Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy. Polityka CookiesDowiedz się więcejCyberbezpieczeństwoOK
Grudzień 1962 - Pierwsza połowa wybitnie bylejaka, chyba najbardziej znienawidzona dzisiaj przeze mnie opcja... Pod jej koniec sypnęło 7 cm śniegu i przyszedł mroźny wyż, który zapewnił jedne z najbardziej śnieżnych Świąt w historii!
Styczeń 1963 - Niesamowity miesiąc. Z pozoru bardzo wyżowy i nudny, ale jednak sukcesywnie dosypywało trochę świeżego śniegu - tak małe sumki opadów przy deszczu by były żałosne, ale przy śniegu takie 0.8mm to już całkiem sporo... W większości Lodowe Piekło, tylko dwa epizody łagodności...
Luty 1963 - Coraz więcej śniegu, ale mróz - poza obwarzankami - dużo lżejszy, ale stabilny. Regularnie ładnie dosypywało, dzięki czemu w drugiej połowie mieliśmy już prawdziwy Biały Raj. Chyba najfajniejszy miesiąc tej zimy, chociaż jego pokrywa to w połowie zasługa stycznia i grudnia...
Hobby: Większość z wymienionych Pomógł: 130 razy Wiek: 25 Dołączył: 01 Maj 2019 Posty: 12352 Miejsce zamieszkania: Nowy Sącz/Kraków
Wysłany: 22 Czerwiec 2020, 17:34
Ja z tej zimy wziąłbym tylko i wyłącznie grudzień 1962, który u mnie oszczędził siarczystych 20-stopniowych mrozów, a przy tym miał również cieplejszy okres (termicznie przypominał niekiedy styczeń 2020, ale zawsze miał śnieg). Nawet mała odwilż z całodobowo dodatnimi temperaturami się zdarzyła. Święta 1962 roku musiały być piękne (podobnie jak Wielkanoc ), bowiem codziennie dosypywało białej magii, a zarazem pokrywa śnieżna nie była paraliżująca, maksymalnie 20 centymetrów grubości.
Styczeń i luty 1963 to jednak kataklizm pogodowy, zimowy odpowiednik lata 2003 we Francji, albo lata 2010 w Moskwie. Choć luty 2012 pokazał, że potężne fale mrozów mogą zdarzyć się nawet w drugim dziesięcioleciu XXI wieku, to jednak sytuacja, w której cała zima wygląda tak okropnie, jest już chyba wykluczona - i chwała ku temu.
_________________ Użytkownicy forum LukeDiRT są jak rodzina
Aktualna pora roku: wielki test dla naszego klimatu
Hobby: Większość z wymienionych Pomógł: 24 razy Wiek: 26 Dołączył: 02 Sty 2020 Posty: 16302 Miejsce zamieszkania: gmina Zielonki/Kraków
Wysłany: 22 Czerwiec 2020, 22:25
Wiem, że u nas zimy "ponad normę" są kijowe pod kątem ciepła, ale no przykro mi, wolę i tak je w takim wydaniu. Suche mrozy czy mrozy ze śnieżycami są mi niepotrzebne do szczęścia, a wręcz w pewnym stopniu mnie go pozbawiają (wyjątek: ostatni tydzień grudnia z Wigilią). Zresztą, nie oszukujmy się- w obecnych czasach dodatnie tmaksy. (0-10 C) są może jedynie lekką anomalią w styczniu, bo w grudniu czy lutym (zwłaszcza dzisiejszych) to niemal zupełna norma (ostatnie miesiące takie na ogół są i przed ostatnim wyjątkowym sezonem też się często u nas pojawiały). Jak dla mnie zima "orkanowa" lub atlantycka jest znacznie lepsza niż ta w arktycznym czy syberyjskim wydaniu. Zresztą ze statystyk wynika, że zachodnie masy powietrza mają ponad 2 razy większy udział u nas niż wschodnie.
Takiej zimy nie chciałbym przeżywać na nowo (jak ta sprzed 58 l.) i piszę to z pełną odpowiedzialnością. Chyba że po niej przyjdzie lato pokroju 1980 r., to spoko- przynajmniej w tym chłodzie będzie konsekwencja.
Ostatnio zmieniony przez Bartek617 22 Czerwiec 2020, 22:32, w całości zmieniany 1 raz
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum