Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy. Polityka CookiesDowiedz się więcejCyberbezpieczeństwoOK
Hobby: Wszystko! Pomógł: 162 razy Wiek: 27 Dołączył: 02 Sie 2018 Posty: 36425 Miejsce zamieszkania: Michałowice/Wwa-Włochy
Wysłany: 12 Styczeń 2022, 00:38
Kolejne rozdziały będą już krótsze i mniej rozbudowane, ale chce to jednak dokończyć
7.02.2021 - "Syberyjski Lublin"
Po wycieczce do Białegostoku już na kolejny dzień, na tym samym bilecie weekendowym, planowaliśmy odwiedzić kolejne miasto mroźnego wschodu. Niestety miasto objęte w poprzednich dniach zafajdaną odwilżą i było jasne, że widoki nie będą nawet w 1/10 tak piękne jak w stolicy woj. podlaskiego.
W dodatku pogoda się popsuła. Wlazł szmatus oraz zaczął wiać ostry, syberyjski wiatr. Odczuwalnie zrobiło się mega zimno. W głębi duszy człowiek myślał już tylko o jednym - o potencjalnym ataku zimy stulecia w kolejnym dniu. Liczyłem w głębi duszy, że front przyśpieszy i już w Lublinie uda się dojrzeć świeży śnieg.
Podróż zaczęła się o 9:00. Taki widok był na Wisłę, jeszcze w Warszawie
A taki dwie godziny później, już w lesie na przedmieściach Lublina
Gdy wyszliśmy z dworca około 11:30, poczuliśmy serio dojmujący ziąb, już wiedziałem, że bedzie to ciężki dzień. Ale cóż, sam tego chciałem. Cieszyłem się z porządnej zimy jak małe dziecko. Niestety widoki w samym mieście były już takie sobie, tak było w parku koło Dworca:
Rozpoczęliśmy spacer w kierunku Dworca, po drodze zahaczając Żabkę, do której wejście bylo jak zbawienie. Tam szybko się najedliśmy, bo ciężko było jeść w drodze, ręce odmarzały a wiatr hulał ostro. Ta żabka była już przy starówce, jakieś 500 metrów dalej była już Brama Krakowska
Oczywiście na betonie nie było już śladu po śniegu. Po "wejściu" przez tę bramę dotarliśmy na starówkę lubelską, a następnie na jej drugim końcu do niestety zamkniętego zamku
Fot bym dał więcej, ale wolę pójść teraz w jakość nie ilość
Jeszcze z tej starówki mam symboliczne nagranie. Kilka dni wcześniej oficjalnie opublikowałem przeróbkę "jeszcze z zielone gramy" - do tego stopnia, że wręcz trochę z tym okresem mi się kojarzyła ta nuta. I jakby znikąd na rynku właśnie poleciała ta piosenka...
Następnie cofnęliśmy się w kierunku bramy krakowskiej, z której w przeciwną stronę, na zachód, prowadził deptak. I w tym momencie zaczęło się już dość desperackie poszukiwanie miejsca, gdzie można byłoby coś zjeść. Jak trudne to było w dobie loc... to znaczy odpowiedzialnej kwarantanny narodowej, to nie muszę mówić. A jeść na wynos to średnio chcieliśmy, z powodu panujących warunków.
Ostatecznie ustaliliśmy jednak, że darujemy sobie teraz jedzenie i postanowliśmy udać się w kierunku SW części miasta gdzie znajdują się 3 wąwozy, a następnie już wdłuż rzeki Bystrzycy powrócić do Dworca. Jedzenie? Ustailiśmy, że gdzieś w locie sobie je weźmiemy
Na granicy starówki i parku, niestety wpierdzieliła nam się jakaś zakochana para
I wreszcie trochę więcej bieli - park między starówką a wąwozami
Pierwszy z wąwozów był niczym innym, tylko wyciągiem narciarskim, oczywiście w imie walki z niewidzialnym wrogiem nieczynny
Kolejne dwa przypominały już bardziej międzyosiedlowe parki, które od zwyczajnych parków różniło tylko obniżenie terenu, ale stosunkowo niewielkie. Dla mieszkańców GOP czy NS to pewnie takie pagórkowate osiedla nie robią wrażenia, na mnie trochę robiły
Jak widać na fotach, w wąwozach było chociaż odrobinę białej magii.
Ogólnie przeszliśmy 3 wąwozy zygzakiem - pierwszy w dół, drugi w górę, a trzeci znowu w dół, już bezpośrednio kierując się na Bystrzyce. Tam miałem lekką przygodę, bo mi telefon padł od mrozu, na szczęście powerbank był pod ręką i w przeciwieństwie do tego, co było dzień wcześniej, nie umoczyłem kabla w białym łajnie, więc problem szybko rozwiązałem. Szkoda tylko, że część rejestrowanej trasy przez to straciłem, bo zanim się włączył telefon od nowa to minęło kilka minut.
Jeszcze jedna fotka znad Bystrzycy
Wzdłuż Bystrzycy dotarliśmy do okolic stadionu, a tam pogoda się już serio zaczęła psuć, zaczęło wiać ostro w porywach, a na ziemi dało się dostrzec tumany białego pyłu
Na tym przygoda się nie skończyła. Była już 15:30 gdy wreszcie dotarliśmy do dworca, bardzo chciałem wejść do środka by się ogrzać. Mieliśmy jeszcze godzinę do pociągu, kumpel stwierdził, że się przejdzie jeszcze do jednego parku i zostałem sam. Ale nie na długo. Z tego dworca mam jedno wspomnienie, popełniłem życiowy błąd - dałem jednemu menelowi na piwo i niestety zleciała się cała garstka. Jeden to mnie prawie chciał pobić jak mu odmówiłem. Zdecydowałem się uciec - a przy okazji pójść do okolicznego chińczyka po żarcie na wynos do pociągu. Jeszcze sobie trochę zmarzłem...
Wiedziałem jednak, że niedługo mu uciekniemy i sobie poczekam na niego do rana...
Wspomniana wycieczka była dla mnie bardziej kształcąca niż ekscytująca, ale nie ukrywam, że mam co wspominać. Ponad 5 godzinny spacer, praktycznie bez żadnego dluższego ogrzewania przy temperaturze -12 stopni, syberyjskim wietrze średnim 40km/h i ponurym niebie. Zrobiło to wrażenie duże na moim organizmie, wprawdzie nie była to taka Syberia jak np wcześniej 18.01, ale tutaj jednak byłem wystawiony na nią przez parę ładnych godzin. Przyznam, że duży niedosyt z tego mam, ponieważ bardzo mi tego śniegu brakowało przy tej wycieczce. To sprawia, iż ta wyprawa na Syberię blednie mocno w porównaniu do tej dzień wcześniej...
Ale cóż, śnieg miał niedlugo nadejść. Sam nie wiedziałem w jakiej dokładnie formie, ile go spadnie, ale szykowałem się na największe paraliże, jak i liczyłem z tym, że może być kicha kompletna... Pozostał powrót do domu, wieczór przy laptopie, głównie na naszym kochanym forum i oczekiwanie kolejnego, ekscytującego dnia. I ogólnie tygodnia, nie ukrywam, że dni 8-12.02 wspominam super życiowo, a ta pogodowa ekstaza była tego fantastycznym dopełnieniem
_________________ Fan wybitnego klimatu lat 1995-2013. Kiedyś to było
Hobby: Wszystko! Pomógł: 162 razy Wiek: 27 Dołączył: 02 Sie 2018 Posty: 36425 Miejsce zamieszkania: Michałowice/Wwa-Włochy
Wysłany: 12 Styczeń 2022, 23:40
8.02.2021 - "Zaspy"
Sorry, ale nie miałem pomysłu na ambitniejszy tytuł, ten zresztą moim skromnym zdaniem super oddaje klimat tego niezwykłego dnia.
Był to zwykły poniedziałek. Aż dziwnie mi się to pisze z dzisiejszego punktu widzenia, bo od lata moje poniedziałki zupełnie inaczej wyglądają W tamtym czasie było to tak, że jeździłem po korepetycjach i czasem coś robiłem na studia
W poniedziałek więc dość długo odsypiałem weekendowe wojaże, które - nie ukrywam - trochę mnie wykończyły. Szczerze to bardzo mało pamiętam z tego dnia W ogóle z tego pięknego czasu mam trochę dziur w pamięci, w tym czasie moje wspomnienia były definiowane głównie przez panującą pogodę.
Jednak gdy tylko się rano ocknąłem, to nie mogłem oczywiście nie spojrzeć za okno. Przyznam, że tego dnia miałem naprawdę szeroki wahlarz oczekiwań i obiecałem się, że cokolwiek się stanie, to mnie to nie zaskoczy.
Pierwszy widok za oknem wydawał się mega lipny. Niemal goły dach, porozwiewana pokrywa i sporo łysych miejsc na parkingu. Jakoś w półśnie mój mózg nie umiał tego przetłumaczyć i serio myślałem, że po prostu jest lipa totalna. W rzeczywistości było to nic innego, jak rozwiewanie przez wiatr śniegu. Aby się o tym przekonać, musiałem jednak zejść na dół, jednak absolutnie nie chciało mi się tego robić
Wróciłem do swobodnego spania, chociaż nie zamierzam ściemniać, że bardzo słabo ten dzień pamiętam, dla mnie to jest aż niesamowite xd A bardzo bym chciał sobie np przypomnieć, czy nie miotały wtedy mną jakieś koszmary o tym, że wyszła totalna lipa ze śnieżycy xd
Kiedy w końcu bliżej 12 zdecydowałem się wstać i pakować do Michałowic, zorientowałem się, co się naprawdę stało. Faktycznie śnieżyca dotarła i sypało konkretnie, jednak ciężko było nie mieć wrażenia, że jest coś dziwnego xd Nie ma co ukrywać, że działanie zamieci było spektakularne, bo śnieg wywiewało z otwartej przestrzeni pod zadaszony obszar. Na żywo czegoś takiego nie pamiętałem...
Gdy jednak wyszedłem na otwartą przestrzeń stało się jasne, że paraliż stał się faktem, porozwiewany śnieg niemalże wszędzie i zasypane ulice, których nawet nie próbowano odśnieżać w panujących warunkach - nadal mocna zamieć, niemal -10 stopni i wiejący bardzo silny wiatr
Podróż do Michałowic o dziwo nie trwała dużo dłużej niż zwykle, byłem pod wrażeniem jak sobie radziło miasto z żywiołem. Tym bardziej żenowały mnie potem nagłówki z TVP, wiadomo jakie
Na wsi widoki były równie intrygujące i ciekawe
Po dwóch godzinach pobytu na wsi udałem się na korki do Pruszkowa, oczywiście na wszelki wypadek wcześniejszym pociągiem. Tym razem jak się okazało było opóźnienie, ale biorąc pod uwagę panujące warunki i tak w granicach rozsądku.
Zajęcia potrwały od 16:30 do 18:00, po czym pocągiem KM z Pruszkowa do Włoch udawałem się na kolejne. I ole pociąg spisał się bez zarzutu, to bardzo trudna była droga z pociągu. Szedłem ulicą Tynkarską wdłuż torów, która słynie z totalne niesypania solą i nieodśnieżania. Pod sporą warstwą spadłego śniegu czaiło się dosłownie lodowisko, co widać na tym nagraniu:
A wyglądało tak niewinnie, miulusi puszysty śnieżek... Nietrudno domyślić się, że idąc 10 minut tą ulicą się kilka razy wychrzaniłem...
Po zakończonych zajęciach, na które się zresztą trochę spóźniłem, czekało mnie wieczorne "przyjęcie" u kolegi, która mieszka również na Osiedlu Chrobrego. W zasadzie mieliśmy tam być we 3 - ja, gospodarz i jeszcze jeden kolega z Pruszkowa. Własnie ten kolega słynął z mega kiedyśtobyłozimowania, poprzedniej zimy wielokrotnie przy okazji wspominał, jak to "kiedyś" było zimno, zupełnie w duchu, jakby śniegi i mrozy miały już nie wrócić. Jeszcze podczas stycznia 2021, ledwie 11 dni wcześniej, sobie drwił z polskiego przysłowia "idzie luty podkuj buty", mówiąc, że "chyba sandały". Czemu o tym wspomniałem to dowiecie się zaraz.
Byliśmy umówieni we 3 na 20:00, w planach było rownież wspólne odebranie sushi z pobliskiej restauracji już na terenie Ursusa. Jednak z racji, że kolega długo nie przybywał, to we 2 poszliśmy tam pieszo, przy okazji dość głośno komentując wydarzenie pogodowe i ogólnie przy okazji wspominając inne zimy Pamietam, że wspólnie wspominaliśmy m.in. mrozy z lutego 2012 , nieśmiało wspomniałem, że będzie szansa na ich powtórkę, bo bądź co bądź właśnie takie prognozy się wtedy rysowały... Z tego spaceru mam wiele zdjęć, ale wstawie tu oczywiście tylko jedno
Z tego spaceru mam wiele zdjęć, ale wstawie tu oczywiście tylko dwie
Ostatecznie odebraliśmy we 2 sushi, a trzeciego kolegi dalej nie było. W końcu udało się do niego dodzwonić i ostatecznie wraz ze swoim ojcem podjechał autem do tej knajpy przy sushi. I jak tylko się spotkaliśmy, to gość był niemalże w stanie płaczu, niesamowicie wyolbrzymiając wydarzenia pogodowe, mówiąc, że jechał godzinę autem przez 50cm śniegu i 20 stopniowy mróz. Wiecie, może jestem podły, ale miałem w duchu niesamowitą satysfakcję, jak "pokłonił się im ten, co ich koniec wygrażał"... Dosłownie, jeszcze 10 dni temu sobie drwił, że teraz to w lutym się chodzi w sandałach - no to miał swoje sandały
Dyskusji jednak już nie poruszaliśmy i reszta wieczoru już w mieszkaniu upłynęła na zupełnie innych tematach, nawet wątek zakładania biznesu się pojawił Na noc zostałem już u tego kolegi, bo nie chciało mi się po 23 nigdzie wracać
I jeszcze fota na dobranoc. Stara zabudowa, idealna do wkręcania ludzi jakie to potężne zimy były w lutych na przełomie wieków
Z tego spaceru mam wiele zdjęć, ale wstawie tu oczywiście tylko jedno
Dzień 8.02.2021 dobiegł końca. I chociaż ostatecznie nie wykazał się niczym nadzwyczajnym z punktu widzenia statystyk, to jednak odczuwalnie był on pamiętny i niesamowity pod względem warunków atmosferycznych przy silnych opadach śniegu. Sypało, raz słabiej, raz mocniej, ale cały dzień, przy temperaturze stałej -10 stopni i silnym wietrze średnim ze wschodu 30-40 na godzinę. Zaspy się porobiły zacne, ale o dziwo docelowo nie było po nich aż tak wiele śladów, już 12.02 zaczęło się to wyrównywać...
Dzień ten można uważać trochę za niewypał, był potencjał na dużo, dużo więcej. Ale i tak był pamiętny, zjawiskowy i na swój sposób piękny. Chociaż niemal 10 dni później się po raz kolejny przekonałem, że jednak wolę inny typ śnieżycy
_________________ Fan wybitnego klimatu lat 1995-2013. Kiedyś to było
Hobby: Większość z wymienionych Pomógł: 25 razy Wiek: 26 Dołączył: 02 Sty 2020 Posty: 16335 Miejsce zamieszkania: gmina Zielonki/Kraków
Wysłany: 8 Luty 2022, 14:25
No tylko trafiło (jak zwykle zresztą) na obszary, które są gorzej zurbanizowane: i dla niektórych przyjemność mogła stać się uciążliwością, zwłaszcza że kilka dni bez prądu to nie przelewki, zastanawiam się, jak sobie radzili ludzie mieszkający w tych okolicach. Na szczęście chociaż okres wystąpienia śnieżycy był "odpowiedni" (tzn. nie wzbudzał dodatkowych sensacji): tj. przełom stycznia-lutego, a także w województwie podlaskim zaczynały się akurat ferie zimowe.
_________________ Jestem za ograniczeniem do minimum wilgotnego gorąca i wilgotnych upałów.
Jak napiszę gdziekolwiek głupoty, to bardzo Was przepraszam.
Głowa jest od tego, by włosy miały na czym rosnąć.
Hobby: Wszystko! Pomógł: 162 razy Wiek: 27 Dołączył: 02 Sie 2018 Posty: 36425 Miejsce zamieszkania: Michałowice/Wwa-Włochy
Wysłany: 8 Marzec 2022, 23:07
9.02.2021 - "Śnieżna ekstaza"
Bo gdy w końcu wstanie nowy dzień, to spełni się ten sen Nie wiem od czego tu zacząć, by fajnie wyglądało, więc przejdę po prostu de meritum.
Poranek 9.02 mnie zastał w mieszkaniu na Włochach. Było naprawdę "prze", widoki jak z prawdziwej bajki, jak z mitycznych zdjęć z potężnych zim pod koniec lat 90-tych. Wtedy jeszcze wątek ironizowania "kiedyśtobyłozimowania" nie istniał, ale gdy zobaczyłem te widoki o poranku to się od razu skojarzyło xd Było naprawdę ślicznie, nawet chwilami słonko się próbowało przeciskać
Około 11:00 w końcu udało się zebrać i zwlec i udać w kierunku Michałowic. Wsm nie wiem czemu, naprawde nie pamiętam powodu swojej decyzji, ale naprawdę jej żałuję, nie zdecydowałem się na powrót pieszy do Michałowic, tylko skorzystałem z autobusu linii 178, a następnie przejechałem jedną stację WKD. Możliwe, że mi się śpieszyło, bo inaczej logicznie tego nie umiem wytłumaczyć..
W każdym razie było wspaniale i tylko to jedno zdjęcie wystarczy by to oddać. 15cm świeżego śniegu, dużo większe zaspy i dalej kujący mróz. W 2022 jak na razie coś, co się nawet nie próbowało śnić...
Jak dojechałem do Michałowic to kolejna niespodzianka - zaczeło cudnie prószyć
Widoki dzisiaj, po nieco ponad roku, wydają mi się surrealistyczne.
Tak wyglądała ulica:
A tak posesja oraz zawiany balkon
Mniej więcej w tym samym czasie otrzymałem zdjęcie ślicznej Szprotki w naprawdę warunkach bajecznych
Prószyło sobie, a nawet momentami sypało, jeszcze dłuższą chwilę. Dopadało jeśli dobrze pamiętam jakieś 2-3 cm. Wystarczająco by wyrównać braki po wywiewaniu.
Około 15:00 po relaksiku nadszedł czas na obowiązki, czyli wyjazd do Pruszkowa do pracy. Następnie miałem wieczorem już wracać do Warszawy, gdzie miało się odbyć kolejne spotkanie
Tak wyglądał budynek sądu w Pruszkowie, przy deptaku około 16:00
Po zakończeniu zajęć udałem się już pociągiem w kierunku Warszawy, gdzie czekała mnie już naprawdę miła niespodzianka. Boczne uliczki mokotowskiego osiedla zamieniły się w prawdziwy, nienaruszony raj
I potem już spotkanie, z którego żadnych zdjęć nie mam, ale pamiętam, że przyjechali do mnie 2 koledzy autem z okolicy Tarczyna i podobno to auto było bez ironii na oponach letnich Także no długą drogę mieli i na pewno bardzo ciężką. Ale cóż, kiedyśtobyłozimowcy chyba nigdy nie zmądrzeją. Po raz drugi w ciągu dwóch dni czułem niekłamaną satysfakcję, gdyż z jednym z tym gości toczyłem nieco ponad miesiąc wcześniej kłótnie o kiedyśtobyłozimowanie On jednak w przeciwieństwie do tego kolegi wspomnianego dzień wcześniej uwielbia zimę i się tylko dobrze bawił, a nawet gadał, że jest mu jeszcze za ciepło, no ale ogólnie przyznał, że jest przekozacko
Po zakończeniu imprezy (albo i w jej trakcie, bo jakaś ta godzina jest wczesna xddd), wszedłem na nasze kochane forum i porobiłem jak zawsze serię zdjęć shoutboxa Jedno tutaj udostępnie, bo tutaj jest PiotrNS, ogłaszający że pożarudzień 2019 był lepszy od weźdajbieli 2020 i na samym dole FKP ze swoją proroczą wizją
Piękny dzień, miło było wrócić do tego tematu, jakoś wcześniej jak był ten sruty to nie umiałem się przemóc i przyznać, że jednak na sporym etapie zima 2020xd/2021 była lepsza od poprzedniczki. Teraz jednak to widzę, ale szczerze to patrząc dzisiaj na te foty i tak czuje satysfakcje, że w przeciwieństwie do takiej zimy 2012/13, Króla 2010 , zimy 2009/10 , czy lutego 2009, przeżyłem ją w pełni świadomie, razem ze swoją wielką miłością i wielkim pragnieniem białej magii Smuci mnie tylko jak łatwo zostało zapomniane te 38 dni pięknego snu, czy nawet kolejny dałpudru i ludzie wrócili bardzo szybko do tego gadania o końcu zim w Polsce...
_________________ Fan wybitnego klimatu lat 1995-2013. Kiedyś to było
Zimnolubna kutwa z zespołem Aspergera
Ostatnio zmieniony przez kmroz 10 Marzec 2022, 20:35, w całości zmieniany 1 raz
Hobby: Meteorologia Pomógł: 182 razy Wiek: 26 Dołączył: 10 Gru 2019 Posty: 7637 Miejsce zamieszkania: Katowice
Wysłany: 8 Marzec 2022, 23:24
Cytat:
Piękny dzień, miło było wrócić do tego tematu, jakoś wcześniej jak był ten sruty to nie umiałem się przemóc i przyznać, że jednak na sporym etapie zima 2020xd/2021 była lepsza od poprzedniczki. Teraz jednak to widzę, ale szczerze to patrząc dzisiaj na te foty i tak czuje satysfakcje, że w przeciwieństwie do takiej zimy 2012/13, Króla 2010 , zimy 2009/10 , czy lutego 2009, przeżyłem ją w pełni świadomie, razem ze swoją wielką miłością i wielkim pragnieniem białej magii
Od swojej poprzedniczki to na pewno było lepsza, każdy to powie poza FKP i Ciepłomanem
Ale tak na serio to wiedziałem, że w końcu będziesz musiał przyznać zimie 2020(XD)/21 wyższość nad 2021/22, w jakiejś tam części też dlatego w pewnym momencie miałem ochotę na bordowy luty i ostry pożarzec, bo stwierdziłem, że taki duet na dobrze "naprostuje" Twoje zdanie Ale też zdaje sobie sprawę, że momentami sam trochę demonizowałem zimę 2021/22, jednak ten grudzień z bielusią magią na święta dużo jej dodaje, po 30.12 się zesrało niczym lipiec 2021 od 18-go w Suchocku, ale no cóż... nie od razu Kraków zbudowano, może następna zima da coś więcej
A co do tematu to miło sobie wspomnieć ten czas pięknej zimowej euforii i cudownych prognoz. Tego dnia musiałem odśnieżyć kawałek posesji, którego nie zdązyłem ogarnąc 8.02 po pracy i przez tą lodoszreń to nie było przyjemne odśnieżanie, nastrój miałem też w sumie taki sobie, ale jednak pogoda spooro go poprawiała. Pamiętam, że podczas tego odśnieżania wpadła mi wizja marca, ale gdzieś tak na lata 2023-24, który długimi partiami był bardzo zimowy z kumulacją śniegu w okolicach 10.03 na poziomie blisko 60 cm, a potem prawdziwe ciepełko z t.av. prawie 15 st. 25 marca i dość sporą powódź z tego powodu, której skutki jednak dość szybko złagodził dość zimny jak na koniec marca (bo z t.minami ocierającymi się o -10 st.) suchowiej i amplitudowa lampusia.
Hobby: Wszystko! Pomógł: 162 razy Wiek: 27 Dołączył: 02 Sie 2018 Posty: 36425 Miejsce zamieszkania: Michałowice/Wwa-Włochy
Wysłany: 8 Marzec 2022, 23:30
Dziękuję bardzo za komentarz. Jakby zrobić tzw. bitwę dni to pewnie by zima 2021/22 wygrała z 2020xd/2021 jakoś 50-55:30-35, ale jednak no liczy się też jakość tych wygranych, a po tych wszystkich fotach chyba widać, że 38 dni pięknego snu>dałpudru i to nawet biorąc poprawkę na to, że jedno było grudniem, a drugie pełnią zimy.
jorguś napisał/a:
który długimi partiami był bardzo zimowy z kumulacją śniegu w okolicach 10.03 na poziomie blisko 60 cm, a potem prawdziwe ciepełko z t.av. prawie 15 st. 25 marca i dość sporą powódź z tego powodu, której skutki jednak dość szybko złagodził dość zimny jak na koniec marca (bo z t.minami ocierającymi się o -10 st.) suchowiej i amplitudowa lampusia.
A co do tego szczerze to rzygowina straszna, nie wiem czemu ale po takiej prawdziwie roztopowej pierwszej połowie marca to myśl o jakichkolwiek "prawdziwych" wyżach mnie jakoś odpycha - chyba ogólnie wiosną nie jestem ich fanem, a w tym roku ich oczekuje tylko jakby jako taką rekompensatę za zwalony luty Ogólnie jednak wiosna powinna szczędzić wyżów jak tylko może, w jakiejkolwiek formie xd
_________________ Fan wybitnego klimatu lat 1995-2013. Kiedyś to było
Hobby: Wszystko! Pomógł: 162 razy Wiek: 27 Dołączył: 02 Sie 2018 Posty: 36425 Miejsce zamieszkania: Michałowice/Wwa-Włochy
Wysłany: 10 Marzec 2022, 20:30
10.02.2021 - "Picie szampana"
Nie miałem lepszego pomysłu na tytuł, ale wydaje mi się, że to było takie przysłowiowe picie szampana, spijanie śmietanki. Kolejny dzień fenomenu, kolejny dzień bajki, kolejny dzień prosto z raju, w którym nawet modele prognostyczne były konsekwentne co do przedłużania zimy. Pojawiały się prognozy temperatur rzędu -20/-25 stopni nocami w kolejnym tygodniu przy lampowym, ruskim wyżu. Chociaż nadal była rozbieżność, to nadzieję można było mieć. Sytuacja baryczna też zdawała się klarować, Atlantyk zdechł na dobre i teraz to prawdziwa zima będzie rozdawać karty...
Dzień był bez wątpienia cudowny. Nad ranem temperatura spadła do -12 stopni, dzięki dosłownie chwilowym rozpogodzeniom, jednak rankiem niebo ponownie się zachmurzyło i nawet prószył drobny śnieg - co widać na tej focie:
Cały ranek spędziłem w mieszkaniu na typowym nicnierobieniu jedynie trochę na forum siedzieliśmy Właśnie tego dnia pierwszy raz zawitał Ezoteriusz
W końcu po 14:00 się zebrałem i po drodze wstępując na zakupy do Reduty udałem się do Michałowic.
To foto pochodzi z okolicy PKiN
A to koło Reduty już
W ciągu dnia jeszcze masa była na tyle "ciepła", że temperatura wzrosła do -5 stopni. Wieczorem też temperatura leciała bardzo powoli i dopiero koło północy zdołała dotrzeć do -9 stopni.
Przyznam się, że mimo białej ekstazy miałem wtedy dosyć chmur i bardzo marzyło mi się sprawdzenie prognoz modelu ECMWF, który dawały realne nadzieje na pyknięcie upragnionego ruskiego wyżu. Wtedy też śmiało czyniłem porównania do stabilnego lutego 1986
Wieczorem jeszcze miałem udać się na korepetycje do Pruszkowa na 19:00, co uczyniłem z wielką przyjemnością w takich warunkach pogodowych. Tak wyglądał ogród:
Tak ulica:
A tak już w Pruszkowie, deptak przy rynku
I już ostatnia fotografia, w drodze powrotnej około 21:00
Kolejny dzień zimy pieknej, niedocenianej wtedy. Myślałem, że jest to coś, co będzie dane na długo, nie przypuszczałem jak bardzo się za kilka dni wszystko zwali w prognozach, a już za niecałe 10 dni będziemy płonąć.... Niestety najgorsze było już blisko, ale zanim nadeszlo najgorsze, to było jeszcze trochę fajnego. Dokładnie 8 dni....
_________________ Fan wybitnego klimatu lat 1995-2013. Kiedyś to było
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum