Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy. Polityka CookiesDowiedz się więcejCyberbezpieczeństwoOK
Hobby: Wszystko! Pomógł: 162 razy Wiek: 27 Dołączył: 02 Sie 2018 Posty: 36420 Miejsce zamieszkania: Michałowice/Wwa-Włochy
Wysłany: 25 Marzec 2021, 13:27
2010 - Świetny, prawdziwie zimowy miesiąc, z niestety niewielkimi ilościami żółtej suki, ale przynajmniej miał jedną lampową fale mrozów. Miał dwa piękne zrzuty śniegu, które w sumie dały 40cm śniegu, plus na początku trochę posypało. Miesiąc w całości mroźny i śnieżny, jak mało który. Wadą były okres nudy w 2 dekadzie, ale przy pokrywie sięgającej niemal 30cm, to nie ma co narzekać.
2013 - Ten styczeń mnie również bardzo przekonuje, bo miał częste opady, prószenie było regularne, zamiast konkretnych śnieżyc, a docelowo i tak się uzbierało 30cm. Wadą była trochę nuda w pierwszej dekadzie, no i mało dni słonecznych ze śniegiem. Ale i tak świetny miesiąc.
2004 - Miesiąc stabilnie zimowy, z jedynie krótką odwilżą i roztopami po 15.01, poza jednak tym incydentem przeważał ładny, ale nie za silny mróz i pokrywa rzędu 8-10cm. Niby mało, ale przynajmniej stabilnie, a stycznie XXI-wieku wbrew pozorom skąpiły dużej pokrywy. Wadą, oprócz braku pokrywy rzędu 20cm, były z pewnością słabe ilości słońca, ale tragedii nie było
2016 - Niedoceniana perła. Miesiąc pięknej, stabilnej zimki, za wyjątkiem ostatnich 5 dni, które jednak też swój urok miały (może oprócz pożarowego 29.01). Początek przyniósł silne, słoneczne i bezśnieżne mrozy, jednak uważam, że taka aura swój urok też ma. Od 6.01 przyszła trwała pokrywa na 20 dni, ładnie sypnęło 8.01, potem przyszło kilka dni chlapy, po czym nastał gwódź programu, jakim była śnieżyca z 15.01, która rozpoczęła magiczny tydzień - z umiarkownymi mrozami, częstym słońcem i okresowym doprószaniem śniegu. Taki mini luty 1986 Odwilż przyszła od 25.01, ale moim zdaniem wcale nie zmazała pięknego obrazu miesiąca.
2006 - Miesiąc "dziedzic" i to dosłownie, bo do 20.01 nie miał najmniejszego przyrostu pokrywy. Jedynie padał deszcz w pierwszych dniach, potem sucho - raz ze słońcem, raz ze stratusem. I to właśnie głównie to, a nie ta silna fala mrozów, sprawia, że trafił tak nisko, mimo trwałej pokrywy i, nie licząc poczatku, braku odwilży. Jednak te 20cm, odziedziczone po grudniu, to już było "coś", więc na wysokie miejsce z pewnością zasłużył. Do tego jeszcze te wielkie śnieżyce tuż przed falą mrozów, no narzekać to nie ma co.
2021 - Może nie był idealny, ale wiele dobrego przynióśł. Pierwsza dekada ładne opady, a od 9.01 odpaliło to, na co wszyscy czekali. Krótka pseudododwilż, która nawet do końca nie stopiła śniegu, nie psuje obrazu tego miesiąca, chociaż sporo punktów mu zabiera, dlatego jesteśmy daleko od pierwszego miejsca. Kluczowym udekorowaniem była jednak sama końcówka. Przepiękna śnieżyca 30.01, z której spadło niemal 15cm świeżego śniegu i przepiękny, lampowy dzień 31.01 z oblepionymi drzewami. Drugą dekadę też bardzo lubię, ale jednak to nie ona skradła najbardziej moje serce.
2019 - Ten miesiąc cenię za zimową, śnieżną stabilność. Nie było w zasadzie dnia (poza 1-2.01), które by nie podkreślały zimowości. Albo leżał wyraźny śnieg, albo ewentualnie suchy, ale zdecydowany mróz (19-24.01). Trochę mi zabrakło w nim większej pokrywy, jak koło 19 czy 31.01 w 2021, ale jednak okres 8-12.01 był i tak magiczny. Dni 8-9.01 to jedno z najbardziej "pozytywnych rozczarowań", bo miała przyjść odwilż, ale jednak tutaj nie dotarła i padał śliczny śnieg przy lekkim mrozie W ogóle w tym miesiącu było sporo dni z opadem, zabrakło ich tylko w tym jednym suchym okresie, ale bezśnieżny mróz przy wilgoci też ma swój urok. Ze względu na brak wyrazistości i mimo wszystko ładną konkurencję, jest jednak daleko od pierwszego miejsca.
2011 - Początek ładne, 20cm dziedzictwo, które już od 7.01 zaczęło robić chlapu-chlap. Przyszła długa odwilż, jednak za opady ją cenię. Ten styczeń jednak stosunkowo wysoko się znalazł, dzięki trzeciej dekadzie - która przy lekkim mrozie przyniosła regularne prószenie białej magii i ostatecznie uzbierało się 11cm.
2014 - Pierwsza połowa niby kontrowersyjna, w dodatku wcale nie było szału z opadami, jednak od 15.01, a właściwie od 12.01, odpaliła wymarzona aura. Piękna zima, mająca wszystko, ładne śnieżyce, zawieje, słoneczne mrozy i brak niepotrzebnych odwilży.
2017 - Miesiąc nudny i pozbawiony wyrazistej pokrywy, ale do 20.01 wyglądał bardzo dobrze mimo wszystko. Te silne mrozy były krótkie i słoneczne, przed nimi i po nich sobie trochę sypnęło, ale bez szału. Ta trzecia dekada bardzo nudna i smogowa, z wyraźnym mrozem nocami, ale jednak za dnia były chwilami te plusy i trzeba przyznać, że ten śnieg pod koniec już taki ciągły nie był. Nie czuję jednak jakiejś wielkiej potrzeby, by go hejtować
2018 - Okres 8-24.01 to mimo wszystko ładna zimka, chociaż nie robiąca szału, ale trafiły się dwie ciekawe śnieżyce, jedna 16.01 a druga 18.01. Niestety okres ze śniegiem za długi nie był, wcześniej bowiem panował suchy mróz. Początek nie za ciekawy, końcówka też taka se, ale rpzynajmniej coś tam popadało.
2012 - Ten miesiąc z kolei trafił tutaj tylko z uwagi na bardzo udaną drugą dekadę, dokładnie od 13.01. Trochę sypnęło, mimo, że była chlapa. Pierwsza dekada trzydziestolatkowała, ale chociaż była mokra. Trzecia to już wstęp do fali silnych mrozów, niestety jak na złość tuż przed nimi musiała przyjść większa odwilż, która pozostawiła tylko 2cm śniegu...
2009 - Ostatni z serii takich styczniów bardziej zimowych niż nie. Nudna druga połowa, przypominająca styczeń 2020, ale jednak cenię fakt, że do około 19.01 panowała prawdziwa zima. Szkoda, że śniegu jakoś dużo nie było, ale liczy się że był, chociaż prószył leciutko, ładniej sypnęło tylko na samym początku, przed największym atakiem mrozu 6.01.
2002 - Pierwsze dni to kontynuacja grudnia - trochę sypało, trochę przymroziło. I na tym koniec, potem przyszedł okres lekkiego mrozu i suchej pogody, do tego całkowicie pochmurnej. Od 19.01 totalny sufit, na szczęście mokry i dynamiczny, więc tragedii nie było.
2015 - Ten styczeń to już półka niżej, ale jednak był mokry, regularnie przypominał nam epizodami śnieżnymi o zimie, a w ostatniej dekadzie pokazał już białą magię na dłużej. Niestety była ona chlapowata i nie było jej dużo, ale jakoś mocno nie narzekam. Ta druga dekada, oprócz pożarowego 16.01, jakoś mocno mnie też nie odpycha, bywały gorsze epizody w zimie
2007 - Rekordowo ciepły styczeń, a jednak fenomenalny, ze względu na ostatnią dekadę. Jak mamy bić rekordy zimowych miesięcy, to tylko w taki sposób - pierwsze dwie dekady wyraziście ciepłe, jesienne, bez mrozów nocnych i z dużymi opadami, chociaż wcale nie codziennymi. A trzecia z gościem z Genui i dostawą niemalże 30cm śniegu Trochę przymroziło tuż po tej dostawie, a potem przyszła rasowa i dynamiczna chlapa - raz ulewa, raz śnieżyca, raz odwilż, raz mróz, raz słońce, raz chmury. Ogólnie miesiąc za ciepły i nie chce takiego stycznia przynajmniej do 2025 roku, ale naprawdę na swój sposób go cenię. Niby ciekawszy od stycznia 2002 (chociaż trochę analogii widać), ale jednak dałem go niżej, bo znacznie dłużej "grzał" (nie użyłem tutaj słowa "trzydziestolatkował" bo takie bordowe anomalie to nawet Trzydziestolatce na dłużej były obce...)
2005 - W zasadzie to całkiem podobny do tego wyżej, tyle, że... dużo mniej mokry i dużo nudniejszy. Do połowy absolutne trzydziestolatkowanie (bez jednak takich szałów termicznych i neistety bez szałów opadowych). Druga połowa prawdziwie zimowa, ale tylko z prószeniem, pokrywa nie chciała do 10cm dobić.
2008 - Co do tego stycznia, to go jakoś mocno nie hejtuje - poza naprawdę drastycznym okresem 9-18.01, który nawet był gorszy od stycznia 2020, bo oprócz nudnej pogody i temperatur, to przynudzał lampą. Monsun z dni 19-22.01 ratuje honor, reszta tego stycznia to taka przeplatanka pogody ze śnieznymi elementami. No i mroźno-pudrowy początek.
2003 - Kilka dni śnieżnej zimy z silniejszymi mrozami w pierwszej połowie, poza tym wcale nie wyolbrzymię jak powiem, że styczeń 2020, no tyle, że ciut częściej miał mokre okresy, jeszcze miła niespodzianka pod koniec, która zapewniła dziedzictwo lutemu.
2001 - Miesiąc niemalże bez śnieżny, poza jakimiś 2cm w pierwszych dniach. Jego plusem było to, że w odwilżowej pierwszej i trzeciej dekadzie padało. Minusem jednak było to, że w mroźniejszej drugiej dekadzie było suchutko i nie dało bieli na dłużej niż 24 godziny, jeśli w ogóle (w teorii mogło być biało o innej godzinie niż 6UTC, o to mi chodzi). Jednak ten miesiąc to i tak złoto przed tym, co znajduje się na czarnym końcu listy...
2020 - Ten miesiąc uświadomił mi, jak bardzo stycznie w tym wieku się udawały i broniły przed absolutnym dnem. Był to miesiąc, który dosłownie niczym, niczym i jeszcze raz niczym się nie może pochwalić. Te łaskawe opady z 4.01, 9.01 i 11.01, to śmiechu warte były. Poza tym nuda, nuda i jeszcze raz nuda. Tmin -2/+2, tmax +3/+8 i tak cały j*bany miesiąc. Raz okresy stratusa, raz matowego słońca, raz suchowiej, raz smog. Ogólnie porażka jak nic. Sam koniec trochę honoru dał - najpierw śnieżek na kilka godzin, potem ładne opady w ostatnim dniu. Sumarycznie miesiąc mokry , ale do 27.01 nie spadło nawet 10mm, co na tak bezśnieżny i bezmroźny miesiąc jest po prostu nie do przyjęcia.
_________________ Fan wybitnego klimatu lat 1995-2013. Kiedyś to było
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum