. Nowej Huty. Musiałoby konkretnie pierdyknąć, bym dostrzegł błyski czy grzmoty z innych części niż zachodu, bo z innych stron mój dom jest konkretnie schowany przez inne. PiotrNS - 22 Marzec 2021, 21:29 Bartek, pamiętam jak w Krakowie 14 czerwca po kolejnej prawie-nieprzespanej nocy obudziłem się z bolącą głową i zobaczyłem za oknem chmury, a po chwili usłyszałem grzmot Była to euforia taka, że aż trudno mi było w to uwierzyć, ale niestety lokalne zjawisko burzowe zatrzymało się na Wieliczce. A tak zazdrościłem mieszkańcom Mazowsza nawałnicy z nocy 13/14 czerwca i oczekiwałem rewanżu