Mgła jak w Londynie Może najwyższy czas w sprawie UE wziąć przykład z UK. FKP - 29 Luty 2024, 20:24 na taką mgłę, szczególnie u progu wiosny.Bartek617 - 29 Luty 2024, 21:00 Ja się dziwię, że w tym sezonie pojawiają się jakiekolwiek gęstsze zamglenia czy mgły poza ewentualnie frontowymi. Zachmurzenie warstwowe należy do częstych, ale widzialność należy z reguły przynajmniej do "poprawnych" (przynajmniej te 5-10 km widoczności w pełni dnia chyba się zawsze pojawia, gdy tylko nie pada). zgryźliwy tetryk - 2 Marzec 2024, 17:39 Zakwitł pierwszy irys. 2 marca 2024.
Janekl - 3 Marzec 2024, 00:15
Takie mgły nie ,które słabsze a nie które dużo mocniejsze od października do marca włącznie jest dużo nawet czasami potrafi być 15 dni we wrześniu z mgłą.FKP - 3 Marzec 2024, 00:59
Janekl napisał/a:
15 dni we wrześniu z mgłą
Bartek617 - 3 Marzec 2024, 10:51 Wszystko zależy czy to było 15 dni z chwilami, w których niebo mogło być zamglone (głównie w nocy, jeśli mowa o mgłach radiacyjnych lub adwekcyjnych, przy frontowych z kolei pora dnia nie ma większego znaczenia) , czy chodzi o 15 dni, w których widzialność regularnie była znikoma (na pograniczu lata-jesieni to raczej mało prawdopodobna sytuacja, co innego np. na przełomie jesieni-zimy lub zimy-wiosny). Jak się śpi, to się siłą rzeczy na gorszą widoczność nie zwraca uwagi, a u stacji synoptycznych według meteomodel kolumny z mgłą, już chyba mają jakiś zebrany czas gdy widzialność wynosi poniżej 10 km. Więc można się teoretycznie nieźle zaskoczyć, widząc po kilka-kilkanaście dni "z mgłą" (w danym miesiącu), chociaż w ciągu dnia zdarzało się to może raz, może 2 razy maks.. jorguś - 3 Marzec 2024, 11:46 Zima 2023/24 dobiegła końca już kilka dni temu, ale ze względu na brak czasu kilka słów podsumowania ode mnie dopiero dziś.
W moim pierwotnym założeniu miał być to gorzki i złośliwy post, ale to mija się z celem. Do 20.01 to była na prawdę spoko zima- wprawdzie i tak ciepła, ale jednak przyniosła dwa pełnoprawne i całkiem długie (w porównaniu do chociażby dwóch wcześniejszych zim) okresy zimowe. Pierwszym była oczywiście pierwsza dekada grudnia z dodatkowym supportem końcówki listopada. Ponad dwa tygodnie zimy termicznej bez odwilży, od 28.11 już ponadklaunowo śnieżnej, a o tym co działo się u mnie w pierwszą sobotę miesiąca i całej zimy to chyba nie muszę przypominać. Osiadanie tej pokrywy śnieżnej okazało się na prawdę nadspodziewanie mocne, a dosypywanie w tygodniu 4-10.12 bardzo nikłe, przez co jak już wjechała odwilż 10.12 to dziedzictwo rozpłynęło się w oka mgnieniu. Mimo kosmicznej soboty 2.12, całą I dekada grudnia 2023 nie może się równać z tym co działo się w II dekadzie grudnia rok wcześniej. Dalsza część grudnia to już z reguły duże patolstwo, ale 23/24.12, akurat na Wigilijny poranek powróciły prawdziwie zimowe krajobrazy, których w tym dniu tak na prawdę nie widziałem w całym swoim świadomym życiu. Drugi epizod zimowy przypadł już udziałowi styczniowi. Zima wróciła wieczorem w Trzech Króli i trzymała dwa tygodnie praktycznie bez realnych odwilży, poza oczywiście 18.01. I na tym można zakończyć, bo to co odpierdoliło się od tej pory przechodzi wszelkie pojęcie.
Do końca stycznia było jeszcze po prostu zgnitoodwilzowo, coś co sprawia frajdę chyba tylko Bartkowi, ale te anomalie jeszcze nie robiły większego wrażenia. Luty całkowicie rozwalił jakiekolwiek wcześniejsze starania zimy 2023/24, żeby móc realnie odróżnić ja od całej patolskiej serii. Bo co to za przełomowa zima, która na S kraju kończy się lutym bijącym rekord marca i zostawia pod kątem termicznym Trzydziestolatkę w tyle.
Osobiście większego żalu nie mam. Niczego od tej zimy nie oczekiwałem i na żadnym etapie nie czułem żadnych większych emocji w stosunku do tego co dzieje się za oknem. Do 20.01 to była na prawdę spoko zima, mimo tego że nawet wtedy była powyżej normy, jednak wszystko jeszcze mogło potoczyć się kompletnie inaczej. Oczywiście luty juz mi się kompletnie nie podobał, ale też nie jestem naczelnym hejtetem tego miesiąca. Niejeden juz patolski i niezimowy luciak przeżyłem, więc to ile stopni powyżej normy taki twór był, pozostaje kwestia drugorzędną.
Mimo więc, że zdecydowanie i z całą stanowczością uważam, że uznawanie tej zimy za jakiś przełom w stosunku do dziesięciolatki 2013/14-2022/23 jest niezasadne, to zimy tej nie hejtuje. Cieszę się, że się skończyła i wypatruje realnie przełomowej wiosny. I lata, które przełamie się tak jak ta zima xdkmroz - 3 Marzec 2024, 17:28 jorguś, bardzo merytoryczny i zrównoważony komentarz, fajnie kontrastujący z tym, co zdarzało Ci się tutaj wyczyniać w lutym Od siebie dodam, że mam praktycznie identyczny stosunek jak Ty, z tą różnicą, że oczywiście 1 dekada grudnia była u mnie bez porównania słabsza. Ale i tak w porównaniu do poprzednich 10 zim, to jedynie zima 16/17 i 20/21 były u mnie podobne/nieco lepsze, co ciekawe ostatnio po przemyśleniach to uznałem, że zima 16/17 była w ogóle chyba nieco lepsza od 20/21 i tym bardziej 23/24 Zima 20/21 to pod względem zimowości trochę odbicie tego co było zimą 23/24, ale oczywiście z uwagi na to, że w grudniu 2020 dominował stratus i +2 stopnie, a w lutym 2024 ze świecą szukać dni z tavg<5 stopni to ostatecznie anomalie tych zim były skrajnie różne.
Zima 23/24 na południu pobiła 30-latkę, co w stanie na 20.01 było czymś, czego chyba nikt by nie przewidział. Zwyczajnie rekordowo ciepły luty (po przeżyciu takich miesięcy jak kwiecień 2018, czerwiec 2019, wrzesień 2023 i luty 2024 takie określenie nabrało sensu ) by nawet nie zbliżył nas do tego. Ostatecznie w skali kraju, dzięki północnej Polsce zima ta była nie tylko zimniejsza od 30-latki, ale i od zim 2006/2007 i 1989/90, co nie zmienia faktu, że brakowało niewiele.
A jednak zima 23/24 skrajnie patolska termicznie, doświadczyła wiele satysfakcji i np taka lekko ciepła "zima" 17/18 nawet się nie może z nią równać. Głównie zasłużył się tu styczeń, który po 10 latach (tak, 10 nie 11) przyniósł w końcu dłuższy okres stabilnej i sytej zimy niż 2 tygodnie. Termicznie był słabszy niż w 2014, ale pod względem ilości i siły sypania - lepszy. Minie wiele lat, zanim klimat się ociepli do tego stopnia, że zima o takiej średniej będzie normą. Pewnie większość z nas tego nawet nie dożyje, wszak wszyscy na tym forum mamy już przynajmniej (prawie) te ćwierć wieku. A jednak skoro nawet tak skrajna termicznie zima potrafiła przynieść łącznie miesiąc (w 2 rzutach) sytej, pięknej zimowej pogody, jest rzeczą, która mnie tylko uspokaja.
Główną wadą tej zimy było nie to co się działo na nizinach - jak na taką ostatecznie anomalie, jaką mieliśmy, to było wręcz bardzo dużo zimy. Główną wadą były góry, które przez ostatnie lata, rokrocznie - na czele z 30-latką - były zawsze takim pocieszeniem. W tym roku gdzieś tak do 20.01 to wręcz nie było potrzeby szukać pocieszenia w górach, bo po prostu na nizinach było spoko. Ale potem, po tym przejściowym, jak to fajnie powiedział Jorguś - "bartkowym" okresie, zima wyniosła się także z gór. W lutym próżno było szukać zabieleń na Podhalu i to nie tylko w Zakopanem, ale nawet na Gubałówce. W XXI wieku nie zdarzyło się praktycznie ani razu, by w takim Zakopanem był dłuższy niż tydzień okres bez zimy w lutym, a poza 2014 to nawet trudno było o dłuższy niż 2-3 dni. W tym roku od 5.02 zima na Podhalu nie istniała. Przejściowe zabielenia koło torów 8.02 i 21.02 na kilka godzin to wszystko na co było stać.
Być może gdyby nie fakt, że miałem (nie)szczęście przebywać przez kilka dni w górach pod koniec lutego, miałbym wywalone na ten aspekt i po prostu bym się cieszył, że u siebie jak na swoje niziny miałem przyzwoitą zimę, która pod względem jakości, ilości i trwałości śniegu by się całkiem nieźle wpasowała w przeciętną z lat 2001-2013 (obok najlepszych zim tych lat wiadomo nawet nie stała, ale wtedy były też takie suabiutkie zimy jak 06/07, 07/08, 11/12 czy takie zwyczajne jak 03/04, 04/05 i 08/09) W lutym był srał na to, że zamiast tavg koło +2 jak rok temu dominowały tavg rzędu +5/+10. Ale jednak Podhale mi dało niesamowity wycisk i sprawia, że niestety, ale odczułem patolskość tego lutego w pełnej krasie. Gdyby na nizinach w lutym była pogoda "bartkowa" a nie patolska, to w górach zima by trwała w pełnej krasie. Niestety tak nie było
A oto ranking zim po 2012/2013, aktualizacja. Jakieś niewielkie zmiany są
Ale jednak Polska to nie tylko niziny, ale też góry. Jakkolwiek kocham śnieg nizinny, to jednak w górach zima jest ważniejsza. Niestety, w górach ta zima była tylko trochę lepsza od 2013/2014, a wszystkie inne swym patolstwem zostawia w tyle, no może do takiej 2015/2016 nie brakuje jej aż tak wiele XD Wprawdzie do okolicy Wigilii było wręcz bardzo dobrze w regionach górskich, ale potem po prostu było tam żałośnie, jak na ich standardy (trochę odwrotność tego, co w 30-latce)