Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy. Polityka CookiesDowiedz się więcejCyberbezpieczeństwoOK
Hobby: Większość z wymienionych Pomógł: 130 razy Wiek: 25 Dołączył: 01 Maj 2019 Posty: 12352 Miejsce zamieszkania: Nowy Sącz/Kraków
Wysłany: 17 Wrzesień 2020, 19:50 Kwiecień 1967
Bardzo ciekawy kwiecień, który pomimo wielu termicznych bolączek standardowych w kwietniach tamtych lat, zdołał zapisać się z temperaturą w normie (starej normie) - 8,1 stopnia, czyli pomiędzy kwietniami 2015 i 2017. Pokazał wiele ciekawych i nietypowych uroków pogody, a przy tym zapisał się jako... rekordowo mokry Suma opadów 136,3 mm jest aktualnie moim marzeniem
Pierwszy tydzień kwietnia 1967 roku był niestety bardzo nijaki - zimny, pasował bardziej do marca. Przy tym okazał się bardzo ponury i wcale nie tak mokry, niektóre dni okazały się zupełnie martwe. Niezwykłe rzeczy działy się za to od 9 do 13 kwietnia. Przy częściowo zachmurzonym niebie nadeszło spore ocieplenie, którego apogeum przypadło na 10 kwietnia. Tej nocy temperatura nie spadła poniżej 13,8 stopnia (jedna z najcieplejszych kwietniowych nocy w historii), zaś w ciągu dnia wzrosła do 24,2 stopnia. Średnia dobowa? 19,1. Wynik budzący respekt nawet dzisiaj. Sielanka potrwała jeszcze dwa dni, po czym 13 kwietnia nadeszła... nawałnica? Prawdopodobnie, bo stacja raportuje burzę i... 57,8 mm opadu Przecież to kosmos, już nigdy później w kwietniu nie spadło nawet 40. Nawet w maju takie opady są skrajnie rzadkie; wystąpiły tylko w 1987 i 2010 roku. W bieżącej dekadzie ani jeden rok nie przyniósł takiej ulewy; nawet maj 2014 ustępuje.
Kolejne dni nadal były dosyć ciepłe (z jednodniowym załamaniem 19 kwietnia) aż do czasu, kiedy 22 kwietnia znowu przeszła ulewa (33 mm), która przypieczętowała rekord sumy opadów tego miesiąca. Miesiąca, który niestety się zhańbił. Na atak śniegu i temperatury rzędu 3 stopni w III dekadzie nigdy nie będzie mojego przyzwolenia i akceptacji (chyba że po trzech kwietniach 2020 rok po roku, odpukać).
W 1967 roku trzecia dekada była ogólnie strasznie lochowa i dopiero finisz miesiąca przyniósł poprawę pogody, która owocowała piękną aurą na Święto Pracy.
Moja ocena? Cóż, gdyby nie zimny i niemal bezproduktywny początek, a także trzy dni od 23 do 25 kwietnia, byłby to naprawdę dobry kwiecień. 10 kwietnia 1967 to taki 9 kwietnia 2018 na miarę tamtych czasów, a przeżyć tak cudowną pluchę jak 13 kwietnia, byłoby istną rewelacją Szkoda, że nie udało się uniknąć tych kilku poważnych wad.
Hobby: Większość z wymienionych Pomógł: 25 razy Wiek: 26 Dołączył: 02 Sty 2020 Posty: 16303 Miejsce zamieszkania: gmina Zielonki/Kraków
Wysłany: 17 Wrzesień 2020, 23:50
Kwiecień to dla mnie miesiąc, w którym dużo lepiej przyjmę burze adwekcyjne lub frontowe (po ok. 20-stopniowym cieple) niż intensywne ciągłe opady w różnorodnej postaci i temp. wokoło 0 C. W końcu ten miesiąc postępuje bardziej w stronę lata niż zimy.
_________________ Jestem za ograniczeniem do minimum wilgotnego gorąca i wilgotnych upałów.
Jak napiszę gdziekolwiek głupoty, to bardzo Was przepraszam.
Głowa jest od tego, by włosy miały na czym rosnąć.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum