To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum wielotematyczne LUKEDIRT
Zdjęcia, pogoda i klimat, astronomia, sport, gry i wiele więcej! Serdecznie zapraszamy!

Poezja - MAGIA POEZJI

PiotrNS - 24 Grudzień 2020, 08:32

Wierszyk z mojego dzieciństwa, czytany mi przez Mamę. Czasy, kiedy Wigilia kojarzyła się jeszcze ze śniegiem...

Przyszedł kotek pod okienko
i oczom nie wierzy:
jeszcze rano na choince
śnieżek leżał świeży.

Jeszcze rano z jej gałązek
śnieg strącała wrona,
a tu, patrzcie, stoi w domu
pięknie przystrojona.

Jest na drzewku smakołyków
wybór jakże wielki:
pomarańcze i orzechy,
pierniczki, cukierki.

Myśli kotek pod okienkiem:
- Widać zwyczaj taki,
że raz w roku na choince
wiesza się przysmaki.

Oświetliła gruba świeczka
wielkie oczy kocie,
które zdawać się mówiły :
- Zjadłbym te łakocie.

Patrzy kotek na pierniczki,
cukierki i szyszki
i tak myśli: - Wszystko pyszne,
lecz brakuje myszki.

Nagle drzwi się otworzyły
i zaraz ktoś kotka,
żeby nie stał sam na mrozie,
zaprosił do środka.

Bartek617 - 24 Grudzień 2020, 13:11

A w środku domku, do którego kocur został zaproszony, pewnie był pies. ;-) ;-) ;-) Trafił z deszczu pod rynnę. ;-) Sympatyczny wierszyk. ;-)
zgryźliwy tetryk - 24 Grudzień 2020, 22:59

Bartek617 napisał/a:
A w środku domku, do którego kocur został zaproszony, pewnie był pies. ;-) ;-) ;-) Trafił z deszczu pod rynnę. ;-) Sympatyczny wierszyk. ;-)

Równie dobrze mogło być tak :ok: :uscisk:

Tekst Magdalena Bielicka

Kot właściwie to też pies,
Tyle że z wyższym wykształceniem

A ja?
Patrzy dziś na mnie krzywo
Mój jamnik dorodny
Choć nie jest tu w kagańcu,
I raczej niegłodny.
Mówi: - Pan ciągle pisze
Wierszyki o kotach,
Że niby to POEZJA
Ta kocia hołota,
Limeryki, liryki,
Z puentą albo bez,
Wszystko dla nich i o nich -
A ja to pies?

Magia - 23 Maj 2021, 18:32

Nic dwa razy, Wisława Szymborska


Nic dwa razy się nie zdarza
i nie zdarzy. Z tej przyczyny
zrodziliśmy się bez wprawy
i pomrzemy bez rutyny.

Choćbyśmy uczniami byli
najtępszymi w szkole świata,
nie będziemy repetować
żadnej zimy ani lata.

Żaden dzień się nie powtórzy,
nie ma dwóch podobnych nocy,
dwóch tych samych pocałunków,
dwóch jednakich spojrzeń w oczy.

Wczoraj, kiedy twoje imię
ktoś wymówił przy mnie głośno,
tak mi było, jakby róża
przez otwarte wpadła okno.

Dziś, kiedy jesteśmy razem,
odwróciłam twarz ku ścianie.
Róża? Jak wygląda róża?
Czy to kwiat? A może kamień?

Czemu ty się, zła godzino,
z niepotrzebnym mieszasz lękiem?
Jesteś – a więc musisz minąć.
Miniesz – a więc to jest piękne.

Uśmiechnięci, współobjęci
spróbujemy szukać zgody,
choć różnimy się od siebie
jak dwie krople czystej wody.

zgryźliwy tetryk - 23 Maj 2021, 18:48

Moja pieszczotka(wiersz klasyka)
Adam Mickiewicz
Moja pieszczotka, gdy w wesołej chwili
Pocznie szczebiotać i kwilić, i gruchać,
Tak mile grucha, szczebioce i kwili,
Że nie chcąc słówka żadnego postradać
Nie śmiem przerywać, nie śmiem, nie śmiem odpowiadać
I tylko chciałbym słuchać, słuchać, słuchać.

Lecz mowy żywość gdy oczki zapali
I pocznie mocniej jagody różować,
Perłowe ząbki błysną śród korali;
Ach! wtenczas śmielej w oczęta spoglądam,
Usta pomykam i słuchać nie żądam,
Tylko całować, całować, całować.


PiotrNS - 24 Grudzień 2022, 09:25

Przed wiekami żył Barnaba,
który owce łączył w stada
i szedł z nimi na pastwiska,
tam, gdzie woda była czysta

Dawno było już po lecie,
ale susza w Nazarecie
tego roku trwała długo.
Jordan był maleńką strugą.

Kiedy wyschły wszystkie studnie,
każdy stada na południe
pędził, bowiem miał nadzieję
wodę znaleźć pod Betlejem.

Pasterz zebrał z bratem Janem
stadko owiec i nad ranem,
nim zagrano pieśń pobudki,
stanął z nim na czele trzódki.

Dzielnie szła u boku brata
mała siostra Małgorzata,
a na końcu z psem owczarkiem
kroczył Jakub razem z Markiem.

Byli to synowie Judy,
który znał pasterstwa trudy
i też pędził swoje stada
szlakiem, którym szedł Barnaba.

Wędrowali głównie rankiem.
Szedł baranek za barankiem,
za owieczką szła owieczka,
lecz nie była to wycieczka.

Piach się wdzierał w nosy, w uszy,
ziarenkami w oczy prószył,
wbijał się w owieczek wełnę.
Włosy były piasku pełne.

Nocą iść zaś było łatwo,
bo księżyca jasne światło
oświetlało dobrze drogę.
I przyjemnym wiało chłodem.

Spali w dzień - jak śpi wędrowiec
w środku stada swoich owiec -
by najmniejsze zwierząt cienie
były dla nich wybawieniem.

Wędrowali tydzień cały.
Wokół tylko piach i skały.
Gdzie są studnie, gdzie jest woda?
Nie wytrzyma tego trzoda!

Nagle krzyknął ktoś: - źródełko!!!
- wywołując radość wielką,
ale wody było mało,
by napoić trzodę całą.

Dzień dogasał, gdy Barnaba
kończył liczyć owce w stadach.
Czuł przez skórę mimo wszystko,
że Betlejem jest już blisko.

Sił nie mieli, by iść dalej,
Chcąc odpocząć po upale,
głowy wsparli na barankach,
by tak przespać aż do ranka.

W nocy Anioł białopióry
cichuteńko sfrunął z góry.
Trącił Judę gładką ręką:
- Wstawaj, Judo! Wstawaj prędko!

Budź przyjaciół swych czym prędzej!
Bóg urodził się w stajence!
Na świat przyszedł wasz Zbawiciel,
grzechów wszystkich Odkupiciel.

Idźcie zaraz do Betlejem.
Niechaj wezmą przyjaciele
małe jagnię lub barana
i zaniosą go do Pana.

Przeląkł się Anioła Juda,
bo nie wierzył nigdy w cuda.
- Anioł tutaj? Pośród ludzi? -
Jednak swych przyjaciół budzi.

- Ludzie! Spać nam się nie godzi,
bo się Pan nasz w tę noc rodzi.
Pójdźmy się pokłonić nisko,
bo Betlejem jest już blisko.

Wstańcie, bracia, wstańcie, dzieci!
Patrzcie, jaką gwiazda świeci.
Jasna tak, że wokół dnieje.
Niech prowadzi do Betlejem!

Poszli więc. U boku brata
szła wytrwale Małgorzata,
potem Juda i Jan z Markiem
oraz Jakub z psem owczarkiem.

Zostawili swoje stada
- iść z owcami nie wypada -
małe jagnię tylko wzięli,
które w chustę zawinęli.

Szli za gwiazdą, patrząc na nią
i - jak im powiedział Anioł -
odnaleźli w szopie cichej
Dzieciąteczko śpiące, ciche.

Pokłonili się pasterze,
jagnię dając Mu w ofierze.
Położyli je na sianie
mówiąc: - Chwała Tobie, Panie!

Rozpłakało się Dzieciątko
widząc takie zawiniątko,
więc Je Małgorzatka Mała
po główeczce pogłaskała.

Potem długo przy Nim stali.
To nucili, to śpiewali
lub tańczyli przy nim wkoło,
aby buzię miał wesołą.

Gdy wrócili, by odpocząć,
nie wierzyli własnym oczom:
stado owiec niedaleko
pasło się nad czystą rzeką.

Wziął Barnaba wodę w dłonie,
zmoczył usta oraz skronie,
głośno krzyknął niespodzianie:
- Dzięki, Jezu, Ci, mój Panie!

zgryźliwy tetryk - 11 Luty 2023, 16:07

Autor nieznany:
Czy to wielka burza z deszczem,
czy wybuchy bomb złowieszcze,
czy to jest trzęsienie ziemi,
czy to atak schizofrenii
mają wszyscy diabli z piekła :?:
NIE, TO SIĘ TEŚCIOWA WŚCIEKŁA. :wsciekly:

Bartek617 - 11 Luty 2023, 18:09

Ja wierzę, że teściowie mogą polubić zięcia. ;-) Jakbym np. zawsze podporządkowywał się mojej małżonce i w ogóle się niczemu nie sprzeciwiał, to raczej nie miałbym złego życia. ;-) No chyba, że trafiłbym na wyjątkowo podejrzliwych rodziców, którzy w ogóle nikomu nie wierzą i nie ufają (nawet samym sobie), to wtedy tak czy owak byłbym na przegranej pozycji. :-(

To wszystko podobnie ze sobą działa, niezależnie od istniejących więzi międzyludzkich: osoba uległa, pokorna i "słaba" nie będzie mieć nigdy takich problemów jak osoba buntownicza, twarda i niezależna. :-( ;-) Nawet jak jej interes będzie zaniedbany, to raczej relacje powinna mieć zawsze przynajmniej neutralne (jeśli nie przyzwoite) z innymi ludźmi. ;-) Ze mną się chyba nikt nie chciałby kolegować :-( , ale inne osoby wobec mnie na ogół kulturalne i grzeczne są, co mi dodaje ulgi. ;-)

zgryźliwy tetryk - 11 Luty 2023, 20:07

No ogół teściowe miewają konflikty nie z zięciami, ale z synowymi. Znam kilka takich przykładów i to w dosyć bliskim otoczeniu. :klotnia:
Co prawda w rej piosence jest odwrotnie. ;-)

zgryźliwy tetryk - 2 Kwiecień 2023, 18:56

Już Juliusz Słowacki wiedział jak ważna jest kreatywność i umiejętność znalezienia odpowiedniej "niszy" dla swej działalności. To z Kordiana.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group