Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy. Polityka CookiesDowiedz się więcejCyberbezpieczeństwoOK
Hobby: Większość z wymienionych Pomógł: 130 razy Wiek: 25 Dołączył: 01 Maj 2019 Posty: 12352 Miejsce zamieszkania: Nowy Sącz/Kraków
Wysłany: 2 Lipiec 2019, 20:02 Czerwiec 1923
To historyczne podsumowanie będzie inne niż wszystkie. Nasza wspólna podróż w czasie obiera tym razem kurs na czasy, kiedy odrodzona Polska dopiero ukończyła ustalanie swoich granic, nasi pradziadkowie płacili w markach polskich, które za rok zastąpi złotówka, marszałek Piłsudski tymczasowo wycofał się z życia politycznego obrażając przy tym w swoim stylu znaczną część ówczesnych elit, w Berlinie wyświetlono pierwszy dźwiękowy film, żaglowiec "Lwów" jako pierwszy polski statek przepłynął równik, a w Warszawie urodził się Papcio Chmiel, żołnierz AK i autor komiksów o Tytusie, Romku i A'Tomku. Na pogodę można było narzekać, bo po przeciętnej termicznie zimie nadeszła chłodna wiosna z bardzo zimnym, wydłużającym nieprzyjemny okres kwietniem. Nieco pocieszenia pogoda sprawiła w maju, który - choć przeciętny na dzisiejsze czasy - niemal wiek temu musiał być uznany jako miesiąc ciepły. Chyba nikt nie domyślał się tego, co czai się tuż za rogiem.
Czerwiec 2019 zniszczył wszystkie dotychczasowe ekstremalnie ciepłe czerwce jeden po drugim. Jeszcze rok temu o tej porze dyskutowaliśmy o przyśpieszeniu ocieplania się pierwszego miesiąca lata - czerwiec 2018 i podobny mu 2016 okazały się bowiem umiejscowić w czołówce tych, jakie możemy pamiętać. Niektórzy pamiętają czerwiec 1964 czy 1979, które jeszcze do niedawna wzbudzały pewnego rodzaju podziw. Rekord z 1811 wydawał się mrzonką, legendą w której zapewne jest ziarnko prawdy, ale na dobrą sprawę nie wiadomo jak wówczas naprawdę było. Dwa dni temu historia stała się po naszych oczach i wszystko co stało się w czerwcu do tej pory, zdało się stracić swoje znaczenie. Ale to nie był jedyny taki przypadek...
Z czym kojarzy Ci się zimny czerwiec? Jakkolwiek ten z 2014 roku zdobył spore grono sympatyków z uwagi na wysokie usłonecznienie, tak pamiętany przez nas czerwiec 2009 kojarzy się na ogół z miesiącem kompletnie ukradzionym latu. Czerwiec 2001 to już inny rozdział. Niemal ciągły chłód i opady każą zapomnieć o rozpoczynającym się lecie, a przecież anomalia -1,41 to nadal nie to samo, co w blisko o 0,5K chłodniejszych czerwcach 1974, 1984 i 1985. Kiedy patrzymy na przebieg pogody w tych miesiącach, możemy odnieść wrażenie że gorzej być nie może. Nic dziwnego, w końcu żyjący współcześnie ludzie poza wąską grupką stulatków nie pamiętają nic zimniejszego.
W 1925 roku czerwiec postawił poprzeczkę jeszcze wyżej, przekraczając anomalię -2K. W 1928 roku było jeszcze gorzej - ten zdystansował czerwce 1984 i 1985 tak, jak one odsunęły czerwiec 2001, a on - czerwiec 2009.
Tymczasem to, co stało się w 1923 roku oddaliło od siebie wszystko inne na taką odległość, że czerwiec 1928 wydaje się barankiem takim jak 2014 przy 1984! Włos jeży się na głowie, gdy czytamy o anomalii wynoszącej zawrotne -4.03 (i to względem normy 1961-1990). Zestawmy sobie to z ponad 5,5 stopniowym odchyleniem czerwca 2019. To tak jakby porównać luty do maja...
Jak podaje Piotr Djaków, średnia temperatura czerwca 1923 roku wyniosła w Polsce między 12 a 13 stopni. Na nizinach średnio notowano poniżej 12 stopni, np. 11,9 w Poznaniu, 11,6 w Łodzi i absurdalne 11,0 w Koszalinie. Na pobrzeżach, szczególnie na Helu, w Ustce i Rozewiu temperatury średnie nieznacznie przesadziły 10 stopni. To tylko liczby, a co tak naprawdę oznaczają? Weźmy na tapetę Łódź, jako że leży w środku Polski. Tegoroczny maj był tam zdecydowanie chłodny, jego temperatura wyniosła 12,4 stopnia i była drugą najniższą w bieżącym stuleciu. Drugą, bo zimniejszy (12,0) okazał się maj 2004. Jak to odnieść do 11,6 stopnia z czerwca 1923? Oznacza to, że w XXI wieku łodzianie nie doświadczyli tak bardzo zimnego maja jak... ten czerwiec. Jeśli hipotetycznie w 2020 roku wystąpi taki maj, będzie tam 11-tym najchłodniejszym po 1950, i 3-cim po 1980 roku. Czerwiec 1923 nie zrobiłby kariery nawet jako kwiecień, gdyż cieplejsze od niego wystąpiły w 2000 i 2018 roku, a zaledwie o 0,1 stopnia chłodniejszy - w 2009. W czerwcu to już kompletna utopia, ten z 1985 (rekordowo chłodny) miał 13,9, zaś 2001 - 14,3 stopnia. Ostatnim czerwcowym dniem, który przyniósł średnią DOBOWĄ temperaturę taką jak MIESIĘCZNA czerwca 1923, był 2 czerwca 2014 - pochmurny dzień z maksymalnie 16 stopniami. A to nie są nawet majowe standardy. Normalny czerwiec w Helsinkach odznacza się średnią temperaturą 14,7 stopnia...
Jeśli wierzyć dawnym pomiarom (a nie ma powodów ku temu by nie wierzyć), na Helu absolutnie maksymalna temperatura tego czerwca wyniosła - trzymajcie się mocno - 16 stopni. W Gdańsku tylko jeden jedyny raz, 10 czerwca temperatura w bólach sięgnęła 20 stopni (a wyobraźmy sobie niezadowolenie, gdyby tyle wyniosło maksimum kwietnia. Nie bez powodu o anomalnej pogodzie pisano w lokalnych gazetach. 12 czerwca 1923 Gazeta Gdańska pisała (pisownia oryginalna):
"W futerkach na plaży. Czy to najnowsza moda? Nie! Twarda, nieubłagana konieczność, zniewala tych, którzy chcieli spędzić miesiące czy tygodnie nad morzem gdańskiem i wygrzewać się w słońcu do ubierania się w ciepłe, jesienne palta. W sobotę (9 czerwca) można było zauważyć w Sopocie i Brzeźnie kilka osób płci obojga, ubranych w szale, płaszcze jesienno-zimowe i futerka. Oryginalny to zaiste widok, skoro się zważy iż w czerwcu panowały w innych latach upały".
Ta sama gazeta podawała również:
"Ogórki i warzywa pomarzły. Wskutek panującego ostatniemi nocami zimna ponieśli właściciele ogrodów i ogrodnicy poważne straty. Ze wszech stron donoszą nam, że ucierpiały zwłaszcza ogórki, które miejscami zupełnie wymarzły, jak i fasola (szalbak) oraz wszelkie wraźliwsze na zmianę temperatury warzywo. Co do wiśni i czereśni, to dojrzewanie owocu tego opóźni się conajmniej o kilka tygodni. Na rynku ukazały się wprawdzie już czereśnie, ale jest to owoc sprowadzany z daleka".
Tekst prasowy sugeruje, że w czerwcu 1923 oprócz skrajnie niskich temperatur maksymalnych, do których jeszcze wrócę, dochodziło do tak rzadkich w tym miesiącu przymrozków, a nawet mrozów. Znikąd nie wiadomo o opadach śniegu. Wydaje się to szczególnie interesującą kwestią w zestawieniu z ekstremalnie wysokim zachmurzeniem, wynoszącym rzekomo w Gdańsku w terminie południowym średnio 85%. Być może niekorzystnym zrządzeniem losu do rozpogodzeń dochodziło nocami, przez co powietrze szybko się wychładzało, zaś w ciągu dnia zachmurzenie (usłonecznienie jawi się jako dużo gorsze niż nawet w skrajnie mało słonecznym czerwcu 1985) hamowało wzrost temperatury. W Bydgoszczy zdarzyły się trzy dni z temperaturą powyżej 20 stopni, spośród których najcieplejszy był 1 czerwca z wynikiem 23,6. Żaden bydgoski czerwiec po 1950 roku nie miał tak żałosnego maksimum, w 1974 notowano najwyżej 25,9, a więc o ponad dwa stopnie więcej. W Warszawie dni 20+ wystąpiły w ilości czterech, a w Poznaniu było ich pięć - i podobnie jak w przypadku Bydgoszczy najcieplejszy okazał się 1 czerwca, kiedy notowano ok. 22-24 stopni. Lokalnie mogły wystąpić zbliżenia do progu gorąca, a więc nie można wykluczyć iż ten niemieszczący się w żadnych konwenansach miesiąc rozpoczął się... dodatnią anomalią, przynajmniej dla tach 1961-80. Iście plażowa pogoda panowała w Krakowie. Podczas gdy reszta Polski marzła, w grodzie Kraka panował istny upał. Przekroczenia 20 stopni wystąpiły aż osiem razy (!), a więc tylko o jeden raz mniej niż przed 34 laty, zaś 11 czerwca odnotowano zawrotne 25,2 stopnia, prawdopodobnie wartość bliską absolutnemu maksimum tego miesiąca dla całej Polski. Znając geograficzne uwarunkowania Małopolski, możliwe że tego dnia lokalnie padło 26 stopni. To był 11 czerwca, podczas gdy absolutne maksima miast na nizinach notowano na ogół pierwszego dnia. Może to oznaczać, że czerwiec 1923 rozpoczął się niezłą, może nawet lekko ciepłą pogodą, po czym prawdopodobnie jedynym wyraźniejszym "zwyżkowaniem" anomalii był początek II dekady, kiedy prawdopodobne ocieplenie dotknęło jednak tylko południe. Poza tym panowało prawdopodobnie skrajne zimno. Portal Meteomodel sugeruje iż temperatury maksymalne w Gdańsku w samo południe wynosiły na ogół 13 stopni (!), zatem z moich "gdybań" wynika, że średnie temperatury maksymalne w centralnej Polsce zamykały się prawdopodobnie w granicach 16 stopni. Nie ma żadnych danych mówiących o specjalnych "atrakcjach" w III dekadzie; należy zatem przypuszczać że była ona skrajnie zimna i pochmurna, tym bardziej że w 1923 chłody przedłużyły się na pierwszą pentadę lipca. W historycznych kącikach krakowskich mediów udało mi się odnaleźć wzmiankę o tym, że w tym roku wystąpił rekordowo chłodny dzień przesilenia letniego (22 czerwca), kiedy maksymalnie zaszyfrowano ledwie 12 stopni (to samo źródło podaje iż rekordowo ciepły "pierwszy dzień lata" zdarzył się w roku 1917, gdy w cieniu notowano 35 stopni). Pogoda dominująca w rekordowo zimnym czerwcu, charakterystyczna dla końcówki kwietnia, przedłużyła się na początek lipca. Odnalazłem informacje, że wkrótce potem nadeszło "odreagowanie" i wystąpiły upały. Lipiec 1923 okazał się miesiącem w normie lat 1981-2010, więc sto lat temu, dodatkowo po tak niebywałym, dużo chłodniejszym od maja czerwcu, ów lipiec na pewno sprawiał wrażenie gorącego. Skoro rozpoczął się dużymi odchyleniami na minus, a mimo to udało się go "doprowadzić" do poziomu normy, dominować musiała aura gorąca, której nagłe przerwanie nastąpiło w sierpniu, który swoim ekstremalnym chłodem przyniósł jesień. Dzięki temu lato 1923 roku okazało się drugim najchłodniejszym w historii, z anomalią (względem lat 1961-1990 równą -1,78. Często przywoływane przez portal TP lato 1993 miało anomalię -0,84, zaś lato 1996 (czyli ostatnie minimalnie poniżej normy 1961-90) -0,03. Rekordowe zimno wystąpiło w roku 1844, kiedy przeciętna anomalia wynosiła -2,31. Czy wtedy w lipcu jeździło się saniami?
Rozkład anomalii w czerwcu pokazuje, że szczególnie wyróżnieni przez los mogli czuć się mieszkańcy krańców południowych, zwłaszcza południowo-wschodnich, gdzie anomalia wyniosła "zaledwie" -3K. Co ciekawe, mając na uwadze przytoczone wcześniej dane, najbardziej anomalnym regionem nie było także Pomorze, nawet Hel gdzie notowano tylko 16 stopni. Największe zimno charakteryzujące się odchyleniem poniżej -4K, przecięło Polskę na pół (wielki żal że nie ma wzmianek z Podlasia, tam mogło być ciekawie), zaś w pasie Gorzów Wielkopolski-Poznań-Łódź wystąpiło europejskie centrum całej anomalii. Względem okresu referencyjnego 1981-2010 prawdopodobnie lokalnie anomalia przebiła obłędne -5K. Nie wiem gdzie szukać dobrych historycznych danych dotyczących sytuacji barycznej, jednak nieoficjalnie wiadomo mi o istniejącym wtedy dużym niżu na północnym Atlantyku.
Jestem także bardzo ciekawy jak na ten miesiąc zareagowała przyroda. W Polsce ów miesiąc (sprawdziłem to na przykładzie Łodzi) przypominał anomalnie chłodny wrzesień, czy było zatem możliwe, by flora i fauna odbierała taką pogodę jako początek jesieni? Pod koniec najchłodniejszych współczesnych wrześni, jak 2007, 2010 czy 2013, można było już śmiało wypatrzeć kolorowe liście. A czerwiec 1923 był jeszcze zimniejszy, może więc przyroda "zgłupiała" u progu lipca?
W świetle tajemnic czerwca sprzed 96 lat, pierwszy miesiąc lata wydaje się pasjonującym obiektem badań. Porównanie go z czerwcem tegorocznym owocuje różnicą anomalii rzędu... 10K. A to jakby dwie strefy klimatyczne. Tak jeden jak drugi czerwiec zostawiły wszystko inne daleko za sobą i na długo (a czerwiec 1923 raczej na zawsze) pozostaną prawdziwymi czempionami - czerwcowi 2019 życzę pobytu na pierwszym stopniu podium przynajmniej do końca tego wieku Pokazują, że meteorologia jest nauką iście pasjonującą. A powodów do zdziwienia, zdrowej ciekawości i rozmaitych badań nie odbierze nam nigdy. I to taka miła, "ciepła" puenta na koniec
Ostatnio zmieniony przez PiotrNS 2 Lipiec 2019, 21:31, w całości zmieniany 1 raz
Hobby: Meteorologia Pomógł: 6 razy Wiek: 28 Dołączył: 03 Cze 2019 Posty: 19877 Miejsce zamieszkania: Włocławek
Wysłany: 2 Lipiec 2019, 21:19
Lata 20-te były niesamowicie pod wzgl. Czerwcow, 5 ekstremalnie zimnych (1920,1923,1925,1928 i 1929), anomalnie zimny z 1921, zimne 1926 i 1927, lekko chłodny 1922 i najcieplejszy 1924 w normie, z resztą czerwce 1918 i 1919 też nie lepsze, co ciekawe wcześniejszy czerwiec 1917, był najcieplejszym po 1889 r., aż do obecnego roku. Aż na takie odreagowanie jak wtedy to nawet ja nie liczę
Podobnie było z majami w latach 70-tych XIX w., jednak rekordu wtedy nie było, jednak było również 5 ekstremalnie zimnych.
Swoją drogą już dość chłodno za oknem, ale zrobiło mi się aż gorąco jak przeczytałem o tamtym czerwcu, czerwiec niczym wrzesień 2001 albo nawet 1996!? Swoją drogą po tylu lodowatych czerwcach raczej w 1929 r. Mogło panować przekonanie że czerwiec to jeszcze nie lato.
Jestem pełen podziwu za dokładne i obszerne podsumowanie, miesiąca, o którym poza anomalia nie mamy żadnych danych. Sam bym się na opis takiego miesiąca nie zdecydował. Pełna profeska
Hobby: Większość z wymienionych Pomógł: 130 razy Wiek: 25 Dołączył: 01 Maj 2019 Posty: 12352 Miejsce zamieszkania: Nowy Sącz/Kraków
Wysłany: 2 Lipiec 2019, 21:55
Dziękuję bardzo Ten miesiąc fascynował mnie odkąd w ogóle się o nim dowiedziałem i uporczywie szukałem każdych możliwych informacji, nawet zdjęć. To jest chyba najbardziej "odjechany" rekord zimna w historii, jeszcze ten grudzień z końcówki XVIII wieku robi wielkie wrażenie, ale tu już nic nie wiem
_________________ Użytkownicy forum LukeDiRT są jak rodzina
Aktualna pora roku: wielki test dla naszego klimatu
Hobby: Większość z wymienionych Pomógł: 137 razy Wiek: 33 Dołączył: 02 Sie 2018 Posty: 11992 Miejsce zamieszkania: Gliwice
Wysłany: 3 Lipiec 2019, 10:05
Czerwiec 1923 przypominał raczej ciepły kwiecień lub chłodny maj
Na szczęście, taka powtórka w dobie ocieplającego się klimatu nam nie grozi. Ba, mam nadzieję, że nie będzie też powtórki takiego miesiąca jak czerwiec 2009.
Hobby: Większość z wymienionych Pomógł: 24 razy Wiek: 26 Dołączył: 02 Sty 2020 Posty: 16302 Miejsce zamieszkania: gmina Zielonki/Kraków
Wysłany: 11 Styczeń 2021, 15:51
Bardzo ciekawy miesiąc, w sumie nie płakałbym szczególnie, gdybym takiego doświadczył (choć zdaję sobie sprawę, że to praktycznie niemożliwe). Trochę ubolewam, że apogeum arktycznych mas powietrza ma miejsce z reguły w duecie kwiecień-maj, zamiast w wakacje. W końcu deszczowe i chłodne dni w pory letnie się zdarzają (tu tylko było ich no... więcej niż powinno i no najwyżej nie było za okazji, by z powodu pogody można było wyjść na zewnątrz, ale ja z dzieciństwa pamiętam takie miesiące, kiedy też pogoda nie dopisywała, np. wspomniany wcześniej czerwiec 2009), a kilka-kilkanaście cm (lub więcej!!!) białego puchu lub wielkie mrozy nocą podczas dojrzałej wiosny to jest w moim odczuciu większa tragedia. Ważne także, że okolice normy opadów zostały osiągnięte i że nie było za wiele b. ciepłych nocy. Prawdziwa piękna wiosna. Chociaż jak takie tmin. notowano we wschodnich Niemczech, to pewnie w Polsce były jeszcze niższe.
_________________ Jestem za ograniczeniem do minimum wilgotnego gorąca i wilgotnych upałów.
Jak napiszę gdziekolwiek głupoty, to bardzo Was przepraszam.
Głowa jest od tego, by włosy miały na czym rosnąć.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum