To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum wielotematyczne LUKEDIRT
Zdjęcia, pogoda i klimat, astronomia, sport, gry i wiele więcej! Serdecznie zapraszamy!

2006 rok - Subiektywne odczucia pogodowe poszczególnych miesięcy 2006 r

PiotrNS - 8 Październik 2024, 20:54

kmroz, byłoby odczuwalne, ale użyję logiki podobnej do Twojej z okresu, kiedy bardzo chwaliłeś sierpień 2009. Może i był przyjemniejszy od takiego sierpnia 2006, ale po koszmarnym lipcu jednak ważniejsze było to, aby również w takim "wzrokowym" odczuciu odpocząć od lampy i wyraźnie ciepłych dni. To samo dotyczy września po sierpniu. Jeśli ostatni miesiąc lata nie zdoła nadmiernie zrazić do tej pory roku, to jej wydłużenie za przyczyną dość globciowego i słonecznego września powinno być mniej bolesne niż wtedy, gdy człowiek jest już zmęczony tym ciepłem i lampą, marzy o tym, by z drzew przy lekkiej mżawce i stratusie opadały kolorowe liście.
Jeśli chodzi o przeskoki, to jesienią bardziej zależy mi na tym, aby doświadczyć takiego wyraźnego "odcięcia" ciepła, jak w 2002 czy (poza ociepleniem na przełomie września i października) 2016 roku.

Bartek, ja akurat dostrzegam mimo wszystko pewien urok w tych amplitudach. Małe różnice temperatury kojarzą mi się z wiatrem, który mocno znielubiłem. Skojarzenia robią swoje...

FKP - 8 Październik 2024, 21:02

Zmęczonym ciepłem i lampą to można być na Florydzie, w Polsce jest to dosłownie ułamek roku tak czy siak i ja Wam powiem, że już mam dość pory ciemno-zimnej, a dopiero niedawno przesilenie było :help: :glaszcze: :zygacz:
Jacob - 8 Październik 2024, 22:01

Styczeń: 6/10
Luty: 8/10
Marzec: 6/10
Kwiecień: 6/10
Maj: 4/10
Czerwiec: 3/10
Lipiec: 1/10
Sierpień: 7/10
Wrzesień: 2/10
Październik: 6/10
Listopad: 5/10
Grudzień: 1/10

Bartek617 - 9 Październik 2024, 08:59

Cytat:
Bartek, ja akurat dostrzegam mimo wszystko pewien urok w tych amplitudach. Małe różnice temperatury kojarzą mi się z wiatrem, który mocno znielubiłem. Skojarzenia robią swoje


Tak, ale najgorsze jest to, że jeśli chodzi o wiatr, to czym bardziej znajdujemy się na południe Polski (Europy w zasadzie również też), to występują głównie skrajności związane z wiatrem: rzadko kiedy jest on "w sam raz"- Pomorze Zachodnie czy Gdańskie dla odmiany ma konkret na co dzień, do którego jednak szłoby w miarę przywyknąć- tam ruch powietrza nie kojarzy się z niszczycielskim żywiołem, za sprawą którego grozi zwalenie drzew po drodze. ;-) :-( U nas po prostu są takie widoczne następstwa skrajnych zjawisk atmosferycznych, że wolimy podświadomie spokój. ;-) Ale co za tym idzie, większa odległość od morza również owocuje sporymi dobowymi amplitudami temp. ;-) :-( Ma to swoje zalety, bo powstające rozbieżności między temp. ogólną a odczuwalną są mniej widoczne (co zwłaszcza przy dniach z niskimi temp. jest potrzebne), ale jesienią, gdy noc robi się dłuższa od dnia i po zjazdach temp. bardziej leniwie rosną (a wiosną z kolei zbyt łatwo, o ile niebo nie chmurzy się i pada w kluczowych godzinach, tj. między ranem a południem ) :-( , przestaje mi się ta zmienność podobać. ;-)

Cytat:
Zmęczonym ciepłem i lampą to można być na Florydzie, w Polsce jest to dosłownie ułamek roku tak czy siak i ja Wam powiem, że już mam dość pory ciemno-zimnej, a dopiero niedawno przesilenie było


Sęk w tym, że jest tak jak kiedyś pisał Krzysztof: lampa jest akurat czynnikiem niezbyt odpowiedzialnym za pełnoprawne ciepło (na papierze choć to ważny czynnik, choć bardziej się do tego przyczynia odpowiednio niski poziom wilgotności powietrza, słaby wiatr w ciągu dnia), taki stan rzeczy (brak zachmurzenia lub mała ilość chmur na niebie) z reguły oznacza amplitudy, o ile nie dojdzie do głosu w porze nocnej większy wiatr, ale wtedy zamiast "jawnego" chłodu, pojawia się w tzw. "białych rękawiczkach" i mimo generowania pozytywnej anomalii, może wzbudzać inne skojarzenia. ;-)

Z jednej strony też chciałoby się, by jakieś prześwity na niebie występowały- krótkość dnia sprawia, że ładną pogodę bardziej się w nim docenia i jest ona mniej uciążliwa oraz szkodliwa dla wzroku (słońce świeci pod innym kątem). ;-) :-( Ale tak czy owak lepiej by było, gdyby panował taki schemat, że jesienią czy zimą to 1 poł. dnia jest ładna (od wschodu słońca do południa), a z kolei wiosną i latem, gdyby poprawa aury nadchodziła w 2 poł. dnia (od południa do zachodu słońca, a właściwie docelowo do nadejścia poranka następnego dnia). ;-)



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group