Forum wielotematyczne LUKEDIRT Zdjęcia, pogoda i klimat, astronomia, sport, gry i wiele więcej! Serdecznie zapraszamy!
Ogólnie o pogodzie i klimacie - 38 dni pięknego snu (12.01-18.02.2021)
kmroz - 26 Maj 2021, 21:41 Zima 2013/14 znana jest z tego, że zamist jeździć na zjazdowe narty w góry, się śmigało na nizinach na biegowych. Straty w kurortach górskich pewnie były porównywalne do tych związnych z lockdownem 7 lat później. Czy naprawdę o to chodzi? Rozumiem, że raz na jakiś czas miło doświadczyć halniaczka i głębokiej odwilży z pełną lampą (tj. Tobie, bo ja w życiu bym takiej nudy nie chciał), ale jednak gdzie jak gdzie, w polskich górach zima powinna być zimą Na zachodzie kraju zupełnie inna bajka, tam byś co roku miał dużo pełnej lampy i pseudociepła zimową porą.pawel - 28 Maj 2021, 09:18
kmroz napisał/a:
jednak gdzie jak gdzie, w polskich górach zima powinna być zimą
A co to znaczy, bo nawet Zima Trzydziestolecia była jednak zimą (w sensie najchłodniejszej pory roku)
kmroz napisał/a:
Zima 2013/14 znana jest z tego, że zamist jeździć na zjazdowe narty w góry, się śmigało na nizinach na biegowych.
I się cieszę z tego powodu, że chociaż raz role się odwróciły kmroz - 15 Czerwiec 2021, 21:14 Wracam tutaj po długiej przerwie
19.01.2021, Dzień Ósmy. "Zasypane miasto"
Chociaż powoda dawała niejeden powód do euforii, to nie był to najciekawszy dzień pod względem życiowym. To był jeden z powodów, dla których zwlekałem z jego opisywaniem.
Tego dnia miałem mieć trzecie kolokwium z bardzo trudnego przedmiotu, do którego podchodziłem trzeci raz. Pierwsze dwa nie poszły najlepiej i musiałem się serio postarać, by "przepołowić" sumę punktów. Jak to często bywa, poranna depresja przed kolokwium sprawiła, że długo się nie mogłem zwlec I niestety jak wstałem, to tylko zobaczyłem zadania z kolokwium, zrobiłem im zdjęcie i nawet nie próbowałem zżynać. Dzisiaj, kiedy mija tydzień od pisania tego samego kolokwium i tym razem pozytywnego zaliczenia, uważam, że serio to nie było trudne, ale cóż, wtedy byłem zupełnie nieprzygotowany - nie ukrywam, że piękna zima nie ułatwiała skupienia się na obowiązkach.
Jak co wtorek, tuż po zakończonym wykładzie musiałem pędzić do Pruszkowa na korki. Miałem ledwie 1.5 godziny na dojazd, gdyż o 16:00 zaczynały się zajęcia. Humor tuż po "kolosie" się poprawił, bowiem patrząc za okno trudno było nie cieszyć gęby Dokładnie do 14:00 od zachodu wkroczyła konwekcyjna śnieżyca o naprawdę sporym natężeniu https://photos.app.goo.gl/G7ZeAc9CZnc36YDP8
Czy drogowcy się nie spodziewali, że konwekcja trafi w miasto? No na to wygląda, bo po poprzednich śnieżycach ulice wyglądały... dużo lepiej
To nie był koniec przygód. Gdy tuż po 15:00 dotarłem na PKP Śródmieście, wsiadłem w pociąg, myślać, że za 30 minut będę na miejscu. A gucio prawda... Na Zachodnim nagle okazało się, że pociąg dalej nie pojedzie. Trzeba było wysiadać i ch*j, że się śpieszy człowiekowi. Niestety. Musiałem zamówić Ubera.
Normalnie z Zachodniego na Pruszków autem się dojedzie w 10-15 minut, tym razem wyszło ponad 30 minut. Niestety spóźniłem się i dostałem ochrzan od szefowej. Na szczęście bez większych konsekwencji
To nie był koniec śnieżyc na ten dzień. Po przejściu konwekcji, od zachodu zaczęła się zbliżać frontu ciepłego, niosącego za sobą już niestety obrzydliwą odwilż Jednak zanim to się stało... bajka
Korzystając z pięknej zimy, nie czekałem i tak samo jak dokładnie tydzień wcześniej, udałem się późnym wieczorem do parku Morskie Oko. Było już po północy, opady ustały, ale temperatura jeszcze była ujemna.
Jak widać, temperatura bardzo stabilnie rosła. Od północy do północy, z poziomu -17 na -2. Liniowy niemal wzrost...FKP - 15 Czerwiec 2021, 21:51 No nie no.............kmroz - 15 Czerwiec 2021, 21:58 No tak no PiotrNS - 15 Czerwiec 2021, 22:21 Ten okres zimy wspominam jako piękne przerwanie złej passy, taki symboliczny koniec 2020 roku w ujęciu pogodowym. Szkoda że przyszła ta odwilż - ja też niepokoiłem się wtedy każdego ranka, kiedy miałem wyjrzeć za okno. Wtedy jeszcze było ładnie.
A we wtorek 19 stycznia nie miałem kolokwium, lecz szykowałem się już na to dwa dni później. Mnie zima też rozpraszała, ale na szczęście dałem się zanadto oderwać i udało mi się to zaliczyć, dzięki czemu miałem później łatwiejszy egzamin. Zauważyłem jednak, że zimowa aura w styczniu rozpraszała mnie łatwiej niż teraz ciepła i słoneczna pogoda. Może dlatego, że od czasu pójścia na studia była to pierwsza sesja w białych klimatach, a te słoneczne już miałem okazję przerabiać Dlatego wolę aby styczeń 1987 powtórzył się dopiero jak skończę już studia - w przeciwnym razie skończę marnie kmroz - 16 Czerwiec 2021, 16:44 20.01.2021, Dzień Dziewiąty. "Wzorcowa odwilż"
Najgorsze obawy się na szczęście nie spełniły. Nie pamiętam już zbytnio, jaka aura była w momencie mojej pobudki, bo pierwsze zdjęcie w tym dniu zrobiłem dopiero o 13:00. Jak widać, odwilż się już dała we znaki - paskudnie gołe drzewa budziły odruch wymiotny, ale do najgorszego było jeszcze daleko - na ziemi nadal leżała całkiem pokaźna pokrywa
Przerażony jednak tym, co może nastać w mieście, wyniosłem się na wieś. Następnego dnia miałem mieć prezentacje (oczywiście online jak całe studia w ostatnich czasach) ze swojej pracowni dyplomowej, lecz moje przygotowanie było zerowe, zresztą wtedy niewiele zrobiłem... Ogólnie masakra, a moja motywacja do robienia czegokolwiek była taka sama jak czerwca 2019 do ochłodzeń...
W każdym razie widoki od razu były łatwiejsze, przypominające o tym, że mimo dodatniej temperatury (w pełni dnia +3.5) nie mamy żadnej Trzydziestolatki. Od razu dam pocztówkę z tego dnia:
Ten ostatni widok jest tuż przed blokiem, gdzie mieszkają moje uczennice (bliźniaczki). Od razu mi się skojarzył z zupełnie inną porą roku, a mianowicie majem. Pamiętam, jak byłem tam bodajże 12.05 i potem 17.05 i słowo daje, nie poznałem tego miejsca - to jak wtedy buchnęło wegetacją było serio niesamowite, szkoda, że bord nie wszedł jak w masło, bo wtedy by cuda dalej się działy...
Wracając, jednak do tematu... Po zakończeniu zajęć, miałem godzinę przerwy do korepetycji w szkole, więc jak w prawie każdą środę, udałem się na spacer do Parku Potulickich. Oto kilka zdjęć, definitywnie podkreślających jaka pora roku panowała... Zresztą i termicznie było to widać, temperatura bowiem zleciała poniżej zera
Po ciemku słaba jakość zdjęć, ale chyba mimo to, widać na nich jedno. Zima, a nie żadne gunwo, jak próbowali wtedy niektórzy na ŁŚ wmawiać.
Po zakończeniu około 21:00 zajęć w szkole, wsiadłem w WKD i to co pamiętam, że przespałem jedną stację. Nie płakałem jednak z tego powodu, bo przejście się 3km po pięknej, białomagicznej scenerii, było po prostu czystą przyjemnością
Widać, że nikt samochodem nie wyjeżdżał od co najmniej 2 dni. Zresztą nic dziwnego, mój tata od początku pandemii pracuje zdalnie i jak dobrze wiecie oboje z mamą unikali w tamtych czasach jeżdżenia nie wiadomo gdzie. Co najwyżej piesze spacery (tylko w weekendy samochodowe czasami).
Tak powinny wyglądać zimowe odwilże. Obecność śniegu, mróz w nocy i temperatura do +5 w dzień, najlepiej przy przymglonym niebie. Ten dzień naprawdę mi się spodobał i mnie miło zaskoczył i wlał trochę przesadnego optymizmu w moje serce. Że "jak wytrwało ten jeden dzień, to kolejne 4 też przetrwa. Niestety... to były tylko marzenia. Najgorsze miało dopiero nadejść
Wykres do danych z mojej stacji z tego dnia https://www.wunderground....021-01-20/dailyFKP - 16 Czerwiec 2021, 17:28 kmroz - 16 Czerwiec 2021, 22:12 21.01.2021, Dzień Dziesiąty. "Dolomicki powiew"
Nastał kolejny dzień. Z punktu widzenia życiowego był to dzień ciężki, smutny, nieciekawy, wspominam go źle. Nieudana prezentacja na seminarium była przykra, zacząłem sobie zdawać sprawę, że ten semestr nie zakończy się dla mnie pomyślnie
Pogodowo był jednak powiewem optymizmu. Noc nawet nie była szczególnie mroźna, temperatura się wahała koło 0 stopni, minimalnie nad ranem schodząc do -0.6. Jednak... śladów zbrodni rano nadal nie było Przynajmniej na wsi, wyglądało to pięknie
Wczesny ranek wyglądał u mnie jak na poniższych zdjęcia. Pierwsza fotografia budzi nieco skojarzenie z 25.01.2018.
Bardzo mi ten dzień się podobał, przypominał naprawdę momentami Dolomity. Za dnia niemal +8 stopni, słonecznie i zarazem nadal trwała, piękna biała magia
Wieczorem tego dnia niestety wróciłem do miasta. Nie pamiętam czemu, ale pewnie były ku temu powody. No tego konkretnie dnia, to do mnie miał wpaść znajomy. Znajomy, który w Święta zachorował na koronawirusa, w Sylwestra jego stan się pogorszył na tyle, że nie zdołał do nas wpaść, a po tym jak go przechorował... zdiagnozowano tego świrusa u jego ojca, przez co kolega został skierowany... na dwutygodniową kwarantannę, z której został uwolniony dopiero 20.01. Prawda, że logiczne?
Niestety, po powrocie do miasta odkryłem straszną prawdę, śnieg w wielu miejscach zaczął płatować. Zresztą nawet bez tego, śladów białej magii byłoby mało, miasto to miejsce, gdzie się masowo odśnieża i w zasadzie zanik mrozu równa się z zanikiem magii. Wyjątkiem są parki, w tym park Morskie Oko, do którego tym razem we dwóch się przeszliśmy: