Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy. Polityka CookiesDowiedz się więcejCyberbezpieczeństwoOK
Hobby: Większość z wymienionych Pomógł: 130 razy Wiek: 25 Dołączył: 01 Maj 2019 Posty: 12352 Miejsce zamieszkania: Nowy Sącz/Kraków
Wysłany: 6 Lipiec 2019, 14:20 Naprawdę był ciepły?! czyli największe pogodowe zdziwienia
Subiektywne odczuwanie warunków atmosferycznych jest jedną z najbardziej zawiłych kwestii dotyczących naszej pasji. W ciągu trzech lat udzielania się na Meteomodelu zobaczyłem jak wiele potrafi być komfortów termicznych, jak wiele definicji ciepła, zimna, lata, wiosny... Trudno chyba znaleźć dwóch ludzi o identycznych zapatrywaniach.
Kiedy jednak mamy wątpliwości co do rzeczywistego kształtu danego miesiąca czy pory roku, z pomocą przychodzą oficjalne dane ucinające wszelkie spekulacje dotyczące tego, jak naprawdę było. Przynajmniej w teorii.
Zdarzają się bowiem takie okresy, które w naszych odczuciach jawią się jako zupełnie, diametralnie różne od tego, co przekazują nam pomiary. Najczęściej zdarza się, że miesiąc który w naszych odczuciach był zimny, okazuje się mieścić w normie, a nawet ponad nią wykraczać (to dobitnie pokazuje jak zmienia nas ocieplenie klimatu). Zdarzają się też jednak przypadki konfliktów na linii odczucia-rzeczywistość w drugą stronę.
W tym wątku proszę Was o podzielenie się własnymi pogodowymi zaskoczeniami. Który okres pogody szczególnie się tu wyróżnia? Może były takie chwile które zdumiały nas wszystkich...
A oto moje przypadki. Umieszczam tutaj wyłącznie miesiące/pory roku, które osobiście pamiętam i mam o nich wyrobione zdanie:
- Zima 2004/2005 - oficjalnie w normie, dla mnie bardzo ciężka i nieprzyjemna. Pamiętam śnieżny kataklizm pod koniec stycznia. Trwające ponad dobę silne opady śniegu podniosły pokrywę śnieżną z 10 do 40 centymetrów. Po 2005 tak wysokiej pokrywy już tu nie było, podobna wystąpiła w 2012 roku. Tuż po zakończeniu silnych opadów nadeszła fala mrozów. Jeszcze w styczniu trafiło się pojedyncze - 20, a w lutym wystąpiło aż 5 takich nocy pod rząd. I to cały czas przy grubej, ponad 30-centymetrowej warstwie śniegu. W połowie miesiąca zima dołożyła do pieca po raz kolejny. Przy 43 centymetrach zaspy były tak wysokie że trzeba było pchać samochody, a gałęzie się łamały. Któregoś wieczora wyłączyli u mnie prąd i awaria została usunięta dopiero na drugi dzień po południu. Śniegu tyle że nawet odwilż pod koniec lutego go nie stopiła. A później przyszedł marzec. W dalszym ciągu zimno, dużo całodobowych mrozów i...rekord pokrywy śnieżnej. Potężne opady 7-10 marca podniosły jego kumulację do 43 centymetrów, a przy tym nawet słynny 15.03.2013 się chowa. Wiosna przyszła późno,śniegi zalegały aż do 18 marca i przeleżały 2 miesiące. Grudzień 2004 i styczeń 2005 były lekko powyżej normy, ale mimo to zima bardzo zapadła mi w pamięć jako wyjątkowo śnieżna i mroźna, taka jak rok później.
- Sierpień 2006 - oficjalnie miesiąc lekko ciepły, dla mnie wyraźnie chłodny. I to nie tylko z powodu kontrastu z lipcem, lecz głównie przez dużą ilość opadów i pochmurnego nieba. Temperatury maksymalne nie były wysokie, lecz "normalna" średnia tego miesiąca leży właśnie w ich oponentach. W żadnym innym sierpniu nie zdarzyła się sytuacja żeby ani razu temperatura minimalna nie spadła poniżej 10 stopni - a wtedy tak było.
- Marzec 2007 - oficjalnie ekstremalnie ciepły, dla mnie zwykły ciepły marzec. Dużo niepozornych dni, bez spektakularnych temperatur ponad 20 stopni jakie wystąpiły chociażby w 2012, 2014 czy 2017 roku, ilości słońca też przeciętne. Prawdopodobnie to odczucie wynika z tego, że po rekordowo ciepłej zimie wejście w wiosnę było bardzo płynne, łagodne. Na pewno odczułbym ten marzec inaczej, gdyby przejście z zimy do wiosny było szybsze i bardziej kontrastowe.
- Wiosna 2008 - zapamiętałem ją jako chłodną. Aż do końca maja nie notowano szczególnie wysokich temperatur i dość często padało. Marzec dość ponury i wietrzny (orkan Emma), kwiecień dla mnie przeciętny do bólu i jeszcze w maju parę razy zakładałem kurtkę.
- Maj 2010 - to chyba nikogo nie zaskoczy. Oficjalnie normalny, dla mnie strasznie zimny. Pamiętam tylko jeden jedyny dzień, kiedy poszedłem na pole w krótkim rękawku i świeciło słońce. Pamiętam również jak pod koniec maja siedziałem w szkole i nagle pojawiło się słońce, wszyscy byli tym tak podekscytowani jakby to był pierwszy wschód słońca po nocy polarnej za kołem podbiegunowym. Wszystko tłumaczy ogromna rozbieżność między temperaturą średnią miesięczną a średnią maksymalną - ta druga wyniosła zaledwie 17,7 stopnia, a niższe w tym stuleciu wystąpiły tylko w 2004 i 2019 roku.
- Czerwiec 2010 - oficjalnie lekko ciepły, dla mnie przynajmniej lekko chłodny. Ciepło (w sumie to gorąco) skupiło się w jednym tygodniu (6-12 czerwca). Cała reszta nadaje się tylko na śmietnik. Było chłodno i pochmurno, a początek czerwca to kataklizm. Kontynuacja powodzi, 65mm które spadło 3 czerwca, zerwanie mostów w Starym Sączu i Muszynie, no i przede wszystkim tragiczne osuwisko w Kłodnem koło Limanowej. Dom znajomej moich rodziców przestał wtedy istnieć. Pamiętam też końcówkę czerwca jak kończył się rok szkolny. Nadal padało i może raz poszedłem z domu bez kurtki przeciwdeszczowej. Całą normę wyrobiła fala upałów, która po tragicznym maju i początku czerwca była rozkoszą. Najpiękniejszy i najprzyjemniejszy upał jaki pamiętam.
- Wrzesień 2010 - oficjalnie chłodny, dla mnie ekstremalnie chłodny. Najgorszy jaki pamiętam. Zaczął się od okropnych ulew i już nawet nie wiem którego zagrożenia powodziowego w moim mieście. Ciągle chłodno i ponuro, dopiero w ostatniej dekadzie nadeszło ocieplenie połączone ze słońcem, ale wtedy to już tylko otarcie łez. 24 września był bardzo ładny, można było jeszcze zaczerpnąć wręcz letniej pogody, a 25 września grałem w siatkówkę ze znajomymi ze szkoły na boisku koło domu. To były jedyne dni kiedy się lżej ubrałem - dwa na cały miesiąc. Na koniec znów nadeszło załamanie pogody, 30 września czułem się jakby za chwilę miał spaść śnieg.
- Kwiecień 2012 - oficjalnie bardzo ciepły, a dla mnie "zwyczajnie ciepły". Casus czerwca 2010 - całe ciepło (z tym że rekordowe) skupiło się na małym obszarze miesiąca, reszta była nieszczególna.
- Marzec 2013 - oficjalnie bardzo, dla mnie ekstremalnie chłodny. Szkoda gadać, regularna zima i to w wyjątkowo paskudnej wersji.
- Kwiecień 2013 - oficjalnie ciepły, dla mnie przeciętny. Sześć lat temu jawił mi się następująco - "skoro I połowa była wybitnie zimna, a II wybitnie ciepła, to na pewno ten kwiecień był normalny". Jak się jednak okazało, letni okres II połowy przechylił szalę na swoją stronę.
- Sierpień 2014 - zapisał się na granicy klasy "normalnej" i "lekko chłodnej". Dla mnie był jednak wyraźnie chłodny. Już w I dekadzie pojawił się chłodny i bardzo deszczowy epizod, zaś burza w nocy z 13 na 14 sierpnia (opisałem ją w wątku poświęconym burzom) przyniosła już wejście w jesień. II połowa sierpnia przypominała drugie połowy z lat PRL. Ani jednego dnia gorącego do końca miesiąca, najsłabsze usłonecznienie od 20 lat i największa ilość dni z opadem w sierpniu w historii (21). Na finiszu pojawiły się zimne noce i ludzie w okolicy palili w piecach. Jesień czuć było na każdym kroku.
- Luty 2016 - rekordowo ciepły, dla mnie - owszem, ciepły, ale nie wydawało mi się że aż tak. Prawdopodobnie winę ponosi za to dużo wiatru i dużo pochmurnych dni; odczuwalnie cieplej było mi w lutym 2014.
- Październik 2016 - oficjalnie chłodny, dla mnie ekstremalny. Dramat, od 4 października to była z krótkimi przerwami ciepła zima a nie jesień.
- Listopad 2016 - oficjalnie normalny, dla mnie lekko chłodny. Epizod zimowy jaki wtedy się zdarzył, był najpoważniejszym takim w listopadzie już od wielu lat. Później - owszem, zrobiło się bardzo ciepło, jednak pod koniec listopada przy tak słabej operacji słonecznej, prawie tego nie czuć.
- Wrzesień 2017 - oficjalnie lekko ciepły, dla mnie lekko chłodny. Wysokie temperatury minimalne jednak zrobiły swoje.
- Czerwiec 2018 - oficjalnie bardzo ciepły, dla mnie - owszem - ciepły, ale nie aż tak. III dekada miała średnią temperaturę jak czerwiec 2001 i usłonecznienie jak czerwiec 1985. Po ponad dwóch miesiącach ekstremalnie ciepłej pogody był to naprawdę lodowaty prysznic, stąd owa dekada mocno wywróciła moje odczucia.
And the winner is...
LIPIEC 2011!
Jeśli to był normalny lipiec, to w lipcu 1979 chyba ludzie jeździli saniami. Tak (oczywiście żartobliwie) pomyślałem sobie, kiedy uświadomiłem sobie, że ten zielony kolor klasyfikacji termicznej to nie błąd. 12 dni bez jakiegokolwiek słońca, 25 dni z opadami (rekord absolutny, innego tak deszczowego lipca nie było), mniej dni z temperaturą 20+ niż w wielu dużo zimniejszych lipcach - w tym aspekcie gorsze były tylko lipce 1961, 1979 i 1984 (!), również dni gorących mniej niż np. w roku 1996. Ciepło skupiło się na upalnym i parnym tygodniu 7-14 lipca, jeszcze ok. 18-20 lipca zrobiło się ciepło, ale przy dużej ilości chmur i burz. A teraz hit. Kompletny hit. Usłonecznienie lipca 2011 wyniosło... 127,2. Mniej niż w 1977, mniej niż w 1979, mniej niż w 2000 roku. Lipiec 2011 ustępuje tutaj tylko lipcowi z roku brr! 1980. Suma usłonecznienia wyrobiona praktycznie w tydzień, okazała się niższa niż... w lutym 1990 i 2019. Mnóstwo zimnych dni, mokra trawa, deszcz co chwilę - dla mnie ten miesiąc był bardzo, bardzo chłodny. Zresztą średnia temperatura maksymalna to potwierdza.
A teraz przypadki w drugą stronę
- Październik 2006 - oficjalnie bardzo, dla mnie ekstremalnie ciepły. Miesiąc-bajka.
- Maj 2009 - oficjalnie normalny, dla mnie ciepły. Mnóstwo słońca (jeden z najbardziej pogodnych), dużo letnich dni, niewiele chłodu. Wraz z kwietniem utworzył bardzo miły, udany duet. Anomalię "zepsuła" końcówka.
- Październik 2010 - oficjalnie niemal rekordowo chłodny, dla mnie chłodny ale nie aż tak. Ładny, pogodny miesiąc, a dni pozwalały jeszcze na poczucie ciepła na ciele.
- Luty 2011 - oficjalnie lekko chłodny, dla mnie normalny. Ot, zwykła zima.
- Marzec 2012 - oficjalnie lekko, dla mnie bardzo ciepły. Spektakularne temperatury pod koniec II dekady i duża ilość słońca, zrobiły swoje. Moim zdaniu jeden z najfajniejszych marców.
- Kwiecień 2015 - oficjalnie normalny, dla mnie ciepły. Owszem, epizod zimowy był niemały, ale cała reszta miesiąca okazała się naprawdę miła, a w III dekadzie czułem wręcz lato. Do tego słońca nie brakowało.
- Wrzesień 2016 - oficjalnie bardzo, dla mnie ekstremalnie ciepły. Rewelacyjna I połowa i jeszcze to ocieplenie na koniec, sprawiły że nawet chłodniejsze okresy "puściłem płazem".
- Marzec 2018 - oficjalnie bardzo chłodny, dla mnie chłodny ale nie aż tak. Skrajny początek i zima na przełomie II i III dekady zrobiły swoje, lecz reszta okazała się naprawdę wiosenna, podczas gdy bardzo zimny marzec kojarzy mi się z brakiem wiosny.
I co Wy na to? rozpisałem się, ale tak trzeba, skoro Wy tak się staracie, to ja też W jakich przypadkach przeżyliście swoje największe zaskoczenia?
Hobby: Meteorologia Pomógł: 6 razy Wiek: 28 Dołączył: 03 Cze 2019 Posty: 19877 Miejsce zamieszkania: Włocławek
Wysłany: 6 Lipiec 2019, 14:34
Hmmm myślę że najciekawsze miesiące to
maj i czerwiec 2013, lipce 2001 i 2003 i sierpień 2010 wszystkie miesiące bardzo ciepłe, ale równie paskudne (wysztkie łączyła najwyższa anomalia na NE). Dużo osób na pewno jako wybitnie zimny zapamiętało też kwiecień 2017. U mnie w rodzince najlepszym wskaźnikiem jest pogoda na wakacjach, jeśli trafi się coś w stylu lipca 2011 tzn. Że całe lato było złe
_________________ 2024 nie może być już gorszy
"Baza danych historycznych została usunięta. Sami ją sobie stawiajcie" ~ Piotr Djaków, 13.10.2024
Hobby: Wszystko! Pomógł: 162 razy Wiek: 27 Dołączył: 02 Sie 2018 Posty: 36420 Miejsce zamieszkania: Michałowice/Wwa-Włochy
Wysłany: 6 Lipiec 2019, 14:49
Większość Twoich przypadków wynika z tego, że po prostu się klimat nam ocieplił - wiele opisywanych przez Ciebie "normalnych" miesięcy, było w rzeczywistości ekstremalnie zimnymi jak na obecny wiek
Co do mnie... Idąc do tyłu:
Czerwiec 2019 - dla mnie po prostu ekstremalnie ciepły, ale osobiście nie czułem, że aż tak odlotowy.
Styczeń 2019 - w statystykach normalny, dla mnie zimny - większość miesiąca śnieg i/lub lód. Brak poważnych ociepleń (1 i 17.01 to śmieszne epizodziki)
Grudzień 2018 - to ma być ciepły grudzień? No bez jaj. Odczuwalnie najwyżej normalny - miał mroźne okresy i nieco cieplejesze, ale nie czułem przewagi tych drugich
Sierpień 2018 - tutaj też nie odczułem, że był to 4 najcieplejszy sierpień historycznie. Pierwsza dekada była, jaka była, ale przecież podobna była w całkiem rześkim sierpniu 2013. Potem brak długich ciągów gorąca i kilka naprawdę rześkich nocy. Odczuwalnie bardzo ciepły, ale absolutnie nie ekstremalnie!
Czerwiec 2018 - W tym miesiącu też bym nie powiedział, że czułem jakieś wielkie ciepło i to nawet przed 22.06. Dla mnie dwa poprzednie odczuwalnie mimo wszystko cieplejsze.
Lipiec 2017 - chłodny lipiec? No bez jaj, nie było w nim ŻADNEGO nieletniego epizodu.
Grudzień 2016 - to ma być ciepły grudzień? Dla mnie były w nim tylko dwie kilkudniowe odwilże, reszta mroźna.
Listopad 2016 - ocieplenie krótkie i wcale niezbyt silne. Listopad zimny w moim odczuciu.
Sierpień 2016 - szczerze, nie odczułem w nim zimna. A był niby lekko chłodny.
Czerwiec 2016 - tu byłem poza Polską w okresie fali upałów, więc ocena niezbyt obiektywna, ale... Po pierwszej połowie sądziłem, że zapisze się chłodniej od dwóch poprzedników...
Marzec 2016 - ciepły marzec, to powinien być prawdziwie wiosenny marzec. Ten taki nie był. Odczuwalnie przeciętny.
Hobby: Większość z wymienionych Pomógł: 235 razy Dołączył: 21 Maj 2019 Posty: 25163 Miejsce zamieszkania: Okolice Płocka
Wysłany: 6 Lipiec 2019, 15:39
Czerwiec 2019 - miesiąc letni w całości, słoneczny, jedynym mankamentem są te 3-4 nieletnie noce (w czerwcu próg nieletniej nocy to 13 st.).
Marzec 2019 - wiadomo kto się nad nim rozpływa, ale dla mnie poza kilkoma naprawdę fajnymi dniami miesiąc nieszczególny, jak to przeciętny marzec, usłonecznienie niskie.
Luty 2019 - późną zimą oczekuję przewagi dni z t. śr. >0 st., kilka dni pow. 10 st. i rosnącego usł., trwałe ciepło jest raczej trudne do osiągnięcia, także luty 2019 spełnia moje kryteria miesiąca późnozimowego.
Lato 2018 - nie było idealne, odbieram je jako chłodne za sprawą zimnej III dekady czerwca, niespecjalnej I połowy lipca i końcówki sierpnia. Sporo nieletnich nocy. Usł. też mógłby być dużo wyższe.
Kwiecień-maj 2018 - idealny, wiosenny duet, praktycznie bez zastrzeżeń.
II dekada października - idealna pogoda na połowę października (środek jesieni), jedynie trochę więcej dynamiki i cieplejszych nocy by się przydało.
Przełom kwietnia i maja 2012 - idealna, bardzo ciepła majówka, bez zastrzeże. Powinna się zdarzać co 3-5 lat.
Hobby: Wszystko! Pomógł: 162 razy Wiek: 27 Dołączył: 02 Sie 2018 Posty: 36420 Miejsce zamieszkania: Michałowice/Wwa-Włochy
Wysłany: 6 Lipiec 2019, 16:34
FKP napisał/a:
wiadomo kto się nad nim rozpływa
Może ten "wiadomo kto" się rozpływa, dlatego, że u niego było inaczej - lepiej niż u Ciebie - nie pomyślałeś o tym.
Przykładowo ten 4.03, na który Ty tak narzekasz, u mnie przyniósł kilka godzin pięknej lampy, a i potem do końca dnia słońce się przebijało przez Altocumulusa.
_________________ Fan wybitnego klimatu lat 1995-2013. Kiedyś to było
Hobby: Większość z wymienionych Pomógł: 235 razy Dołączył: 21 Maj 2019 Posty: 25163 Miejsce zamieszkania: Okolice Płocka
Wysłany: 6 Lipiec 2019, 17:16
U mnie w tym 04.03 zachmurzyło się ok. 11:30 i trzymało do ok. 15-stej, najlepsze godziny do cieszenia się wspaniałą pogodą zmarnowane. Za to do 17.03, 23.03 i 21.03 większych zastrzeżeń nie mam, wspaniałe wczesnowiosenne dni, pszczoły i motyle latały, kwiaty kwitły.
Hobby: Większość z wymienionych Pomógł: 235 razy Dołączył: 21 Maj 2019 Posty: 25163 Miejsce zamieszkania: Okolice Płocka
Wysłany: 6 Lipiec 2019, 21:26
U mnie lipiec 2011 miał aż 14 nocy pow. 15 st. w tym dwie pow. 20 st.. Dla porównania lipiec 2015 9 nocy pow. 15 st. i żadnej pow. 20 st.. Usł. to 158 h.
_________________ Aktualna pora roku: Wczesna zima
Hobby: Większość z wymienionych Pomógł: 137 razy Wiek: 33 Dołączył: 02 Sie 2018 Posty: 11990 Miejsce zamieszkania: Gliwice
Wysłany: 7 Lipiec 2019, 09:53
Cytat:
U mnie lipiec 2011 miał aż 14 nocy pow. 15 st. w tym dwie pow. 20 st.. Dla porównania lipiec 2015 9 nocy pow. 15 st. i żadnej pow. 20 st.. Usł. to 158 h.
Jeśli chodzi o najnowszy zakres ref. to lipiec 2011 był u mnie lekko poniżej normy, przyniósł on 8 gorących dni i 2 upalne dni. W dodatku te dwa upalne dni z trudnością osiągnęły pułap 30 stopni.
Natomiast lipiec 2015 przyniósł prawdziwe lato z 9 gorącymi dniami oraz 11 upalnymi dniami. Nieczęsto zdarza się, że upalne dni dominują nad gorącymi.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum