Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.
Polityka Cookies    Dowiedz się więcej    Cyberbezpieczeństwo OK
Forum wielotematyczne LUKEDIRT Strona Główna
 Strona Główna  FAQ  Szukaj  Użytkownicy  Grupy  Statystyki  Rejestracja  Zaloguj  Album

Poprzedni temat :: Następny temat
Wspaniały luty 2019 moim okiem
Autor Wiadomość
kmroz 
Junior Admin
fan bezdźwięczności



Hobby: Wszystko!
Pomógł: 162 razy
Wiek: 27
Dołączył: 02 Sie 2018
Posty: 36420
Miejsce zamieszkania: Michałowice/Wwa-Włochy
Wysłany: 25 Czerwiec 2019, 20:12   Wspaniały luty 2019 moim okiem

Pierwszy dzień lutego 2019 był u mnie smętny, ponury i zimny. Jeszcze w południu gruby stratus pokrywał niebo nie przepuszczając najmniejszego światła słonecznego. Gdyby nie leżący śnieg, faktycznie ciężko byłoby odróżnić noc od dnia... Do tego było nieprzyjemnie zimno, temperatura wciąż utrzymywała się poniżej zera. Zdecydowanie nie było czuć, że zaczyna się tak wspaniały miesiąc, ciężko było nawet uwierzyć we wspaniałe prognozy na weekend (2-3.02). Jednak po godzinie 14:00 pojawiło się światełko nadziei - w końcu strefa rozpogodzeń dotarła do mnie i temperatura błyskawicznie wzrosła do +3 stopni! Popołudnie było o wiele przyjemniejsze.

Wieczorem 1.02 zaczął padać drobny deszczyk. Typowy front ciepły? Nie inaczej. Stało się jasne, że w końcu nadszedł, a wraz z nim mogliśmy w końcu poczuć cieplejszy powiew, jakiego bardzo w styczniu brakowało. W nocy opady zanikły, ale temperatura dalej rosła. Nad ranem było 5 stopni, a więc bardziej jak w kwietniu, niż w lutym.

Sobota 2.02 przyniosła o wiele przyjemniejszy poranek, na niebie dominowały nadal Stratocumulusy, ale od rana pojawiały się niewielkie przejaśnienia. Temperatura jednak rosła powoli. Dopiero koło południa chmury na dobre zaczęły się rozrywać i wyszło słoneczko, po którym zdecydowanie czuło się, że to już luty a nie grudzień. Temperatura zaczęła piąć się w górę i w końcu zbliżyła się do 10 stopni. Jak 10 stopni, to też 10 km - tyle kilometrów zrobiłem tego dnia na spacerze, korzystając ze wspaniałej pogody. W ogrodzie zaczęły puszczać pierwsze przebiśniegi, dzięki czemu naprawdę miało się wrażenie, że powoli nadchodzi przedwiośnie. O godzinie 16:30 z żalem żegnałem zachodzącego słoneczko, ale natura miała to gdzieś. Po zachodzie słońca jak na zawołanie naszły chmury, które całkowicie ograniczyły spadek temperatury, jeszcze o 21:00 było prawie 8 stopni! Pierwszy raz w 2019 odważyłem się na sen przy otwartym oknie.

Niestety 3.02 brutalnie sprowadził mnie na Ziemię.... W tym dniu mój region miał olbrzymiego pecha, bo zaledwie 100 km na SE była kontynuacja trendu z soboty. U mnie jednak na niebo powrócił stalowy stratus, z niewielką mżawką do tego, a temperatura już nie przekroczyła 5 stopni - była w zasadzie na stabilnym poziomie w ciągu dnia.

Kolejne dni niestety przyniosły na powrót standardową zimę.. temperatury lekkoplusowe, grube chmury, do tego 4.02 sypnęło śniegiem, którzy później potrzebował bardzo dużo czasu, by ostatecznie się stopić.

Kolejnym dniem światła był dopiero 6.02. Zaczął się standardowy - gruby, szczelny stratus i temperatura na poziomie 0 stopni. Było zimno i nieprzyjemnie. Jednak tym razem pogoda się zlitowała już w okolicy południa i niebo zaczęło się przecierać i wyszło upragnione słoneczko, po 3 dniach przerwy. Temperatura zaczęła pięknie rosnąć, osiągając 4 stopnie - wciąż dość chłodno, ale prognozy na kolejne dni dawały jednak coraz więcej nadziei. Niestety, fusy wyglądały okropnie, straszyły wielkim wyżem i blokadą i wydawało się, że litość pogodowa potrwa maksymalnie 4 dni.

Pech chciał, że wraz z poprawą pogody udawałem się na 5 dni w Beskid Niski, gdzie tak czy tak było dosyć zimno i fura śniegu - mimo tego, że parę dni wcześniej temperatura podbiła tam do 15 stopni (3.02). Bardzo mnie martwiło, że wraz z moim powrotem na Mazowsze, wrócą także mrozy... 7.02 nad ranem dotarłem na miejsce urlopu, świeciło piękne słońce, a temperatura po naprawdę mroźnej nocy szybko rosła. W ciągu dnia było naprawdę fajnie, lecz niestety to, o czym się czytało w internetach, że w górach mamy rekordowo śnieżną zimę, zobaczyłem na własne oczy. Mocno utrudniało to wędrówki, z drugiej strony zawsze to jakiś urok ;) Mimo wszystko, ze sporą zazdrością patrzyłem, jak gwałtownie się pogoda poprawiła w moim regionie. W miejscu mojego urlopu niestety już w piątek 8.02 niebo się zachmurzyło, od tej pory do końca wyjazdu mogłem liczyć tylko na okresowe przebłyski, głównie przez As/Cs i częściowo Ac, w akompaniamencie silnego wiatru. Na szczęście jednak coraz mocniejsze słoneczko się przebijało śmiało, do tego wcale zimno nie było. Tymczasem 10.02 rodzina do mnie zadzwoniła, że zniknęły w końcu resztki śniegu w mojej wsi i powiało prawdziwą wiosną. Śledząc na bieżąco prognozy, zdawałem sobie sprawę, że dzień później, wraz z moim powrotem, pogoda się niestety znowu załamie....

11.02 po południu wsiadłem w autobus, w końcu miałem lepszy internet i mogłem na spokojnie sprawdzić modele. Takiego miłego uczucia rzadko kiedy doznawałem - oto zorientowałem się, że ryzyko blokady całkowicie zniknęło, w zamian dostaniemy porządny wyż azorski, wraz z niżami na N Europy i pięknym streamem z zachodu. Dawało to nadzieję, że pogoda się na dobre poprawi. Aż ciężko było w to uwierzyć, bo przez wiele poprzednich tygodni pogoda mnie tylko negatywnie zaskakiwała.

Po powrocie do domu niestety zastałem średnią pogodę - mało słońca, dużo chmur i lekkoplusowe badziewie. Do tego 13.02 jeszcze sypnęło śniegiem, który w ciągu dnia przeszedł w okropną pluchę. Jednak, jak to mówią - cierpliwości. 14.02 nastąpiło kolejne przełamanie. Poranek był tak ciepły, że mogłem porzucić kurtkę i od świtu przemieszczać się w bluzie. Temperatura wynosiła już niemal 7 stopni. W ciągu dnia chmury w końcu się zaczęły rozrywać i popołudnie zrobiło się przepiękne. Wczesnowiosenne słoneczko w akompaniamencie temperatur bliskich 10 stopni to naprawdę skarb, przynajmniej w takim lutym. A prognozy dalej rozpalały nadzieję... I chociaż przyrodzie w ogrodzie było daleko do wspaniałych Walentynek sprzed 3 lat, to optymizm został na dobre zasiany. Po zachodzie słońca, jak na zawołanie, wróciły chmury, ograniczając spadek temperatury :D Bardzo to ułatwiło ten wieczór walentynkowy ;) A kolejny dzień był (15.02) okazał się kopią poprzedniego, z tą różnicą, że wieczorem temperatura niestety zaczęła spadać...

Nadszedł w końcu trzeci weekend lutego. Tak jak przed poprzednimi dwoma media straszyły, głównie "wstrętnym" Atlantykiem i paskudną pogodą (a jak dobrze wiemy, wyszło odwrotnie :D ), tak teraz zapowiadały piękną i bezchmurną wiosnę z dwucyfrowymi temperaturami... Niestety, ten, kto patrzył na UM wiedział, że aż tak wspaniale nie będzie. Niestety... sobota 16.02 to w moim regionie było wielkie rozczarowanie..... Strefa grubego stratusa niestety bardzo wolno odsuwała się na wschód, do tego ta chmura była tak szczelna, że temperatura spadła w miejscu. Tego dnia odbywał się akurat ślub moich znajomych, toteż podwójnie byłem rozczarowany sytuacją. Na szczęście, jak stratus pękł, to pękł na dobre i po 13:00 niebo się kompletnie rozpogodziło. Na zdjęcia ślubne zdążyło! Temperatura, która do południa była bardzo niska (wokół zera...) poszybowała w końcu w górę, ale o 10 stopniach można było pomarzyć. Niestety... szykował się także pogodny wieczór, który błyskawicznie doprowadził do spadku temperatury. Bardzo obawiałem się lodowatej nocy, chociaż aż jestem na siebie zły, bo gdybym się porządniej przyjrzał sytuacji, to bym wiedział, że tak źle nie będzie. Niestety, nastawiony na najgorsze, przeprosiłem się z puchową kurtką. Tego dnia powiem po północy miałem wracać dopiero z Warszawy do siebie na wieś. Gdy wsiadałem do pociągu było naprawdę zimno... Tymczasem 30 minut gdy wysiadałem na wsi, poczułem coś dziwnego. Spodziewałem się, że poza miejską wyspą ciepła będzie dużo bardziej lodowato, tymczasem było całkiem znośnie... sprawdziłem na monitorze pogodynki, temperatura na pobliskich stacjach gwałtownie wzrosła o ponad 5 stopni w godzinę! Dopiero rano przyjrzałem się sytuacji, okazuje się że tamtej nocy przeszedł po prostu front "chłodny" (tak, tak...), który wymienił polarnomorskie stare na zwykłe ppm (zimą często fronty "chłodne" są takie tylko z nazwy)....

Kolejny dzień (niedziela, 17.02) zapamiętałem z innego powodu. Pogodowo nie zachwycił aż tak, jak piały media, ale było jednak od rana w miarę ciepło i mimo przewagi chmur, pojawiały się niewielkie przejaśnienia przez większość dnia. Jednak... istotniejsze było co innego. Bowiem tego dnia wybrałem się na pola i łąki w okolicy (swoją drogą dość niepokojące było to, że już w połowie lutego było to możliwe, nawet w górskich butach - powinno być totalnie grząsko przy zimowych odwilżach, a tutaj już taki zalążek suszy) i... zaatakowały mnie kleszcze. Rozbudzone lutowym słonkiem i wysokimi temperaturami. Pisząc o tym lutym, aż musiałem o tym wspomnieć, bo to daje do myślenia.

Wraz z rozpoczęciem nowego tygodnia wreszcie medialne obietnice się raczyły spełnić. Temperatury przekroczyły 10 stopni i mogliśmy przez 2 dni cieszyć się słoneczkiem - 18.02 jeszcze w akompaniamencie licznych Ac i CC, ale 19.02 niebo większość dnia było wręcz bezchmurne. Zaczął też wiać silniejszy wiatr, co w końcu rozgoniło na dobre smog. 19.02 o poranku był dość zimny (w końcu całkowicie bezchmurna noc), ale w ciągu dnia... temperatura osiągnęła 14 stopni! Tego dnia pierwszy raz już śmiało można było poczuć prawdziwą wiosnę <3

Kolejny dzień przyniósł kolejny front a wraz z nim POTRZEBNE (tak, tak!) opady, ale oczywiście przeplatane licznymi rozpogodzeniami, wbrew medialnym prognozom które straszyły całodniowym ciągłym opadem. Te sprawdziły się dopiero dzień później, w czwartek 21.02 - ten dzień faktycznie był w całości deszczowy, ale to naprawdę dobrze, przy starcie wegetacji opady nie są potrzebne. Są NIEZBĘDNE. Tym bardziej, że to jedyny tak paskudny dzień w drugiej połowie lutego, każdy inny przynosił słońce w sensownych ilościach, do tego u mnie przez całą drugą połowę lutego padało tylko przez 2 dni! Temperatury dzienne nieco spadły, ale za to noce się ociepliły, więc średnie pozostały wysokie na poziomie 5 stopni.

Wieczorem 21.02 udawałem się na wycieczkę do naszych wschodnich sąsiadów, do pięknego miasta, jakim jest Lwów. Podczas mojej podróży autobusowej DK17, nadeszło duże ochłodzenie, a deszcz przeszedł w śnieg. Dość obfity, chociaż na Mazowszu był znacznie słabszy. Temperatury leciały mocno w dół. I o ile zima nie zaskoczyła tak bardzo polskich drogowców, to ukraińskich... wręcz przeciwnie... Niestety podróż z Hrebennego do Lwowa trwała ponad 4 godziny, po kompletnie nieodśnieżonej drodze. O świcie wyszło słoneczko, które pięknie rozświetlało świeżutki śnieg. Przy czystym PA, niebo było ujmujące błękitne, chociaż częściowo ozdabiały je piękne cumulusy. Tak jak nie lubię długich mrozów, tak tego typu krótkie epizody uważam za urocze. Przynajmniej dopóki się nie wysiądzie z autobusu na mróz.... I tak w sumie wyglądała pogoda we Lwowie przez 2 dni, bardzo mroźno i pięknie, niemal bezchmurnie. Trochę utrudniło to zwiedzanie, ale od czego są ubrania :) Dopiero ostatniego dnia pobytu nadszedł front ciepły z chmurami - temperatura przekroczyła zero stopni, za to było bardzo brzydko, słońca w niedzielę 24.02 we Lwowie niestety nie zobaczyłem.

25.02 po powrocie do domu spotkała mnie inna rzeczywistość, ta sama do której już się przyzwyczaić zdążyłem. Gdybym nie śledził na bieżąco pogody w Polsce, to pewnie bym myślał, że taki chłód, to był tylko na Ukrainie, gdyż po moim powrocie na Mazowsze, znowu było bardzo ciepło. Ostatnie cztery dni lutego były piękne i nadzwyczaj ciepłe, tu już się rozpisywać o każdym nie było, wspomnę tylko, że nie brakowało słonka, chociaż każdego dnia niebo było zupełnie inne - raz piękne baranki, innego dnia altocumulus, jeszcze innego ławica cirrusów. Dla fotografa-amatora bardzo ciekawy okres! Oprócz tego pojawiło się coś nowego, coś, czego wcześniej w lutym nie było tak dużo - zaczął hulać wiatr. Wiatr, który hulał niezwykle często w marcu i kwietniu. Ten wiatr z końcówki lutego był dla mnie całkiem przyjemny - niósł łagodne i świeże powietrze z zachodu. Przy słonecznej pogodzie i temperaturze powyżej 10 stopni, a 28.02 niemal 13 stopni! Tu jeszcze wspomnę o tym, że dzięki wiatrowi, temperatura w ostatniej nocy lutego nie spadła poniżej 5 stopni! Mimo pogodnego nieba. Nie było to najcieplejsza noc lutego, ale była to zdecydowanie najcieplejsza POGODNA noc lutego.

I tak dobiegł końca wspaniały luty... Po takim lutym byłem wyjątkowo spokojny o przyjemny marzec, wszak ostatnio po tak ciepłym i pięknym lutym, zimny marzec (ale też nie jakoś bardzo!) nadszedł jak byłem bobaskiem w 1998 roku. Swoją drogą, marzec zimny, a to wtedy padł rekord dla 4.03, rekord mocno odjechany, przez który, mimo niewiele słabszego odlotu, w dniu 4.03.2019 nie było już rekordu... W 2019 roku na szczęście marzec był piękny, pierwszy raz odkąd żyje codziennie było słońce ( w niektórych dniach jak 3.03,15.03,16.03, 26.03,29.03 ledwo godzinę, ale jednak!). Co jednak ważniejsze, był bardzo ciepły, z mocną składową W, ale często też S. Na szczęście podtrzymał korelację lutego i marca, te dwa miesiące tworzą dla mnie wspaniały i niezwykły duet. Na podobną opowieść o marcu przyjdzie wkrótce czas :D Postaram się również powrzucać w najbliższym czasie zdjęcia z tegorocznego pięknego lutego.
_________________
Fan wybitnego klimatu lat 1995-2013. Kiedyś to było :glaszcze:

Zimnolubna kutwa z zespołem Aspergera
 
     
Jacob 
Poziom najwyższy
Fan 2021 roku


Hobby: Meteorologia
Pomógł: 6 razy
Wiek: 28
Dołączył: 03 Cze 2019
Posty: 19877
Miejsce zamieszkania: Włocławek
Wysłany: 25 Czerwiec 2019, 21:00   

Super :-D był to najlepszy ciepły luty. Szczególnie w pamięć zapadła mi wyjątkowo ciepła i słoneczna końcówka miesiąca (26-28 II). Marzec też był bardzo fajny, kwiecień też piękny, w tym roku był mój ulubiony ruchomy kwartał luty-kwiecień, szkoda że ostatnie 2 miesiące były takie paskudne jak narazie obecny rok jest dla mnie taki pół na pół, 3 super miesiące, 3 "na śmietnik". Mam nadzieję, że w tym roku II połowa dopisze, bo w ostatnich latach II połowy roku rzadko bywają fajne, w 2017 i 2018 były naprawdę okropne, w 2016 też bardzoooo słaba.
PS: pamiętam jeszcze jak w grudniu czy styczniu bardzo sobie zachwalales luty 2014, a tu miałeś niespodziankę po 2 beznadziejnych miesiącach ostatniej zimy :-D
 
     
LukeDiRT 
Administrator
Łukasz



Hobby: Większość z wymienionych
Pomógł: 137 razy
Wiek: 33
Dołączył: 02 Sie 2018
Posty: 11992
Miejsce zamieszkania: Gliwice
Wysłany: 26 Czerwiec 2019, 09:38   

Licząc od 2000 roku, aż 5 lutych było niemalże wiosennych:

2002, 2008, 2014, 2016, 2019.

Najlepszy z tych lutych był 2014, a najgorszy - 2016.
A dlaczego luty 2016 był najgorszy z tych ciepłych lutych? Może dlatego, że Słońca było mało, często padał deszcz, no i dużych wiatrów też nie brakowało.
 
     
kmroz 
Junior Admin
fan bezdźwięczności



Hobby: Wszystko!
Pomógł: 162 razy
Wiek: 27
Dołączył: 02 Sie 2018
Posty: 36420
Miejsce zamieszkania: Michałowice/Wwa-Włochy
Wysłany: 17 Lipiec 2020, 23:38   

Dawny kmroz :lol: :lol: :lol: :lol: :lol:
_________________
Fan wybitnego klimatu lat 1995-2013. Kiedyś to było :glaszcze:

Zimnolubna kutwa z zespołem Aspergera
 
     
Jacob 
Poziom najwyższy
Fan 2021 roku


Hobby: Meteorologia
Pomógł: 6 razy
Wiek: 28
Dołączył: 03 Cze 2019
Posty: 19877
Miejsce zamieszkania: Włocławek
Wysłany: 17 Lipiec 2020, 23:40   

Pierwsza połowa była super, ale druga wręcz przeciwnie :-/
_________________
2024 nie może być już gorszy :!:

"Baza danych historycznych została usunięta. Sami ją sobie stawiajcie" ~ Piotr Djaków, 13.10.2024
 
     
kmroz 
Junior Admin
fan bezdźwięczności



Hobby: Wszystko!
Pomógł: 162 razy
Wiek: 27
Dołączył: 02 Sie 2018
Posty: 36420
Miejsce zamieszkania: Michałowice/Wwa-Włochy
Wysłany: 17 Lipiec 2020, 23:47   

Jacob, popatrz na te stycznie które wstawiłem, bo warto :jupi:
_________________
Fan wybitnego klimatu lat 1995-2013. Kiedyś to było :glaszcze:

Zimnolubna kutwa z zespołem Aspergera
 
     
FKP 
Poziom najwyższy
Fan wiosny i lata



Hobby: Większość z wymienionych
Pomógł: 235 razy
Dołączył: 21 Maj 2019
Posty: 25163
Miejsce zamieszkania: Okolice Płocka
Wysłany: 18 Lipiec 2020, 08:45   

W porze chłodnej wolę chyba starego ale w lecie chyba nowego kmroza...
_________________
Aktualna pora roku: Wczesna zima :zygacz:
 
     
kmroz 
Junior Admin
fan bezdźwięczności



Hobby: Wszystko!
Pomógł: 162 razy
Wiek: 27
Dołączył: 02 Sie 2018
Posty: 36420
Miejsce zamieszkania: Michałowice/Wwa-Włochy
Wysłany: 21 Lipiec 2020, 09:24   

W lecie się wcale tak bardzo nie zmienił :)
_________________
Fan wybitnego klimatu lat 1995-2013. Kiedyś to było :glaszcze:

Zimnolubna kutwa z zespołem Aspergera
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Akagahara style created by Naddar modified v0.8 by warna
Copyright © 2018-2024 Forum LUKEDIRT
Wszelkie prawa zastrzeżone
Strona wygenerowana w 0,06 sekundy. Zapytań do SQL: 12