Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy. Polityka CookiesDowiedz się więcejCyberbezpieczeństwoOK
Hobby: Większość z wymienionych Pomógł: 137 razy Wiek: 33 Dołączył: 02 Sie 2018 Posty: 11990 Miejsce zamieszkania: Gliwice
Wysłany: 10 Maj 2019, 09:45 Wrzesień 2010
Wrzesień ten zapamiętałem jako przeciętny z powodu dużej ilości deszczowych dni oraz niskich temperatur. Jednak, gdy teraz patrzę na te moje wykresy, to mimo wszystko nie przez cały miesiąc było tak tragicznie - okres od 17 do 25 dnia miesiąca był udany. Później pogoda znowu się pogorszyła, a ostatniego dnia miesiąca aura była wręcz listopadowa.
Warto też zwrócić uwagę na 4 oraz 6 dzień miesiąca - wtedy temperatura minimalna wyniosła niewiele powyżej zera, a przy gruncie z pewnością był przymrozek - pamiętam, że wtedy były oszronione dachy na budynkach.
Hobby: Większość z wymienionych Pomógł: 24 razy Wiek: 26 Dołączył: 02 Sty 2020 Posty: 16302 Miejsce zamieszkania: gmina Zielonki/Kraków
Wysłany: 11 Lipiec 2020, 16:07
Tylko środek miesiąca mi się podobał. Początek września był chłodny i deszczowy- już z tej serii zebrała się dostateczna wilgoć. W końcówce rzeczywiście znów się popsuło i ostatni dzień w sumie pasowałby do listopada.
Hobby: Większość z wymienionych Pomógł: 130 razy Wiek: 25 Dołączył: 01 Maj 2019 Posty: 12352 Miejsce zamieszkania: Nowy Sącz/Kraków
Wysłany: 20 Sierpień 2020, 17:27
Paskudny wrzesień, drugi najgorszy w XXI wieku Zimny i rekordowo mokry, ładnej jesieni prawie nie miał.
Choć w 2010 ulew i wieloskalówek można było mieć dość, to wrzesień 2010 rozpoczął się alarmem powodziowym i rekordowo wysoką sumą opadów kiedykolwiek zmierzoną w tym miesiącu - 49,6 mm.
W kolejnych dniach opady powracały i 4 września znowu było to powyżej 20 mm. Wszystko przy chłodzie. Temperatury maksymalne miały problem z osiąganiem 15 stopni, zaś do dwudziestki w pierwszym tygodniu się nie zbliżały. Jednodniowe wyraźniejsze ocieplenie zdarzyło się 9 września, niestety przy gęstych chmurach, tak że nawet go nie pamiętam, choć wrzesień 2010 siedzi mi w głowie bardzo mocno.
Po tym dniu nastał okres pogody niby nie chłodnej, a jednak mnie osobiście niezadowalającej. Przez cały lochowy tydzień do 16 września noce były ciepłe z kilkunastoma stopniami TMin, jednak dni nie były o wiele cieplejsze. Zdarzyły się jakieś pojedyncze dwudziestki, lecz niestety mało uwydatnione. 12 września 2010, to martwy dzień z amplitudą zaledwie 1,6 stopnia, chłodny, z brakiem Słońca i opadów. Tak mijały dni i po 19 września usłonecznienie przypominało wzorce z 1990 czy 1996 roku.
Otarciem łez był tylko okres od 20 do 25 września. Wtedy, po niemal miesiącu, wróciło Słońce. Pierwsza część tego okresu była niestety chłodna, głównie nocami zbliżającymi się do przymrozku, jednak dni 23-25 września, to już super czas. Ostatni z tych dni (sobota) miał dodatkowo bardzo ciepłą, prawdziwie letnią noc z TMin 15,8. Poranek był słoneczny i mniej więcej do 14-tej trwała sielanka, jednak kiedy się zachmurzyło, to znając prognozy i wiedząc że znowu wróci zimnica i deszcz, zrobiło mi się tak serio smutno. Powody ku temu były, bo końcówka września przywróciła całkowity loch i niskie temperatury spadające w deszczu do wartości niewiele powyżej 10 stopni. 30 września 2010 to dzień patologiczny, który pamiętam za sprawą tego, że wydawało mi się, że za chwilę spadnie śnieg, tak strasznie zimno było. Maksymalnie 8,8 stopnia w ciągu dnia i lodowata mżawka były dobiciem dla tego paskudnego miesiąca, który na 3,5 miesiąca przed końcem roku przypieczętował jego rekordową sumę opadów, przy okazji samemu bijąc rekord wynikiem 152,9 mm. Ze średnią temperaturą równą 12,5 stopnia był trzecim najzimniejszym w XXI wieku, a ze średnią temperaturą maksymalną 17,1 był jeszcze "lepszy" zajmując trzecie miejsce w całym okresie post-lodowcowym (po 1980 roku). Jego absolutna temperatura maksymalna wyniosła 23 stopnie, a to również jeden z najwybitniejszych osiągów - niższy miał tylko wrzesień 1696! Usłonecznienie - siąść i płakać. 87 godzin, z czego 49 w sześć dni od 20 do 25 września. Czwarte miejsce od końca, ale do podium brakło niewiele.
Brzydki
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum