Forum wielotematyczne LUKEDIRT Zdjęcia, pogoda i klimat, astronomia, sport, gry i wiele więcej! Serdecznie zapraszamy!
2020 rok - Sezon burzowy 2020
kmroz - 25 Marzec 2024, 22:35 Postanowiłem pokończyć - przynajmniej częściowo dawne wątki. W ramach kontynuacji plot twistu z 2.07, dodam, że od ponad roku gość, z którym się de facto w tamtym dniu poznałem i opowiadałem o nim w tej relacji, że jechaliśmy razem autem, jest moim współlokatorem. Choć i tak połowę czasu go nie ma - 1/4 czasu spędza w rodiznnej wsi w woj. łódzkim, a drugą 1/4 spędza właśnie w tej opisywanej wsi, pomagając w sadzie rodzicom tego zmarłego na dystrofie mięśniową gościa, o którym tutaj opisywałem...
Pominę już temat 10.07, bo to długo by opowiadać. Zdjęcia są w albumie, a wiele z nich naprawdę jest niesamowita. Dziś jak nie patrzę, to jednak uważam, że sezon, jak i całe lato 2020 bije jednak na głowę 2021. W 2021 poza końcem czerwca i Lipusiem było jednak stypiasto, w 2020 zaś na każdym etapie od czerwca do października było po prostu ciekawie, a i ilość oraz jakość tego wszystkiego była po prostu lepsza....
Skupmy się teraz na 24.07. Był to dzień, który uważam za niesamowity symbol i mimo, że burzowo nie był jakiś szalenie ciekawy, to i tak opiszę go tu. Zbierałem się do tego opisu już od 3 lat, nieraz tworzyłem go w głowie, pora więc zrobić to realnie
Otóż, od stycznia 2014 wraz z rodzicami oglądaliśmy znany amerykański serial Big Bang Theory. Przez zimę i wiosnę 2014 obejrzeliśmy około 7 zaległych sezonów, po czym przez kilka lat oglądaliśmy w miarę na bieżąco odcinki, aż do końca przedostatniego, 11 sezonu w 2018 roku. Potem z powodu braku czasu na 1.5 roku odpuściliśmy oglądanie.
Jednak gdy przyszła pandemia i lockdowny, do których wiosną 2020 podchodzili jeszcze ludzie poważnie , to zauważyłem, że moja mama na laptopie - jakby to mówić aby przestać myśleć o pandemii i katastrofalnej suszy - zaczęła oglądać ten serial od początku. I pomyśleliśmy, że fajnym pomysłem, będzie aby korzystając z wolnych wieczorów, aby obejrzeć ten serial od nowa i wreszcie go dokończyć - jego ostatni odcinek, ostatniego 12 sezonu wyszedł 16.05.2019.
Wiele zimnych wiosennych wieczorów spędzaliśmy właśnie na tym serialu. Dopiero pod koniec maja, gdy postanowiłem próbować (bezskutecznie) ratować swoją sytuację na studiach - się nieco wstrzymaliśmy. W czerwcu i lipcu, gdy życie wracało, dość często mnie też wieczorami nie było w domu - a to jakaś impreza, a to rower, a to piłka, a to burzowe łowy, których wtedy nie brakowało Zwłaszcza gdy 8.07 zacząłem stałą pracę, to czasu było jeszcze mniej. Jednak w pojedyncze wolne wieczory nadrabialiśmy braki. Zostało nam około 6 odcinków do końca (mają one po 20-25 minut, więc realnie około 2h oglądania) i postanowiliśmy, że 24.07 dokończymy już ten serial Nie miałem żadnych planów na ten wieczór, a pogoda również zdawała się nie mieć
Zanim jednak wzięliśmy się za oglądanie, to udaliśmy się na długi spacer po okolicy. Pamiętam, że na SW niebie było widać kowadło, ale byłem przekonany, że to po prostu widok widocznej na radarze komórki znad południa woj. łódzkiego i nie zwracałem na to szczególnej uwagi. Mój tata, który bardzo pasjonuje się astronomią, zaczął ze mną liczyć, czy to możliwe, że to rzeczywiście chmura w łódzkim - i coś się nie zgadzało, bo nawet najwyższa pionowa chmura z tak daleka nie powinna sięgać ponad horyzont. Czemu nie wpadłem na to, by nie wejść na sat24 i patrzyłem tylko na radar, to nie umiem powiedzieć. Z jednej strony żałuje, a z drugiej... gdyby nie to, to by nie było tej opowieści
W każdym razie po powrocie do domu odstawiłem telefon i neta w bok i zaczęliśmy oglądać nasz ukochany serial. A działo się tam dużo ciekawego i mogę tyle powiedzieć, że jeden z głównych bohaterów wraz ze swoją żoną dokonali niesamowitego osiągnięcia i ostatni odcinek tego serialu wprowadzał nas w zupełnie nowe realia tego serialu Finiszem tego serialu była wzruszająca przemowa głównego i ulubionego aktora przed naprawdę olbrzymią publicznością. I właśnie w tym momencie gdy w telewizorze słychać było wiwaty i flesze, to nagle za oknem pojawił się też dziwny flesz. Myślałem, że mi się przywidziało, ale chwilę później konkretnie hukło. A chwilę później zaczęło pięknie lać. I już wiedziałem. Nie przerywając oglądania serialu, nie wiedząc jeszcze co się stało na radarze, już wiedziałem przede wszystkim o jednym. Ten wzruszający moment zakończenia ulubionego serialu mojej młodości został uwieczniony w najpiękniejszy możliwy sposób - niespodziewaną burzą. Z jednej strony jak prawdziwy łowca miałem ochotę iść na górę nagrywać burze z balkonu, a z drugiej jednak jarałem się przy telewizorze jeszcze bardziej niesamowitym przeżyciem i prawdopodobnie jedną z najpiękniejszych symbolik mojego życia, w którym zrozumiałem po raz kolejny, że pogoda to nie tylko moja pasja, ale także przedłużenie mojej osoby
Serial dobiegł końca. Całą rodziną popłakiwaliśmy ze wzruszenia, nawet Szprotka oglądała z nami (przed śmiercią Lei to nie był taki dziki pies jak obecnie i dużo częściej zdarzało się jej podchodzić do ludzi ). Gdy już napisy końcowe w niesamowitej szacie muzycznej i graficznej dobiegły końca, nie mogłem się powstrzymać i spojrzałem na telefonie na radar. Okazało się oczywiście, że chmura, którą widzieliśmy na spacerze nie była nad GŚ, lecz nad okolicą Skierniewic i chwilę po tym, jak zakończyliśmy spacer, uaktywniła się na radarze opadów i dość żwawo się przemieszczała w kierunku Legiowawic. Była dość wąska, ale solidna, szła niemal identyczną trasą jak 17.07.2023 (ale bez porównania mniejsza), mijając Okęcie i południowe dzielnice stolicy, ale trafiając Michałowice a także Stare Włochy. Była dość aktywna elektrycznie, co nietrudno było zauważyć, ale krótkotrwała, przez co mimo solidnego opadu spadły tylko 4mm. Ta burza jednak została zapamiętana jeszcze z innego powodu. Dla mnie to przede wszystkim sentymentalny element, ale dla mojego kumpla spod Nadarzyna - również opisywanego wyżej w tym wątku - była to jedna z ciekawszych informacji, bo okazało się, że z Kajetan i Nadarzyna był widziany... piorun kulisty Co ciekawe, nie spadła tam ani jedna kropla, wszystko minęło ich bokiem i w jakimś lokalnym nadarzyńskim portalu pisali o "suchej burzy" i "tajemniczym huku", a potem też wspomnieli oczywiście o piorunie kulistym
Coś się kończy, coś się zaczyna. Tego dnia zakończył się pewien rozdział mojego życia. W kolejnych miesiącach zmieniłem już miejsce zamieszkania na "własne". Śmierć obu psów z którymi się wychowywałem, oraz zakończenie tego serialu było też pewnym do tego dodatkowym motorem, bo mimo wszystko znacznie mniej już trzymałem. Główną przyczyną jednak było pojawienie się własnych zarobków, oraz zwolnienie się pokoju w mieszkaniu na Mokotowie mojego kolegi. Choć bywam w rodzinnym domu i tak znacznie częściej niż większość moich znajomych (mówie tu o tych, co mają rodzinę pod nosem, w aglomeracji legiowawickiej xd), to jednak oczywiście około 6 tygodni po tym dniu można powiedzieć już zacząłem pewien inny rozdział. I co ciekawe, został on również udekorowany burzą - 5.09.2020
A co do burzy, to okazała się ona ostatnią przed długą przerwą. 28.07 widziane były jedynie błyski z oddali, a kolejna realna burza trafiła Michałowice dopiero 22.08. W międzyczasie solidnie podlało 4.08, ale niestety bez towarzystwa burzy, przy niskich temperaturach...
Bartek617 - 26 Marzec 2024, 12:47 Ja z zagranicznych seriali lubiłem między innymi Przyjaciele (Friends), Dr. House, Detektyw Monk, Jaś Fasola oraz Kobra Oddział Specjalny. PiotrNS - 30 Marzec 2024, 15:04 kmroz, piękna relacja Choć nie do końca zgadzam się w porównawczej ocenie lat 2020 i 2021, to uważam że również ten z pozoru skromniejszy sezon burzowy solidnie zapracował na Twoją sympatię. Świetnie, że wszystko tak opisałeś, bo do tej pory moja wiedza o tym czasie u Ciebie koncentrowała się głównie na czerwcu. Z lipca pamiętałem głównie cichą, aktywną elektrycznie burzę z 2 lipca oraz ten serialowy zbieg okoliczności.
24 lipca to bardzo ciekawy dzień, gdyż tak jak zauważyłeś, przypadł on na okres, w którym Twoje życie czekało wiele zmian. Przejście przez nie musiało wiązać się z wieloma emocjami, może poczuciem braku pewności, jednak na pewno przede wszystkim ze świadomością nowych wyzwań. Oglądanie serialu, które niejako zakłóciły Ci kwestie związane ze studiami, jak również odradzające się życie towarzyskie, było fajną odskocznią. Choć tej produkcji osobiście nie znam inaczej niż z tytułu, to takie wspólne oglądanie kolejnych odcinków jest bardzo lubianą przeze mnie formą relaksu - ja w ten sposób oglądałem np. "Czas honoru", ale nie pooglądałem do końca, więc może trzeba zacząć od początku
Twój spacer i wątpliwości co do położenia widocznych kowadeł przypominają mi nieco sytuację z 17 lipca 2021, kiedy późnym wieczorem zobaczyłem pojedyncze flesze, ale z uwagi na duże ogólne zachmurzenie i to, jak takie błyski potrafiąsię "nieść", uznałem że jest to jakaś odległa burza. Detektor nic nie pokazywał i dopiero rano dowiedziałem się o nawałnicy z powodziąbłyskawiczną, jaka przeszła w pobliżu "Zakopianki". Takie niespodziewane kowadło zaskoczyłoby również mnie, gdyż do tej pory częściej spotykałem się z CB-kami wyglądającymi na bliższe niż w rzeczywistości aniżeli nowopowstałe usytuowane tak, że nie dają się rozpoznać.
Wzruszające zakończenie serialu kojarzy mi się z moim ukochanym serialem i jego ostatnią sceną- mianowicie kiedy pan Stach Japycz podsumowuje dzieje swojej przyjaźni z towarzyszami z ławeczki w "Ranczu" i żegna się z widzami... Kurczę, "Titanic" przy tym w ogóle nie jest wzruszający. Oczywiście nie bez znaczenia jest sceneria w tym fragmencie - trwa Noc Wigilijna, a rynek w Wilkowyjach jest pełny białej magii. Szkoda że nigdy tak nie będzie... ale mimo to mam nadzieję, że zima się przełamie Koniec dygresji
Ja też miałem kilka takich symbolicznych momentów, kiedy pogoda podkreślała ważne wydarzenie w moim życiu. O 20.07.2018 i 29.06.2021 jużwiesz, a niebawem wszyscy dowiedzą się o niezwykłej symbolice najlepszego dnia w moim życiu, który wydarzył się w przybliżeniu dziewięć miesięcy temu.
Sama burza, choć krótka, to naprawdę emocjonująca. Lubię takie - doceniam zarówno te długie, jak i szybkie akcje, które potrafią w krótkim czasie przemienić pogodny wieczór w nocną ulewę (jak 01/02.07.2023 w Krakowie, również będzie opisany). A zwłaszcza gdy niosąz sobątakie doświadczenia, jak właśnie piorun kulisty. Ja nie widziałem nigdy. Moi rodzice tak, więc muszę dołączyć do tego grona obserwatorów rzadkiego zjawiska. Pamiętam jedynie, jak 15.07.2021 podczas pierwszej, nocnej burzy wyładowanie nastąpiło gdzieś za mną, po drugiej stronie domu, a ja widziałem jak światło odbijało się od metalowych elementów na dachu domu sąsiadów wyraźnie dłużej niż trwał błysk i jakby przesuwało na tle tego elementu. Przyczyny mogły być różne, może to tylko złudzenie, ale warte do odnotowania.
Czekała nas dłuższa przerwa. 28 lipca kojarzy mi się także z moimi niespełnionymi nadziejami, kiedy liczyłem na nocne atrakcje po upalnym dniu, lecz skończyło się tylko na jednym grzmocie i kilku dalekich błyskach obserwowanych sprzed domu. Później był 4 sierpnia, ale w mało widowiskowej formie.
Gratuluję Ci decyzji o przeprowadzce, która z pewnością była niezbędna, jako rzecz umożliwiająca Ci osadzenie się w nowej rzeczywistości zawodowej i życiowej. Potrzebowałeś swojej "bazy" i pewnej odrębności, co nawet dla mnie nie było od początku tak zrozumiałe, jednak tak czy inaczej bardzo cenię to, jak dość łatwo Ci to przyszło. Ja do roku akademickiego 2022/23 nie wyobrażałem sobie takiego życia na stałe gdzie indziej niż wśród najbliższych i dopiero ten okres wiele zmienił, sprawiając że pewne rozwiązania nie sąmi już obce ani nie kojarzą się źle. To chyba przychodzi samo, natomiast podkreślenia wymaga chyba to, że przeszedłeś przez ten moment naprawdę gładko - wydawało mi się, że nie przywiązywałeś do tego jakiejś większej emocjonalnej wagi. Dobrze, że masz możliwość często bywać w Michałowicach, bo szkoda byłoby nie bywać w tak ładnej okolicy i tak pięknie utrzymanym ogrodzie. W mieście inaczej - jak chcesz zimy, to musisz jechać na wieś , a w ciepłej porze roku lepiej mieć roślinność gdzieś tuż za oknem niż musieć jej poszukiwać. Świetnie zatem, że i jedno i drugie miejsce Twojego najczęstszego pobytu dzieli teraz nieduża odległość. Ja tam wolę Włochy od Mokotowa
PS. Zaciekawiła mnie astronomiczna pasja Twojego Taty Mógłbyś napisać o niej ciut więcej kmroz - 30 Marzec 2024, 15:34 PiotrNS, zacznę odpowiedź od końca - ta pasja nie należy do szczególnie rozwiniętych, po prostu lubi czasem o tym pogadać i tyle
PiotrNS napisał/a:
Twój spacer i wątpliwości co do położenia widocznych kowadeł przypominają mi nieco sytuację z 17 lipca 2021, kiedy późnym wieczorem zobaczyłem pojedyncze flesze, ale z uwagi na duże ogólne zachmurzenie i to, jak takie błyski potrafiąsię "nieść", uznałem że jest to jakaś odległa burza. Detektor nic nie pokazywał i dopiero rano dowiedziałem się o nawałnicy z powodziąbłyskawiczną, jaka przeszła w pobliżu "Zakopianki". Takie niespodziewane kowadło zaskoczyłoby również mnie, gdyż do tej pory częściej spotykałem się z CB-kami wyglądającymi na bliższe niż w rzeczywistości aniżeli nowopowstałe usytuowane tak, że nie dają się rozpoznać.
Tutaj dla mnie bardziej niezwykłe jest to jak bardzo się pomyliliśmy jeśli chodzi o odległość. I także takie trochę ogłupienie nas narzędziami - skoro radar mówi, że chmura jest 200km dalej, to znaczy że jest tam - mimo, że każdy nawet w erze przedinternetowej by zauważył, że ta chmura była znacznie bliżej. Paradoksalnie ta przygoda to lekcja, by jednak bardziej polegać na własnych obserwacjach niż radarach. W drugą stronę też zresztą bywa że radar robi w ciula - przekonałeś się o tym bardzo boleśnie podczas nocy 23/24.03
PiotrNS napisał/a:
Ja też miałem kilka takich symbolicznych momentów, kiedy pogoda podkreślała ważne wydarzenie w moim życiu. O 20.07.2018 i 29.06.2021 jużwiesz, a niebawem wszyscy dowiedzą się o niezwykłej symbolice najlepszego dnia w moim życiu, który wydarzył się w przybliżeniu dziewięć miesięcy temu.
Dla mnie chyba jedną z większych symbolik był 9.01.2021, pisałem o tym zresztą na żywo na tym forum. Patrząc po burzach, to oprócz tej chyba najlepszą symboliką było jak rozmawiałem podczas opadów deszczu z moim zaprzyjaźnionym miłośnikiem meteorologii 23.07.2022 - w którymś momencie poruszyłem temat Lipusia sprzed (wtedy) roku i dokładnie w momencie gdy wymówiłem jego Imię, to walnęło totalnie niespodziewanie bliskim, donośnym grzmotem. Był to jedyny tak bliski grzmot, jakiego miałem okazje usłyszeć podczas niemal całego 2022 roku. Niemal, bo 9.06 z rana przeżyłem coś podobnego. Dodam, że podczas tamtej "burzy" z 23.07 nie słyszałem żadnego grzmotu ani nie widziałem błysku - nawet z oddali. Poza tym Jednym. Naprawdę się czułem wtedy, jakby Król wstał z grobu na dźwięk swojego imienia
PiotrNS napisał/a:
Czekała nas dłuższa przerwa. 28 lipca kojarzy mi się także z moimi niespełnionymi nadziejami, kiedy liczyłem na nocne atrakcje po upalnym dniu, lecz skończyło się tylko na jednym grzmocie i kilku dalekich błyskach obserwowanych sprzed domu. Później był 4 sierpnia, ale w mało widowiskowej formie.
28.07 także dla mnie był dużym rozczarowaniem. Burza z 24.07 była zbyt krótka, a 27.07 mocno zlało centrum Warszawy, gdy u mnie świeciło słońce. Opady były coraz bardziej potrzebne, robiło się powoli sucho - pierwszy raz od śmietnia. Niestety nie udało się, jedynie mały spektakl z daleka miałem... Na zjawiska burzowe musiałem długo czekać, ale jak się okazało jednak ten cudowny sezon miał jeszcze niejedno w zandarzu
Poruszony przez Ciebie temat przeprowadzki też jest bardzo ciekawy, mnie osobiście - nie urażając tutaj większości z Was - dziwi jak ktoś jest w stanie w takim w miarę dojrzałym wieku mieszkać na stałe z rodzicami. Co innego wpadać do nich nawet choćby na każdy weekend, ale jednak mieć swoją enklawę jest bardzo cenne. Nie chodzi tu o żadne odcięcie się, a po prostu stanowienie swojej niezależności. I też nie ukrywam czasem łatwiej się rozmawia z rodziną o pewnych trudnych tematach, gdy wiesz że w razie czego nie mogą Cię nijak "szantażować" Ja w każdym razie pamiętam swoje uczucia z 2019 roku, kiedy autentycznie się tego wstydziłem, do tego byłem "bezrobotny" co mnie mocno dobijało.
Jeszcze może pewnego razu - nawet w tym wątku - opowiem o swoich przeżyciach z 5.10.2020 i 10.10.2020 - dwie ostatnie burze tego cudnego sezonu. O 10.10 już co nieco wiecie, natomiast 5.10 to coś co trzymałem dla siebie i nigdy na forum o tym nie wspomiałem. A za symbol uznam, że w momencie jak to teraz piszę, to mi w autoodtwarzaniu poleciała nutka, która mi się kojarzy z mglistą drugą połową jesieni 2020