Dobra, poszło trochę za mocno chyba, przepraszam jeśli kogoś uraziłem swoimi tekstami, każdy ma prawo lubić co chce, ja na przykład na dzień dzisiejszy kocham burze, ulewy i śnieżyce, a one też mogą stanowić zagrożenie dla życia, zdrowia i mienia, oczywiście jeśli nie zachowują umiaru.
Tak myślę, ja sam uwielbiam burze i często przyglądam się dyskusjom w sekcji komentarzy np. na profilu PŁB. Kiedy ktoś pisze coś w stylu "mam nadzieję że będzie burza" itp, albo kiedy gdzieś w Polsce nawałnica narobi szkód, zawsze odzywają się komentarze typu "jak możecie się tym cieszyć" /"kim trzeba być żeby lubić burze" itp. Zawsze ludzie podobni do mnie włączają się w polemikę, bo nie zachwycają nas szkody, lecz po prostu lubimy to zjawisko, jego majestat, siłę, piękno i niepowtarzalność. Stajemy z nim oko w oko, by lepiej je poznać, gdyż strach bierze się z niewiedzy. A to, że lubimy poczuć dreszczyk emocji, nie znaczy że źle życzymy innym. Burz nie pobędziemy się nigdy i trzeba umieć z nimi żyć.
Punkt widzenia zawsze zależy od punktu siedzenia, a moralność powinna nam towarzyszyć zawsze, ale też mamy świadomość że nigdy nie dogodzi się każdemu. Jak mówi pewien dowcip (nie potraktuj tego jako uszczypliwości w Twoją stronę, prawie-warszawiaka), kiedy w Warszawie spadnie 5 cm śniegu, jest klęska i paraliż. Z kolei jak w górach zasypie domy do wysokości pierwszego piętra, są świetne warunki narciarskie PiotrNS - 30 Kwiecień 2020, 21:39 Wiosna 1983 to cudo, nawet pochmurność marca mi nie dokucza patrząc na te sumki opadowe Trudno powiedzieć która lepsza, ale chyba jednak 1983 pozbawiona takiej topornej zimy w marcu jak w 2006...kmroz - 30 Kwiecień 2020, 21:39 W sumie mieszkając na pogórzu, jesteś na pewno bardziej odporny na ekstremalne warunki pogodowe. Ja tak naprawdę nawet do końca nie wiem, czym one są. Maj 2010 to u mnie normalne wiosenne deszcze, chociaż przy dość uporczywej ciemnicy, a druga połowa maja 2019 to u mnie piękny Czas Euforii.
Lipiec 2001 to zwyczajny dość burzowy i parny letni miesiąc, a ostatnia dekada lipca 2004 była wręcz... słoneczna i sucha kmroz - 30 Kwiecień 2020, 21:43
PiotrNS napisał/a:
Wiosna 1983 to cudo, nawet pochmurność marca mi nie dokucza patrząc na te sumki opadowe Trudno powiedzieć która lepsza, ale chyba jednak 1983 pozbawiona takiej topornej zimy w marcu jak w 2006...
A ja tak spojrzałem i w sumie aż tak mnie nie przekonuje. 1994 lepsza.FKP - 30 Kwiecień 2020, 21:47 U mnie maj 2010 to zdecydowanie nie były normalne wiosenne deszcze, to była taka plucha, że tylko żaby i ślimaki mogły się z niej cieszyć, pazie królowej leżały potopione w kałużach Teraz jest odwrotnie, motyle latają a żaby i ślimaki cierpią, tak działa ten świat i nie ma co tego roztrząsać i przesadnie dostosowywać do tego swoich preferencji, obarczając siebie i innych wyrzutami sumienia Lipiec 2001 z chęcią w tym roku przyjmę, fajny letni ale i obfity w opady miesiąc.PiotrNS - 30 Kwiecień 2020, 21:48
kmroz napisał/a:
W sumie mieszkając na pogórzu, jesteś na pewno bardziej odporny na ekstremalne warunki pogodowe. Ja tak naprawdę nawet do końca nie wiem, czym one są. Maj 2010 to u mnie normalne wiosenne deszcze, chociaż przy dość uporczywej ciemnicy, a druga połowa maja 2019 to u mnie piękny Czas Euforii.
Lipiec 2001 to zwyczajny dość burzowy i parny letni miesiąc, a ostatnia dekada lipca 2004 była wręcz... słoneczna i sucha
Za to możliwe jest, że Ty przeżyłeś więcej gwałtownych superkomórkowych burz ode mnie. Na moim terenie dominują jednak proste konwekcje i zjawiska, które dopiero się rozwijają. Największą szansę na pokaźne i silne widowisko mam, gdy burza nie obija się o Beskidy, lecz idzie prosto od strony Tatr (np. 14.08.2014) lub Podbeskidzia (np. 11.05.2009/03.07.2012), ale oczywiście z wyjątkami. Tak naprawdę to poza tą najpiękniejszą i najstraszniejszą burzą sprzed 11 lat, nie widziałem porządnego shelfa jak w Warszawie np. 19.07.2015/10.08.2017. Może w latach 2001/02 takie częściej przechodziły, ale teraz należą do rzadkości. Kiedy zaczynałem się tym interesować i pasjami szukałem filmików na YT, myślałem sobie "ale w tej Warszawie są burze" I cieszyłem się że tam nie mieszkam, bo wtedy jeszcze trochę się bałem.kmroz - 30 Kwiecień 2020, 21:51
PiotrNS napisał/a:
Za to możliwe jest, że Ty przeżyłeś więcej gwałtownych superkomórkowych burz ode mnie.
Wkrótce o tym więcej!
Ale już raz pisałem - największe burze jak miałem w swoim regionie, to prawie zawsze byłem na wyjeździe...
21.08.2007, 23.07.2009, 27.08.2009, 6.08.2010, 9.08.2013, 19.07.2015, 26.06.2016 i jeszcze z największych wieloskali - 13.07.2006, 11.08.2018 czy... 8.09.2019. A 10.08.2017 odsypiałem po powrocie z wyjazdu.
Może to ogólnie wina tego, że dużo wyjeżdzam.kmroz - 30 Kwiecień 2020, 21:54
FKP napisał/a:
nie ma co tego roztrząsać i przesadnie dostosowywać do tego swoich preferencji, obarczając siebie i innych wyrzutami sumienia
Doooobra, przegiąłem Ale powiem tak, burze i pożary są równie groźne, ale w tym pierwszym chociaż widzę jakiś urok jak pięknie leje się woda, jak piękny jest spektakl na niebie... A pożar? No, kurde, to jest po prostu straszne, a piękna w tym zero...