Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.
Polityka Cookies    Dowiedz się więcej    Cyberbezpieczeństwo OK
Forum wielotematyczne LUKEDIRT Strona Główna
 Strona Główna  FAQ  Szukaj  Użytkownicy  Grupy  Statystyki  Rejestracja  Zaloguj  Album

Poprzedni temat :: Następny temat
Sierpień 2017 - moje fotowspomnienia
Autor Wiadomość
FKP 
Poziom najwyższy
Fan wiosny i lata



Hobby: Większość z wymienionych
Pomógł: 235 razy
Dołączył: 21 Maj 2019
Posty: 25163
Miejsce zamieszkania: Okolice Płocka
Wysłany: 12 Sierpień 2020, 13:56   

PiotrNS napisał/a:
Grzybów było sporo, ale głównie w II połowie miesiąca, kiedy temperatury w całym kraju złagodniały.
Przejściowo złagodniały także po 5 sierpnia. 6-ty był dniem dosyć pochmurnym i deszczowym, z temperaturą nieznacznie powyżej 20 stopni, za to 7 sierpnia okazał się czymś zdecydowanie niepasującym do całokształtu I połowy sierpnia 2017 roku, bowiem nie przyniósł w ciągu dnia wzrostu choćby do 20-tki... Przy niskiej temperaturze i padającym raz po raz deszczu, zaplanowanie swoich aktywności stało się trudniejsze z powodów innych niż poprzedniego dnia, jednak po południu sytuacja się trochę poprawiła i pojawiły się nawet przejaśnienia. Zimno mi nie było, a znając prognozy pogody na kolejne dni, nawet cieszyłem się tym chłodkiem.

Obrazek
Obrazek
Obrazek

8 sierpnia pełnia lata postanowiła jednak wrócić. Po dość chłodnej nocy z TMin 10 stopni wstał dzień, w którym Słońce mieszało się z chmurami. Temperatura wzrosła do niespełna 26 stopni, co nareszcie stanowiło jakiś złoty środek. Warto było się nią nacieszyć, bowiem kolejne ocieplenie miało okazać się kolejnym ciężkim okresem. Już wieczór okazał się bezchmurny:

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

A 9 sierpnia temperatura już się nie patyczkowała. Blisko 32-stopniowy upał wrócił, ale dziękj temu, że noc była normalna, a poranek względnie rześki,postanowiłem się nie rozleniwiać i ruszyłem na rowerową przejażdżkę za miasto, brzegami nieznanej mi dotąd części Dunajca. Przypiekało zdrowo, ale jakoś (może za sprawą bliskości rzeki i jeziorek) jakoś dawałem radę. Jechałem tyłem do Słońca, ściągnąłem sobie koszulkę i fajnie opaliłem sobie plecy ;)

Obrazek
Obrazek
Obrazek

W drodze powrotnej około 14:00 było już jednak nieznośnie. Cała reszta dnia upłynęła już na "znoszeniu" upału i martwieniu się o jutro, bowiem to jutro miałem stać się niezadowolonym świadkiem pewnej historii...

Obrazek

Dlaczego? Otóż 10 sierpnia miałem umówiony wyjazd do Krakowa, aby odebrać pewien certyfikat. A właśnie tego dnia, według prognoz, miał rozlać się najpotężniejszy skwar, gorszy nawet niż 1 sierpnia. Prognozy GFS dla Krakowa przewidywały aż 39 stopni, co oznaczałoby najwyższą temperaturę doświadczoną w moim życiu. Już wtedy w miarę dobrze znałem geograficzno-meteorologiczną specyfikę regionu krakowskiego i nie wątpiłem, że jeśli w mieście będzie 39, to gdzieś w okolicy padną cztery dyszki.
Ta noc w Nowym Sączu (jeszcze nie Nouvel Songe, ta nazwa powstała jesienią 2019 ;)) była tropikalna. Temperatura nie spadła niżej niż do 19,7 stopnia, a tu trzeba było wcześnie wstać. Długo nie mogłem zasnąć, w efekcie czego 10 sierpnia zacząłem sporym niewyspaniem. Wyjechałem przed 7:00, psychicznie gotowy na najgorsze co może mnie czekać. Gorąco było czuć od rana, temperatura rosła aż złowrogo. Do tego natrafiłem na stary autobus, w którym klimatyzacja praktycznie nic nie dawała, a brzęczała tak głośno, jak niektóre suszarki na basenach. Szło oszaleć od tego dźwięku, ale na szczęście miałem jak oderwać myśli :) Zaczął pisać do mnie znajomy z Łodzi, że zbliża się do niego świetna burza, po czym zgrabnie relacjonował mi, jaki huragan i ulewa uderzyła w jego miasto. Twierdzi, że Łódź ma pecha do burz, które ciągle ją mijają i celują w Warszawę, która zabiera mu najlepsze kąski. Tym razem te miasta miały zostać jednak pogodzone, toteż aby umilić sobie czas, oglądałem na kamerze obraz na żywo z Placu Defilad. Szkoda, Kmroz, że tego nie widziałeś :)
Kiedy przed 10-tą przyjechałem do Krakowa, był już prawie upał, ale było też coś, co niezwykle mnie pocieszyło. Kalafiory! Od razu wiedziałem, że w konwekcji nadzieja. Załatwiłem co miałem do załatwienia i około południa widziałem, jak chmury zaczynają przesłaniać Słońce. Pomyślałem sobie, że jeszcze wyjdzie na to, że kolejny dzień będzie w Krakowie gorętszy od tego, i rzeczywiście tak się stało. I tak było po 31-32 stopnie, ale przy zachmurzeniu i zarazem braku duchoty nie było to tak straszne, tak że pojechałem sobie jeszcze Krakowiakiem na Nową Hutę. Po 16-tej rozpogodziło się i notowano w Krakowie 33,6 stopnia, ale wtedy wracałem już do domu. A w Nowym Sączu powitała mnie typowo sądecka konwekcyjna burza i deszczyk :jupi:
11 sierpnia pogoda poznęcała się nad Grodem Kraka, gdzie temperatura przekroczyła 35 stopni, a średnia wyniosła tyle, co u mnie 1 lipca 2019. W Nowym Sączu nie było aż tak źle, jednak mimo to upał był straszny. Temperatura średnia znowu przekroczyła 25 stopni, zaś maksymalnie zanotowano aż 33,8. Dla wielu mieszkańców Polski były to ostatnie godziny względnego spokoju... Ja poszedłem wcześnie spać i nawet specjalnie nie śledziłem poczynań tej nawałnicy.

Obrazek

Ja wybrałem się tylko po prowiant na planowaną na kolejny dzień rowerową wyprawę w góry i lasy nieco dalej od Nowego Sącza ("Sądecką Prapuszczę"). Miało mnie nie być cały dzień, co lekko mnie tremowało. Jakoś zdarza mi się spontanicznie wyjechać gdzieś bardzo daleko, wbrew moim początkowym planom, i to samotnie, a za to taki zaplanowany wyjazd w kilka osób, kiedy od początku mam świadomość, że spędzę poza domem długie godziny, i to z dala od cywilizacji, napawa mnie lekkim stresem.
12 sierpnia wyruszyłem rano. Wiedziałem, że w Polsce po nawałnicach stało się coś niedobrego, ale wtedy wiadomości były jeszcze szczątkowe.
12 sierpnia był dniem zmiany pogody. Od rana było pochmurno z tylko niewielkimi i krótkimi przejaśnieniami, a temperatura wynosiła niewiele więcej niż 20 stopni, choć wartość z godziny 18 UTC dnia poprzedniego szyfruje 28,2 stopnia. To była pogoda w sam raz na rowerowe wspinaczki po nieutwardzonych szlakach i przemieszczanie się po trudnym terenie, choć długość przygody wystarczyła do tego, by pogoda zaczęła się zmieniać. Nie wziąłem bluzy, oczekując że stanie się to później, a tu już około 15:00 temperatura spadła poniżej 20 stopni. Zaczął kropić deszcz i niestety, obawy i złe przeczucia miały swoją podstawę. Jeden z nas wpadł w lekki poślizg i upadł. Nic mu się nie stało, ale po chwili usłyszeliśmy syk, jakby węża. Każdy z nas wolałby, aby był to wąż, lecz niestety to opona poszła. Z dala od innych ludzi, nie ma zasięgu i tu taka przygoda... Całe szczęście, że jeden z nas dysponował samochodem, który czekał na parkingu kilka kilometrów od końca zaplanowanego szlaku, ale najpierw trzeba było się tam jakoś dostać. W sytuacji zagrożenia człowiek może wiele znieść i wymyślić, toteż udało nam się wpaść na szalony pomysł. Niczym McGyver odważyliśmy się skorzystać z rozwiązań niestandardowych i... zapchaliśmy oponę mchem i trawą. W ten sposób udało się wyjechać na większą przestrzeń. Trochę padało i wobec zaistniałego zdarzenia nie jechaliśmy już dalej, lecz wybraliśmy powrót na przełaj, przez pastwiska, pagórki i dwa strumyczki przez które przenosiło się rowery korzystając z kładki o szerokości pół metra :D
Kiedy zbliżyliśmy się do cywilizacji, poczułem euforę :)

Obrazek
Obrazek

Z racji niesprzyjających warunków postanowiłem, że nie będę jechał 25 kilometrów do Sącza, lecz zabiorę się samochodem z tym kolegą, który przewoził tego z uszkodzonym rowerem. Ostatnie 5 kilometrów musiałem jednak pokonać już samemu, a 17 stopni przy padającej mżawce wydawało się iście lodowatą, lapońską pogodą. Aż zatęskniłem za gorącem :oops:
Dopiero po powrocie do domu po 19:00 dowiedziałem się o tym, co się stało. Praktycznie cały wieczór spędziłem na pogodowych stronach i czytaniu o tym, co dokładnie zaszło, szukaniu informacji. To był historyczny dzień i dobrze, że miałem w nim tylko takie przygody...

Ciąg dalszy nastąpi :)


Ta brzoza po lewej na pierwszym zdjęciu wygląda jakby był co najmniej 5 października a nie sierpnia :axe:
_________________
Aktualna pora roku: Wczesna zima :zygacz:
 
     
PiotrNS 
Poziom najwyższy
Fan normalności



Hobby: Większość z wymienionych
Pomógł: 130 razy
Wiek: 25
Dołączył: 01 Maj 2019
Posty: 12352
Miejsce zamieszkania: Nowy Sącz/Kraków
Wysłany: 13 Sierpień 2020, 20:00   

FKP, to kwestia światła słonecznego padającego pod takim specyficznym kątem. To było już pod wieczór, a do tego nikłe promienie przeświecały przez dość grube chmury tworzące coś na kształt filtra.
13 sierpnia był dniem wyciszenia po nawałnicach i gorących dniach Temperatura była bardzo niska, bowiem nie zbliżyła się nawet do 20 stopni, co przy bezproduktywnym zachmurzeniu stwarzało wrażenie, jakby to faktycznie był październik - i to taki nie-pseudociepły ;)
14-go Słońce jednak wróciło, do tego przy bardzo przyjemnej temperaturze 24 stopni. Po południu niebo rozpogodziło się niemal całkowicie i zrobiłem wtedy takie zwariowane zdjęcie :lol:



Kolejny dzień, 15 sierpnia, był moim zdaniem najpiękniejszym dniem od początku tego miesiąca. Lampowy z temperaturą 25,5 stopnia po dość chłodnej nocy (TMin 10) sprzyjał biernemu odpoczynkowi na leżaku ;) Niestety mam z niego tylko jedno zdjęcie, które zrobiłem podczas pod-wieczornego wyjazdu na rowerze.



Zbliżony pod względem warunków nocnych, jak również wyglądu nieba okazał się dzień kolejny, jednak wtedy temperatura wzrosła wyżej, do 28 stopni. Dość gorący okazał się również 17 sierpnia, kiedy szczególnie ciepło było w godzinach południowych. Później wytworzyła się jednak konwekcja, spadło nieco deszczu i wieczór był już dosyć pochmurny i łagodny termicznie.



18 i 19 sierpnia wrócił upał. Trwał dwa dni i muszę przyznać, że w tym momencie zacząłem mieć już dość. Coś za często te "trzydziestki" powracały, tak jakby ta powtórka sierpnia 2015 rzeczywiście była jego powtórką, tylko trochę zmodyfikowaną. Z ulgą przyjąłem wieczorne ochłodzenie 19 sierpnia i deszczową noc wraz z bardzo żabkowym, a przy tym chłodnym 20 sierpnia. Przesiedziałem ten dzień w domu, bo padało cały czas. Trudno było mi jednak uwierzyć w te 37,8 mm :shock: opadu 19 sierpnia. Odnoszę wrażenie, że u mnie padało znacznie łagodniej, na pewno nie do tego stopnia co na stacji.
21 sierpnia był najbardziej "nieletnim" dniem tego miesiąca. Po nocy z jednocyfrową temperaturą minimalną (8,8), temperatura ledwo przekroczyła 20 stopni, a wynurzające się czasami Słońce nie zmieniało postrzegania tego dnia - zdawało się, że to już dzień jesieni. Tego dnia bardziej pochłaniało mnie Słońce nad Ameryką, które tego dnia całkowicie przesłonił Księżyc. Ech, dlaczego w Polsce nigdy tego nie zobaczymy...
22 sierpnia był kontynuacją chłodów. W odróżnieniu od swojego odpowiednika z 2018 roku, Słońca było w nim jak na lekarstwo - tylko trochę pod wieczór.



Ostatnim dniem chłodnej serii był 23 sierpnia z maksymalną wartością na termometrze wynoszącą zaledwie 18,7 stopnia. Wybrałem się wtedy do lasu i zobaczcie kogo spotkałem :mrgreen:



I tak dochodzimy do ostatniego tygodnia, a właściwie - ostatniej oktawy pięknego lata 2017. Właśnie ten czas uważam za najlepszy w tym sierpniu i o nim już wkrótce :D
_________________
Użytkownicy forum LukeDiRT są jak rodzina :jupi:

Aktualna pora roku: wielki test dla naszego klimatu :snieg:
 
     
PiotrNS 
Poziom najwyższy
Fan normalności



Hobby: Większość z wymienionych
Pomógł: 130 razy
Wiek: 25
Dołączył: 01 Maj 2019
Posty: 12352
Miejsce zamieszkania: Nowy Sącz/Kraków
Wysłany: 13 Sierpień 2020, 20:50   

24 sierpnia pogoda nareszcie wróciła do formy, która do tej pory zdawała się zostać porzuconą w lipcu. Złoty środek między upałami a chłodem został odnaleziony, jednak najpierw do przejścia była chłodna noc z 23 na 24 sierpnia - najzimniejsza w sierpniu 2017. Temperatura spadła do 7,7 stopnia, jednak po jej wystąpieniu wstał już piękny, letni dzień :) Korzystając z dość neutralnego termicznie przedpołudnia, wybrałem się na rower.




W dalszej części dnia trochę się zachmurzyło, a około 17:00 przeszła bardzo słaba burza. Tuż przed nią notowano 24 stopnie, wartość termiczną, jakiej w tym miesiącu do tej pory wyraźnie brakowało.
Następnego dnia (25 sierpnia) temperatura mierzyła wyżej - do 27 stopni, już po trochę cieplejszej nocy. Dzień był średnio słoneczny, gdyż chmury dominowały przez cały dzień, przepuszczając Słońce w trochę osłabionej postaci dość równomiernie o różnych porach dnia.
Właśnie te chmury zapewniły wtedy wyjątkowo ładny zachód Słońca.



26 sierpnia okazał się dniem bardzo zbliżonym - temperatura maksymalna była wręcz identyczna (26,8 stopnia). Stacja zanotowała nawet jakiś pseudodeszcz, lecz osobiście go nie pamiętam.




I tak nastał 27 sierpnia! Dzień, który przyniósł coś niezwykłego, opadowe wyrównanie rachunków między moim miejscem zamieszkania a stacją.
Zaczęło się od szybkiego wzrostu temperatury rano, co jeszcze wzmacniała duża duchota. Znając zapowiadające upał prognozy, nastawiałem się na to, że ta niedziela będzie dosyć ciężka. Oby przyszła burza...
Tuż przed 13:00 usłyszałem pierwsze grzmoty i ciemną chmurę od strony miasta. Może nie spektakularną, ale na tyle ciemną, że spodziewałem się czegoś udanego. Ale aż tak? Wracałem do domu, kiedy złapały mnie pierwsze krople słabego deszczu. Po chwili, już przez okno, zobaczyłem piękną błyskawicę. Chciałem zrobić jakieś zdjęcie i wtedy, punktualnie o 13:04, nadeszła burzowa apokalipsa...




Czy Waszym zdaniem tak wygląda 0,1 mm opadu? To sugeruje stacja, która znowu znalazła się nie tam gdzie trzeba. Podobnie jak 19 maja 2019, silna burza z ulewą okazała się zjawiskiem bardzo lokalnym. Ale nie tak... W maju ubiegłego roku nie było takich ilości gradu, a wiatr nie wiał tak szalenie. Prócz tego, dość solidarnie oberwała tedy niemal cała wschodnia połowa Nowego Sącza. A 27 sierpnia 2017 roku? Wysłałem powyższe zdjęcie przyjacielowi mieszkającemu dosłownie 2 kilometry dalej w linii prostej :!: Zapytał mnie kiedy, je zrobiłem, na co zdziwiony ja odpowiedziałem, że przed chwilą... I to był szok, okazało się że u niego, tylko kilka razy zagrzmiało. Tu, gdzie mieszkam ja, silny wiatr złamał konar nieodległego dębu, który od tej pory jest niesymetryczny ;)
Po burzy temperatura się obniżyła i wyszło Słońce, a wieczorem pojawiły się mgły na łąkach.



28 sierpnia pogoda jakby z powrotem nie mogła się zdecydować i zrobiło się dosyć pochmurno, na wzór lipca 2019 ze Słońcem tylko rano i wieczorem. Naprawdę słonecznie było jednak już nazajutrz :) 29 sierpnia był dniem wręcz stworzonym na więcej aktywności poza domem - a było tego dużo; 30 km na rowerze, rzeka, las i spacer :) Przyniósł bardzo przyjemne 22 stopnie temperatury maksymalnej i dużo pogodnego nieba :)




Ten kolor nieba o zachodzie Słońca nie pozostawiał mi złudzeń, że czeka mnie bardzo ładny koniec lata :)



Noc okazała się być chłodna. Cóż, ostatnie dni wakacji... Minęło wszystko jak sen, wakacje kończą się, jak śpiewa Zenon Martyniuk. Dla tak pięknego, umiarkowanie gorącego dnia z pięknym, krystalicznym niebem świetnie komponującego się z wodami Dunajca i Popradu, można było poświęcić ten parametr ;)






Ten dzień udowodnił mi, że lato 2017 jest latem żywej, niewysuszonej zieleni o każdej porze każdego miesiąca - także w tym gorącym sierpniu.
A 31 sierpnia? To już duża, 19-stopniowa amplituda i kontrast między 10 stopniami o poranku a 29 stopniami po południu. Było pięknie, ale poprzestałem na zdjęciu okolicznych słoneczników. To był dla mnie trochę nostalgiczny dzień, w którym natura melancholika przypomniała o sobie. Już wiedziałem że to koniec lata, że nie będzie powtórki sprzed roku. Kończą się jedne z najlepszych wakacji mojego życia i jedno z najfajniejszych lat w pięknym roku. Trochę szkoda że minęło, ale teraz też może być fajnie :D



Żywię mieszane uczucia wobec sierpnia 2017. Był za gorący, ale i jasnych stron w nim nie brakowało. Jako taki mocniejszy akcent w lecie może nawet się przydał :)
_________________
Użytkownicy forum LukeDiRT są jak rodzina :jupi:

Aktualna pora roku: wielki test dla naszego klimatu :snieg:
 
     
FKP 
Poziom najwyższy
Fan wiosny i lata



Hobby: Większość z wymienionych
Pomógł: 235 razy
Dołączył: 21 Maj 2019
Posty: 25163
Miejsce zamieszkania: Okolice Płocka
Wysłany: 13 Sierpień 2020, 21:12   

PiotrNS napisał/a:
emperatura spadła do 7,7 stopnia

Super opracowanie ale takie rzeczy to cenzuruj, bo mi serducho wyskoczy Xd
_________________
Aktualna pora roku: Wczesna zima :zygacz:
 
     
PiotrNS 
Poziom najwyższy
Fan normalności



Hobby: Większość z wymienionych
Pomógł: 130 razy
Wiek: 25
Dołączył: 01 Maj 2019
Posty: 12352
Miejsce zamieszkania: Nowy Sącz/Kraków
Wysłany: 13 Sierpień 2020, 21:20   

Dobra, następnym razem oszczędzę Twoje serducho :D Sierpień 1995 już podsumowałem, więc wielu takich drastycznych treści raczej już nie będzie ;)
I dzięki za pozytywną opinię :D
_________________
Użytkownicy forum LukeDiRT są jak rodzina :jupi:

Aktualna pora roku: wielki test dla naszego klimatu :snieg:
 
     
FKP 
Poziom najwyższy
Fan wiosny i lata



Hobby: Większość z wymienionych
Pomógł: 235 razy
Dołączył: 21 Maj 2019
Posty: 25163
Miejsce zamieszkania: Okolice Płocka
Wysłany: 24 Kwiecień 2021, 20:53   

Wtedy leciało :)
_________________
Aktualna pora roku: Wczesna zima :zygacz:
 
     
PiotrNS 
Poziom najwyższy
Fan normalności



Hobby: Większość z wymienionych
Pomógł: 130 razy
Wiek: 25
Dołączył: 01 Maj 2019
Posty: 12352
Miejsce zamieszkania: Nowy Sącz/Kraków
Wysłany: 24 Kwiecień 2021, 22:06   

Twgo jakoś nie kojarzę - słyszałem tę piosenkę, ale nie potrafię przyporządkować jej do konkretnego miesiąca.
Ja z wakacji 2017 zapamiętałem głównie słynne "Despacito", "Shape of you" i "Believer", a także sporo kawałków Alvaro Solera. Słuchałem najczęściej innych utworów, a te radiowe jakoś nie utkwiły mi w pamięci - lepiej pamiętam te puszczane w maju i czerwcu, bo słuchało się radia w czasie kursu prawa jazdy (choć często było to disco polo z radia Wawa xd).
_________________
Użytkownicy forum LukeDiRT są jak rodzina :jupi:

Aktualna pora roku: wielki test dla naszego klimatu :snieg:
 
     
FKP 
Poziom najwyższy
Fan wiosny i lata



Hobby: Większość z wymienionych
Pomógł: 235 razy
Dołączył: 21 Maj 2019
Posty: 25163
Miejsce zamieszkania: Okolice Płocka
Wysłany: 24 Kwiecień 2021, 22:07   

Te dwie ostatnie to luty 2017 xd
_________________
Aktualna pora roku: Wczesna zima :zygacz:
 
     
jorguś 
Poziom najwyższy
Antyfan muchowca


Hobby: Meteorologia
Pomógł: 182 razy
Wiek: 26
Dołączył: 10 Gru 2019
Posty: 7634
Miejsce zamieszkania: Katowice
Wysłany: 25 Kwiecień 2021, 20:32   

Mi "shape of you" też zdecydowanie kojarzy się z lutym, przede wszystkim z moją studniówką 10.02.2017 xD A "Believer" to chyba śmiecień :roll:
_________________
2024 jest chory
 
     
FKP 
Poziom najwyższy
Fan wiosny i lata



Hobby: Większość z wymienionych
Pomógł: 235 razy
Dołączył: 21 Maj 2019
Posty: 25163
Miejsce zamieszkania: Okolice Płocka
Wysłany: 25 Kwiecień 2021, 20:34   

Śmiecień to to np.

A w sraju pierwszy raz słyszałem "Despacito" xd
_________________
Aktualna pora roku: Wczesna zima :zygacz:
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Akagahara style created by Naddar modified v0.8 by warna
Copyright © 2018-2024 Forum LUKEDIRT
Wszelkie prawa zastrzeżone
Strona wygenerowana w 0,15 sekundy. Zapytań do SQL: 10