Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy. Polityka CookiesDowiedz się więcejCyberbezpieczeństwoOK
Hobby: Wszystko! Pomógł: 162 razy Wiek: 27 Dołączył: 02 Sie 2018 Posty: 36420 Miejsce zamieszkania: Michałowice/Wwa-Włochy
Wysłany: 29 Grudzień 2020, 20:30
Jacob napisał/a:
Zima 1997/98: 2/10 (najgorsza w 30-leciu 🤮🤮🤮)
Bez przesady, były gorsze xd Już nie mówię tu tylko o 2019/20, moim zdaniem 2007/08, 2000/01, 1999/2000, 1996/97, 1993/94 czy oczywiście 1989/90 były jednak gorsze Jeszcze inne może też, ale musiałbym pomyśleć nad tym.
_________________ Fan wybitnego klimatu lat 1995-2013. Kiedyś to było
Po mokrym, ale dość nudnym termicznie listopadzie, nadszedł... podobny grudzień. "Przez zero" było zdecydowanie jego domeną. Początek grudnia i zimy przyniósł lekkie mrozy i 2cm pokrywę na 2 dni. Potem jednak się stopiło, i nadeszło kilka dni takiego lekkoplusowego łajna a'la grudzień 2020, oczywiście totalnie na sucho. Jednak... koło 12.12 się los uśmiechnął. Mimo temperatur na symbolicznym plusie, zaczęło sypać i spadło 6cm śniegu, z czego ostatecznie utrzymały się 3cm. Po zakończeniu śnieżnego okresu, przyszły mrozy, a raczej pseudomrozy, bo jednak tmax były na lekkim plusie, a tmin aż do 23.12 nie chciały spaść poniżej -5 stopni. W międzyczasie coś tam posypało, lecz ze względu na przejścia przez zero sumaryczny przyrost pokrywy wyniósł 1 cm, czyli leżały 4cm po 20.12. Dopiero na Święta ładnie przymroziło - całodobowy mróz, tavg -4 stopni i tmin do -8 stopni. Odwilż... wiedziała kiedy przyjść, zrobiła to dopiero 27.12. Śnieg dopiero wtedy się stopił, ale i tak do 29.12 była to pseudoodwilż. Dopiero 30.12, po opadach, mocniej się ociepliło i trafił się jedyny dzień z tavg>5 stopni i tmax niemal 9 stopni.
Pierwsza dekada stycznia to kontynuacja ciepła z mocno jesiennymi akcentami, trochę przypominała 1 połowę stycznia 2014, ale niestety nie była tak mokra, padało niemal codziennie, ale były to opady słabe, spadło łącznie tylko 11mm. Niemal codziennie było też trochę słońca, czasem więcej niż trochę. Zmiana pogody nastąpiła od 14.01 - przyszły bezśnieżne mrozy, ale nie takie słabe - tavg spadła przez 4 dni poniżej - 5 stopni, a jednej nocy tmin zszedł do -12.5 stopni. Po 21.01 nadeszła jednak pseudoodwilż, z mżawkami i nocnymi spadkami poniżej zera. Po kilku dniach takiego byle-czego, 28.01 mimo dodatniej temperatury spadły 3 cm śniegu i dzień później już przymroziło. I to nie byle jak , już 30.01 rano było -13 stopni, a dzień później... -19 stopni, przy średniej dobowej... -15.5. Nieźle trzeba przyznać. Oczywiście przy tym było lampowo. Końcówka moim zdaniem trochę uratowała honor tego stycznia, ale uważam go za słabego, taka trochę nędzna podróba stycznia 2014 - zarówno w czasie ciepła za mało padało, jak i zabrakło ich w czasie mrozów - przez co pierwszy mroźny okres był bezśnieżny...
Przyszedł jednak luty, który wreszcie pokazał zimowego pazura. Pierwsze dwa dni to spore mrozy, ze spadkami nocami do -22 stopni. Potem mróz nieco złagodniał, ale i tak do 7.02 codziennie nocami było poniżej -10 stopni, a do 8.02 średnie były poniżej -5 stopni. Pierwsze dwa dni to lampa, potem już zmienne zachmurzenie. W dniach 3-4.02 trochę śniegu spadło i pokrywa przyrosła do 4 cm. Okres od 8 do 13.02 to z kolei spełnienie marzeń, coś czego bardzo bym chciał chociaż raz w tym roku, i coś za co kocham luty 1991. Nie wiem, czy w waszych regionach tak było, ale u mnie te dni to 6 dni notorycznego sypania, z przerwą jedynie na deszczyk na kilka godzin 10 i 11.02 w czasie lekkiej pseudoodwilży. Poza tym panował lekki lub umiarkowany mrozik, z tavg od -5 do -2 stopni. Efektem tego śnieżnego okresu była piękna, 19cm pokrywa. Po zakończeniu śnieżnego okresu było jeszcze kilka dni pochmurnych z lekkim, ale całodobowym mrozem, nocami jednak nie schodziło poniżej -10 stopni. Od 18.02 dopiero nadeszły na kilka dni Dolomity - nocne mrozy, za dnia plusik, sporo słońca i nadal duża, nietopniejąca zbytnio pokrywa. Dopiero 23.02 mrozy się skończyły i średnie dobowe przeszły na plus, ale nadal panowało co najwyżej pseudociepło - nawet jak tmax sięgała niemal 10 stopni, to nocami temperatura spadła poniżej zera, lub przynajmniej się do tego zera zbliżała. Przy tym raczej niestety sucho, ale o dziwo nielampowo (no chyba, że te oktany zachmurzenia to po prostu cirrusy/cirrostratusy xd). Śnieg, który już w czasie Dolomitów niestety lekko topniał, po 23.02 zaczął na dobre znikać i 26.02 już nie było po nim śladu. Szkoda mi tej końcówki, jakby porządna zimka, chociażby w tej dolomickiej wersji się do końca utrzymała, albo przynajmniej w zamian by były ulewy i prawdziwe ocieplenie w końcówce, to bym uważał luty 1991 za ulubiony, a tak to jednak... luty 2013 ciut lepszy, mimo, że naprawdę pochmurny (a przy pokrywie śnieżnej i mrozie/dolomickich temperaturach miło jest poczuć chociaż trochę słoneczka....)
Ta zima nie była tak super, jak sobie ją wyobrażałem, ale na pewno nie była zła, moim zdaniem taka względnie przeciętna. Spisała się w okresie przedświątecznym i na Święta i przyniosła jeden miesiąc ze sporą ilością śniegu. Bywały fajniejsze zimy, ale ta taką swoją zwyczajnością też ujmuje, a po dwóch niemalże Trzydziestolatkach musiała budzić mocno pozytywne skojarzenia - zwłaszcza ten luty, bo grudzień szału śniegiem nie robił, a styczeń to w ogóle jako pojedynczy miesiąc się nie spisał...
_________________ Fan wybitnego klimatu lat 1995-2013. Kiedyś to było
Hobby: Meteorologia Pomógł: 48 razy Wiek: 60 Dołączył: 06 Sie 2019 Posty: 6955 Miejsce zamieszkania: Kaszuby
Wysłany: 5 Styczeń 2021, 16:51
Zima 1989/90: 1/10 Lepiej o niej zapomnieć,gorsza była tylko zeszłoroczna.
Zima 1990/91: 6/10 Styczeń fatalny a reszta ok.
Zima 1991/92: 3/10 chociaż na Wigilię i święta było biało
Zima 1992/93: 4/10
Zima 1993/94: 8/10
Zima 1994/95: 6/10
Zima 1995/96: 9/10
Zima 1996/97: 7/10
Zima 1997/98: 2/10 najbardziej zimowy był marzec ,którego tu nie liczę
Zima 1998/99: 8/10
Hobby: Wszystko! Pomógł: 162 razy Wiek: 27 Dołączył: 02 Sie 2018 Posty: 36420 Miejsce zamieszkania: Michałowice/Wwa-Włochy
Wysłany: 20 Luty 2021, 00:07
Skupiając się na samych zimach (bez jakichś listopadów i marców ratujących honor sezonu)
1989/90 - tutaj właśnie początek grudnia, będący de facto dziedzictwem listopada, ratuje honor zimy, no ale jednak pokrywy liczy się na poczet grudnia. Aż "szkoda", bo bez tego by to była naprawdę istna 30-latka... Nie zmienia to faktu, że straszna zima, chociaż grudzień szanuje - bo gdy przyszła odwilż i roztopy, to ładnie żabkował.
1990/91 - ta zima całkiem niezła jak na lata 90-te, chociaż ograniczyła się ściśle do przedziału zimowego (chyba listek i marzec nawet żadnej pokrywy nie miały). Grudzień całkiem dobry, nie poszalał z wysokością, ale już luj z tym, bo trzymało ciągiem 2 tygodnie. Styczeń się nie spisał, ale luty pokazał ładnie moc
1991/92 - ta zima już mnie mniej przekonuje, podobnie jak rok wcześniej, poza sezonem zimowym, praktycznie nic nie pokazała. Co do grudnia, był mroźny, ale raczej suchy i poza 26-28.12 nie miał istotniejszej pokrywy, dalej to już w ogóle była żenada, mimo, że potencjał był. Tak teraz patrzę, że grudzień poza tym epizodem w trzeciej dekadzie, to też tylko puderek xd
1992/93 - tutaj mieszane uczucia, bo grudzień dość długo "weźdajbielił" i dopiero tuż przed kluczowym momentem się pokazał z lepszej strony. Niewielka pokrywa przy suchej pogodzie potrzymała dwa tygodnie i znowu przyszło "trzydziestolatkowanie". Docelowo trafiły się jeszcze 2 dłuższe (około dwutygodniowe) okresy z białą magią, z czego dopiero ten w drugiej połowie lutego się pokazał z istoniejszej strony. Pokrywa się przeciągnęła na marzec, ale to już na ocene zimy nie wpłynie
1993/94 - niestety kolejna bardzo mało śnieżna zima, grudzień i styczeń miały swoje kilkudniowe niezbyt mocne epizody (bardziej śnieżne, niż mroźne), a tak to tyle, dla grudnia i drugiej połowy stycznie na plus żabkowanie. Luty w przewadze lekko mroźny, ale suchy, pokrywy miał tyle co nic. Także kolejna bardzo słaba zima lat 90-tych
1994/95 - tutaj już lepiej. Grudzień wprawdzie kiepsko ze śniegiem, miał dwie fale lekkiego mrozu, ale bez śniegu - ten spadł na 3 dni tylko w okresie... lekkoplusowym. Styczeń jednak idealny, przypomniał po wielu latach, że środek zimy nie musi być niezimowy Luty niestety dramat, ale już za sam styczeń jakiś plusik dam. Zima ta, jak wbrew pozorom całkiem sporo z lat 90-tych, nie pokazywała już pazurków poza sezonem...
1995/96 - Tu z kolei sporo było zimy poza sezonem, chociaż w listopadzie to suchy mróz, więc tlyko marzec bym liczył. Co do samego sezonu. Od 10.12 nieco ponad miesiąc zauważalnej, acz nie jakoś mocno wysokiej pokrywy. Przerwa tylko na 23-24.12 xd Potem kilka dni odwilży i nastał czas niestety pudru, który dopiero wraz z nadejściem lutego się poprawił. Luty śnieżny w całości, ale z pokrywą wahającą się od 3 do 11 cm, także naprawdę bez wielkiego szału. Mimo to, zdecydowanie najkonkretniejsza zima lat 90-tych, szacun
1996/97 - Ta zima to żart i to mocny. Pierwsze dwie dekady grudnia po prostu badziewne. Przed nadejściem większego mrozu od 20.12 spadł jakiś tam śnieg, z czego zostały 2cm. Kopia z fali z 2012 roku. Nastał miesiąc silnych mrozów przy symbolicznej pokrywie i totalnym braku opadów. Tak marny puder zginął przy pierwszej lepszej pseudoodwilży w połowie stycznia. Luty był ciepły, ale to właśnie on zapewnił najistotniejszy incydent śnieżny z 9cm - na 1 dzień, ale jednak... Ogólnie słaba zima, nie o to chodzi...
1997/98 - Ta zima to kolejna porażka, ale jak na lata 90-te tydzień ładnej pokrywy na przełomie stycznia i lutego to już było coś, 11cm to nie była taka oczywistość w tamtych czasach. No i jeszcze ten śmieszny incydent na początku grudnia. Poza tym trzydziestolatkowanie, nawet suchego mrozu było mało (trafił się tylko podczas tego słynnego, rekordowego wyżu w połowie grudnia). I wcale nie tak żabkowe - wprawdzie opady były w każdym miesiącu mocno ponad normę, ale to były efekty najwyżej takich kilkudniówek, jak 10-13.12, 3-8.01 czy 11-16.02...
1998/99 - Ta zima była dużo lepsza, moim zdaniem chyba zasługuje na miano drugiej najlepszej lat 90-tych. Grudzień w pierwszej połowie pokazał się ślicznie i to w małym stopniu było dziedzictwo listopada. Te 16 cm, chociaż na krótko, to było coś z pewnością pięknego. Potem żabkowa odwilż, pudrowy mróz na Święta i dalej do 5.02 w sumie taka przeplatanka, raz mróz (zwykle suchy lub pudrowy), raz odwilż (zwykle jakieś opady dała, ale bez szału, było raczej suchawo niestety), no ale w połowie stycznia na tydzień trafił się jednak okres z zauważalną pokrywą 2-7 cm. Od 5.02 powróciła piękna zimka, chociaż dopiero 17.02 na dobre sypnęło więcej niż 5 cm, nawet 10cm walnęło. Niestety ten luty, to nie ta liga co 1991 i 1996, takie to troche na pół gwizdka było, ale jednak śnieg niemal cały miesiąc, więc i tak wielki szacun.
I na tym koniec tego fajnego, dalej już "typowo"...
1994/95 (bez stycznia naprawdę nic ciekawego...)
1996/97 (fala mrozów i incydent w lutym)
1997/98 (przynajmniej walnęło 11cm na tydzień)
1993/94 (tu już bonus z uwagi na żabkowanie, plus incydent na Święta i w styczniu)
1991/92 (incydent tuż po świętach i w sumie tyle)
1989/90 (tu niby pierwsza połowa grudnia lepiej jak ten incydent 2 lata później, ale poza tym nie było doslwonie nic, nawet suchego mrozu, czy chociażby większego żabkowania)
_________________ Fan wybitnego klimatu lat 1995-2013. Kiedyś to było
Hobby: Wszystko! Pomógł: 162 razy Wiek: 27 Dołączył: 02 Sie 2018 Posty: 36420 Miejsce zamieszkania: Michałowice/Wwa-Włochy
Wysłany: 20 Luty 2021, 00:09
Jacob napisał/a:
Szczerze tutaj nie zmieniłem zdania
Plusem jest to, że lubiło żabkować przy ociepleniach, za to też z drugiej strony suchego/pudrowego mrozu nie brakowało. Z uwagi jednak na marne ilości śniegu, ciężko większość tych zim docenić.
_________________ Fan wybitnego klimatu lat 1995-2013. Kiedyś to było
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum