Forum wielotematyczne LUKEDIRT

PiotrNS

Witajcie

W tym w�tku pragn� podzieli� si� z Wami wra�eniami z moich wczorajszych woja�y na dw�ch k�kach - jak dot�d najd�u�szych, jakie uda�o mi si� odby�. Korzystaj�c z wolnego dnia, postanowi�em pokona� troch� swoich s�abo�ci i da� si� ponie�� - mo�e nie tak daleko, gdzie mleko rozlewa si� w�r�d gwiazd, lecz w na tyle odleg�e miejsca, by wspomnienia satysfakcji z dokona� pozosta�y ze mn� na d�ugo. W trakcie wycieczki wr�ci�em na g�rskie szczyty, jakie zdoby�em ju� w ubieg�ym roku (tym razem jednak przy lepszych widokach), jednak w swoim stylu zmodyfikowa�em tras� i dotar�em znacznie dalej ni� poprzednio, poznaj�c przy tym miejsca, kt�re zachwyci�y mnie chyba jeszcze bardziej od g�rskich szlak�w. A zatem - zaczynajmy

Swoj� wypraw� rozpocz��em wyj�tkowo wcze�nie, bo ju� o 5:45. Wiedzia�em, �e przebycie zaplanowanej trasy zajmie mi du�o czasu, wi�c aby nie sp�dza� za du�o czasu w spiekocie upalnego dnia i zd��y� przed du�ym ruchem na drogach i szlakach, wyruszy�em kiedy S�o�ce dopiero mia�o wznie�� si� nad drzewa w moim ogrodzie i okolicy.

Kiedy po chwili wyjecha�em na �cie�k� rowerow� nad Kamienic�, poczu�em niema�e zimno, a� dosta�em dreszczy. Temperatura wynosi�a 13 stopni i w kr�tkich spodenkach naprawd� czu� by�o, �e tego upa�u mo�e nie ma co si� ba� (nie - ma - cosi�ba�!

). Dobrze, �e mia�em na sobie cienk� bluz�. Po kilkunastu minutach uczucie ch�odu ju� znikn�o, a ja tras� wzd�u� Dunajca, a nast�pnie przez Stary S�cz i Go�kowice, zbli�a�em si� do pocz�tku szlaku. Podobnie jak rok temu, za najtrudniejszy etap uzna�em ko�cowy, oko�o 3-kilometrowy podjazd do parkingu wyznaczaj�cego pocz�tek w�a�ciwej drogi w g�r� - a wszystko z powodu niby niedu�ego, ale jednak zauwa�alnego, m�cz�cego podjazdu w Skrudzinie i Gaboniu, w trakcie pokonywania kt�rego nie pomaga dodatkowa �wiadomo�� tego, �e to nie jest jeszcze nawet pocz�tek szlaku.

Kiedy ten etap si� zako�czy�, odetchn��em ju� z ulg�, ale i tak wiele by�o jeszcze przede mn�. To by� pocz�tek wspinaczki. Schowa�em bluz�.
Wjecha�em na asfaltowy, prowadz�cy bezpo�rednio na Przehyb� szlak. Droga w tym miejscu jest troch� nudna - podjazd d�ugi i zdecydowanie bardziej przyst�pny gdy nie ma si� za�o�onego plecaka, a widoki pocz�tkowo jednolite, bowiem droga wiedzie przez las. Kilka razy trzeba by�o usuwa� si� przed nadje�d�aj�cymi samochodami ci�arowymi drwali pobieraj�cymi stamt�d drewno, min�o mnie te� kilka osob�wek (przynajmniej jednej nie powinno tam by�, pasa�erowie nie wygl�dali na pracownik�w schroniska, lecz zwyk�ych turyst�w). Poza tym by�o jednak nad wyraz spokojnie - min�� mnie tylko jeden, zje�d�aj�cy rowerzysta. Jakby to by� zupe�nie inny szlak od tego pe�nego turyst�w, pokonywanego przeze mnie 22 sierpnia 2021.

Na tym etapie robi�em niewiele zdj��, wola�em jak najszybciej pokona� ten prawie 7-kilometrowy dystans. Zatrzymywa�em si� trzy razy, ale tylko na chwil�. Na fotografi� skusi�em si� dopiero na oko�o dwa kilometry przed szczytem, kiedy wierzcho�ki drzew by�y ju� o�wietlane przez S�o�ce, a wysoko ponad nimi g�rowa� widoczny na drugim zdj�ciu poni�ej, z�apany w kadrze w pobli�u "Krzes�a �w. Kingi" Ksi�yc w ostatniej kwadrze.

Na szczycie zameldowa�em si� o godzinie 8:55. Wyjazd na g�r� zaj�� mi odrobin� mniej czasu ni� poprzednio, co dobrze �wiadczy�o o mojej kondycji. Pami�tajmy jednak o tym, �e w ubieg�ym roku w niehandlow� niedziel� na szlaku spotyka�em mn�stwo ludzie, podczas gdy teraz nawet na samym szczycie uderzy�a mnie pustka. Wr�cz trudno by�o uwierzy� w to, �e trwaj� wakacje - poza jedn� rodzin� opuszczaj�c� schronisko na polanie hula� tylko wiatr. A i ten by� bardzo s�aby.
Tym razem nie zatrzymywa�em si� d�ugo w tym miejscu, ale natychmiast skierowa�em swoje kroki w kierunku punktu widokowego. A to, co tam zasta�em, zapiera�o dech w piersiach. Warto by�o si� pom�czy�.

Te najwi�ksze tatrza�skie szczyty widoczne w pe�nej krasie, to �omnica i wspomniany kiedy� przez Paw�a Lodowy Szczyt - nazwa najwyra�niej nie wzi�a si� z niczego, skoro wci�� widoczny by� tam �nieg

To by� pierwszy raz, kiedy na Przehybie do�wiadczy�em takich widok�w - 22 sierpnia 2021 roku zalegaj�ce ju� nad Tatrami, zwiastuj�ce zmian� pogody chmury, skutecznie zakrywa�y wszystkie szczyty i uniemo�liwi�y nawet zbadanie tego, ile ich tam jest. Tym razem mo�na by�o wpatrywa� si� i wpatrywa�. A poziom mojej energii znowu wzr�s�. Pomimo budzika dzwoni�cego przed 5:00, czu�em si� absolutnie wypocz�ty. To chyba g�ry tak dzia�aj�.
��dny kolejnych widok�w, zostawi�em pustaw� Przehyb� za sob� i ruszy�em w dalsz� drog� - na razie jeszcze znajom�.

Chocia� teoretycznie powinienem dobrze zna� ju� tras� na Radziejow�, to za spraw� zupe�nie innej pogody wydawa�a mi si� ona zdecydowanie r�na od tej, kt�r� zapami�ta�em. Poprzednim razem jeszcze zanim wjecha�em w obszar le�ny, niebo tymczasowo si� zachmurzy�o, st�d odnosi�em wra�enie, �e na tym odcinku przewa�a cie�. A by�o dok�adnie odwrotnie. W�a�nie teraz, po przeja�d�ce zupe�nie zacienionym szlakiem na Przehyb� i kilkunastuminotowej przerwie na podziwianie widok�w w r�wnie� skrytym przed S�o�cem miejscu pod �cian� schroniska, uderzy�a we mnie pot�ga Dziennej Gwiazdy. Jeszcze nie czu�em gor�ca lecz przyjemne ciep�o, jednak sam widok bezchmurnego nieba podnosi� temperatur� odczuwaln� i sprawia�, �e rozgl�da�em si� za cieniem, co nie by�o takie �atwe.

W przewa�aj�cej cz�ci tego odcinka da�o si� jecha� na rowerze bez obaw o przebicie opony, jednak w niekt�rych miejscach wola�em odpu�ci� sobie zjazd po wystaj�cych korzeniach, a w innych nie mog�em powstrzyma� si� przed zrobieniem zdj�cia.

Bardzo lubi� takie miejsca, z kt�rych jak na d�oni wida� malownicze drogi i szlaki, kt�rymi za chwil� sam pojad�. A po prawej stronie znajome ju� wierzcho�ki Tatr - wybitne t�o.

Z my�l� o FKP, ale tak�e z w�asnej ciekawo�ci przygl�da�em si� miejscowej florze.

Czasami, mijaj�c oznaczenia trasy narciarskiej, zastanawia�em si� jak to jest szusowa� w takim terenie. To musi by� wspania�e do�wiadczenie, ale wcze�niej kto� musia�by mnie podszkoli� - np. kto� z do�wiadczeniem nabytym w Dolomitach

Dalej porusza�em si� jeszcze w pe�nym S�o�cu i nadal mia�em szlak tylko dla siebie. Turyst�w min� dopiero na oko�o p� kilometra przed sam� Radziejow�.

Cel podr�y wydawa� si� jeszcze odleg�y, ale na horyzoncie zajmowa� ju� pierwsze miejsce i bardzo wyra�nie rzuca� si� w oczy. Przypomnia�o mi si�, jak podczas zesz�orocznej wyprawy widok na Radziejow� z tej perspektywy wywo�ywa� we mnie obawy o du�ym dystansie, jaki dzieli mnie od celu, jednak p�niej okaza�o si�, �e droga na szczyt zlecia�a mi nie wiadomo kiedy.

Po oko�o dwudziestu minutach jazdy z Tatrami za plecami i S�o�cem na wprost, wjecha�em w bardziej zalesion� stref�. Czasami kamienie wymusza�y na mnie zej�cie z roweru - po�lizg ko�a na kamieniu sam w sobie nie jest niczym bardzo gro�nym, ale 1200 metr�w nad poziomem morza ewentualne z�apanie gumy jest najwi�kszym koszmarem rowerzysty; st�d kilka razy wola�em nie ryzykowa�. Odleg�o�� do szczytu pr�dko stopnia�a i kiedy min��em pierwszych od naprawd� dawna ludzi, zacz��em przeczuwa�, �e pierwszy z moich cel�w jest ju� na wyci�gni�cie r�ki, a w�a�ciwie - ko�a.

O godzinie 10:15 zameldowa�em si� na szczycie. Dopiero tam zobaczy�em kolejn� ma�� grupk� turyst�w, cho� i tak miejsce wygl�da�o jak nieco zapomniane.

Po kr�tkim odpoczynku (tras� z Przehyby pokona�em "na raz") i uzupe�nieniu p�yn�w, wyszed�em na wie�� widokow�, z kt�rej rozci�ga�y si� wspania�e widoki na Tatry z satelitami w postaci ma�ych ob�oczk�w:

Trzy Korony w Pieninach i inne g�ry o ciekawych kszta�tach:

Nowy S�cz, sk�d ju� grubo ponad cztery godziny wcze�niej wyjecha�em:

I widoki si�gaj�ce Babiej G�ry (to ten nieco zamglony szczyt w oddali):

Znowu czu�em si� na�adowany energi� i po chwili beztroskiego cieszenia si� chwil�, spojrza�em na okolic� (czyli rzeczy w promieniu mniej wi�cej 100 km) bardziej analitycznie.

Ciekaw� innowacj� okaza�y si� cztery tablice ze sfotografowanym widokiem w dan� stron� i podpisanymi szczytami, dzi�ki czemu mo�na by�o je rozr�ni� i nauczy� si� dok�adnie rozpoznawa�. W ubieg�ym roku ani widoki nie by�y tak wspania�e ani nie by�o tablic. Oby dobrze s�u�y�y, a na wie�y nie pojawiali si� chuligani czy inni biedni umys�owo ludzie, kt�rzy przy pomocy flamastr�w zmieni� podpis Rys�w na "JP", a Trzech Koron na "HWDP". Gwiazdek na nocnym niebie tak�e z pewno�ci� wystarczy, nie trzeba dodawa� dodatkowych o�miu. Chocia� akurat noc� obserwacje z wie�y utrudnia� mo�e zadaszenie. To, co utrudni�oby romantyczn� noc na szczycie, w tej chwili by�o zbawieniem, tymczasowo szcz�dz�c nieust�pliwych promieni s�onecznych. Ich b�d� mia� dzi� jeszcze pod dostatkiem.

Podczas oko�o dwudziestominutowego pobytu na wie�y zrobi�em panoramiczne zdj�cia ka�dej strony. Zostan� umieszczone niebawem w odpowiednim dziale - tutaj wol� nie pr�bowa�, nie wiem jak wygl�d strony zareagowa�by na panoramy po�r�d standardowych zdj��.

Kiedy opu�ci�em szczyt, wiedzia�em ju�, �e czeka mnie trudna przeprawa. Aby straci� spor� cz�� wysoko�ci, musia�em zej�� ze stromego zbocza pokrytego wielkimi kamieniami. Zjazd na rowerze wchodzi�by w gr� tylko wtedy, gdyby kto� zaproponowa� mi w zamian milion dolar�w (bo z�ot�wka teraz za s�aba), jacht w St. Tropez (taki kurort, ale podobno troszk� cieplejszy) i talon na paliwo, ca�oroczne wy�ywienie przygotowywane przez Roberta Mak�owicza (chocia� nie jestem pewien, on uwielbia kminek, a ja nie) i mo�liwo�� sterowania pogod� przez dwa lata kalendarzowe (jeden nie wystarczy, bo to za ma�o do utworzenia wymarzonej kompozycji zimy, a ponadto chcia�bym przetestowa� dwa modele wrze�nia, spo�r�d kt�rych o jednym niekt�rzy nie chcieliby nawet s�ysze� :mrgreen:

).
Skoro takiej propozycji jednak nie otrzyma�em, musia�em radzi� sobie sam i walczy� z arcytrudnym terenem, kt�ry mo�e by�by troch� �atwiejszy do przej�cia, gdyby nie konieczno��niesienia roweru i utrudnione balansowanie cia�em, co skutkowa�o jednym niegro�nym upadkiem. W tamtym roku mia�em tutaj lepsze statystyki

P� godziny zej�cia da�o w ko��, ale urozmaiceniem okazali si� w ko�cu bardziej licznie nap�ywaj�cy tury�ci.
Z kilkoma uda�o si� nawet uci�� kr�tk� pogaw�dk�, paru zainteresowa� m�j rower, kt�ry nie spotka�by tego dnia wielu sobie podobnych.

Kiedy dotar�em na Prze��cz ��obki, by�em zachwycony. Najtrudniejsze zej�cie by�o ju� za mn�, a po ciasnym korytarzu wy�o�onym wielkimi kamieniami, szeroka przestrze� prze��czy w po��czeniu ze wspania�ymi widokami, w niejednym mog�yby wywo�a� agorafobi�.

Po chwilowym zapatrzeniu w widoki, zielone �cie�ki i sielankowe, pozbawione stromych kszta�t�w otoczenie, wyruszy�em w dalsz� drog�. Skr�ciwszy w lewo, musia�em ponownie przybra� na wysoko�ci, by zbli�y� si� do kolejnego rozdro�a oznaczaj�cego ju� koniec szlak�w, jakie zna�em.

Radziejowa oddala�a si� ode mnie, a po Przehybie pozostawa�o ju� tylko wspomnienie.

Ca�y czas intrygowa� mnie zmieniaj�cy si� wraz z k�tem mojego po�o�enia szczyt Trzech Koron. Nawet galeria handlowa nazwana na cze�� tej g�ry nie jest tak ciekawa. I to pomimo klimatyzacji.

W ko�cu pofalowany szlak przywi�d� mnie do Wielkiego Rogacza na wysoko�ci 1145 m n.p.m. Tutaj Piotr z sierpnia 2021 i Piotr z lipca 2022 musieliby si� rozdzieli�. Ale taka jest kolej rzeczy. Lubi� jecha� tam, gdzie nie by�em jeszcze - cho� ten tytu� brzmi dobrze tylko w oryginalnej wersji. Tam gdzie by�em ju� - ju� by�em!

O szlaku w kierunku Obidzy s�ysza�em, �e jest naj�atwiejszym osi�galnym dla pod��aj�cych w stron� Radziejowej. P�niej zda�em sobie jednak spraw� z tego, �e nie dzia�a to w dwie strony. O ile id�c pod g�r� nie ma si� raczej wi�kszych trudno�ci z podej�ciem po kamieniach o relatywnie lekkim nachyleniu (a i kamienie nie te same, co w pobli�u szczytu), tak zjazd jest do�� utrudniony. Rozp�dzanie si� na takim pod�o�u grozi upadkiem, a nawet przebiciem opony. Wiadomo, mo�e si� zdarzy� nawet w BMW z prezydentem na tylnej kanapie, ale niestety moi ochroniarze mieli dzisiaj urlop. Dlatego kilka razy wola�em si� przej��. W tym miejscu dopisywa� cie� i ci�gn�cy w przeciwn� stron� ludzie, tote� schodzenie nawet nie przypomina�o ju� trudno�ci� tego sprzed niespe�na godziny.

Przez oko�o p� godziny od widok�w oddziela�y mnie �wierki i bujna ro�linno�� li�ciasta. Ale kiedy pojawi�y si� prze�wity i otwarta przestrze�, szybko zrozumia�em, �e znajduj� si� w absolutnie fantastycznym miejscu - cho� i tak nie przewidywa�em jeszcze tego, �e wkr�tce widoki ze zjazdu na Obidz� zdeklasuj� te ze zjazdu do Rytra.

Czasami by�o nawet szkoda, kiedy nareszcie pojawia�a si� szansa na jazd� z g�rki z rozs�dn� pr�dko�ci� na rozs�dnej nawierzchni, a tu widoki nie dawa�y skupi� si� na je�dzie i co chwil� zmusza�y do zatrzymywania. Ale by�o warto. Trwa�a po�udniowa fala przelot�w du�ych samolot�w ci�gn�cych znad Zatoki Perskiej do Ameryki i ogromne Boeingi co chwil� ci�y niebo dok�adnie na pewno. A tutaj by�o chyba jeszcze pi�kniej ni� 11 kilometr�w nad ziemi�.

Kiedy obni�y�em swoje loty do mniej ni� tysi�ca metr�w, dojecha�em do polany Litawcowej i Gromadzkiej Prze��czy, trudno by�o si� nie zachwyca�. Pogoda chyba nawet pomaga�a w kontemplowaniu pi�kna tych miejsc.

A kiedy us�ysza�em pod szumi�c� pod ko�ami swojego roweru, o�wietlon� po�udniowym s�o�cem traw�, momentalnie przypomnia�y mi si� "Stepy akerma�skie" Adama Mickiewicza i cytat "wp�yn��em na suchego przestw�r oceanu". Pasowa� jak ula�. Stepie szeroki, jak to mo�liwe, �e dopiero teraz ci� odkry�em. Poka� mi jeszcze kiedy�, jak wygl�dasz zim�.

Zawsze uwielbia�em zdj�cia zbo�a czy zielonych ��k z bliska na tle dalekiego pejza�u. Tote� kiedy po mojej prawej stronie pojawi�o si� pole z lataj�cymi ponad nim licznymi per�owcami malinowcami i rzadkimi odmianami bielink�w (nie kapustnikami), czu�em prawdziwe szcz�cie. A kiedy doda�em do tego obrazu jeszcze odleg�e Tatry, by�em... oczarowany

Gor�co wcale mi nie przeszkadza�o, a mo�e wcale go nie czu�em. W ko�cu niemal 1000 metr�w ponad poziomem morza temperatura jest ju� inna ni� na wi�kszo�ci stacji. Tutaj liczy�o si� tylko pi�kno, nielimitowane �adnymi wskazaniami termometr�w.

W tym miejscu co chwil� odzywa� si� m�j telefon. Jako, �e znajdowa�em si� niemal dok�adnie na granicy Polski i S�owacji, dosta�em kilka powiadomie� o zmianie sieci na T-Mobile SK, transmisji danych w roamingu, cenniku po��cze� i numerze alarmowym 112 dost�pnym w ca�ej Unii. Mi�dzynarodowa atmosfera by�a wyczuwalna - widoczne szczyty Tatr nale�a�y bowiem wy��cznie do naszego po�udniowego s�siada.

Kiedy min��em pole biwakowe, granica by�a dos�ownie 20 metr�w ode mnie. Powiewa�y tu dwie flagi. Podjecha�em nawet do samej granicy, kt�ra dzi� zupe�nie otwarta, mia�a za swoj� stra�niczk� tylko pas�c� si� i g�o�no becz�c� koz�. Jako �e koza to zwierz� bez kultury osobistej, postanowi�em �e pojad� ju� dalej, by nie zak��ca� jej spokoju. I tak przewidywa�em, �e o tej porze b�d� ju� dalej.
Kiedy ruszy�em z miejsca, pr�dko pojawi�a si� niewidziana od czasu wjazdu na Przehyb�, asfaltowa nawierzchnia. Ale tym razem niespowalniaj�ca i niewymagaj�ca wyt�onej pracy mi�ni, lecz spokojnie wiod�ca w d�. Takie zjazdy lubi� najbardziej. Ostrych i niebezpiecznych nie szanuj�.

Pojawi�y si� skryte w�r�d drzew parkingi pe�ne samochod�w z chyba wszystkich polskich wojew�dztw oraz pierwsze domy. W niemal ka�dym mie�ci�a si� jaka� agroturystyka. Nazwy niekt�rych sugerowa�y, �e wielu mieszka�c�w tych stron lub ich przodk�w ma w swoim �yciorysie epizod zwi�zany z emigracj� za ocean. Przenocowa� mo�na chocia�by u Johnny'ego. W powietrzu ni�s� si� zapach oscypk�w. G�ry na 100%.

Mija�em kolejne pi�kne punkty widokowe, maj�c dooko�a siebie nieprzebrane morze ��k. Przysz�a mi ochota na pod�piewywanie sobie tej znanej piosenki - wyj�tkowo mocno brzmia�a mi wtedy w g�owie.

Tak jako� mam - podczas takich spokojnych przeja�d�ek w atrakcyjnym terenie lubi� sobie co� zanuci�. Ale niemal nigdy nie przychodz� mi wtedy na my�l popularne piosenki, uznaj� natomiast biesiadne, cyga�skie i g�ralskie

Pofalowane, skoszone pag�rki przypomina�y mi Toskani�. Ale tutaj by�o chyba jeszcze lepiej. Gdyby Ziemia S�decka mia�a dost�p do morza, ka�dy m�g�by nam pozazdro�ci�. Ale chyba nie ja - by�oby to bowiem ryzykowne z mojego punktu widzenia pod wzgl�dem zimowej pogody

P�ki co letni upa� wydobywa� z mijanych miejsc nowe odcienie. A tutaj czas si� zatrzyma�:

Po jeszcze kilku minutach jazdy dotar�em do Kosarzysk - wysoko po�o�onej cz�ci Piwnicznej-Zdroju. St�d pochodzi�a wybitna aktorka Danuta Szaflarska. Te domy chyba j� pamietaj�, miejscowa architektura zachwyca swoj� r�norodno�ci�.

Z czasem coraz bardziej zag��bia�em si� w teren zabudowany. Ale nie by� to koniec atrakcji. Wkr�tce p�ynnie wjecha�em na wiod�c� ku centrum miasteczka, przepi�kn� �cie�k� rowerow� nad potokiem Czercz. Schowana w cieniu wierzb wspaniale komponuj�cych si� z �adnymi latarniami, okaza�a si� najlepsz� "miejsk�" drog� dla rower�w, na jakiej kiedykolwiek kr�ci�em kilometry.

Wygl�daj�ca jak plener filmowy droga kaza�a cieszy� si� ka�d� sp�dzan� tam chwil� i wymusza�a wr�cz intuicyjne zatrzymywanie si� z pobudek fotograficznych.

Ci�ko b�dzie znale�� podobnie pi�kn� i zadban� �cie�k�. I w og�le miejsce do spacer�w. Kwiaty na barierkach widzia�em pierwszy raz. To miejsce jest po prostu niebywale urocze.

Uroczy by� te� sam potok, w kt�rym wobec spiekoty tego dnia, ka�dy chcia� odnale�� orze�wienie.

Po chwili dojecha�em do g��wnej drogi i znalaz�em si� na pi�knym mo�cie nad Popradem - jednym z dw�ch w tej okolicy. Rzeka oddzielaj�ca Polsk� od S�owacji, a w dalszym biegu Stary od Nowego S�cza, prezentowa�a si� tutaj szczeg�lnie spektakularnie.

W tym miejscu mog�em skierowa� si� ju� na p�noc i p�dzi� do domu. Ale by�o jeszcze co�, co chcia�em zrealizowa� w trakcie tej wyprawy. Zamiast zbli�a� si� do swojej siedziby, jeszcze bardziej si� od niej oddali�em, maj�c po swojej prawej stronie skr�caj�cy �agodnie wraz ze mn� Poprad i nie-�agodnie �wiec�ce S�o�ce nade mn�. Zwr��cie uwag� na rusa�k� ceik (motyla) lec�c� na tle wody. Nie zauwa�y�em jej robi�c to zdj�cie, odkry�em jej ingerencj� w m�j kadr dopiero przegl�daj�c zdj�cia po powrocie

Kiedy po kilku minutach drogi min��em tablic� z przekre�lon� nazw� miejscowo�ci Piwniczna-Zdr�j, wiedzia�em �e czeka mnie co�, czego nie do�wiadczy�em od czterech lat. Moja dotychczas krajoznawcza wycieczka, sta�a si� podr� zagraniczn�

Pierwsz� na dw�ch k�kach.

Po przejechaniu mostu wszystko sta�o si� inne - i znaki drogowe i napisy i powiewaj�ce gdzieniegdzie flagi i waluta. Znalaz�em si� w urokliwym Mniszku nad Popradem. Ahoj, S�owacjo!

Moja wizyta w pa�stwie ze stolic� w Bratys�awie by�a jednak tylko chwilowa, dla "zaliczenia" kolejnego niezdobytego dotychczas celu. Po przejechaniu oko�o kilometra, zawr�ci�em by kierowa� si� ju� w stron� domu.

To wjazd do domu w najszerszym uj�ciu

Teraz, jad�c ju� prosto w stron� rodzinnego miasta, dosta�em si� do centrum uzdrowiskowej Piwnicznej-Zdroju s�yn�cej z mojej ulubionej wody mineralnej. Jest to miasteczko na tyle �adne i ciekawe, �e warto przeznaczy� na jej zwiedzanie osobn� wycieczk� (cho� poza wyjazdami rowerowymi zwiedzi�em j� bardzo dok�adnie - mo�e nawet zbyt dok�adnie, zwa�aj�c na to, �e do�wiadczy�em tu urban exploringu). Teraz do szcz�cia wystarczy� mi tutejszy rynek, niestety do�� szczelnie wype�niony samochodami. I tak uwa�am go jednak za bardzo �adne, warte zobaczenia miejsce.

Dopiero w Piwnicznej-Zdroju poczu�em upa� i zm�czenie. A przede mn� by�a jeszcze d�uga droga. Walcz�c z tamtejszymi zw�eniami i chodnikami prowadz�cymi donik�d (je�li droga jest ruchliwa, a na chodniku nie ma ludzi, wole wybra� t� drug� mo�liwo��), marzy�em o dostaniu si� na prost� drog� do domu i osi�gni�ciu upragnionej, pozbawionej samochod�w trasy wzd�u� Popradu, kt�ra zaczyna sw�j bieg w Rytrze. Po pokonaniu M�odowa i dw�ch podjazd�w, kt�re ju� troch� nadwyr�a�y moje ko�czyny, nareszcie si� tam znalaz�em.

Anga�uj�c wszystkie dost�pne si�y, gna�em do Nowego S�cza.

Punktualnie o 14:48 po raz ostatni tego dnia przekroczy�em Poprad. Po�egna�em si� z t� pi�kn� rzek� i po przejechaniu k�adki znalaz�em si� w rodzinnym mie�cie

Dzielnie dotar�em do ko�ca drogi rowerowej przy ruinach zamku. To by� ju� prawie koniec. Musia�em tylko przebi� si� przez miasto i dotrze� do domu.

Jeszcze chwil� temu pokonywa�em odleg�o�� sprawnie i dosy� szybko. Ale kiedy przysz�o mi wdro�y� si� w miejski ruch, skrzy�owania z sygnalizacj� �wietln� i omijanie sznur�w samochod�w, poczu�em jak opadam z si�. Dopiero teraz, na finiszu. Przez miasto ju� si� wlek�em. Ale upragniony cel w ko�cu sta� si� moim udzia�em.

Bezpiecznie i szcz�liwie zako�czy�em swoj� wypraw� dok�adnie o godzinie 15:30, 9 godzin i 45 minut po starcie. Tyle co lot z Miami do Warszawy. Tylko kilometr�w nie tyle. Za mn� by�o ich 95, co i tak by�o jednak rekordem i powodem mojej ogromnej satysfakcji. Cz�ciowo po g�rach, w upale si�gaj�cym w czasie mojego powrotu 31 stopni (czyli zamienili�my cyfry dziesi�tek i jedno�ci) - czu�em, �e prze�ama�em jakie� swoje naturalne ograniczenia. Zadowolony i pe�ny wra�e� odpocz��em i spojrza�em za okno w kierunku Radziejowej. Chyba nie m�g�bym mieszka� na nizinach

Kocham sw�j region

Dzi�kuj� za przeczytanie, b�d� wdzi�czny za ka�dy komentarz

kmroz

Mam wyj�tkow� s�abo�� do Obidzy, bardzo dobrze wspominam to miejsce. By�em tam r�wnie� podczas tego wyjazdu w sierpniu 2013, a dok�adniej nocleg 24/25.08.2013. Rzeczywi�cie wyj�kowo pi�kne miejsce a i droga do Piwnicznej bardzo urokliwa. Zreszt� samo schronisko nale�a�o do jednego z fajniejszych w jakich kiedykolwiek by�em :serce:

Nawet nie mia�em �wiadomo�ci, �e jest to tak blisko Radziejowej (by�em tam w czasie tego samego wyjazdu, ale kilka dni wcze�niej, po drodze 23.08 wieczorem docieraj�c na mocno oddalon� na wsch�d Jaworzyn� Krynick�).

Bardzo mnie zaskoczy� fakt, �e by�o tak ma�o turyst�w, ja sam by�em w tamtym regionie w dniu powszednim (m�wi� o Prehybie i Radziejowej, by� to czwartek 22.08.2013) i jak pami�tam jednak troch� tego luda si� mija�o

Bardzo fajna wycieczka i na pewno wymagaj�ca, ja nie wiem czy rowerem bym tak da� rad�

Natomiast zach�cam Ci� do odwiedzenia Wierchomli podczas nast�pnej wyprawy. Fakt, �e mo�e by� to �lepa wyprawa -bowiem nad Wierchoml� w 3 strony jest bardzo stromo, w ko�cu to kurort narciarski i rowerem mo�e by� ci�ko wy�ej wjecha�. Ale kto nie da rady jak nie Ty? :->

Od razu mi si� ciep�o zrobi�o, jak sobie o tej ca�ej Obidzy przypomnia�em, naprawd� mam wyj�tkowo mi�e wspomnienia z tego czasu i to nie tylko z powodu tego wyjazdu, chocia� nie ukrywam, �e by� on wyj�tkowo udany r�wnie� :jupi:

A� mi si� zachcia�o tam wr�ci�.

PiotrNS

Dzi�kuj� bardzo za komentarz

Bardzo dobrze znasz t� okolic�, musz� pogratulowa� Ci tych wszystkich zdobytych szczyt�w i wysoko po�o�onych miejsc. Ciesz� si�, �e od teraz Obidza b�dzie naszym wsp�lnym mi�ym skojarzeniem, �e podobnie jak ja by�e� urzeczony jej pi�knem

Turyst�w by�o ju� ca�kiem sporo, kiedy min��em Radziejow�, ale wcze�niej rzeczywi�cie czu�em si�, jakbym na szlaku by� sam. Do�� ciekawe prze�ycie, takie zjednoczenie z otaczaj�c� mnie przyrod� - sam na sam.
Wierchoml� postaram si� kiedy� odwiedzi�, ale nie wiem czy na rowerze ze wzgl�du na gorszy dojazd.
I chodzi tu przede wszystkim nie o teren, ale o niebezpieczn� drog�, kt�ra prowadzi w te strony.

�ycz� Ci powt�rki tak mi�ych �yciowo okres�w i trzymam kciuki r�wnie� za Twoje wyprawy, mo�e jeszcze kiedy� tu wr�cisz

Na rowerze �atwo nie jest, ale wierz� w to, �e da�by� rad�

Bartek617

Wok� S�cza jest �adnie i nades�ane przez Ciebie zdj�cia w spos�b niebudz�cy w�tpliwo�ci o tym �wiadcz�. ;-)

Jestem pod wra�eniem, �e stawi�e� czo�a takiemu wyzwaniu, chocia� pewnie zbyt prosto po drodze nie by�o. ;-)

Tw�j wpis sprawi�, �e b�d� musia� no z 3-4 dni w te wakacje po�wi�ci�, by jednak gdzie� dalej pojecha�. :-(

funkcyjka

�wietna i jak�e wyczerpuj�ca relacja, dzi�ki kt�rej cho� w ma�ym stopniu poczu�am si�, jakbym tam by�a. Podziwiam bardzo za wytrwa�o��, ja bym nie by�a w stanie wykona� tylu km i co wa�ne, zacz�� o tak barbarzy�skiej porze, ale rozumiem, �e chcia�e� unikn�� upa��w. Super wycieczka i mam nadziej�, �e to nie ostatnia Twoja relacja, bo czyta si� to naprawd� dobrze!

pawel

Prawie kilometr w pionie na rowerze :paker:

PiotrNS

Dzi�kuj� za komentarze i mi�e s�owa

Prawie kilometr daje si� we znaki, ale nie jest tak strasznie - czasami lepiej si� wje�d�a ni� zje�d�a czy schodzi

Funkcyjka, zach�cam Ci� do przeczytania moich innych relacji, najcz�ciej w dziale ze zdj�ciami, troch� ju� tego tu jest

I oczywi�cie zapraszam w te strony; my�l� Bartku, �e przeznaczaj�c ju� 3 dni by�by� w stanie zobaczy� naprawd� du�o

A �rodowa wyprawa tak mnie zahartowa�a, �e wczorajszy upa� odbiera�em ju� niemal jako komfort termiczny :mrgreen: