Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy. Polityka CookiesDowiedz się więcejCyberbezpieczeństwoOK
Na wschodzie naszego Kontynentu, słynny paskudny maj był jednym z ładniejszych i cieplejszych. Niestety, sumy opadów nie były wystarczająco wysokie, chociaż ciężko powiedzieć, że skąpe.
Maj ten poprzedzał prawdopodobnie najstraszniejszy sezon letni, jaki mieszkańcy europejskiej części Rosji mieli "przyjemność" przeżyć (to ostatnie słowo niestety nie dotyczyły wszystkich...)
Zaczęło się niewinnie. Pierwsza połowa czerwca była dość mokra, pochmurna i chłodna. Rok bez lata, mogli niektórzy pomyśleć - jeśli tak się stało, to szybko przekonali się w jakim byli błędzie...
Słoneczna pogoda powróciła po 15.06 i po kilku przyjemnych dniach termicznych (przejściowych...) przeszli do mini fali upału, na szczęście jeszcze ze znośnymi nocami. Niestety, cały czas było sucho, od 17.06 nie spadła kropla deszczu. Fala upałów po kilku dniach się skończyła, końcówka czerwca była niezwykle przyjemna - lampowa i umiarkowana. Mogło wydawać się, że najgorsze już minęło...... Nic bardziej mylnego
No i zaczął się lipiec. Te +1.2 z 1.07 to oczywiście błąd, było to raczej +11.2, ale i tak nie był to jeszcze gorący dzień. Niestety to się zmieniło dzień później, 2.07 średnia dobowa przekroczyła 22 stopni i... powyżej tego progu została już na stałe na wiele, wiele tygodni... Do 8.07 było jeszcze do przeżycia... Niestety, 5.07 po raz ostatni w miesiącu temperatura spadła poniżej... 17 stopni....
W dniach 8-9.07 przeszły niewielkie burze, które były prawdopodobnie związane ze zmianą masy... Wraz z nimi weszliśmy już w nową fazę tropiku. 10.07 rozpoczęło się wielotygodniowe piekło. Pełna lampa, brak jakiegokolwiek wytchnienia. Jego pierwsza tygodniowa faza, była jednak tylko przedsionkiem, przynosząc 30-32 stopnie w dzień i 17-19 w nocy.
W kolejną fazę weszliśmy 17.07... Wtedy właśnie nad Polskę naszły niże, kończące upalny i suchy okres. Te same niże niestety ułatwiły mocno ściąganie masy z południa do Rosji, co podgrzało ten piekarnik "we własnym sosie" już do czerwoności. Druga połowa lipca to istne piekło, właściwie bez wytchnienia - susza, lampa, tmax 32-37 stopni, tmin 20+.... Średnie dobowe KAŻDEGO dnia przekraczały 25 stopni... W trzeciej dekadzie wskutek coraz to liczniejszych pożarów, niebo przestało być błękitne, w wielu regionach bowiem w powietrzu unosiła się warstwa dymu... Największe wrażenie robi dzień 28.07. Dzień prawdziwej jesieni w lecie w Polsce przyniósł w Moskwie średnią dobową... powyżej 30 stopni. Takiego cudeńka u siebie jeszcze nie widziałem i obym długo, długo nie zobaczył.... Ten jeszcze większy wzrost temperatury był spowodowany pierwszym od ponad 2 tygodni większym wiatrem, prosto z południa....
Lipiec się skończył... Wielu ludzi przeżywało koszmar, niektórzy wielkie tragedie. Skończył się ten miesiąc, nie dając też żadnej nadziei na większe zmiany....
Przyszedł kolejny miesiąc... piekła. Zaczął się on dość niespodziewanie, bowiem ni stąd, ni zowąd wystąpiła... burza. Niestety nie była ona zapowiedzią żadnej zmiany, jak dokładnie 4 lata temu w Polsce. W kolejnych dniach dalej utrzymywało się suche piekło. Temperatury dobowe na poziomie 28-30 stopni, dwukrotnie przekraczające tę wartość. Noce bez spadków poniżej 20 stopni. Tmax na poziomie 35-37 stopni. Pełno smogu i dymu. Taki smutny i tragiczny dla wielu ludzi, był obraz pierwszej dekady sierpnia...
Pierwszy wiatr zmian i nadziei nastąpił po 10.08. Wystąpiły trzy słabe burze, a temperatury nieco się obniżyły. 13.08, pierwszy raz od prawie miesiąca temperatura dobowa spadła poniżej 25 stopni... Niestety, zmiany nadal były zbyt małe, by realnie pomóc. Wciąż tmax>30, wciąż nieznośne noce bez spadków poniżej 17 stopni... Ale jeśli ktoś sprawdzał prognozy i modele, mógł widzieć już światełko nadziei. Światełko, związane z rozwojem niżów nad NW Rosją...
Zmiana przyszła gwałtownie. 19.08, pierwszy raz od wielu tygodni, niebo pozostawało zachmurzone, a temperatura... nie przekroczyła nawet 25 stopni. Po codziennych przekroczeniach 30 stopni w pierwszej połowie sierpnia, był to pewnie wręcz szok termiczny. Część ludzi pewnie stała się już zmiennocieplna i dostała ostrej hipotermii
To był jednak dopiero początek, już kolejnej nocy nastąpił prawdziwy cud. Po 6 tygodniach bez spadku poniżej 17 stopni pojawiła się nagle.... RZEŚKA NOC. Tak, to jest prawda, 20.08 nad ranem w Moskwie temperatura spadła poniżej 10 stopni! A w ciągu dnia w strugach wyczekiwanego deszczu, temperatura doszła do ledwo 16 stopni! Dzień później wyszło słonko, ale temperatura nad ranem spadła do +7.9 stopni, w pełni dnia nie przekraczając 20 stopni! W kolejnych dniach, przy ponownej przewadze zachmurzenia i niemal codziennych opadach, się nieco ociepliło, ale o żadnym gorącu już nie było mowy! Stał się wyczekiwany cud, normalne temperatury i codzienne deszcze!
Jednak do kolejnego przełomu doszło 26.08. Od tego dnia wkroczyliśmy tam w nowy typ pogody. Niemalże nieustające ulewy i temperatury już na prawdziwie jesiennym poziomie, mające problem w przekroczeniem... 15 stopni w pełni dnia. Od 28.08 wartość 17 stopni, stała się nieosiągalna, tak samo jak nieosiągalna z drugiej strony była przez 6 tygodni tego będącego już historią piekła.
W ostatnim dniu miesiąca pogoda się poprawiła po niemal 10 dniach codziennych deszczy. Było jednak bardzo chłodno, temperatura dobowa nie przekroczyła 10 stopni, a nad ranem spadła do... 3 stopni. Tym razem nie był to żaden błąd stacji. Tak też zakończyło się lato tysiąclecia w stolicy Rosji....
Każde piekło się kiedyś kończy... Każda wojna, każda niewola, każdy kataklizm pogodowy. Niestety, o ile wojen i niewoli ubywa, o tyle takich kataklizmów będzie przybywać. Obawy o jego brak końca są niesłuszne, przykład z Rosji pokazuje, że ten koniec zawsze następuje. Niestety, tak jak wojny, tak takie kataklizmy zbierają krwawe żniwo. To z 2010 w Rosji było z pewnością najbardziej krwawym wydarzeniem pogodowym w historii naszego Kontynentu.....
U nas też coś takiego kiedyś nadejdzie. Wątpię, że w ciągu 5 lat, ale mimo wszystko musimy być przygotowani. Pojedyncze dni takiego piekła, jakich zaznaliśmy w czerwcu 2019, uświadomiły mi, że nasz kraj nie jest gotowy na przyjęcie takiej "wojny". Brak powszechnej klimy, brak zieleni w miastach, masowe ścinki drzew.... I przede wszystkim brak świadomości. Starsi ludzie często zamiast dać sobie pomóc, zamykają się w swoich piekielnych mieszkaniach. Zresztą, nie tylko starsi. Do dzisiaj nie zapomnę, jak 1.07 ub.r. zadzwoniłem do Babci z okazji imienin, a ona mówiła, jakie piekło się zrobiło w ich mieszkanie, po de facto... ledwo 2 dniach takich chorych temperatur. W tamtym momencie zdecydowanie mogłem dać dobre wieści pogodowe, niestety na początku lipca 2010 w Moskwie, na takie dobre wieści trzeba było czekać tygodniami. Takie tygodnie z pewnością zarówno wtedy w Rosji, jak i w przyszłości w Polsce, prowadzą do dziesiątkowania ludzi, oraz ich zdrowia...
Globalne ocieplenie jest faktem. Faktem jest też to, iż Polska musi to zaakceptować i dokonywać działań w tym kierunku. Obecnie nie jesteśmy gotowi na taką falę. A przygotować na nią się da. Są regiony świata, gdzie takie piekło jest normą latem....
Hobby: Wszystko! Pomógł: 162 razy Wiek: 27 Dołączył: 02 Sie 2018 Posty: 36420 Miejsce zamieszkania: Michałowice/Wwa-Włochy
Wysłany: 12 Styczeń 2020, 17:08
FKP napisał/a:
No chyba były zabójcze, skoro wielu ludzi zmarło z powodu głodu i chorób.
No faktycznie tak było. Nie wiem w sumie jakie są statystyki tamtego lata w Rosji, ale biorąc pod uwagę, że długość znacznie większa niż we Francji 2003, to aż strach się bać...
_________________ Fan wybitnego klimatu lat 1995-2013. Kiedyś to było
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum