Forum wielotematyczne LUKEDIRT Zdjęcia, pogoda i klimat, astronomia, sport, gry i wiele więcej! Serdecznie zapraszamy!
Ogólnie o pogodzie i klimacie - W jaki sposób ewoluowały Wasze pogodowe upodobania?
kmroz - 27 Marzec 2020, 01:24
Jacob napisał/a:
Teraz to już wiem, że był to dla Ciebie jednoznacznie zły miesiąc, nawet się nie zdziwie jak najgorszy 🤪
Bez przesady. Był momentami naprawdę fajny, ale nie jestem w stanie tego ocenić na plus, bo mi stepowiało wszystko dookoła.Jacob - 27 Marzec 2020, 01:27 Ogólnie bardzo ciężko mi wybrać jednoznacznie ulubieńca 2019 roku, bardzo polubiłem kwiecień, ale raczej nim nie będzie, podobnie luty, listopad też był fajny, ale za III dekade może zapomnieć, grudzień też fajny, ale to zdecydowanie nie to. Coraz bardziej też przekonuje się do września, ale ostatecznym ulubieńcem też raczej nie będzie. Myślę przede wszystkim o marcu i październiku.
Kurde ten 2019 jak mało który rok nie żałował cudnych miesięcy i głupio mi, że głównie podczas lata tak po nim jechałem, ale było naprawdę okropne i zabrało mu szansę na ulubiony rocznik Jacob - 27 Marzec 2020, 01:31 Z kolei w 2018 każdy miesiąc praktycznie był taki nijaki, październik fajny, ale im dłużej myślę o tej III dekadzie tym mniej go lubię . Luty nawet fajny, ale przyniósł odwrotny trend niż ten którego bym oczekiwał. Tak naprawdę podobały mi się tylko kwiecień i maj, ale trochę traktuje je z dystansem tłumacząc sobie jakie to było niezdrowe jednak wynaturzenie. No w sumie styczeń był całkiem spoko i tutaj o dziwo mógłbym się pochylićkmroz - 27 Marzec 2020, 01:33 Ja też kocham wrzesień z 2019, ale chyba marzec jednak najfajniejszy.
Co do 2018, to też styczeń ciekawy, chociaż ostatnio bardzo też się polubiłem z majem, przynajmniej jego drugą połową.Jacob - 27 Marzec 2020, 01:36 Trochę siebie nie rozumiem czemu tak bardzo staram się traktować kwiecień i maj 2018 na dystans mam wrażenie że o każdym z nich miałbym dużo lepsze zdanie gdyby nie wystąpiły obok siebie kmroz - 27 Marzec 2020, 01:47 Zachód Mazowsza i Ziemia Łódzka były super w kwietniu 2018 i pierwszej połowie maja 2018. Olbrzymie anomalie rekompensowała spora ilość uwodnionych burz. Ostatnio analizowałem sytuacje z Sochaczewa w tamtych tygodniach i naprawdę suma opadów musiała być wysoka - niestety w tej części kraju w ogóle brakuje stacji opadowych - zarówno tych z wunderground, jak i tych z IMGW (nawet ukrytych), więc nie mam bladego pojęcia ile dokładnie tam spadło.
Z kolei w drugiej połowie maja, po tych deszczach z 16.05 zrobiło się tam zbyt sucho. Jakby złączył kwiecień i pierwszą połowę maja 2018 z Sochaczewa i drugą połowę maja 2018 z Pruszkowa, byłoby już idealnie, wilgotno, cieplutko i przepięknie zielono.kmroz - 27 Marzec 2020, 01:50 Swoją drogą jak patrzę na radarach na nawałnice z 3.05.2018 nad Sochaczewem, tu musiało być tam naprawdę groźnie. Ale żadnych informacji o podtopieniach/zniszczeniach, ani nagrań z burzy nie znalazłem w internetachJacob - 27 Marzec 2020, 13:11 Lato, a dokładniej sierpien 2002, a jeszcze dokładniej II połowa. Dla 6-letniego dzieciaka była to skrajnie gorąca pogoda i już we wrześniu pytałem się kiedy spadnie deszczyk, bo jak babcia mówiła bez niego grzybków nie będzie (swoją drogą myślę, że wrzesień w tamtym roku był słaby, ale p*ździernik nadrobił zaległości pod względem grzybów ), ale w końcu to się stało, jednak wtedy żyłem pójściem do zerówki i dalszą część jesieni minęła mi obojętnie. Za to pamiętam mroźna zimę i wszyscy dookoła mówili, że można było się takiej spodziewać po gorącym lecie, swoją drogą była słaba pod względem ilości śniegu, ale utrzymywał się on bardzo długo (z wyraźna przerwa w II połowie stycznia). Dalsza część 2003 i 2004 rok w żaden sposób już nie wzbudziły w niczym mojej uwagi, kolejne wspomnienie to ok. połowa lipca 2005, gorąc mieszany z upałem, a jednak po naprawdę spokojnym i wolnym od tego lecie 2004 wydawało mi się, że jest niesamowicie gorąco. Samej zimy 2005/6 nie pamiętam, ale wiedziałem, że wiosna długo było zimno i właściwie nie chciała przyjść i wszyscy już mieli dosyć tamtej zimy. Nie wiem jakim cudem, ale lipiec 2006 kompletnie umknął mi z pamięci, za to trochę pamiętam sierpien 2006 kiedy przyjechali ciocia z wujkiem z Anglii, zawsze latem kiedy się dało zabierali mnie z kuzynkami nad jezioro, wtedy byłem wściekły i krzyczałem "cholera, kiedy ten durny deszcz przestanie padać, bo nie pojedziemy nad jeziorko 😠" . Choć w połowie miesiąca trafiły się ładne dni to całkiem stratny nie byłem, ale jednak przykro mi było kiedy po rozpoczęciu roku szkolnego zrobiła się przepiękna pogoda, a nie było czasu by z niej skorzystać :_(. Zwłaszcza, że to już był początek mojej 4 klasy, z 5 przedmiotow zrobiło się... no dobre 14/15, dokładnie nie pamiętam i bardzo mi wtedy JESZCZE zależało na ocenach więc po powrocie że szkoły do wieczora siedziałem nad książkami. Zimę 2006/7 słabiej pamiętam, ale pamiętam, że była sporym szokiem po poprzedniej zimie i było mi przykro kiedy długo przez ferie nie miałem śniegu, dopiero na sam koniec trochę pocukrzylo. Kolejne moje wspomnienie wiąże się z ospa wietrzna, połowa lipca 2007 oj bardzo mi wtedy dokuczyła fala upałów , minęła pod sam koniec lipca kiedy już porządnie się ochlodzilo. Sierpień 2007 już kojarzył mi się z pozytywna pogoda, chociaż był średni, to pierwsza i ostatnia petanda to prawdziwe perły 😍. Pamiętam, że pod koniec wakacji mama jak zwykle wstała wcześniej rano by umyć balkon i rano mówiła "ku*wa, japie*dole rano to myślałam, że zamarznę na tym balkonie" . Faktycznie mimo słońca, to termicznie było charakterystycznie dla końca września. Jesień 2007 już słabo pamiętam, bo wtedy strasznie się martwiłem choroba mojej babci i strasznie smutno wspominam ten ostatni trymestr 2007 . Zimę 2007/8 już dużo lepiej pamiętam, po już na początku roku zima się skończyła, później odeszła moja babcia i pogoda wydawała się taka smętna i jesienna. Kojarzy mi się ochlodzenie na Wielkanoc 2008 dość słabo ją pamiętam, ale coś tam kojarzę. Pamiętam dobrze, że już od końca kwietnia do początku sierpnia, prawie nie ustawała lampa, nawet ta II dekada lipca brzydka nie była i tyle przyjemnej pogody, co wtedy trudno sobie wyobrazić (choć w tym roku wolałbym jednak tego uniknąć). Sierpień i dalszą część 2008 już słabiej pamiętam a właściwie w ogóle. Za to pamiętam radość w styczniu 2009 kiedy pierwszy raz od dawna śnieg zagościł na dłużej, pierwsza połowa stycznia 2009 była bardzo mroźna i wyjątkowo słoneczna śnieg, aż walił w oczy, ale lubiłem to uczucie . Potem coś kojarzę, że bardzo długo była brzydka pogoda, kwiecień niestety słabiej pamiętam, ale na sam jego koniec dopadła mnie wirusowka, a w dniach 29-30 IV mimo rzeskich nocy było gorąco i trochę mi to dokuczyło, przez chorobę. Na szczęście na majówkę wyzdrowiałem i była ona przedłużeniem kwietnia 2009 i pamiętam, że w dzień było bardzo słonecznie o ciepło, to pod wieczór już się robiło naprawdę zimno i trzeba było zmienić swój ubiór. Po majówce 2009 do końca roku szkolnego nic mi się już nie kojarzy. Za to I połowa lipca 2009 to naprawdę niezła parnota i pamiętam, że mi wtedy dokuczyła i był to pierwszy taki parny epizod, który zapamiętalem. Piękny sierpien słabiej pamiętam, ale dużo lepiej wrzesień, który wtedy wydawał się niesamowicie ciepły i letni i dobrze kojarzyłem początki mojego gimnazjum z piękna pogoda. Pamiętam, że potem na bardzo długo się zepsuła, ale do końca 2009 już nic sobie nie przypominam. Np i zaczął się 2010 rok, o którym z wielu kwestii chciałbym zapomnieć, ale wtedy nasiliła się moja jeszcze potem dluuuuugo uspiona pasja. II połowa stycznia 2010, moje ferie. To co ja wtedy wyprawiałem we łbie się nie mieści, I klasa gimnazjum to dla mnie okropny czas i byłem w stanie oddać wszystko by jeden raz nie pójść do szkoły. Szukałem na różnych stronach "profesjonalnych" porad jak załatwić sobie chorobę, zacząłem od zimnego mleka, bo miałem bardzo wrażliwe gardło i faktycznie na efekty nie trzeba było długo czekać, ale wiedziałem, że to za mało by przekonać mamę. Korzystałem z dużej ilosci śniegu i wieczorami pod pretekstem "ulepienia bałwana" szedłem na podwórko, i sobie wkładałem śnieg pod bluzkę, na włosy tarzałem się w nim, nawet raz się zdarzyło, że zjadłem kilka garści, no byłem psychicznym dzieckiem . Pamiętam jak w marcu 2010 moja mama była kilka dni w szpitalu, bo miała zabieg i akurat, gdy z niego wyszła, to nareszcie skończyła się zima i pamiętam ten piękny dzień, gdy z niego wróciła 😍. To było coś niesamowitego. Kwiecień 2010 już słabo pamiętam sporo wtedy chorowałem (ale wtedy już o dziwo nie z własnej woli), za to pamiętam wybitnie parszywy maj wszyscy wtedy powtarzali, że tym razem zdecydowanie nie jest najpiękniejszym miesiącem roku, oj prawda, prawda. Jak już mówiłem często wtedy chorowałem i w połowie maja znów byłem chory i pamiętam, że wstałem radosny w poniedziałkowy poranek (17 maja) z myślą, że idę na zastrzyk do przychodni, a nie do szkoły (tak, tak wolałem dostać 100 zastrzyków na dzień niż spędzić go w szkole) i patrzę na normalnie woda płynie nasza ulicą. No nic założyliśmy kalosze i jakoś doszliśmy z mamą, ale byłem w ogromnym szoku, fakt, że po paru godzinach już śladu nie było, ale szok pozostał . Kilka dni później zmarła moja ciocia i w sobotę 22 maja odbył się pogrzeb, był to pierwszy naprawdę ładny dzień od początku miesiąca i rzeczywiście pogoda w tej III dekadzie w minimalnym stopniu starała się nas pocieszyć, jak to Piotr kiedyś mówił. Lipiec 2010 to kolejny bardzo dokuczliwy dla mnie miesiąc letni, pod koniec pojechałem do Anglii i wróciliśmy 16 sierpnia i była to pierwsza burza która pamiętam (przez nerwy, że nie mogę wreszcie skorzystać z mojego komputera ), wtedy nienawidziłem tego zjawiska, bo sam się trochę bałem, a przede wszystkim przez brak prądu . II połowę sierpnia pamiętam jako totalna, jesienna piz*awice tylko na chwilę w V petandzie zrobiło się znowu za gorąco, w rzeczywistości był to najcieplejszy sierpien od 8 lat dalszej części 2010 roku zbytnio nie pamiętam, jedynie mroźny grudzień. Generalnie wydawało mi się że tamten rok był jeszcze bardziej perfidny niż w rzeczywistości i przez to wiosna 2011 oraz czerwiec wydawały mi się niesamowicie pogodne, po kiepskim lipcu znów przyszedł ładny sierpien oraz cudna jesień. 2012 rok jak później się okazało pamiętam bardzo, ale to bardzo kiepsko więc może go ominę . Mojej pamięci tym razem nie umknela bardzo długa zima w 2013, choć szczerze powiedziawszy to jedyne co dobrze zapamiętałem z tamtego roku i później jeszcze mam bardzo dluuuuugo pustkę, aż do lipca 2014, przy którym wielokrotnie wspominałem, że był dla mnie cholernie uciążliwy, pamiętam za to, że w II połowie sierpnia było sporo fajnej pogody, dalszej części 2014 też zbytnio nie pamiętam. Pamiętam za to piękna wiosnę 2015, choć mam wrażenie, że odebrałem ją jako ładniejsza niż była w rzeczywistości . I rzeczywiście do połowy czerwca było bardzo fajnie, ale potem pogoda się spierniczyla i nie wiem czemu, ale odebrałem cały lipiec 2015 (poza upalnym początkiem) jako bardzo zimny i pochmurny . Sierpień trochę mi dokuczył, ale i tak miałem wrażenie, że jest dużo chłodniej niż rok wcześniej w lipcu. Grudzień 2015 był dla mnie sporym zaskoczeniem, mam na myśli tutaj połączenie ekstremalnie wysokiego uslonecznienia z wyjątkowo wysokimi temp., wcześniej nie wiedzieć czemu ciepła zima kojarzyła mi się tylko I wyłącznie, z ponura, deszczowa i wietrzna piz*awica. Ciekawie za to pamiętam 2016 rok, bo doskonale pamiętam porę ciepłą (jedynie sierpien wydawał mi się pochmurniejszy niż w rzeczywistości), ale natomiast z pory chłodnej nie pamiętam kompletnie nic . Niestety również spora część 2017 przeleciała mi przez palce i moje wspomnienia z tamtego roku zaczynają się dopiero, na okropnym wrześniu i generalnie długiej i przygnębiającej jesieni (choć grudzień 2017 i styczeń 2018 naprawdę nie były takie straszne i kiedyś zbytnio je demonizowalem). No i zaczynamy do tej pory chyba najważniejszy rok dla mojej pasji, czyli 2018 . Przez brak śniegu zimny luty i marzec mi kompletnie umknely, pamiętam tylko, że przez długi czas pogoda była taka nijaka i skrajnie to się zmieniło na początku kwietnia i faktycznie wcześniej nie przypominam sobie równie pięknego kwietnia, potem przyszedł piękny maj, ale to jeszcze nie to. Zaczyna się już czerwiec 2018ci słyszę w telewizji, że mamy niesamowita sytuacje, że maj 2018 był drugim z rzędu rekordowo ciepłym miesiącem . I w czerwcu 2018 zacząłem szukać w internecie wykresów, bardzo też lubiłem czytać stare podsumowania TP. I cóż, lato 2018 to pierwszy okres gdzie naprawdę skrupulatnie obserwowalem z dnia na dzień co się dzieje w pogodzie, pamiętam jak końcówka II dekady lipca wywołała u mnie wspomnienia parnoty z lipca 2009 . Potem koniec lipca i sierpień już miałem naprawdę dosyć tej pogody, potem przyszła jesień 2018 i chyba pierwszy raz odkryłem forum meteomodel.pl właśnie we wrześniu 2018 . Najpierw byłem cichym obserwatorem, później już jakoś w listopadzie bardzo chciałem dołączyć do forum, ale do końca nie byłem pewien, w końcu jakoś w połowie grudnia, gdy na forum huczało od kolejnych "Ciepłych Pasterzy" przełamałem się i dołączyłem, czasem pisząc takie bzdury, że głowa mała , a dalszą historię znacie .
PS: Pozdrawiam po godzinie pisania kmroz - 27 Marzec 2020, 13:58 Znam też inną osobę, dla której wydarzenia Wspaniałego Półrocza były zastrzykiem do pasji meteo.
Ogólnie fajne podsumowanie rok po roku, chętnie bym posłuchał co pamiętasz z tego 2012 roku
No i bardzo współczuje śmierci cioci, mimo wszystko stracić kogoś z pokolenia dziadków a rodziców, to zupełnie co innego. I mam nadzieję, że to drugie mnie nie spotka do 49 roku życia, wieku w którym była moja mama, jak mój dziadek odszedł.... Ja ostatnio straciłem przedwcześnie "członka rodziny", ale nie człowieka i tak czy inaczej było to masakryczne.kmroz - 27 Marzec 2020, 14:00 Jak teraz sobie przypomniałem, to właśnie zima 2014/15, kiedy jak pisałem, moja pasja zaczęła na serio kwitnąć, to właśnie ta, w której odszedł mój Dziadek. Ciekawe, czy miało to jakiś wpływ psychologicznie, myślę, że mogło mieć....