Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy. Polityka CookiesDowiedz się więcejCyberbezpieczeństwoOK
Praktycznie kopia sprzed roku, urozmaicona epizodem z 7cm śniegu i nieco innym ułożeniem. Z tą różnicą, że udział pustynnego pseudociepła był dużo większy jak przed rokiem, a końcówka się zlitowała z opadami.
To samo co dwa lata wcześniej, tylko bez pustynno-ciepłej końcówki. Zimno, sucho, bez wiosennych nocy. Końcówkę warto jednak wyróżnić, bo była ona podmuchem nadziei.
Wydawałoby się jedyna alternatywa do pustynii - bardzo mokre, ekstremalne bubu. Jeden z zimniejszych kwietni, jakie nosiła polska ziemia. Dwa ciepłe incydenty w drugiej połowie jednak oczywiście pustynne i amplitudowe.
Podobnie psychiczne bubu, co przed rokiem, ale i mniej opadów, za to jak już były, to często zabielały (głównie w drugiej połowie...). Końcówka w mega pseudociepłym i pustynnym stylu.
Tu już bubu przekroczyło wszelkie granice, było bardzo zimno jak na marzec nawet, z dwoma wyjątkami - w połowie i pod koniec. Co istotne, te ciepłe incydenty nie były pustynne i amplitudowe i potrafiły nawet opady przynieść, za co wielki plus, ale śmiecień jako całość do kosza.
Obrzydliwy trójaktowiec. Pierwsza dekada - pożarowe pseudociepło, druga dekada - pseudodeszczowe, ale i tak suche silne bubu, trzecia dekada silne, ale mega pożarowe i amplitudowe pseudociepło.
Pierwszy śmiecień w serii, którego był naprawdę chciał i uznał za miesiąc marzeń... ale w marcu Jak na kwiecień to zimna tragedia, poczatek ze śniegiem, do połowy skrajne zimno, a druga połowa niby łagodniejsza, ale i tak prawdziwej wiosny nie przypominała. Mimo to, drugą połowę śmietnia 1958 uważam i tak, za pierwszy względnie przystępny śmietniowy okres od początku serii
Pierwszy w miarę sensowny kwiecień w serii. Nie był jakoś szczególnie dobry, ale widze w nim dużo plusów. Początek zimny i amplitudowy, potem żabkowy okres, chociaż nie robiący szału z sumami i co ważne całkiem ciepły Potem mega amplitudowe, pustynne i lampowe ochłodzenie, z pseudociepłym incydentem pod jego koniec, chwilowe, ale ekstremalne ochłodzenie z nawet obecnością śniegu, po czym końcówka z kolejnym akcentem wiosny. Na pewno najlepszy kwiecień lat 50-tych (zresztą to był jedyny kwiecień w tych latach, reszta to śmietnie)
_________________ Fan wybitnego klimatu lat 1995-2013. Kiedyś to było
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum