Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy. Polityka CookiesDowiedz się więcejCyberbezpieczeństwoOK
Żeby nie ten elegancki epizodzik pod koniec stycznia, to taka sama pipka, jak zima 2020/2021, chociaż może 2016/2017 bardziej pasuje. Styczeń bowiem zachwycił ciągłością mrozu i pokrywy, jednak była ona naprawdę licha, przed nadejściem tej końcówki. Grudzień klasyczny weźdajbieli, popsuły go statystyki z połowy, trochę podobnej do tej z 1997, żeby nie ona to by pewnie był porównywalny do nieparzystych grudni ostatniej dekady Luty termicznie nawet okej, podobny do 2013, ale pod względem śniegu kaszana, niestety najwięcej prószyło w czasie odwilży lub tuż przed nimi.
Ogólnie zima na pewno bez szału, chociaż termicznie wypadła jako mroźna xd Na pewno koniec stycznia dużo jej dał i faktycznie dzięki niemu nie mogę powiedzieć, że była to zima bez prawdziwego śniegu.
Termicznie wypadła dużo słabiej od poprzedniczki, ale śniegowo... no nie powiem, było nieźle. Na pewno ładnie wypadł styczeń, który mimo okresowego chlapkowania zgromadził jako taką pokrywę. Luty poza pierwszą dekadą też spoko, miał dużo pecha z tą nocą 23/24.02, która stopiła niemal cały śnieg. Grudzień też nienajgorszy, pierwsza dekada elegancka, potem jednak weźdajbieli
Grudzień był legendą i to pod każdym względem - zarówno termicznym, jak i śnieznym. Przełom grudnia i stycznia zrobił jednak dużo krzywdy - kilka dni zafajdanej odwilży stopiło taki piękny osiąg, co sprawiło, że w kolejny dłuższy okres mrozu weszliśmy niemal bez pokrywy. Na szczęście coś tam doprószyło, ale od 11.01 już było skorupiasto, podobnie do tego co 2 lata wcześniej, tylko mniejszy mróz. Mimo to puderek pięknie trzymał i dopiero przed 10.02 znikł. Sam luty może się kojarzyć trochę z lutym 2018 pozbawionym końcówki, czyli taki normalny termicznie i bardzo suchy.
Chyba jedna z lepszych zim tej dekady, z uwagi na grudzień, ale styczeń i luty jednak marniutkie śniegowo, chociaż termicznie mogły się podobać.
Grudzień i styczęń to 30-latka wzbogacona o epizody suchego mrozu, w tym o dziwo jeden na Święta. Śniegu spadło tak mało, że chyba nie warto o nim wspominać, pierwsza pokrywa, która wytrzymała 24 godziny była na Sylwka, druga już w połowie stycznia. Luty jednak odkupił winy tej zimy, dużo lepiej niż chociażby ten z 2007 Nie doceniałem go, jak teraz na niego patrzę, to widzę że był to naprawdę cudny miesiąc, w dodatku mocno antyzłośliwy. Tylko szkoda, że tak mało mrozów, poza tymi kilkoma dniami wyżowymi, to trudno było nawet o spadki nocami poniżej -7 stopni. Jednak najważniejsze, że stabilnie i bardzo dużo śniegu.
Ogólnie zima bardzo spolaryzowana, ale niestety 2/3 to porażka, jako całość porównywalna może do 2020/2021...
Pierwsza połowa grudnia bardzo dobra, potem przyszedł długi okres 30-latkowania i dopiero przed 10.01 nastały pierwsze lepsze powiewy, ale prawdziwa zima przylazła dopiero po 20.01, a porządnie sypnęło 25.01. Jednak nawet ta 3 dekada stycznia to nie był prawdziwy mróz, tylko 4 tmin poniżej -5 stopni (zresztą za cały styczeń xd), abs tmin -7.5, a o mróz przez całą dobę było trudno, a tak naprawdę po 25.01 zaczęło się już codzienne przechodzenie przez zero. Zafajdana, krótka odwilż na początku lutego stopiła ten piękny śnieg i reszta lutego mroźna, ale skrajnie sucha i bezśnieżna.
Zima jakościowo podobna do 1979/1980, ale też miała dużo pecha, bo ładnie sypać umiało tylko w 3 dekadzie styczniów, która jakichś większych mrozów nie przyniosła. Grudzień w pierwszej połowie i luty w 2 dekadzie już ładne mrozy, ale niestety śniegu albo niewiele jak w grudniu, albo wcale jak w lutym...
Zima zdecydowanie mroźna, pierwsza taka w tym XX-leciu, ale przy tym... wyjątkowo sucha. W grudniu, w którym odwilże walczyły z mrozem trudno było o jakąś ładną pokrywę, a nawet bardzo mroźne styczeń i luty nie zdołały z nią poszaleć. Mimo to jakoś mocno nie narzekam, puder to nie był, regularnie coś prószyło (nie była to jednak kalka stycznia 2006, który do 18.01 nie przyniósł u mnie nawet centymetra świeżego śniegu...), bardziej irytujące było że naprawdę spory mróz, niewiele ustępujący temu z 2012 potrafił trwać 2 tygodnie, a pomiędzy nimi wkradła się okołozerowa chlupka. Luty rok później pokazał jak się wyrabia ujemne anomalie
Nie zmienia to faktu, że zima naprawdę piękna, chociaż zmarnowanie potencjału na pokrywę mocno boli.
Dziedzictwo z listopada szybko stało się historią, grudzień od samego początku dawał mocny bord, na szczęście przy tym pojawiały się też ładne sumy opadów. Zmiany nastały od połowy grudnia, kiedy bord się skończył i ustąpił miejsca okołozerowej aurze, jednak w przewadze suchej. Dopiero pod koniec grudnia nadeszła zima z prawdziwego zdarzenia, sypnęło pięknie śniegiem około 20cm, po czym do połowy stycznia zapanowały prawdziwe mrozy. W drugiej połowie odwilż nadeszła, śnieg na długo zniknął, ale to było tylko cofnięcie się lwa, zima dopiero się rozkręcała. 27.01 wrócił mróz i nastąpił wstęp do najbardziej legendarnego miesiąca w historii Szkoda, że dużo śniegu spadło naraz, ale potem w lutym też regularnie przysypywało, ten miesiąc ciężko mi mimo wszystko nazywać dziedzicem xd Oprócz śniegu najbardziej zwraca uwagę jednak jego niezwykła stabilność. Niby skrajna anomalia, a jednak była to serio umiarkowana zimka, bez ekstremów poza może 7-8.02 kiedy serio walnęło (ale z drugiej strony 1.02 był okołozerowy xd). Taka prawdziwa stabilizacja nastała od około 10.02, od tej pory ciągle tmax -3/-7 i tmin -10/-18. Do tego fura słońca jak w raju, a śnieg regularnie prószył, a czasem ładnie sypał. Miesiąc legenda i mimo, że przed jego nadejściem była to średnia zima, to jednak jako całość oceniam ją bardzo pozytywnie.
Już mi się nie chce pisać, więc tylko wkleje linki xd
Styczeń niezwykły, grudzień w 3 dekadzie też się postarał, ale wcześniej taki sobie (śnieżyca z 11.12 trochę dała uroku), luty poza kwestią dziedzictwa raczej niezbyt zimowy, końcówka trochę uratowała.
Początek serii ciepłych zim. Pierwsza połowa grudnia mrozo-pudrowa, potem długie 30-latkowanie, 3 dekada stycznia i początek lutego podobnie jak w 2014 mocno dowaliły śniegiem (ale mróz mega cienki), potem luty przez pierwsze 2 dekady raczej odwilżowy, ale 3 dekada powróciła zimowa aura. W sumie gdyby nie tmin -11.9 z 21.02 byłaby to zima bez dwucyfrówek xd
Okres adwentu mocno przejściowy, raz śnieg raz odwilż, okresami mroziło nawet poniżej -10 stopni nocami, od 23.12 już 30-latkowanie, temperatury poniżej -5 stopni nie występowały, śnieg na dłużej niż 24 godziny też, a i tego było raczej mało, paskudna nuda...
_________________ Fan wybitnego klimatu lat 1995-2013. Kiedyś to było
Hobby: Meteorologia Pomógł: 48 razy Wiek: 60 Dołączył: 06 Sie 2019 Posty: 6955 Miejsce zamieszkania: Kaszuby
Wysłany: 5 Listopad 2021, 22:42
kmroz napisał/a:
Mityczne zimy A tak serio zaraz zrobię rajdzik po nich obalając kolejne mity
Ogólnie nie pamiętam za bardzo jak to wyglądało ale szkoda ,że już wtedy nie zapisywałem ale jedną zimę pamiętam to znaczy zimę 1986/1987 i na pewno ta zima u mnie była śnieżna a styczeń dodatkowo bardzo mroźny. Na pewno śnieg był w grudniu i święta z mrozem i śniegiem a pierwsze 3 miesiące 1987 roku też były z pokrywą i to sporą.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum