Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.
Polityka Cookies    Dowiedz się więcej    Cyberbezpieczeństwo OK
Forum wielotematyczne LUKEDIRT Strona Główna
 Strona Główna  FAQ  Szukaj  Użytkownicy  Grupy  Statystyki  Rejestracja  Zaloguj  Album

Poprzedni temat :: Następny temat
Marzec 2018 z mojej perspektywy (PiotrNS)
Autor Wiadomość
PiotrNS 
Poziom najwyższy
Fan normalności



Hobby: Większość z wymienionych
Pomógł: 130 razy
Wiek: 25
Dołączył: 01 Maj 2019
Posty: 12352
Miejsce zamieszkania: Nowy Sącz/Kraków
  Wysłany: 21 Lipiec 2019, 18:12   Marzec 2018 z mojej perspektywy (PiotrNS)

Czas na moje podsumowanie kolejnego miesiąca 2018 roku. Podsumowanie stycznia i ltego znajdziecie w innych wątkach. Zbliżamy się już do kwietnia, z mojej perspektywy najbardziej niesamowitego w dziejach. Stało się wówczas mnóstwo wyjątkowych rzeczy, choć początkowo niewiele zdawało się na to wskazywać. Po bardzo ciepłym styczniu nadszedł jeden z najchłodniejszych współczesnych lutych, często raczący nas całodobowym mrozem i częstymi opadami śniegu, zwłaszcza w końcówce. 28 lutego późnym wieczorem niebo się jednak rozpogodziło, a zza chmur wydobył się Księżyc w pełni. Wiedziałem że ta noc może przynieść termiczne niespodzianki, jednak zwyczajnie poszedłem spać. Około czwartej zbudziło mnie jasne, blade światło naszego naturalnego satelity. Coś kazało mi wstać i pójść sprawdzić temperaturę na termometrze w kuchni. Poszedłem tam i oniemiałem – na ekranie wyświetlana była liczba -21. I kolejne zdumienie (muszę o tym wspomnieć, po prostu muszę), mianowicie po chwili uświadomiłem sobie, że minęła północ i od jakichś czterech godzin trwa meteorologiczna wiosna. Gdybym mógł wtedy wiedzieć co ta wiosna przyniesie za nieco ponad miesiąc! Stojąc przy oknie i patrząc na czyste niebo z dominującym nań Jowiszem, próbowałem ustalić jaką anomalią zapisze się pierwszy dzień tej pory roku. Doszedłem do wniosku, że może pokonać nawet legendarny 23 marca 2013 roku. W głowie zaświtały także porównania z 1987 rokiem… może to będzie podobnie zimny miesiąc – myślałem. Na dobrą resztę snu uchyliłem jeszcze na chwilę okno, tak dla fantazji by to poczuć ;) Zamknąłem je po sekundzie, bo zimno ujawniło się jak rodzaj bezlitosnego potwora przenikającego wszystko dookoła. Wróciłem do siebie, a po paru godzinach wstał dzień. Po wielu pochmurnych dniach, po godzinie 7-mej widok jaśniejącego Słońca napawał optymizmem. Poranek okazał się lodowaty, a błękit nieba w zenicie wyglądał wręcz nienaturalnie. Tak zaczynała się Wiosna Stulecia (ale nie z powodu zimna):


Zasadniczo, to – o dziwo – ten czwartkowy dzień okazał się przyjemny. Dawno niewidziane słońce pięknie lśniło w śniegu, którego około 10-centymetrowa warstwa nie utrudniała zbyt funkcjonowania.


1 marca 2018 okazał się najzimniejszym dniem całej pory chłodnej 2017/18 z temperaturą -13,5. Okazał się również brązowym medalistą wśród najbardziej mroźnych marcowych dni w dziejach. Niższe temperatury średnie w Nowym Sączu zanotowano po 1953 roku tylko 1 marca 1963 i 3 marca 1987.
Po mroźnym 1 marca kolejne doby przyniosły kontynuację mroźnej a słonecznej zimy. Do 4 marca temperatury minimalne wciąż spadały poniżej -15 stopni, przy czym 2 marca zabrakło niewiele, zaledwie 0,3 stopnia do drugiego spadku poniżej -20. A dwie takie temperatury w marcu byłyby już prawdziwym fenomenem, czymś co do tej pory zdarzyło się tylko raz. Średnie dobowe wynosiły poniżej -10 stopni, co sprawiło że już po czterech dniach byłem niemal pewien ostatecznej ujemnej anomalii miesiąca. Całodobowe mrozy wciąż męczyły. Dopiero 4 marca, po 12 dniach temperatury non-stop poniżej zera, padło nieśmiałe przekroczenie tej wartości. 0,3 to doprawdy żadne osiągnięcie, ale warto odnotować. Tak wyglądał ten dzień:


Solidny mróz w nocy zdarzył się jeszcze 5 marca, lecz już wtedy zimno zaczęło kapitulować. Po dwóch dość smętnych, ale ciepłych dniach, 8 marca nareszcie powitałem na termometrze dawno wyczekiwaną wartość 10 stopni. Śnieg wycofał się z pola bitwy po ponad miesiącu nieprzerwanej obecności – spadł bowiem 2 lutego.


Tak rozpoczynał się najcieplejszy epizod tego miesiąca. Słońce wróciło na niebo już nie jako „rozjaśniacz” zimy lecz wiosenne promienie zachęcające do aktywności na zewnątrz. Szczęśliwie trafiło na weekend. 13 stopni w sobotę 10 marca choć wyczuwalne, to jeszcze nie uderzyło do głów zbyt mocno z powodu dużej ilości chmur. Poza tym atmosferę „studził” widok zalegającej jeszcze na Kamienicy pokrywy lodowej:


Zupełnie inaczej było jednak dzień później – 14-stopniowe ciepło i słońce przez cały dzień sprawiły, że niekorzystanie z aury na świeżym powietrzu byłoby grzechem. Po raz pierwszy w roku wybrałem się wtedy na rower.


Niestety było coś, co utrudniało cieszenie się z ciepła. Wiatr. Tego dnia wiał on zbyt mocno i jazda nie była zbyt komfortowa. Jako dziecko w taką pogodę uwielbiałem bawić się samolocikami z papieru. Z czasem moja sympatia do wiatru jednak zmalała. W sumie ten dzień wyglądał jak żywcem wzięty z marca 2019 – miesiąca zmarnowanego potencjału na bycie czymś naprawdę wspaniałym. Ale to była wtedy daleka przyszłość. Bliższą był poniedziałek 12 marca. A ten dzień był zwyczajnie niesamowity! Wiatr ustał, temperatura dobiła do 17 stopni i to słońce… Oj zapamiętam to na długo. Lżejsze ubranie, więcej spacerowiczów na ulicach, więcej optymizmu w powietrzu… nareszcie przyszła normalna wiosna – myślałem. No, nie tak do końca normalna, bo tego dnia przy temperaturze średniej 12,9 stopnia padł dobowy rekord ciepła ;) O ile nie przepadam raczej za rekordami, wtedy nie musiałem się niczym przejmować, gdyż właśnie tego dnia prognozy zesłały istną groźbę. Rzeczywiście, już 13 marca znacząco się zachmurzyło. Temperatury z dnia na dzień spadały, słońce znikło, a w sobotę 17-go zaczęło się to… http://www.lukedirt.com.pl/viewtopic.php?t=572
Specjalnie poświęciłem temu atakowi zimy oddzielny wątek, bo jest o czym pisać. To była najsilniejsza ofensywa śniegu od pięciu lat.
22 marca po siedmiu totalnie ciemnych dniach w końcu na niebo powróciło słońce. W marcu 2018, podobnie jak w lutym, suma usłonecznienia była wyrabiana niesystematycznie, w formie kilkudniowych „lampowych” okresów. Przez cztery dni, do Niedzieli Palmowej 25 marca, który uwieczniłem poniżej (zdjęcie zrobione w sądeckim skansenie), na niebie próżno było szukać chmur. Nocami wciąż codziennie panowały mrozy i średnie dobowe bywały zimowe, jednak za dnia ciepło stawało się już bardziej odczuwalne, co pozwalało docenić operującą już naprawdę wysoko Dzienną Gwiazdę. Dopiero w końcówce miesiąca noce przestały przynosić spadki poniżej zera (a jeśli to nieznacznie), lecz w konsekwencji wróciło także duże zachmurzenie. Wiosna stała się już jednak zauważalna, 26 marca wracając pieszo do domu zauważyłem już wyjątkowo późne krokusy.


I – naprawdę – widząc jak opóźniona jest w tym roku wegetacja roślin, zastanawiałem się co dalej będzie. Jest 26 marca, rano spadł jeszcze ostatni drobny śnieg który zabielił trawniki (poniżej), w prognozach nie widać żadnego sensownego ocieplenia, tylko jakiś nieznaczny wzrost średnich wiązek na początku kwietnia.


29 marca Wielkim Czwartkiem rozpoczął się okres świąteczny. Tego dnia rano słońce nieśmiało przebijało się przez chmury, lecz reszta dnia okazała się dosyć przykra, z przelatującym deszczem. I jako perła końcówki marca 2018 roku, tuż przed jego końcem, 30 marca nadszedł wyjątkowo przyjemny pogodowo Wielki Piątek. Temperatura wzrosła do 15 stopni, nie było przymrozku, a na niebo powrócił błękit, którym przy zimnie nie ma jak się nacieszyć (oj, jeszcze się nim wkrótce nacieszę ;) ). Tylko trawa nie pasuje. Nawet nie zaczęła się zielenić, ciągle „zmęczona” zalegającym na niej długo śniegiem i nawracającymi mrozami…


Oficjalnie dzień później, 31 marca było jeszcze cieplej bo aż 16,9 stopnia, ale całkowite zachmurzenie i wzmagający się wraz z postępem dnia wiatr, obniżyły temperaturę odczuwalną. Zaczyna się kolejne ochłodzenie, w sam raz na Wielkanoc… Na dworze smutno i ponuro, zapadająca Noc Zmartwychwstania pojawiła się znienacka, bo dość ciemno było przez większość dnia. Tak kończy się ukradziony w znacznej części wiośnie marzec. Marzec, który z temperaturą 0,8 stopnia (bardzo chłodny) okazał się wraz z marcem 2006 drugim najzimniejszym w obecnym stuleciu i szósty najchłodniejszy po 1969 roku. Lata 60-te to bowiem dość koszmarny czas jeśli chodzi o marce. Po roku 1987, kiedy padł miesięczny rekord zimna, gorzej niż w 2018 było tylko w 1996 i 2013 roku. Pewnym pocieszeniem mogło okazać się usłonecznienie, wynoszące 140,5h, a tym samym piąte najwyższe w XXI wieku (marca 2019 tu nie wliczam, bo był jeszcze „niedokonany”). Niestety znaczna część tych godzin nie wiązała się z wiosennym ciepłem jak 30 marca, lecz tylko „pocieszała” spragnionych nadejścia tej pory roku jak w III dekadzie albo rozjaśniała srogą zimę jak na początku. Mimo solidnych i ciężkich opadów śniegu 18 marca, marzec i tak zapisał się jako miesiąc bardzo suchy z sumą opadu wynoszącą 18,6mm. Wtedy jeszcze nie byłem tak świadomy wagi wiosennych opadów deszczu, ale niebawem o tym się przekonam. Na razie, 31 marca wieczorem, choć nie uważam marca 2018 za coś bardzo złego, żegnam go z niesmakiem. Marzę o regularnej, stałej wiośnie, lecz widzę że po trudach marca w najbliższych dwóch dniach nadal nie mogę jej oczekiwać.
Późnym wieczorem 31 marca 2018 roku zaczął padać deszcz. Za chwilę wybije północ i rozpocznie się ten miesiąc…
Ciąg dalszy nastąpi :)

Kolejne podsumowanie będzie dużo dłuższe, w końcu będzie dotyczyć najbardziej niesamowitego miesiąca mojego życia, którego nigdy nie zapomnę. Będzie trochę prywaty, dużo zdjęć i dużo emocjonującej narracji. Już wkrótce :D
 
     
kmroz 
Junior Admin
fan bezdźwięczności



Hobby: Wszystko!
Pomógł: 162 razy
Wiek: 27
Dołączył: 02 Sie 2018
Posty: 36420
Miejsce zamieszkania: Michałowice/Wwa-Włochy
Wysłany: 21 Lipiec 2019, 23:36   

Refleksja na temat tego miesiąca jest jedna....

Gdyby człowiek, wiedział w tamtym marcu, co go potem czeka..... ;)
_________________
Fan wybitnego klimatu lat 1995-2013. Kiedyś to było :glaszcze:

Zimnolubna kutwa z zespołem Aspergera
 
     
kmroz 
Junior Admin
fan bezdźwięczności



Hobby: Wszystko!
Pomógł: 162 razy
Wiek: 27
Dołączył: 02 Sie 2018
Posty: 36420
Miejsce zamieszkania: Michałowice/Wwa-Włochy
Wysłany: 1 Marzec 2022, 13:00   

:prayer:
_________________
Fan wybitnego klimatu lat 1995-2013. Kiedyś to było :glaszcze:

Zimnolubna kutwa z zespołem Aspergera
 
     
kmroz 
Junior Admin
fan bezdźwięczności



Hobby: Wszystko!
Pomógł: 162 razy
Wiek: 27
Dołączył: 02 Sie 2018
Posty: 36420
Miejsce zamieszkania: Michałowice/Wwa-Włochy
Wysłany: 1 Marzec 2022, 13:01   

PiotrNS napisał/a:
Coś kazało mi wstać i pójść sprawdzić temperaturę na termometrze w kuchni. Poszedłem tam i oniemiałem – na ekranie wyświetlana była liczba -21


Dzisiejsze -8 przy tym to śmiechu warte jest :lol: Ale i tak było fajnie :serce:
_________________
Fan wybitnego klimatu lat 1995-2013. Kiedyś to było :glaszcze:

Zimnolubna kutwa z zespołem Aspergera
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Akagahara style created by Naddar modified v0.8 by warna
Copyright © 2018-2024 Forum LUKEDIRT
Wszelkie prawa zastrzeżone
Strona wygenerowana w 0,13 sekundy. Zapytań do SQL: 11