Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy. Polityka CookiesDowiedz się więcejCyberbezpieczeństwoOK
Hobby: Wszystko! Pomógł: 162 razy Wiek: 27 Dołączył: 02 Sie 2018 Posty: 36425 Miejsce zamieszkania: Michałowice/Wwa-Włochy
Wysłany: 24 Marzec 2021, 16:05 15 lat minęło...
24.03.2006... Dokładnie 15 lat temu się to wszystko zaczęło. Dzień chyba kluczowy dla mojego życia, dzień który stworzył narrację mnie na kolejne kilka lat i dzień, którego dalekosiężnym skutkiem jest moja pasja i to, że dzisiaj tutaj piszę z wami.
Przyznam, że jest to również szczególny dzień z jeszcze jednego powodu - otóż własnie moja "ejdetyczna" pamięć się zaczyna od tego dnia. Znaczną część 2006 roku, począwszy od tego dnia, pamiętam 1000 razy lepiej, niż np 2020 rok, w którym jedyne, co bym potrafił powiedzieć o większości dni, to jaka pogoda była. A z tego 2006 roku... Niemal wszystko. Ale własnie, od 24.03. Przed nim również co nieco pamiętam, ale nie tak dokładnie, wiele dat bym mógł podać, ale wiele innych dat to też taka totalna pustka w głowie...
Ale wracając do tematu... Był zimny, pochmurny i... suchy marzec. Jego suchość, oprócz temperatury i zachmurzenia, przykrywał również fakt leżącego zmrożonego śniegu, będący dziedzictwem pięknego lutego i pięknej zimy. O dziwo, wtedy moje upodobania przypominały bardziej nowego, niż starego kmroza. Nie przeszkadzała mi ta przedłużająca się zimowa pogoda, wręcz przeciwnie, cieszyłem się z niej, a wręcz po poprzednich marcach byłem przyzwyczajony.
24.03 po szkole/pracy mieliśmy wybrać się na "zakończenie sezonu narciarskiego" na Podhale. Nie było to nic nadzwyczajnego - taka była w tamtych czasach nasza tradycja, rok wcześniej np w dniu śmierci JP2 również byliśmy na nartach w Małym Cichym - i o dziwo nadal leżała tam biała magia, to był jeden z powodów dla których tamten kwiecień wspominałem jako zimny. Rok później jednak z przyczyn prawdopodobnie właśnie pogodowych, zrezygnowaliśmy z wyjazdu. Nie pamiętam o co chodziło, prawdopodobnie o zapowiadaną odwilż z żabkowaniem. Pamiętam jednak, że to się nie sprawdziło i w weekend rodzice bardzo żałowali odwołanego wyjazdu, bo się jednak okazało, że pogoda była udana... Cóż, wyjazdu można żałować, ale jednak faktu, że został on w tym wypadku odwołany nie będę żałował za Chiny... Bo całkiem możliwe, że jakbyśmy nie pojechali, by się nie stało, ani wtedy, ani może w ogóle to, co tak naprawdę w dużej mierze ułożyło mi życie... Przejdźmy do meritum...
Z powodu odwołanego wyjazdu mieliśmy zwyczajny piątkowy wieczór w mieszkaniu. A przynajmniej taki miał być... Nie pamiętam już jak do tego doszło, ale ogólnie było tak, że jakoś pod koniec 2005 mój tata kupił sobie taki mały aparat fotograficzny (taki wiecie, bez żadnego obiektywu i tak dalej). I w jakichś okolicznościach zwyczajnie zacząłem się tego wieczora tym aparatem. I tak od słowa do słowa wyszło, że ten aparat po prostu stał się mój, teraz jak się nad tym zastanawiam to nie pamiętam czemu
Tak czy siak, jeszcze tego wieczora zacząłem nagrywać masowo filmiki, oraz po części też robić zdjęcia, nie ukrywam, że jednak poszedłem w to drugie. I trochę żałuje, ale na zdjęcia też się miejsce znalazło. Kolejny weekend to był pełen emocji początek nowego życia, życia w sumie jakie było mi znane przez kolejne lata.
Jedno z pierwszych zdjęć moim aparatem. Sobota, 25.03.2006. Pożegnanie z białą magią....
A to widok z okna, już tylko resztki śniegu na polu:
Tak to właśnie wtedy było z pogodą. Pierwsze dni mojego nowego życia "aparatowego" przyniosły dużą zmianę pogody. Zaczął padać deszcz, temperatury poszły w górę. Co się rzucało w oczy, to także temperatury nocne, które również nie przypominały zupełnie tego, z czym nie jeden pseudociepły koniec marzec nam się kojarzy. Okres od 26.03 do 4.04 był naprawdę fenomenem wczesnowiosennym:
Pierwszy tydzień aparatowego życia pamiętam bardzo dobrze, np to że byłem za karę dodatkowym dyżurnym w szkole (bo podczas jakichś zajęć plastycznych zrobiłem burdel z plasteliną ). Pamiętam ciepły wtorek 28.03, deszczową środę 29.03, podczas, której wieczorem byłem na basenie i czwartkowy (30.03) wieczór z całkowitym zachmurzeniem. Już wtedy mnie nieco ponosiła pasja pogodowa i mimowolnie zacząłem zapamiętywać każdy dzień pogodowo. 31.03, jak w niemal każdy piątek po zmianie czasu, pojechałem z dziadkami po szkole na działkę, mimo kolejnego deszczowego dnia. Piromaństwo sprawiło, że nie pamiętam jak ciepło było, średnia dobowa +9.1 stopnia niestety, akurat na działkę nie wziąłem aparatu...
Tego wieczora zaczęła się pewna era. Era oglądania i nałogowego nagrywania prognoz. Proszę bardzo, oto moja pierwsza nagrana prognoza... https://photos.app.goo.gl/NvprRDuFehNrbeAE9
Kolejny weekend pamiętam już lepiej. Sobota 1.04 była w ogóle dniem pełnym wrażeń i zwrotów akcji - w dużo różnych miejsc pojechaliśmy, nawet kolega ze szkoły do mnie przyszedł. To co pamiętam z tego dnia, to, że dziadkowie z Radomia wysłali do mnie primaaprilisowy żart, że u nich pada śnieg. Po tamtej przedłużającej się zimie wcale nie można było być pewnym, czy to aby na pewno żart, ale na szczęście mimo młodego wieku byłem czujny
2.04 byliśmy jeszcze na spacerze w Podkowie Leśnej i to co zwracało uwagę to leżące kupki śniegu - mimo całodobowego ciepła, ponad +15 stopni w ciągu dnia i średniej dobowej od tygodnia na poziomie 8-10 stopni...
Mogłoby się wydawać, że dziecięca zajawka do "zabawy" aparatem, nagrywania prognoz itp. minie z czasem. Ale nic takiego się nie stało. O pogodowej pasji już opowiadałem, rozwijała się dość skokowo, wskutek różnych wydarzeń, jak kur*iec 2006, ponuractwo z maja 2010, czy przeciągający się tropik w lecie 2014. Jeśli chodzi o moje "aparatowe" życie, to długo nie ustępowało - masowe robienie zdjęć trwało do lata 2007, potem nieco zbastowałem, ale nadal dużo, dużo robiłem. Brałem pod uwagę także "numerki" fotografii, miałem w związku z tym pewne tradycje. Ogólnie było śmiesznie. Aparatami fotograficznymi (takimi bylejakimi, małymi) żyłem długo, ostatecznie porzuciłem je na rzecz robienia fot telefonem w październiku 2016, czyli po ponad 10 lat. Przez te lata miałem około 8 różnych aparatów, każdy kolejny tańszy i... gorszy...
Czy gdyby nie ten dzień sprzed dokładnie 15 lat to by moje życie się tak potoczyło? Może tak, kto wie. Ale to jednak ten dzień był dla mnie takim początkiem, takim symbolem wszystkiego. I dzisiaj mija 15 lat od niego. A przy okazji rok od pewnej innej daty
Z tym okresem - cieplutkim, żabkowym i wymarzonym przełomem marca i kwietnia, będący poczatkiem mojego "nowego" życia, kojarzy mi się ta nutka:
Zamiast dawać link do jutuba to dam do nagrania. Nie ukrywam, że bardzo mi w dzieciństwie to wpadło w ucho i gdy przestało lecieć w radiu w ogóle, to desperacko szukałem tej piosenki w necie. Udało się to dopiero po wielu latach...
Tak czy siak, miło powspominać... Cieszę się, że mogłem wam o tym opowiedzieć dokładnie w rocznicę początku....
_________________ Fan wybitnego klimatu lat 1995-2013. Kiedyś to było
Hobby: Większość z wymienionych Pomógł: 130 razy Wiek: 25 Dołączył: 01 Maj 2019 Posty: 12354 Miejsce zamieszkania: Nowy Sącz/Kraków
Wysłany: 24 Marzec 2021, 16:27
Gratuluję pięknej rocznicy Dzień tak kluczowy dla Twojej pasji i dalszego rozwoju przypadł na tak ciekawy czas, kiedy kończyła się niezwykle długa i sroga zima, wiosna wkraczała zdecydowanie, choć trochę nieśmiało, a w puli 2006 roku czekało jeszcze mnóstwo lepszych i gorszych atrakcji. Niezwykłe, że w Podkowie Leśnej resztki śniegu przetrwały cały marzec; trochę szkoda też, że nie miałeś okazji jeszcze raz pożegnać się z bielą na nartach, ale fakt zapoczątkowania tak fajnego, ciekawego hobby chyba wszystko zrekompensował Za każdym razem przy takiej okazji żałuję, że ja nie miałem takiego nawyku robienia zdjęć, lecz z aparatu korzystałem tylko przy ważniejszych okazjach. Człowiek uczy się na błędach
Zazdroszczę Ci też pamięci ejdetycznej rozwiniętej w tak młodym wieku. Dla Ciebie marzec 2006 to jak dla mnie sierpień/wrzesień 2007, a niestety mogę tylko pomarzyć o tak wyraźnych wspomnieniach z tamtych czasów. Cieszę się jednak, że do mnie pasja trafiła także jeszcze w dzieciństwie i od tego czasu zbieram coraz więcej przygód i fajnych wspomnień, choć i tak nie wszystkie trwale zapamiętuję.
Należy Ci się świętowanie, przy takiej rocznicy nie wypada inaczej
_________________ Użytkownicy forum LukeDiRT są jak rodzina
Aktualna pora roku: wielki test dla naszego klimatu
Hobby: Większość z wymienionych Pomógł: 25 razy Wiek: 26 Dołączył: 02 Sty 2020 Posty: 16335 Miejsce zamieszkania: gmina Zielonki/Kraków
Wysłany: 24 Marzec 2021, 17:59
kmroz napisał/a:
2.04 byliśmy jeszcze na spacerze w Podkowie Leśnej i to co zwracało uwagę to leżące kupki śniegu - mimo całodobowego ciepła, ponad +15 stopni w ciągu dnia i średniej dobowej od tygodnia na poziomie 8-10 stopni...
Podczas sezonu zimowego 2005/2006 występowały duże pokrywy śnieżne, więc mimo że większość obszarów "zdołała sobie poradzić z likwidacją białego puchu" do kwietnia, to miejscami (zwłaszcza w słabiej zabudowanych miejscach) mógł się utrzymywać wraz z nastaniem nowego miesiąca. Należy wziąć pod uwagę fakt, że to był 1 tydzień umiarkowanego ciepła kontra ok. 10 niebagatelnie zimowych wcześniej, więc ziemia mogła być naprawdę zbita na kość od mrozów i tym samym biała magia mogła się lokalnie lepiej uchować.
_________________ Jestem za ograniczeniem do minimum wilgotnego gorąca i wilgotnych upałów.
Jak napiszę gdziekolwiek głupoty, to bardzo Was przepraszam.
Głowa jest od tego, by włosy miały na czym rosnąć.
Hobby: Wszystko! Pomógł: 162 razy Wiek: 27 Dołączył: 02 Sie 2018 Posty: 36425 Miejsce zamieszkania: Michałowice/Wwa-Włochy
Wysłany: 24 Marzec 2021, 22:37
PiotrNS napisał/a:
Gratuluję pięknej rocznicy Dzień tak kluczowy dla Twojej pasji i dalszego rozwoju przypadł na tak ciekawy czas, kiedy kończyła się niezwykle długa i sroga zima, wiosna wkraczała zdecydowanie, choć trochę nieśmiało, a w puli 2006 roku czekało jeszcze mnóstwo lepszych i gorszych atrakcji. Niezwykłe, że w Podkowie Leśnej resztki śniegu przetrwały cały marzec; trochę szkoda też, że nie miałeś okazji jeszcze raz pożegnać się z bielą na nartach, ale fakt zapoczątkowania tak fajnego, ciekawego hobby chyba wszystko zrekompensował Za każdym razem przy takiej okazji żałuję, że ja nie miałem takiego nawyku robienia zdjęć, lecz z aparatu korzystałem tylko przy ważniejszych okazjach. Człowiek uczy się na błędach
Zazdroszczę Ci też pamięci ejdetycznej rozwiniętej w tak młodym wieku. Dla Ciebie marzec 2006 to jak dla mnie sierpień/wrzesień 2007, a niestety mogę tylko pomarzyć o tak wyraźnych wspomnieniach z tamtych czasów. Cieszę się jednak, że do mnie pasja trafiła także jeszcze w dzieciństwie i od tego czasu zbieram coraz więcej przygód i fajnych wspomnień, choć i tak nie wszystkie trwale zapamiętuję.
Należy Ci się świętowanie, przy takiej rocznicy nie wypada inaczej
Moja "pasja" dość długo ograniczała się do nagrywania i obserwowania PROGNOZ, to co za oknem schodziło na dalszy plan Dobrze też pamiętam, że były słabsze i mocniejsze momenty. 2006 i po części 2007 były takim pierwszym szczytem, drugim bodajże 2010 i częściowo 2011, a później od 2014 już tak na stałe. Zresztą pisałem o tym w innym dziale, chyba nawet dokładnie rok temu Samodzielna obserwacja pogody to tak na serio dopiero od 2018, wcześniej żyłem w świecie prognoz i stacji Dawałem się nabierać na pseudodane usłonecznienia z Okęcia w takim 2017 roku.
Tym niemniej dobrze wspominam to "życie prognozami" i ogólnie rok 2006 ma w moim sercu swoje miejsce. I chyba zawsze będzie miał...
_________________ Fan wybitnego klimatu lat 1995-2013. Kiedyś to było
Hobby: Większość z wymienionych Pomógł: 130 razy Wiek: 25 Dołączył: 01 Maj 2019 Posty: 12354 Miejsce zamieszkania: Nowy Sącz/Kraków
Wysłany: 24 Marzec 2021, 23:08
Kmroz, ja lubiłem włączać sobie mapy pogodowe na telegazecie i udawać że jestem prezenterem pogody Wymyśliłem sobie taką zabawę w czerwcu 2006, przed wyjazdem nad morze, kiedy mocno niepokoiłem się o to, jak będzie na miejscu. Z tego okresu mam jedno błędne wspomnienie, mianowicie wydawało mi się, że w okolicach wyjazdu 12 czerwca były już upały ponad 30 stopni.
Z 2006 roku pamiętam bardzo długą zimę ciągnącą się do marca (ale ten ostatni miesiąc bez detali, pamiętam za to odwilż w lutym), pochmurny dzień w kwietniu, w którym poznałem sąsiada, o którym pisałem w dyskusji o dojrzewaniu, ładny maj w którym było dużo Słońca i ciepło, czerwiec z zimnym i bardzo mokrym początkiem, a także zmienną, lecz często upalną aurę nad morzem, zagadkową burzę którą przespałem, ale rodzice nadal ją pamiętają, upalny lipiec (choć z powodu jego nudy niespecjalnie wiele rzeczy z niego utrwaliło mi się w głowie; jest wysoce prawdopodobne, że pamiętam z niego więcej, ale nia mam pewności, czy to na pewno wtedy), sierpień z pogodą w kratkę (Tata urządzał mi wtedy pokój i pamiętam zarówno deszcz jak i ciepłe, pogodne dni), wrzesień i tylko pojedyncze urywki z ostatniego kwartału. Całkiem sporo, więcej niż z 2007 roku, który nie polubił się z moją pamięcią Dopiero 2009, a już na serio 2010, zmieniły moje postrzeganie świata i zapamiętywanie rzeczy. To także zasługa pasji, które wtedy się we mnie narodziły
_________________ Użytkownicy forum LukeDiRT są jak rodzina
Aktualna pora roku: wielki test dla naszego klimatu
Hobby: Wszystko! Pomógł: 162 razy Wiek: 27 Dołączył: 02 Sie 2018 Posty: 36425 Miejsce zamieszkania: Michałowice/Wwa-Włochy
Wysłany: 24 Marzec 2021, 23:14
PiotrNS napisał/a:
Kmroz, ja lubiłem włączać sobie mapy pogodowe na telegazecie i udawać że jestem prezenterem pogody Wymyśliłem sobie taką zabawę w czerwcu 2006, przed wyjazdem nad morze, kiedy mocno niepokoiłem się o to, jak będzie na miejscu. Z tego okresu mam jedno błędne wspomnienie, mianowicie wydawało mi się, że w okolicach wyjazdu 12 czerwca były już upały ponad 30 stopni.
O kurdeeee dzięki, że mi o tym przypomniałeś, zaraz coś wstawie
PiotrNS napisał/a:
Dopiero 2009, a już na serio 2010, zmieniły moje postrzeganie świata i zapamiętywanie rzeczy. To także zasługa pasji, które wtedy się we mnie narodziły
No dla Ciebie ten 11.05.2009 to był taki mój 24.03.2006. Ty już swoją okrągłą rocznicę (chociaż o trzecią część młodszą) obchodziłeś "hucznie" na tym forum, dzisiaj przyszła kolej na mnie
Niesamowity przypadek, że akurat dzień mojego powrotu na forum po przerwie był ten sam. Co ciekawe, długo tego nawet nie dostrzegałem - dopiero Jacob mi niechcący przypomniał.
_________________ Fan wybitnego klimatu lat 1995-2013. Kiedyś to było
Hobby: Wszystko! Pomógł: 162 razy Wiek: 27 Dołączył: 02 Sie 2018 Posty: 36425 Miejsce zamieszkania: Michałowice/Wwa-Włochy
Wysłany: 24 Marzec 2021, 23:54
Z okazji tej pięknej rocznicy, która już za moment dobiegnie końca, dziele się z Wami moim nagraniem z lipca 2006. Jestem dumny z siebie, że już mając 8 lat dostrzegałem patologię tamtego lipca i tworzyłem fikcyjne prognozy, by chociaż na chwilę pomyśleć, że mamy lipiec 1979...
Hobby: Meteorologia Pomógł: 182 razy Wiek: 26 Dołączył: 10 Gru 2019 Posty: 7637 Miejsce zamieszkania: Katowice
Wysłany: 26 Marzec 2021, 13:42
Trochę się spóźniłem Ale super że masz taką konkretną datę, którą możesz odczytywać jako "poczatek" swojej pasji, ja takiej daty konkretnej raczej nie mam, chociaż może na upartego zrobię kiedyś analizę szczegółową i jakiś jeden dzień wyznaczę
A i bardzo słodki filmik z tymi rysunkami i autorską prognozą pogody xd ja pamiętam, że swego czasu wymyśliłem sobie fikcyjnego prezentera pogody, który w bardzo zabawny sposób prezentował pogody i tworzył jakieś rymowanki o bieżącej sytuacji. A 30 czerwca wymyśliłem sobie jako światowy dzień pogody xd Jako ten fikcyjny prezenter tworzyłem mapki pogodowe i potem nagrywałem je na dyktafon w swojej "cegle" xd
Hobby: Wszystko! Pomógł: 162 razy Wiek: 27 Dołączył: 02 Sie 2018 Posty: 36425 Miejsce zamieszkania: Michałowice/Wwa-Włochy
Wysłany: 24 Marzec 2023, 13:05
To już 17 rocznica tego niezwykle ważnego dla mnie dnia i trzecia niemniej ważnego. Zarówno 24.03.2006 i 24.03.2020 są to dni bardzo kluczowe dla zarówno mojej pogodowej przygody, jak i przygody z Wami z tym forum. Bardzo możliwe, że gdyby nie te dwie doby, to bym dzisiaj tutaj nie pisał.
Swoją drogą wczoraj, w przededniu tej rocznicy, przypomniałem sobie, co się działo właśnie 23.03.2006. Tego ranka śnieg zaczął u nas płatować i pamiętam, że strasznie z tego powodu płakałem - bardzo chciałem ulepić bałwana (jakoś wcześniej nie przyszło mi to do głowy ), a niestety już nie było to możliwe Jak się potem okazało, na naprawdę dogodne warunki trzeba było u mnie czekać prawie 3 lata (w czasie Larsa w styczniu 2007 byłem mocno chory, a w czasie lutowego ataku zimy - na wyjeździe), a wtedy już mi przeszło i szczerze już do dzisiaj od tej pory żadnego bałwana nie ulepiłem xd
17 lat to jeszcze niepełnoletni, ale już całkiem blisko do tej granicy. Co zresztą jest tutaj "mówione"
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum