Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.
Polityka Cookies    Dowiedz się więcej    Cyberbezpieczeństwo OK
Forum wielotematyczne LUKEDIRT Strona Główna
 Strona Główna  FAQ  Szukaj  Użytkownicy  Grupy  Statystyki  Rejestracja  Zaloguj  Album

Poprzedni temat :: Następny temat
Miesiące których nienawidzimy
Autor Wiadomość
jorguś 
Poziom najwyższy
Antyfan muchowca


Hobby: Meteorologia
Pomógł: 182 razy
Wiek: 26
Dołączył: 10 Gru 2019
Posty: 7637
Miejsce zamieszkania: Katowice
Wysłany: 5 Luty 2023, 16:47   Miesiące których nienawidzimy

Kmroz już zapewne wie, jaki jest główny przyczynek tego wątku :D W tym wątku kompletnie nie posługuje się danymi i nie analizuję czy faktycznie było aż tak źle i może teraz pewne aspekty tego miesiąca bym docenił- lecę po prostu po tych, o których myśląc aż robi mi się słabo xd

10. Piździernik 2010: miesiąc w którym po prostu wszystko mi nie pasuje, i nie pasowało o dziwo już te 12 lat temu mimo względnie nienajgorszych ilości słońca xd W 2010 roku byłem jednak skrajnym ciepłolubem i po zimnym wrześniu mega napaliłem się na to, że chociaż październik będzie ciepły. Nic bardziej mylnego xd Myślę, że teraz ten miesiąc hejtowałbym przynajmniej nie mniej niż wtedy, to totalnie odwrotność moich oczekiwań od tego miesiąca.

9. W#$%^&*( 2013: Kojarzy mi się z ciągłym zimnem, codziennym laniem ( :D ) i jeszcze ten przymrozkowy koniec który na tak wczesnym etapie sporo kwiotków już pościnał :zygacz:

8. Cierpień 2021: Po bombowym lipusiu ten miesiąc wydawał się być totalnie wyzuty z lata xd Do tego 23-go jeszcze jakoś starałem się go bronić, że w sumie przed takim 2015 to by uchodził za szaraczka i w gruncie rzeczy i tak jest przecież komfortowo xd Ale przez tą PRL-owską końcówkę mega stracił w moich oczach

7. Pożarzec 2022: Tu całą I dekadę robiłem dobrą minę do złej gry ciesząc się z jakiejś odmiany po dość wilgotnym, mega wietrznym i patolskim lutym. Ale jednak w wydaniu całomiesięcznym... nie ma co nawet komentować. Dość powiedzieć, że to co zapewnia temu miesiącu resztki szacunku w moich wspomnieniach to klaunowa plucha przechodząca w śnieg 31.03 i wizja śnieżnego początku kwietnia. Kwietnia, w którym jestem przecież już ciepłolubem xd Psychiczny miesiąc i tyle, powinien chyba nawet być wyżej ale ma silną konkurencję xd

6. Śmiecień 2021: Praktycznie wyzuty z wiosny poza kilkoma pojedynczymi dniami, obrzydliwy miesiąc z zastojem wegetacji, w dodatku z lockdownowymi restrykcjami. :zygacz:

5. Ścierwiec 2014: Jego obecność w TOP5 może być dość niezrozumiała, ale dla mnie był na prawdę sporym ciosem- w 2014 postanowiłem pobawić się w uprawę m.in. arbuzów i melonów i to jak nikczemne były przyrosty tych sadzonek w tym miesiącu to aż przykre. Względnie podobny w swojej złośliwości, bylejakości i przytłaczającej ilości zimnicy niemal cały czas poza kilkudniowym klaunowym bordem to pewnego miesiąca, który się tu w tym rankingu jeszcze pojawi xdd

4. Sraj 2020: Okropny miesiąc z temperaturami wstydu w III dekadzie, wciąż jeszcze dość silnym lockdownem (choć tendencja akurat wydawała się być w porządku xd), absurdalny zjazd z 11/12 maja z dnia gorącego do jakiejś białej domieszki w jakieś 15-16 h xd, przeszywający, arktyczny wiatr... BRRR

3. Cipiec 2011: No i przechodzimy do zaszczytnego podium- na najniższym stopniu miesiąc, w którym i tak miałem szczęście, że nie przebywałem zbyt wiele w Katowicach, ale jednak nie umiałem zdzierżyć tego że jest u mnie aż tak tragicznie xd Wprawdzie połowa tego miesiaca była względnie spoko, choć jak na współczesne standardy lata nic specjalnego. Ale pierwsza pentada i ostatnia dekada... Totalna porażka

2. Sryczeń 2020: W tym swoim uporze był nieprawdopodobny. I może też tu nie jestem do końca obiektywny, bo były dużo bardziej niezimowe, a przede wszystkim znacznie cieplejsze grudnie czy zwłaszcza lute, ale jednak styczeń to epicentrum zimy, miesiąc od którego jednak oczekuję czegoś więcej- tak jak lata w lipcu. A tu był po prostu jeden wielki kibel, nawet w bord nie umiał. Gdyby nie szronowe placebo to może i by wygrał...Chociaż nie, bo na samym szczycie jest...



1. SRAJ 2021: Prawdziwy cesarz, imperator i Pan, któremu reszta miesięcy może conajwyżej przypucować berło xD Żaden inny miesiąc nie doprowadzał mnie do tak szewskiej pasji swoją bylejakością, złośliwością i marnowaniem potencjału. Sryczeń jest tylko sryczniem, więc nawet ten trzydziestolatkowy... Okej, wpieniał mnie mocno, ale raz że pozostawało ludzenie się, że luty to naprawi, a dwa to jednak śnieżna zima dla mnie może być conajwyżej jakąś alternatywą tego martwego przyrodniczo czasu. A martwy wegetacyjnie niemal do moich urodzin sraj, a potem postępy w tempie żółwia, tak że pod koniec miesiąca widoki były jak w najcieplejszych rocznikach tuż po majówce doprowadził mnie do furii. Coś o-kro-pnego, błagam: nigdy więcej :D
_________________
2024 jest chory
 
     
kmroz 
Junior Admin
fan bezdźwięczności



Hobby: Wszystko!
Pomógł: 162 razy
Wiek: 27
Dołączył: 02 Sie 2018
Posty: 36425
Miejsce zamieszkania: Michałowice/Wwa-Włochy
Wysłany: 5 Luty 2023, 16:55   

jorguś, wątek bardzo ciekawy ;) Oczywiście wiadomo, każda okazja by dowalić srajowi jest dobra :mrgreen: Ale paru innych ciekawych rzeczy się tu dowiedziałem. Zaskoczyło mnie, że sryczeń jest tutaj aż tak nisko w sumie xd
_________________
Fan wybitnego klimatu lat 1995-2013. Kiedyś to było :glaszcze:

Zimnolubna kutwa z zespołem Aspergera
 
     
kmroz 
Junior Admin
fan bezdźwięczności



Hobby: Wszystko!
Pomógł: 162 razy
Wiek: 27
Dołączył: 02 Sie 2018
Posty: 36425
Miejsce zamieszkania: Michałowice/Wwa-Włochy
Wysłany: 5 Luty 2023, 17:26   

Ja rankingu nie zrobię, ale chronologicznie wypiszę wszystko od 2006 do 2023 roku. Trochę tego będzie, więc mogę w jednym poście się nie wyrobić, ale postaram się ograniczyć do maks 20 miesięcy

1. Lipiec 2006. Znienawidzony przeze mnie od samego początku i nienawidzony na każdym etapie pasji i upodobań. Miesiąc skrajnie pustynny, z ciągłym gorącem i upałem i potworną suszą. Co gorsza, bardzo negatywnie wyróżnia się na tle lipców XXI wieku.

2. Wrzesień 2006. Wahałem się, czy go uwzględniać, wszak pierwsza dekada była w miarę. Ale niestety od 11 do 27.09 to była jedna wielka patola, nieprzerwana, nie uwzględniająca żadnego dynamizmu w pogodzie :!: Ciągłe mielenie jednego i tego samego gówna. Podobnie jak lipiec 2006, moja niechęć do niego w jego trakcie też była faktem, tylko potem coś mi się odwidziało, ale na szczęście wróciłem do korzeni :)

3. Kwiecień 2009. Kolejna psychiczna pustynia, do tego w większości anomalna. Dzisiaj, gdy zobaczyłem coś, to się jeszcze bardziej do niego zniechęciłem. W mojej głowie, tym co wyciągało ten śmiecień z dna, był 18.04.2009 z antyzłośliwą burzą. Teraz spojrzałem, że ten dzień był już chłodny........ Zero pozytywów.

4. Marzec 2012. Kolejna wielka nienawiść, głównie z uwagi na 17-28.03, ale też na pożarcowy całokształt. Jego suma opadów została sklaunowana przez końcówkę. Przeraża mnie ten miesiąc i żadnym pocieszeniem nie jest ten suchy mróz koło 7.03.

5. Luty 2014. Kolejny absurd pogodowy, miesiąc, który bez dziedzictwa (zarówno śnieżnego, roztopowego jak i wilgociowemu) byłby najgorszą możliwą szmatą. To, co go próbuje bronić, to brak dużych bordów, ale nie wiem czy to nawet nie było bardziej irytujące. Miesiąc strasznie nijaki i z potencjałem na pożary (ratowało go dziedzictwo, wiedział kiedy przyjść)

6. Sierpień 2015. Skrajne okropieństwo. Okres 4-15.08.2015 to najbardziej porażająca fala upałów za mojego życia. Ale i potem nie przyniósł przełamania opadowego - straszna susza trwała do końca miesiąca, a i temperatury nie umiały sensownie spaść wbrew pozorom

7. Grudzień 2015. Od miłości do nienawiści. Tutaj byłbym hipokrytą jakbym tego nie napisał. Dla mnie miesiąc absurdu, pełen wiatru, takiego "niezimowego nieba" (gorszego od pełnej lampy, której z kolei ten grudzień bez końcówki prawie w ogóle nie miał xddd), a 18-27.12 to był już szczyt szczytów. Te pseudomżawki, które go niby ratowały w moich oczach, to śmiech na sali.

8. Wrzesień 2016. Okres 7-16.09.2016 to niewybaczalny horror, a i poza nim był to mdły, nudny miesiąc z jedną zdradliwą burzą 4.09.

9. Kwiecień 2018. Dojrzałem do pełnej nienawiści. Amplitudowy, suchy, nierzadko pustynny syf ratowany pojedynczymi pseudoopadami jak 10.04, 13.04, 16.04 i na koniec nieco dłuższym okresem 23-26.04. Stwierdzenie "wiedział, kiedy przyjść" nie jest tu wcale tak oczywiste, bo sezon 17/18 niby po jesieni i pierwszej połowie zimy miał gigantyczne zapasy wody, ale luty i marzec były bardzo suche i u mnie niemal bezśnieżne.

10. Październik 2018. Jeden z moich największych antyulubieńców. Chociaż październiki i u mnie lubią w złośliwość, to rzadko kiedy ona jest tak jaskrawa. Takie pojedyncze dni jak 14.10.2018 się zdarzają bardzo rzadko, a wtedy był to cały 9-dniowy okres (10-18.10.2018). Wybaczyłbym tę drugą dekadę, serio, ale jakby obok niej pojawił się albo jakiś prawdziwy wyż (przynajmniej taki jak w 3 dekadzie broszki 2014), albo realne ciepełko z opadami (nawet przy tym sukę bym zniósł, coś w stylu 1 dekady października 2020 by uszło!). Ale nie... Niestety poza tym okresem "srabiego srata" (nie mającego nic z letnimi standardami wspólnego) dominowała pochmurna, nierzadko wilgotna zimnica (ew. utajona zimnica, czyli że niby w normie, ale zimno)

11. Kwiecień 2019. Kolejna wielka nienawiść. Miesiąc stwarzający pozory różnorodności, ale na koniec dnia generujący nadmiar lampy, zero opadów i niestety dodatnią anomalię. I wiatry. Straszne wiatry.

12. Czerwiec 2019. Broniłem go na każdym etapie, ale koniec z tym. Suchy, pustynny, upalny gnój, który poza nocną burzą 13/14.06 nie przyniósł tu realnego opadu, tylko marne kapaniny. Okres 14-23.06 na swój sposób cenię, ale to była tylko wstawka, i tak nic niedająca, w koszmarnym miesiącu od A do Z

13. Styczeń 2020. Taki lipiec 2006 - bardzo negatywnie wyróżniający się na tle XXI wieku. Tutaj podpisuje się pod tym, co Jorguś powiedział. Porażający miesiąc.

14. Luty 2020. Za to, że jako jedyny luty oprócz 2014 w tym wieku, nie przyniósł nawet namiastki śniegu. Sorry, ale to co było 14 i 27.02 to nie śnieg, tylko breja z krupy. No i prócz tego nie szczędził nawrotów patolskości i wichur, a sytuacja baryczna w nim wyglądała naprawdę prozaicznie...

15. Kwiecień 2020. Koronaśmiecień :zygacz: Pustynia, pustynia i jeszcze raz pustynia :help:

16. Luty 2022. Niby była jakaś tam Narnia na początku, ale to wszystko chwilowe. Od 8.02, a już całkowicie od 14.02 jedna wielka patologia, w której nawet modeli się nie dało sprawdzać. Miesiąc pozbawiony nadziei, nie szczędzący suki i wichur, a od 12.02 też koszmarnie suchy.

17. Pożarzec 2022. Miesiąc jak z horroru, taki śmiecień 2020 w wersji marcowej. Pierwsza dekada rzeczywiście próbowała dać jakieś urozmaicenie tymi naprawdę mroźnymi nocami i zimnymi dniami, ale potem poszło "standardowo".... Najgorsze w nim było jednak "dziedzictwo" lutego, czyli fakt, że już od początku zmagaliśmy się z trudną sytuacją glebową i hydrologiczną.

18. Styczeń 2023. Z uwagi na istnienie stycznia 2020 nie zaskoczył aż tak negatywnie, ale obiektywnie patrząc, 3 akcenty zimy na kilka godzin, a poza tym do 17.01 pełno patolskosći, a i potem takie sztuczne "zbastowanie", a tak naprawdę nadal olbrzymie anomalie, zwłaszcza na tmin, która miała problem, by zejść poniżej zera.... No i wisienką na torcie był 1.01, a tak naprawdę cała trzydniówka 1-3.01. Przez obecność tych dni, to dalsze patolskości wyglądały jakoś litościwie :lol:
_________________
Fan wybitnego klimatu lat 1995-2013. Kiedyś to było :glaszcze:

Zimnolubna kutwa z zespołem Aspergera
 
     
jorguś 
Poziom najwyższy
Antyfan muchowca


Hobby: Meteorologia
Pomógł: 182 razy
Wiek: 26
Dołączył: 10 Gru 2019
Posty: 7637
Miejsce zamieszkania: Katowice
Wysłany: 5 Luty 2023, 20:56   

kmroz, Dzięki za docenienie pomysłu :D Co do tego stycznia 2020, to na początku myślałem żeby dać go tak bardziej koło 4-5 miejsca, jednak miesiąc ten jest na tyle ikoniczny, że zasłużył na miejsce tuż za jedynym słusznym liderem xd Sryczeń 2023 zresztą wiele lepszy nie jest i szczerze to aż go chciałem edytować na te 10 miejsce zamiast pizdy 2010: do tego 18.01 to był nawet gorszy niż analog sprzed 3 lat, bajka 19-22.01 trochę go wyciągnęła, no i od 23.01 też jednak było lepiej niż w 2020 mimo wszystko, ale... to by było względnie do zaakceptowania w III dekadzie listopada, a nie w najzimniejszym statystycznie okresie roku xd. No, ale jednak ten patolski styczeń u mnie umiał chociaż w wilgoć i mocno szczędził zółego kurwiszona, więc powiedzmy że jest tuż poza tym niechlubnym rankingiem xd

A co do Twoich wyborów to nie zgadzam się przede wszystkim z kwietniem 2018, który by u mnie był kompletnie po innej stronie barykady xd Ale ogólnie z większością też się utożsamiam :D
_________________
2024 jest chory
 
     
zgryźliwy tetryk 
Poziom najwyższy
pradziadek



Hobby: Inne
Pomógł: 326 razy
Wiek: 78
Dołączył: 16 Lut 2019
Posty: 16250
Miejsce zamieszkania: Polska wschodnia
Wysłany: 5 Luty 2023, 21:32   

Ja miesięcy raczej nie oceniam po pogodzie, dla mnie to kwestia drugorzędna, ale po tym co mi się wówczas przydarzyło. Skoro jest mowa o miesiącach najgorszych to wymienię dwa. Maj 1965 roku oraz sierpień 1965 roku. W początkach maja przygotowywałem się do matury. 6 maja wieczorem babci dopadł wylew krwi di mózgu zakończony zgonem. Maturę jakoś mimo trudnego stanu psychicznego udało mi się zdać. Druga polowe lipca na zaproszenie starszej siostry babci spędziłem u niej w Sopocie. Po powrocie do Warszawy w dniu 4 sierpnia wybrałem się kumplem do kina Jutrzenka. Było to kino letnie pod gołym niebem. Wracając od autobusu bardzo późnym wieczorem zauważyłem, że w naszym mieszkaniu wszystkie światła są zapalone. Gdy wszedłem do domu ojciec kazał mi biec na pobliski oddział pogotowia ratunkowego, gdyż w domowym telefonie ustawicznie rozlegał się komunikat POGOTOWIE RATUNKOWE, PROSZE CZEKAC NA PRZYJECIE ZGŁOSZENIA. Przed krótkim czasem mama, osoba 40-to letnia tak jak babcia dostała wylewu krwi do mózgu Gdy dobiegłem wszystkie karetki były w terenie. Gdy pogotowie przyjechało lekarz mógł już tylko stwierdzić zgon. Nigdy potem zgonów bliskich osób (nawet ojca) nie przeżyłem aż tak tragicznie. Dlatego te 2 miesiące uważam za znienawidzone bez względu na ówczesne stany pogody, których zresztą nie pamiętam, jako że dla mnie były to sprawy nieistotne, bo nie ekstremalne.. Pamiętam tylko, że 4 sierpnia wieczór był ciepły.
_________________
21 grudnia 2024 roku o godz. 10:27 czasu polskiego Słońce przekroczyło punkt Koziorożca (przesilenie zimowe). To początek astronomicznej zimy, która potrwa do 20 marca 2025 roku. Zima kalendarzowa trwa zawsze od 22 grudnia do 21 marca.
 
     
Jacob 
Poziom najwyższy
Fan 2021 roku


Hobby: Meteorologia
Pomógł: 6 razy
Wiek: 28
Dołączył: 03 Cze 2019
Posty: 19877
Miejsce zamieszkania: Włocławek
Wysłany: 5 Luty 2023, 22:18   

Ktoś tu off top robi :lol:
_________________
2024 nie może być już gorszy :!:

"Baza danych historycznych została usunięta. Sami ją sobie stawiajcie" ~ Piotr Djaków, 13.10.2024
 
     
Jacob 
Poziom najwyższy
Fan 2021 roku


Hobby: Meteorologia
Pomógł: 6 razy
Wiek: 28
Dołączył: 03 Cze 2019
Posty: 19877
Miejsce zamieszkania: Włocławek
Wysłany: 5 Luty 2023, 22:21   

Było ciężko rozgraniczyć nienawiść od nie lubienia, dlatego zrobiłem antytop20 i podobnie jak Kmroz zacznę od 2006 roku

1. Lipiec 2006: okropnie pustynny i anomalny miesiąc = najgorsze połączenie. Miał trochę znośnych chwil, ale stanowiły one bardzo małą część miesiąca :roll: .

2. Wrzesień 2006: on się konkretnie podzielił, bo jak do 8.09 zapowiadał się super, to później null znośności. Do tego często pojawiający się suchowiej.

3. Grudzień 2006: nie jedyny grudzień w tym zestawieniu, ale też najgorszy. Nie dość, że zima termiczna i śnieg nawet nie próbowały przypomnieć o swoim istnieniu, to do tego dręczył bordowy suchowiej, nie raz w lampowym wydaniu :zygacz: .

4. Luty 2008: specyfika bardzo, ale to bardzo podobna jak grudzień 2006. Jedyne co to pojawiła się iskierka nadziei w środku miesiąca.

5. Kwiecień 2009: kolejny pustynnik, w przeciwieństwie do września i lipca 2006 totalny odklejeniec, na żadnym etapie nie próbował przypomnieć o istnieniu chmur i opadów :roll: . Jedyne co to chociaż nie dowalał aż tak suchowiejem i mimo bordowych tmax, tmin były często wyraźnie poniżej normy.

6. Grudzień 2011: nie był aż taki straszny jak kilka lat wcześniej, ale jednak nie mógł się tu nie znaleźć. Lekka termiczna zima pojawiła się chwilę pred Świętami, ale o białych krajobrazach można było jedynie pomarzyć...

7. Maj 2012: oj spowrotem znienawidziłem do reszty. Pierwsza połowa odraża skrajnościami i silną zdradliwoscia, druga znowu skrajna lampowoscia i pustynnoscia :zygacz: .

8. Luty 2014: lipiec 2006 w wersji "zimowej" . Mega nudny i pustynny miesiąc, pozbawiony bieli poza dziedzictwem :roll: . Jedyne co to fizyczność i brak szczególnej bordowosci, ale z dwojga złego już lepiej, żeby jedna część miesiąca była bardziej drastyczna, a chociaż druga znośna, a nie cały czas shit...

9. Sierpień 2015: w porównaniu do lipca 2006 to ten wyróżnia się (niejednoznaczna oczywiście) polaryzacja i silniejszymi wyskokami bordu. Jeszcze bardziej zacięty w swojej pustynnosci od lipcowego odpowiednika :roll: .

10. Grudzień 2015: na pewno znosniejsza opcja niż grudzień 2006. Przede wszystkim przez końcówkę, ale i zapomniane suabe ochłodzenie w połowie miesiąca lepsze niż najznosniejsze chwile grudnia 2006 (xD). Jednak nie zmienia to faktu, że był to koszmarny miesiąc nie mający nic wspólnego z porą roku jaką reprezentuje.

11. Luty 2016: nie wiele lepszy od grudniowego odpowiednika tamtej "zimy" xD. Podobnie jak on ochłodzenie w połowie i na końcu, tylko to drugie było termicznie słabsze, ale za to objęło większą część miesiąca niż 2 miesiące wcześniej i właściwie już w ostatnich godzinach miesiąca zabieliło w końcu...

12. Maj 2018: kontrowersyjny wybór, chociaż jestem tu w stanie zrozumieć bulwersacje kolegów z południa, gdzie ten miesiąc był dużo znosniejszy i problem tamtej wiosny leży w miesiącu poprzedzającym. Tu było inaczej, majowy odpowiednik lipca 2006 :/ , właściwie chyba nawet jeszcze bardziej zacięty w swojej pustynnosci :cry: .

13. Październik 2018: złośliwość to jego drugie imię. Jednak największym problemem nie była ona sama w sobie, tylko proporcje :/ .

14. Kwiecień 2019: w porównaniu do odpowiednika z 2009 na pewno nie był aż takim odklejencem solarnym, ale za to jak żaden inny miesiąc w serii dowalał suchowiejem :/ .

15. Grudzień 2019: straszny miesiąc, "zima" tylko z nazwy. Były też bardzo ogniste chwile :kibel:

16. Styczeń 2020: mimo niezbyt spektakularnej anomalii to odklejeniec wszechczasów. Zacięty w totalnym braku zimy jak żaden inny styczeń. Naprawdę przeżyłem trochę godnych go grudniow I lutych, tak żaden inny styczeń nawet nie ma podjazdu, nawet te paskudy z lat 1989-91 nie były aż tak nie godne bycia tym miesiącem...

17. Luty 2020: kolejny koszmar, nie miał totalnie nic wspólnego z porą roku jaką w teorii był, ale po przeżyciu kilku nie odbiegających zbytnio koszmarów od 1989 nie robił już aż takiego wrażenia jak poprzednik...

18. Czerwiec 2021: bordowowsc na niższym poziomie niż lipcowy, sierpniowy czy też majowy odpowiednik i w dodatku po części nawet antyzlosliwie wyrobiona. Jednak okres 17-21.06 mocno razi, do tego poza 22.06 brak burz i realnych opadów. Może paradoksalnie dla nie których to zabrzmi, ale naprawdę upiorny miesiąc w tej swojej nudzie i nijakości...

19. Luty 2022: w sumie nie ma co dużo mówić, taki klasyczny śmieć jak 2008, 2016 czy 2020, nawet wietrznościa w porównaniu do 2008 i 2020 jakoś mocno nie odstawał, więc wcale niczym wyjątkowym oprócz bycia śmieciem nie zaskoczył.

20. Marzec 2022: najbardziej martwy miesiąc jaki tylko przyszło nam przeżyć. Chociaż jakby go przesunąć o 2/3 dni wstecz to byłoby jeszcze nieznacznie gorzej :zygacz: . Jedyne zalety, a właściwie to brak kolejnych wad to przeciętna anomalia i w przeciwieństwie do poprzednika bardzo spokojny w temacie wiatru #nigdywięcej.


Lute I grudnie oczywiście najczęściej się powtarzają :kibel: . Nie dałem też żadnego listopada, bo żaden konkretny ani też żadna mniejszość się negatywnie nie wyróżniała, jak już to w drugą stronę :-P . Niestety trzeba przymknąć oko na badziewność tego miesiąca, jeśli patrzymy na te lata :roll:
_________________
2024 nie może być już gorszy :!:

"Baza danych historycznych została usunięta. Sami ją sobie stawiajcie" ~ Piotr Djaków, 13.10.2024
 
     
PiotrNS 
Poziom najwyższy
Fan normalności



Hobby: Większość z wymienionych
Pomógł: 130 razy
Wiek: 25
Dołączył: 01 Maj 2019
Posty: 12354
Miejsce zamieszkania: Nowy Sącz/Kraków
Wysłany: 5 Luty 2023, 22:37   

Od razu zaznaczam, że kolejność jest chronologiczna, a nie rankingowa i dotyczy tylko tych miesięcy, które jakkolwiek pamiętam. Z jednym wyjątkiem. Miesiąc którego najbardziej nienawidzę, to... grudzień 2009 :) Najgorsza możliwa złośliwość kalendarzowa to jedno, forma to drugie, stopień patolskości w nocy to trzecie (przeraża mnie jeszcze bardziej niż noc sylwestrowa 2022/23 w takim Ciudad czy Legiowawicach), a czwarte (i chyba najgorsze) to jak ten okrutny miesiąc kaleczy ogólny obraz wspaniałej zimy...

Teraz reszta, już chronologicznie:

Styczeń 2007 - miesiąc, którym tak gardzę od niedawna. Żle zniosłem ten długi nie tylko niezimowy, ale ogólnie patolsko ciepły okres w styczniu 2023. A 2007 pod tym względem zmiótł z planszy wszystko co się rusza - Jana Mazocha też. Ten epizodzik zimowy w końcówce, to już takie trochę kwiaty do trumny.

Maj 2007 - dla mnie to nadal dramat w trzech aktach, a przymrozków katastrofa jaką on spowodował, robi na mnie bardzo przykre wrażenie.

Wrzesień 2008 - miesiąc dwóch skrajności, w którym nie było właściwie nic dobrego, a okres zimny to dla mnie coś przerażającego. W 2022 roku przekonałem się, że lochowe wrześnie to jednak nie dla mnie i nie dam się tutaj zkmrozić, a do tego tak zimne - to już ręce opadają...

Sierpień 2013 - kompletnie zmarnowane lato - brak burz, skrajna susza i do tego psychiczny, absolutnie pustynny upał, który suchy był i sucho się skończył. Kompromitacja wszystkiego co letnie - lipiec to przynajmniej jakoś tam umiał w sielskość.

Grudzień 2013 - potworny, zupełnie niezimowy miesiąc, który dodatkowo odpalił z wyjątkowo silnymi, niszczycielskimi halniakami. Poziom patolskości na pogórzu i w górach był zatrważający, a świadomość tego, że po tym grudniu styczeń przez 2/3 swojej długości nie dał od siebie nic, zaś po dziesięciu dniach nadszedł niezimowy luty, sprawia że uważam zimę 2014 za nielepszą od Trzydziechy...

Sierpień 2015 - ten miesiąc życiowo wspominam jako piękny, beztroski czas, z którego pozostało mi wiele dobrych wspomnień (szkoda że nie zdjęć, które straciłem). Pogodowo jednak nie do wybaczenia, ta fala upałów była okropna. Dla mnie lipiec 2006 w moim regionie to przy sierpniu 2015 taki trochę pseudolipiec 2013... Zresztą w wielu miejscach tak było, ten skwar połączony z czerwonymi nocami przez długi czas przy ogromnej suszy musiał przytłaczać. Zresztą doskonale pamiętam, jak wyglądały wtedy rzeki i pola...

Grudzień 2015 - brak zimy to jedno, nie pierwszy i nie ostatni taki grudzień. Ale to, że śniegu w tym grudniu nie było nawet w górach, to już coś absolutnie przerażającego.

Luty 2016 - rekordowo ciepły, nienoszący nawet znamion zimy, łysy nawet w górach, a do tego bardzo wietrzny miesiąc.

Kwiecień 2019 - okropna pustynia, przymrozki, niemal wyłącznie złośliwe opady (poza końcem), jeden z najokrutniejszych wiosennych dni ever (Dziki Zachód 26.04.2019), a wszystko w coraz gorszym życiowym nastroju

Czerwiec 2019 - sorry FKP, ale dla mnie to wyjątkowo koszmarny miesiąc. Okrutnie gorący i przy tym lampowy, rozbijający w mak poprzedni rekord, co było straszne samo w sobie, drastycznie suchy, a do tego nałożony na bardzo zły okres mojego życia - tak osobiście dla mnie jeden z najgorszych miesięcy.

Styczeń 2020 - zastanawiałem się czy dać tego delikwenta czy luty, ale wybrałem stykusia ;)

Kwiecień 2020 - ogromna susza z naprawdę chorymi amplitudami po bezśnieżnej zimie i już bardzo suchym marcu, covid w pakiecie.

Listopad 2021 - wiem że może bez powodu, ale dobijała mnie w nim ta nuda, brak konkretów ani w jedną ani w drugą stronę, a jak próby, to nieudolne. Przez ten miesiąc (i częściowo 2022) uznałem, że marzec może być jednak spoko, a listopad to taka pogodowa kiła, a przez myśli o zimie, rozmaite oczekiwania i ten stan, w którym ani ciepło już nie cieszy, ani zima nie chce przyjść, a dni są krótkie, ten miesiąc ma taki przykry vibe (uwielbiam to polskie słowo :mrgreen: ).

Luty 2022 - ścisłe TOP najgorszych miesięcy zimowych (i w ogóle) kiedykolwiek. Brak zimy, mnóstwo patolskości, ani drgnienia w dobrym kierunku, łyse i bure krajobrazy gdziekolwiek się spojrzy, okrutnie napastliwe, niemal ciągłe halniaki, zimowe tornada w Polsce, a do tego wojna, no super...

Marzec 2022 - w dużej mierze to samo co wyżej (choć tak bardzo inne), tyle że wojny jeszcze więcej, zamiast patolskości lodowa pustynia, która nie przypominała ani wiosny ani zimy i niemal ciągła susza zamiast halniaków - zastąpienie dżumy cholerą.

Maj 2022 - Jorguś dosypie mi za to coś do piwa jakbyśmy się spotkali, ale dla mnie ta suma opadów to jaja xd Do tej pory myślałem, że problem pustynnych majów u mnie nie istnieje, bo nawet jak inne maje miały jakieś niepokojąco suche okresy, to albo wiedziały kiedy przyjść, albo potem były nadrabiane, jeszcze w tym samym miesiącu.

I tego byłoby na razie na tyle - poza tym w tak dużym stopniu hejtuję raczej tylko połówki miesięcy.
_________________
Użytkownicy forum LukeDiRT są jak rodzina :jupi:

Aktualna pora roku: wielki test dla naszego klimatu :snieg:
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Akagahara style created by Naddar modified v0.8 by warna
Copyright © 2018-2024 Forum LUKEDIRT
Wszelkie prawa zastrzeżone
Strona wygenerowana w 0,21 sekundy. Zapytań do SQL: 11