Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy. Polityka CookiesDowiedz się więcejCyberbezpieczeństwoOK
Hobby: Większość z wymienionych Pomógł: 130 razy Wiek: 25 Dołączył: 01 Maj 2019 Posty: 12352 Miejsce zamieszkania: Nowy Sącz/Kraków
Wysłany: 26 Luty 2020, 14:43 Luty 1947 i największa powódź roztopowa XX wieku
Kiedy pogoda za oknem przez długi czas charakteryzuje raczej przedwiośnie aniżeli zimę, trudno wyobrazić sobie, jak wygląda zimowy miesiąc o anomalii -9.46K. Taki był luty 1947 roku - czwarty najmroźniejszy w XX wieku po 1929, 1940 i 1956 i szósty ogółem, ustępując miejsca jeszcze lutym 1855 i 1870.
Miesiąc był wyjątkowo mroźny i śnieżny. Sam myślałem że port w Gdyni zamarzł całkowicie tylko w 1929 roku; tymczasem jak się okazuje, został sparaliżowany także wtedy. Spotkałem się także ze wspomnieniem pękających drzew od zimna. Ze znalezionych przeze mnie wzmianek wynika, że właśnie w tym miesiącu odnotowano najwyższą pokrywę śnieżną w Puławach. Niestety - nadmiar śniegu okazał się wiosną rzeczą iście niszczycielską. Wspomniane w drugim filmie silne ocieplenie (mimo że marzec 1947 również był bardzo zimny) w drugiej dekadzie marca sprawiło, że śnieg zaczął topnieć bardzo gwałtownie. W ten sposób doszło do zapomnianej, ale brzemiennej w skutkach powodzi, podczas której rzeki wylewały na całej swojej długości podtapiając wiele okolicznych wsi. Ofiarą powodzi stał się m.in. Most Wysokowodny w Warszawie - po II wojnie światowej jedyny prowizoryczny łącznik Śródmieścia z Pragą. Na filmie widać żołnierzy bombardujących lodowe kry trotylem i moment zawalenia się mostu.
Warto obejrzeć powyższe nagrania, bowiem mimo kiepskich warunków sprzętowych, udało się uwiecznić wiele ciekawych ujęć, m.in. zdjęcia zasypanych śniegiem ruin Warszawy. Film Jerzego Bossaka dokumentujący powódź został wyróżniony na festiwalu w Cannes. Bo trzeba przyznać, że ta zima i jej skutki, robią duże wrażenie i prezentują się okazale. Oby jednak taka zima i powódź roztopowa już nigdy się nie powtórzyły.
Hobby: Meteorologia Pomógł: 6 razy Wiek: 28 Dołączył: 03 Cze 2019 Posty: 19877 Miejsce zamieszkania: Włocławek
Wysłany: 26 Luty 2020, 15:04
Była to też bardzo długa zima, już październik 1946 był ekstremalnie zimny, jeszcze zimniejszy od tego sprzed 17 lat. Listopad i grudzień coś a'la 1995 no i ekstremalnie chłodny styczeń. W Chociebużu do połowy marca było ekstremalnie mrozno, w połowie miesiąca przyszła bardzo silna i trwała odwilż to prawdopodobnie wtedy doszło do tej powodzi
https://meteomodel.pl/dane/historyczne-dane-pomiarowe/?data=1947-03-31&rodzaj=st&imgwid=351140880&dni=100&ord=asc
Hobby: Większość z wymienionych Pomógł: 130 razy Wiek: 25 Dołączył: 01 Maj 2019 Posty: 12352 Miejsce zamieszkania: Nowy Sącz/Kraków
Wysłany: 26 Luty 2020, 16:27
Szkoda że ta zima miała miejsce jeszcze przed rozpoczęciem serii pomiarowej IMGW, bo myślę że mogły z tego wyjść ciekawe wyniki, a przy większej ilości stacji anomalia byłaby jeszcze niższa. Taka zima trwająca na dobrą sprawę od października do marca, zakończona powodzią, to scenariusz tak zły, że równający się chyba z zimą 1963. I na pewno gorzej niż w 1956
_________________ Użytkownicy forum LukeDiRT są jak rodzina
Aktualna pora roku: wielki test dla naszego klimatu
Hobby: Większość z wymienionych Pomógł: 24 razy Wiek: 26 Dołączył: 02 Sty 2020 Posty: 16302 Miejsce zamieszkania: gmina Zielonki/Kraków
Wysłany: 18 Luty 2021, 20:33
W Berlinie dane tak źle nie wyglądały, takie przynajmniej moje wrażenie.
Październik owszem słotny i niezbyt ciepły, ale o tragedii termicznej czy pogodowej mówić jeszcze nie można, zimy tu nie widzę zbytnio, jedynie ostatnia dekada taka listopadowa lub grudniowa (w wersji ciepłej). Niskie temp. w połowie 3 dek. biorą się chyba z całodobowego utrzymywania się mgieł i chmur warstwowych (w Berlinie było koło +5 C, ale w położonym ponad 100 km na południowym-wschodzie Chociebużu temp. faktycznie ledwo wynosiły powyżej 0 C)... Jedynie ten ostatni zamykający miesiąc dzień jest kontrowersyjny i na granicy przyzwoitości, 2-3 C mniej i mogłoby padać coś innego niż deszcz...
https://www.ogimet.com/cg...day=31&ndays=31
Listopad również nie wyglądał zbytnio na powyżej normy (w kwestii termiki), no ale w sumie ja tu widzę całkiem typowe temp. Rzadkie opady śniegu też mówią same za siebie (tylko 1 dzień). Tak samo tylko 1 dzień przyniósł termiczną zimę (średnia dobowa poniżej 0 C), na ogół przeważało przedzimie, a okresami też jesień. Opadowo nie zaskoczył, jeśli wierzyć danym z pogranicza polsko-niemieckiego.
https://www.ogimet.com/cg...day=30&ndays=31
Grudzień całkowicie zdominowany przez zimę nie był, choć oczywiście w 2 dekadzie przypomniała o sobie zima i w trakcie Świąt lekko się ociepliło: na szczęście nie do poziomu późnej jesieni, tylko przypominało to ewidentny okres czysto-odwilżowy. Niestety nie wiem, ile spadło białego puchu, bo dane do ilości opadu (jeśli się pojawiają) nie są dostępne (w niedalekim Chociebużu sypnęło jak na lekarstwo, więc prawdopodobnie sytuacja w stolicy Niemiec wyglądała podobnie). W ogóle wykresy na stronie weatheronline od 1940 są tylko dostępne w 2 miastach niemieckich: Brema i Hamburg. Berlin ma chyba dane tam dopiero od 1948 czy 1949.
https://www.ogimet.com/cg...day=31&ndays=31
Styczeń rozpoczął się jak grudzień się skończył, czyli raczej chłodno, jeśli nie zimno, ale w 2 dekadzie pojawiło się na kilka dni ocieplenie. Do nadejścia Dnia Babci i Dziadka trwała późnojesienna aura, zaś od ok. 20.01. śnieżna i mroźna zima zdała się wracać (choć chyba jeszcze w niezbyt uciążliwym charakterze- białego puchu nie leżało pewnie jeszcze bardzo dużo, a mrozy zapewne dało się znieść).
https://www.ogimet.com/cg...day=31&ndays=31
Luty tak jak wspomnieliście zaskoczył mrozami i nie inaczej jak w Polsce było też w głębi Niemiec. Podczas gdy w obecnych lutych można na ogół liczyć na przeważającą ilość dni z dodatnią temp. w ciągu dnia, to tam znalazł się zaledwie/tylko 1 dzień, czyli 95-99% okresu to mrozy. Jeśli opady były z niżów z południa byłby to niewątpliwie wilgotny i śnieżny miesiąc (bo jakby Chociebuż strefa objęłyby swoim zasięgiem, to Berlin pewnie też, te miasta nie dzieli raczej duża odległość), ale jeśli opady pochodziły z północy, to mogły mieć bardziej charakter przelotny, a wówczas mogło spaść więcej lub mniej śniegu niż bliżej granicy z Polską. Niestety można dywagować w obliczu niekompletnych danych. Tu się sprawdziło przysłowie, że trzeba podkuć buty, bo praktycznie cały czas było zimno.
https://www.ogimet.com/cg...day=28&ndays=31
Marzec tak samo należy uznać za przykład udanego wedle głównego powiedzenia (jak w garcu), bo temp. i aura były różnorodne. 1 połowa składała się z toczenia boju między zimą a przedwiośniem, a 2 z kolei przypominała walkę między przedwiośniem a wiosną termiczną. Normalny śnieżno-deszczowy, później deszczowy marzec (w Chociebużu spadło prawie 70 l wody).
https://www.ogimet.com/cg...day=31&ndays=31
_________________ Jestem za ograniczeniem do minimum wilgotnego gorąca i wilgotnych upałów.
Jak napiszę gdziekolwiek głupoty, to bardzo Was przepraszam.
Głowa jest od tego, by włosy miały na czym rosnąć.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum